Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Niebiańskie zdarzenie
Wysłane przez Ryszard Sziler w 30-06-2015 [09:40]
(jednoaktówka z czasów greckich)
Olimp
Osoby: Hera, Hermes ,Hypnos, Dzeus.
Hera- Słuchaj no skrzydlaty, nie widziałeś gdzieś tego...Tego sodomity?
Hermes- Jakbym śmiał.
Hera- (posępnie) – No, nno. ( wygląda przez okno) - Na Delos go nie ma. Na Salaminie takie ogromne kaczory.
Hermes- Ciepło, ciepło...
Hera – Przecież nie będę wszystkim kaczkom zaglądała pod ogony. ( po chwili) Jak myślisz, w co on się zmienił tym razem?
Hermes – Ja bym się stał rożkiem chitonu. Tym najbardziej łechtliwym.
Hera – Wszyscy jesteście jednakowi.
Hermes – Z woli Dzeusa i twojej.
Hera - (posępnie) Uranosa. (do siebie : Urynosa) - To był jego pomysł z tą płcią.
Hermes – Szkoda, że go nie znałem. Sądząc po tym, umiał się bawić. Czy tak?
Hera – ( wściekle)- Nie mówmy o Uranosie, teraz.
Hermes – Słusznie. Mówmy o pomysłach Dzeusa. One są ( przygląda się Herze) jakby mniej tragiczne w skutkach.
Hera – A tak. Tylko, że ja muszę po nich sprzątać. Przedwczoraj było pierze. Tony pierza. On musi mieć wszystkiego dużo. Och! Przez tego drania znienawidziłam łabędzie.Czym on jest dzisiaj? No! Czym?
Hermes – Może koniem. A czemuż by nie? Dzeus – Karino. To urocze. Swobodny kłus po dziewiczej łące. Kwiecia tyle pachnącego...
Hera- (niepewnie) - Nie ufam ci.
Hermes – (śmiejąc się) Źróbek, łoszadź... A wędzidło się zamartwia.
Hera – Przestań. Nawet jeśli cię to bawi. ( zjadliwie) - To może być kosztowny śmiech.
Hermes- (poważniejąc) - Lubię konie.
Hera – (patrząc w okno) -Widzisz tego starca?
Hermes – Tego we wrotach pałacu Megalotopolopopulosa?
Hera – Ma dziwnie jasną twarz mimo brudnej brody.
Hermes – Wróż, wieszcz, mason. Na pewno coś takiego właśnie. Koń jest dużo ciekawszy. Pójdę i zapytam.
Hera - Hyyypppnnoos!!!
( wchodzi Hypnos)
Hera – Idź zobacz, kto on jest, ten stary.
Hypnos – Znowu ja ? Dlaczego?
Hera – Wejdziesz w jego sny.
Hermes – O pani, nawet słowom starców już nie dowierzasz ? ( do Hypnosa) -Starcy dopiero mają sny.
Hypnos – ( patrząc z odrazą na Hermesa) – Mógłby Hermes.
Hermes - ( zbierając kości ze stołu, którymi się zabawiał) – Mogę.
Hera – Nie. (do Hypnosa) No idź już.( ten wychodzi)
Hermes – (rzucając kośćmi) – Kareta!
Hera – Cicho błaźnie! On już z nim rozmawia.
Hermes - Jeśli to można nazwać rozmową. To rzeczywiście.
Hera – (niecierpliwie) - Jak to długo trwa.
Hermes – Bo to, co nieprzyjemne trwa zwykle długo. Ale nie da się tego niestety powiedzieć o stanach przyjemnych. Tak między nami, to nie zazdroszczę Dzeusowi, wcale. Aczkolwiek sam moment przebierania się, to samozaskakiwanie siebie pomysłami, no i perspektywa spełnienia...cokolwiek zaciekawia. Przypomina jakby trochę karnawał. A ja lubię karnawał. No i konie.
Hera – (przez zęby) W i e c z n y karnawał.
Hermes- ( nadal bawiąc się kośćmi) - Miej jednak pani na uwadze ludzkość. To dla niej błogosławieństwo .Choćby i nawet udzielane kopytem.
