Wciąż będzie straszyć

Jeszcze nie minęła radość z powodu zapowiedzi zdemontowania w końcu roku tzw. instalacji artystycznej, czyli osławionej „Tęczy”, oszpecającej od trzech lat warszawski Plac Zbawiciela w bezpośrednim sąsiedztwie świątyni Najświętszego Zbawiciela. Niestety jeden z portali informacyjnych przyniósł właśnie niepokojącą informację, że ów wykwit chorej wyobraźni pseudo-artystycznej będzie wciąż straszył mieszkańców stolicy. Tyle, że w innym miejscu.
To prawda, iż Tęcza zostanie zdemontowana. Jednak, jak poinformował Onet, ponoć „trwają rozmowy” z obecnymi platformianymi władzami miasta o przeniesieniu obiektu prawdopodobnie na plac przy Centrum Sztuki Współczesnej, tj. przed Zamkiem Ujazdowskim. Oznacza to, że warszawiacy (i przyjezdni) już się nie uwolnią od widoku „instalacji”. Sygnał do nowego rozdziału jej istnienia dała autorka - „Chciałabym, żeby Tęcza, wraz ze swoją całą historią, znalazła się w miejscu związanym ze sztuką”.
Portal przy okazji przypomniał, iż koszty modernizacji i ukwiecenia oraz bieżące utrzymanie instalacji do końca br. wyniosą ponad 107 tys. zł. Jak wiadomo obiekt został objęty stałym monitoringiem kamer miejskich. Nieprzerwanie patroluje go Straż Miejska i policja. Pod względem poziomu ochrony Tęcza wprost biła na głowę nieporównanie przecież ważniejszy Most Łazienkowski, który przed kilkoma miesiącami doszczętnie spłonął wskutek przypadkowego (?) zaprószenia ognia. Jak się bowiem okazało most, pod jezdniami którego biegło kilkanaście kabli teleinformatycznych (w tym obsługujący ministerstwo obrony narodowej), nie był objęty systemem monitoringu służb miejskich.
Tymczasem prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, z uporem godnym lepszej sprawy, pod wpływem lobbingu środowisk homoseksualnych (LGBT), jeszcze nie tak dawno wciąż wydłużała pozwolenie na pozostawienie Tęczy w dotychczasowej lokalizacji, tj. tuż przed zabytkową świątynią Zbawiciela. Mimo, że obiekt, który stanął w tym miejscu trzy lata temu miał tu pozostać tylko do września 2012 r.
Choć prawdą jest, że tęcza występuje jako symbol w wielu mitologiach, a nawet w Starym Testamencie i Talmudzie, w ostatnich latach kojarzona jest przede wszystkim ze środowiskami gejowsko-lesbijsko-transseksualnymi. Wywodzący się z nich organizatorzy tzw. Parady Równości, w tym roku specjalnie zmienili trasę jej pochodu przez Warszawę tak, aby przeszła obok Tęczy. Zaś, jak poinformował Onet, fakt, że wkrótce zniknie ona z obecnego miejsca, właśnie podczas Parady Równości, potwierdził Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, który (tak, tak!) jest właścicielem „instalacji”.
Władze stolicy, zapewne mając na uwadze przewidywaną klęskę ich formacji politycznej w nadchodzących wyborach, ugięły się wreszcie pod naporem żądań warszawiaków, mających już zdecydowanie dość eksponowania symbolu mniejszości seksualnych w tak znaczącym dla miasta miejscu. Jednak, zgodnie z chętnie wykorzystywaną przez PO zasadę „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”, nie chcą do końca rezygnować z poparcia środowisk LGBT. Wymyśliły więc przeprowadzkę z centrum miasta do bliskiego duchowi „dzieła” Centrum Sztuki Współczesnej, od dawna opanowanego (podobnie jak np. Zachęta) przez pseudo-nowoczesnych artystów.
Ciekawe jak duże kwoty z podatków od warszawiaków będą łożyć władze CSW na utrzymanie Tęczy w nowym miejscu?