150 miliardów na lewo

Politycy rządzącej koalicji ścigają się na wyprzódki w uprawianiu propagandy sukcesu. Zwłaszcza obecnie, gdy notowania PO i PSL spadają na łeb na szyję. Jakoś przy tym dziwnie zapominają o swoich licznych wpadkach. Jednak czarny rynek paliw w naszym kraju, który w latach panowania Platformy rozkwitł na nienotowaną wcześniej skalę to już nie wpadka. To ogromny, nierozwiązany problem gospodarczy i finansowy, którego rozmiary (sięgające prawie ćwierci rocznego PKB) mogą przyprawić o ból głowy.
Polska Izba Paliw Płynnych, skupiająca polskie firmy branży paliwowej, wielokrotnie zwracała się do właściwych władz o podjęcie skutecznej walki z szarą strefą w branży, ostatni raz w kwietniu br. - do prezydenta Komorowskiego, spotkało się to jednak praktycznie z żadną reakcją. W piśmie skierowanym do prezydenta w tej sprawie PIPP alarmowała: „W 2014 r. szara strefa w Polsce wynosiła 23,5% PKB, a do budżetu państwa z tytułu luki podatkowej w całej gospodarce nie wpłynęło blisko 149 mld zł. Wg opinii przygotowanej przez międzynarodowego eksperta, prof. Konrada Raczkowskiego wartość utraconych wpływów podatkowych (tzw. luka podatkowa) w samej branży paliw ciekłych w Polsce w 2014 r. wyniosła ponad 7,85 mld zł”.
PIPP temat nieuczciwości w obrocie paliwami płynnymi podejmuje od 2012 r. M.in. w petycji złożonej 10 września 2014 r. na ręce Ewy Kopacz, ówczesnej Marszałek Sejmu, Izba apelowała do posłów o dołożenie starań i usunięcie z polskiego systemu podatkowego wieloznacznych przepisów podatkowych. W piśmie z 30 września 2014 r. PIPP zwracała się z prośbą o spotkanie, a 7 grudnia 2014 r. postulowała m.in. przeprowadzenie analizy przepisów prawa pod kątem eliminacji luk umożliwiających funkcjonowanie podmiotów wyłudzających podatki oraz o powołanie pełnomocnika w Kancelarii Rady Ministrów, który zająłby się kompleksowym nadzorem nad działaniami mającymi na celu ograniczenie przestępczości w obrocie paliwami.
W apelach skierowanych dwukrotnie w ub.r. do Donalda Tuska, ówczesnego premiera, PIPP prosiła o rozważenie podjęcia działań mających na celu całościowe przeanalizowanie istniejącego systemu podatku od towarów i usług, a także o powołanie zespołu roboczego składającego się z przedstawicieli administracji rządowej i przedsiębiorców, którzy opracowaliby zmiany systemowe w obowiązujących przepisach. „Niestety nasze stanowisko pozostało bez odpowiedzi. Podobnie jak proponowany przez Izbę od 2013 r. mechanizm tzw. odwróconego obciążania w VAT także nie znalazł poparcia” - napisali członkowie PIPP. W dodatku sytuacja na rynku paliwowym w Polsce pod kątem wzrostu szarej strefy z miesiąca na miesiąc jest coraz bardziej alarmująca, a podejmowane działania wydają się być niewystarczające nie tylko dla zmniejszenia rozmiarów szarej strefy, ale nawet dla zahamowania jej wzrostu. Tym bardziej, że jest ona ogromnym zagrożeniem dla uczciwie działających przedsiębiorców.
Według Haliny Pupacz, szefowej PIPP, uczciwi niezależni przedsiębiorcy proszą o zmiany systemowe już od ponad dwóch lat, nieuczciwa konkurencja kosztem budżetu nie daje jednak szans na przetrwanie, bo kwoty są ogromne - na samym rynku paliw luka podatkowa jak pokazują szacunki, od roku 2011 osiągnęła poziom blisko 40 mld zł.
Z raportu prof. Konrada Raczkowskiego wynika, że przejawami szarej strefy w branży paliw są m.in. takie zjawiska jak:

  • niekontrolowany import oleju napędowego z Rosji (głównie poprzez terminal morski w Primorsku oraz przejścia graniczne z Litwą – kontrole celne są tu daleko nieskuteczne, kontrolowane są głównie legalnie działające firmy, a nie podmioty celowe, zorganizowanej przestępczości;
  • wyłudzanie VAT z budżetu państwa w ramach fikcyjnego obrotu w karuzelach podatkowych;
  • notoryczne naruszanie zasad porozumień ograniczających konkurencję lub nadużywania pozycji dominującej przez PKN Orlen w odniesieniu do ustalanych cen sprzedaży hurtowej paliw płynnych, które wg ceny SPOT powiększonej o VAT były zwłaszcza w odniesieniu do oleju napędowego wyższe w zakupie dla niezależnych dystrybutorów niż ceny detaliczne tego samego produktu na własnych stacjach benzynowych CODO (PKN Orlen);
  • stosunkowo wysoki udział przemytu rosyjskiego gazu LPG (reeksport z Białorusi) w transporcie drogowym przez Białoruś, Litwę oraz Łotwę (przez dawne przejścia graniczne z Litwą);
  • możliwość zakupu większej ilości paliwa na tzw. użytek własny (np. floty transportowe, przedsiębiorstwa) w ramach usług sprzedaży oleju opałowego czy benzyny z dowozem do klienta. Odbywa się to w przenośnych zbiornikach, które nie podlegają żadnym kontrolom techniczno-odbiorczym, okresowym inspekcjom, czy przepisom ochrony środowiska;
  • import drogą morską zwłaszcza oleju napędowego do Polski, który sprowadzany jest zarówno przez oficjalnych operatorów krajowych rynku paliw ciekłych, jak i inne firmy posiadające koncesję (będąc często w fazie przygotowawczej do upadłości). Procesowi temu towarzyszy przepompowywanie paliwa w innej temperaturze od deklarowanej jako referencyjna (15 st. C), co wpływa na zmianę gęstości, a więc ilości paliwa, od którego obliczana jest podstawa opodatkowania. Wraz z realnym spadkiem temperatury, ilość litrów paliwa się zmniejsza, a przyrządy pomiarowe używane w tym procesie mogą podlegać ingerencji zewnętrznej w zakresie odczytu, jaki przeliczania temperatury rzeczywistej;
  • zaopatrywanie statków w paliwa ciekłe (żeglugowe) przez specjalnie przystosowane do tego niewielkie zbiornikowce (tzw. bunkierki czyli pływające stacje paliw) odbywa się na pełnym morzu, na redzie czy w portach morskich i nie podlega procesom realnej kontroli. Instytucje kontrolne nie są bowiem w stanie skontrolować zadeklarowanej ilości paliwa, którą pobiera bunkierka z rafinerii czy składu podatkowego i którą posiada w czasie kontroli doraźnej. Uzyskane w ten sposób paliwo albo jest odsprzedawane nielegalnie po zaniżonej cenie do realnego obrotu, albo jest dystrybuowane dalej nielegalnie.

Nowy rząd, który, miejmy nadzieję, powstanie po jesiennych wyborach, będzie miał twardy orzech do zgryzienia, chcąc zmierzyć się ze skuteczną walką z czarnym rynkiem paliwowym.