Hera – Ludzkość .Ludzkość. Ciągle słyszę o tej tam ludzkości, kiedy chce się usprawiedliwiać świństwa...On sobie ich stworzył dla własnej przyjemności . Karze ich, nagradza, kocha się z nimi. A ja? Ja! Co?
Hermes – Nie powiem pani, żeś cokolwiek leniwa. ( szybko) - Powiem raczej, że tylko w trwałości leży wielkość. Twoja miłość do niego jest z pewnością wielka.
Hera – Ładna mi pociecha. Ja sobie kocham, a w jeziornych trzcinach powstaje nowy heros. Dla dobra ludzkości ,oczywiście.
Hermes – Z którym, jak zwykle, on będzie miał kłopoty. Taka jest cena kaprysu. Dodatkowa praca dla braciszków Hypnosa i Thanathosa.
Hera – Więc to tylko kaprys?
Hermes – Bądź co bądź wieczność trwa jednak troszeczkę za długo.
Hera - ( szatańsko) - Marzy ci się śmiertelność?
Hermes – Mnie? A mnie co po tym. Gdybym chociaż był kobietą...
Hera – Myślisz, że im łatwiej przejść ten odcinek czasu, to ich życie?
Hermes – Mają naddane cele. Rodzą się z nimi. Mężczyźni muszą je sobie sami wymyślać. A poza tym one mają – przepraszam – Dzeusa. Chociaż i ciebie także. ( uchylając się przed rzuconą przez Herę wazą – z wyrzutem) - Powiedziałem przepraszam.
Hera – ( pod długiej chwili) – Czy mnie już nie można kochać?
Hermes – Któż mógłby zaprzeczyć. Żaden człowiek nie zniósłby jednak większej ilości bogów. Ci biedacy już teraz mają spisy.
Hera – Bogowie wszakże to moja specjalność.(groźnie) - Nie jedyna.
Hermes – A nie.
( wchodzi Hypnos)
Hera – I ?!
Hypnos- (niechętnie) - Taki tam...(niepewnie) - Alle... – widział Dzeusa.
Hera – Ach! Kiedy? Gdzie? Z kim? Jak?
Hypnos – Wczoraj...
Hera- ( siada) - Straszne. Wczoraj.(cierpko) - Wczoraj.
Hermes – Więc wszystkie pozostałe pytania są bez znaczenia.
Hera – ( do Hermesa) - Precz.
( do Hypnosa) - No mówże!
Hypnos – Szedł do żony króla Palantalosa.
Hermes – No no no .Powinszować. Tam rodzą się ciągle dwojaczki.
Hera - Och ,tylko nie to. Nie to. ( po chwili) - W jakim stanie?
Hermes – I po co?
Hypnos – (skwapliwie) – Podobno nasz pan przywdział postać białego ogiera.
Hera – (zrywając się ) - Coooo ?!
Hermes – Tak, z ciekawości. Z siodłem, czy bez? ( widząc nadlatująca wazę) - Oczywiście, wychodzę.
( waza trafia w Hypnosa)
Hypnos – (posępnie) - Jak zwykle najbardziej cierpią niewinni.
Hera – Precz!
( wchodzi Dzeus z listkiem koniczyny w zębach)
Dzeus – (kokieteryjnie) – Kalimera,dzień dobry... Jak się wam spało?
( do podfruwającego za oknem Hermesa) – Dziękuję za poradę. Była doskonała.
(Hermes szczerzy zęby. Hera wychodzi trzasnąwszy niebiańskimi drzwiami. Gwiazdy się sypią.)
Hypnos – ( z goryczą ; patrząc na Hermesa) - I ta burza nie zmoczy łotra.
/ kurtyna /
Komentarze
30-06-2015 [09:43] - Ryszard Sziler | Link: Pozwoliłem sobie na dzień
Pozwoliłem sobie na dzień dobry zaproponować Państwu - przerywniczek :)
30-06-2015 [15:03] - andzia | Link: Witam Panie Ryszardzie.Jak
Witam Panie Ryszardzie.Jak widać to i na Olimpie dzieje się dzieje ... :)
30-06-2015 [20:57] - Ryszard Sziler | Link: :))
:))