WIEDENSKI JUBILEUSZ

WIEDEŃSKI   JUBILEUSZ
 
W tym roku mija 120-ta rocznica powołania w Wiedniu polskiego rządu, co wydarzyło się w r.1895, w schyłkowej, jakże liberalnej, fazie imperium Austro-Węgier. Cesarz Franciszek Józef cenił Polaków, a sympatie były chyba wzajemne, jeśli podczas wizyt w Galicji mógł on – bez korzystania z ochrony – nierzadko wmieszać się w witający go tłum. Zapomniano już o głębokich urazach, a nawet ranach po powstaniu z r.1846,  które było dla Austrii pretekstem do wcielenia wolnego miasta Krakowa do imperium. Stało się to jednak za rządów cesarza Ferdynanda, Franciszek Józef wstąpił na tron w r.1848. Zbliżenie między Austriakami, Polakami, nawet Ukraińcami na terenie Galicji dokonywało się pogodnie.We Lwowie na ratuszu wydano bal ku czci cesarza, potem bal ziemiański w salach kasyna. Kiedy zaś po manewrach w r.1880 cesarz wsiadał do pociągu w Czerniowcach żegnał Polaków tymi słowy:  - Moje serce z wami zostaje…Na co Grocholski, prezes Koła Polskiego, odparł: - Ale nasze serca zabierasz ze sobą, Najjaśniejszy Panie!
W drugiej połowie XIX-tego wieku Wiedeń był stolicą zabaw, balów, a tradycyjnie już muzyki. Następca tronu, arcyksiążę Rudolf, lubił bawić się hucznie – z węgierska! – a ponadto skłonny był do miłostek.  W roku 1879 obchodzono w Wiedniu 25-lecie pożycia małżeńskiego pary cesarskiej, która doczekała się trzech córek oraz wspomnianego tu Rudolfa. Bale, festyny były na miarę imperialną. Rudolf w tym czasie miał już 21 lat, a w rozbawionym Wiedniu nie brakowało urodziwych Polek.  Wśród nich wyróżniała się piękna Klementyna Potocka, córka namiestnika Galicji Alfreda Potockiego.Klima – jak nazywano ją powszechnie – słynęła nie tylko z urody, ale i z dużej swobody obyczajów. Rudolf zadurzył się w Klimie, a cesarz – by uprzedzić jakieś poważniejsze zamiary arcyksięcia – postarał się, by pannę Klimę wydać za mąż. Szczęśliwcem tym został hr.Jan Tyszkiewicz. Jednocześnie szukano żony dla Rudolfa, a musiała – rzecz jasna - pochodzić z dynastycznych rodów. Wybrano ostatecznie 16-letnią Stefanię, córkę króla Belgii Leopolda II, z dynastii Coburg-Gotha, to jest odgałęzienia saskich Wettynów. Koburgowie panowali w Belgii, Portugalii, a w dodatku mieli wpływy w Anglii po małżeństwie Alberta von Coburg-Gotha z angielską królową Wiktorią.
