Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
W okowach obłudy
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 10-06-2015 [00:38]
Jednostka niewybitna, niezbyt uzdolniona zajmująca wysokie stanowisko jest niebezpieczna tym bardziej, im bardziej odpowiedzialny jest to urząd. W systemie demokratycznym powinny funkcjonować mechanizmy zabezpieczające przed takim ryzykiem. Gwarantować one powinny dostateczny stopień jawności. Lat temu trzydzieści hasło to, oznaczające dostępność społeczeństwa do pełnego zakresu informacji o charakterze politycznym, wydawało się równoznaczne z dopuszczeniem ludu do rządów, miało oznaczać nastanie ery demokracji, koniec Partii Wewnętrznej. Stało się zgoła inaczej – agenci dowolnej maści stali się nietykalni; na wspieranie i utrwalanie fałszu ministerstw prawdy, miłości i obfitości pracują wszystkie siły przekazu państwowego i komercyjnego. Rozdęta do granic absurdu ochrona dóbr osobistych zabrania nawet zapytania starającego się, dajmy na to o pracę. o liczbę posiadanych dzieci. Do tego zatamowania normalnego, korzystnego dla wszystkich przepływu informacji naród doprowadził niejako sam, gdyż obłuda, czyli rozejście się przaśnej rzeczywistości z wygórowanym mniemaniem o sobie, jest szkopułem powszechnym. Ludzie nie mają kłopotu z przyznaniem się do przodka małpy, ale problemem nie do przełknięcia jest uznanie za swojego przodka fornala.
Ustanowione bariery w postaci zeznań majątkowych, poświadczeń o niekaralności, dyplomów ze szkół lub kursów regulują sprawy z grubsza i w ogólnej ocenie nie należy przesadnie takimi ograniczeniami krępować złotej wolności i nie niszczyć marzeń obywateli nakręcanych perspektywą robienia kariery Dyzmy. Większości nie przeszkadzało to, że w zasadniczych dla kraju wyborach z jednej strony startował człowiek chlubiący się tym, że przeczytał w życiu dwie książki a napisał trzy (ileż warstw obłudy znajduje się w tym stwierdzeniu!), a jego kontrkandydatem był fałszywy magister. Każda Polka, każdy Polak i każde polskie nijakie ma świadomość upozorowania ładu społecznego. Granice zakazów mają pozostawać nieostrymi i dopóki się wszystko nie zacznie walić, należy sobie dać spokój z zaostrzaniem prawa czy jego serio respektowaniem.
Chciałoby się jakoś ten kłąb nędzy rozplątać… Może zacząć od zobowiązania pracowników publicznych do podawania swojej przynależności do partii politycznej. Ta cecha nie jest niezależna od woli człowieka, nie jest czymś wrodzonym ani nabytym bezwiednie, to świadomy wybór sposobu i stylu działania w społeczeństwie. To w istocie powód do publicznego szczycenia się a przecież nie żadne zawstydzające wchodzenie w tajne układy. Wezwanie do przedstawienie swojej formalnej pozycji politycznej, skierowane do dyrektora szkoły, zdecydowanie mniej narusza jego prywatność okrojoną a priori przez wybór funkcji, niż jego ideologiczny bagaż potencjalnie stanowiący zagrożenie dla autonomii rodziny, która na lata powierza mu własne dzieci z całą ich wrażliwością.
To tylko przykład. Posługiwałem się nim, krążąc po pokojach urzędu marszałkowskiego i usiłując wyjaśnić samemu sobie przede wszystkim ten prawny dylemat. Chcę określić polityczny status osoby publicznej – świat nie kończy się na wyborach, jakich informacji na jej temat mogę sobie zażyczyć? Nie umiano mi tego do końca objaśnić a być może jest to niemożliwe ze względu na umyślne rozmycie prawa – część wody ma po prostu pozostać mętna.
Wcześniej, w urzędzie wojewódzkim moje wątpliwości rozwiano bardzo szybko. Zrozumiałem ideę urzędniczego korpusu cywilnego, rzetelność obowiązującego tych ludzi kodeksu etycznego mogłem uznać zaocznie. Moje dawniejsze doświadczenia z tą instytucją stanowiły potwierdzenie jasności tam panującej. Najpewniej warunek bezpartyjności oczyszcza tam atmosferę i ułatwia działanie urzędu. W samorządowej, ewidentnie słabszej stronie państwa kodeks etyczny jest (podobno) tylko luźnym zbiorem zaleceń o tym, jak traktować petenta. Tu okazało się, że przynależność partyjna urzędnika jest jego prywatną sprawą, dokładnie tak - jego prywatą i nikomu nic do tego. Podstawą władzy terytorialnej są koterie funkcjonujące po części na zasadach cechu wolnomularzy. Tym wszakże się nie płaci a urząd gminny jest utrzymywany przeze mnie – jeśli jest w nim coś niejawne to dlatego, że złodziejskie i szkodliwe dla społeczeństwa.
Przed ponad trzydziestu laty przystanąłem na chwilę pod drzewem z obwieszczeniem wyborczym ze skromną listą kandydatów na radnych. Pod nazwiskiem dobrze znanego mi T. widniały cztery litery: PZPR. Potem przez dwadzieścia lat toczyłem ze swoim przyjacielem A. spór o przynależność T. do bolszewickiej partii, co z mojej strony było ciężkim zarzutem. A. zaprzeczał temu. Sam był sekretarzem POP i miał podstawę, by widzieć rzecz w pewnym sensie z góry, ale minimalna doza jego niepewności oraz mój przekorny upór, oparty o nieładny w istocie formalizm, podgrzewał przez lata temat, który z powodu braku rozstrzygających kryteriów i swojej trwałości wszedł do mojej prywatnej klasyki. Niedomówienia, kto kim jest, bardziej psują relacje niż przykra nawet, lecz pełna wiedza.
Za dziesięć lat wszyscy będą pogardzać tworem zwanym Platformą Obywatelską. Teraz, gdy poseł z jej ramienia, zaczyna się dystansować wobec skutków działania rządzenia napędzanego przez siebie układu, twierdząc, że nie jest zawodowym politykiem, widać przyziemność poglądów tego typu ludzi. Jeszcze trochę i przyjąwszy całkiem odmienną retorykę, wypłyną oni w innym miejscu a usiłującym wierzyć w trwałość poglądów, czy w nie same, pozostanie tylko zdumienie.
Każdy wiekowy Polak może powiedzieć, że da się przeżyć bez politycznej jasności, jawności, rzetelności i zaufania. Większość dóbr wytworzonych pośród śmietników wartości jest, co prawda, zjadanych przez szczury, ale jakoś się żyje. Deficyt energii społecznej z tego wynikły nie pozwala na to, by funkcjonować jako niezależne państwo, ale są przecież mocni, którzy użyczą nam, niedorajdom, miejsca pod swoimi skrzydłami.
Komentarze
10-06-2015 [10:00] - NASZ_HENRY | Link: PO wpędziła Polskę w długi 10
PO wpędziła Polskę w długi 10 razy większe niż PZPR. Takie fakty ;-)