Planowany związek Rudolfa ze Stefanią zagrożony został – na krótko przed  ślubem – przez inną urodziwą Polkę. Oto w salonie Potockich Rudolf poznał atrakcyjną panią Oraczewską, żonę ziemianina z Wołynia, stracił dla niej głowę i nawiązał z nią romans. Romans ten ponadto stał się tajemnicą Poliszynela, mówiono o nim nie tylko w Wiedniu. Kiedy po zaręczynach ze Stefanią Rudolf pojechał do Pragi, by spotkać się z narzuconą mu narzeczoną, pani Oraczewska podążyła za nim. By uniknąć skandalu cesarski wysłannik prosił panią Oraczewską, aby usunęła się z życia arcyksięcia. Piękna, a rezolutna dama zażądała za to miliona guldenów! Cesarz nie zawahał się, wydając krótką decyzję : „Zahlen und expedieren” ( zapłacić i oddalić). Po wypłacie pani Oraczewska wyjechała do Paryża…A Rudolf poślubił Stefanię 10 maja 1881 roku. Stefanii zagrozi później Maria Vetsera, ale to inna historia…
  W Wiedniu jednak nie tylko polskie kobiety robiły furorę, do wielkiego znaczenia doszli konserwatyści polscy. W imperium austro-węgierskim widzieli oni jakby inne wcielenie dawnej idei federacji, znanej z epoki przedrozbiorowej. Rzeczypospolita była przecież tworem kilku narodów.Kiedy minęła era rządów Taaffego, a po dwóch gabinetach przejściowych, cesarz odwołał się do Polaków w r.1895, powierzając Kazimierzowi Badeniemu sformowanie rządu. Badeni – były namiestnik Galicji – cieszył się prestiżem, a w Austrii polskie lobby musiało mieć nieliche wpływy, skoro w powołanym gabinecie znaleźli się Agenor Gołuchowski jr jako minister spraw zagranicznych , Leon Biliński jako minister skarbu,a Edward Rittner był ministrem dla spraw Galicji. Obradom Izby Poselskiej Rady Państwa przewodniczył też Dawid Abrahamowicz, ziemianin ormiańskiego pochodzenia z Podola. A wielu Polaków zajmowało wysokie stanowiska w centralnym aparacie wymiaru sprawiedliwości.
   Ten polski gabinet przetrwał zaledwie dwa lata. Miał on też przeciwników, a ostatecznie potknął się na konfliktach etnicznych, choć kwestie socjalne niemałym były problemem.  Za koncesje językowe udzielone Czechom (!) rząd Badeniego obalili niemieccy nacjonaliści. Obstrukcją parlamentarną uniemożliwili działanie Rady Państwa, jeden z niemieckich radykałów obraził Polaków, na co zareagował Badeni.Doszło do pojedynku na pistolety. Zakończył się on tylko skaleczeniem premiera. Cesarz cieszył się, że Badeni odniósł jedynie niegroźną ranę, ale kiedy w listopadzie 1897 roku niemieccy nacjonaliści wywołali rozruchy w Wiedniu, nie był w stanie ocalić rządu. Badeni otrzymał dymisję. A przecież w mowie powitalnej tego rządu Franciszek Józef wyraził nadzieję, że pragnąłby z nim współpracować aż do śmierci! Napięcia konfliktów narodowych okazały się silniejsze…Na Węgrzech wzmagały się wręcz tendencje separatystyczne, także w Rumunii, w Istrii czy w południowym Tyrolu, na Bałkanach. Zbyt wielkie to były ciężary, by mógł je udźwignąć gabinet polski w Wiedniu…Ciężary te skruszyły nawet całe imperium!
   Na marginesie refleksja:  udało nam się stworzyć polski rząd w Wiedniu, a  od 2007 roku nie możemy powołać rządu dbającego o polską rację stanu! Rządzą nami kukiełki z cudzoziemskich podszeptów, bo z braku lustracji łatwo znaleźć usłużnych opiekunów obcych interesów. A kto i kiedy zaopiekuje się Polską?  Bez polskiego rządu nie podoła temu osamotniony Duda, podobnie jak kiedyś Lech Kaczyński zmagający się gabinetem PO-owików. A już pewna dziennikarka z Polsatu i TVN apeluje, by się zrzucić na trotyl na prezydenta-elekta! III RP jest przecież państwem bezprawia, nie ściga się też nikogo za podżeganie do zbrodni. Nie ściga się w ogóle żadnej zbrodni jak świadczy o tym długa lista „samobójców”, zastrzelonych w biały dzień jak gen.Papała czy w garażu jak gen.Petelicki, generałów strąconych w Tupolewie czy innych ofiar smoleńskiego „śledztwa” i politycznych rozgrywek układu.
                                                                 Marek Baterowicz