Twórca zwycięstwa (1)

W dniu 17 lutego 1940 Hitler zaaprobował nowatorski plan generała Ericha Mansteina ataku na Francję.

    Erich Manstein urodził się 24 listopada 1887 w Berlinie jako Fritz Erich von Lewinski w arystokratycznej rodzinie o dużych tradycjach wojskowych. Wkrótce po urodzeniu został adaptowany przez młodszą bezdzietną siostrę swej matki – Helwig i jej męża Georga von Mansteina.

     W 1900 roku wstąpił do Królewskiego Pruskiego Korpusu Kadetów, po ukończeniu którego dołączył jako chorąży do prestiżowego 3 Pułku Piechoty Gwardii Pruskiej. W 1913 roku rozpoczął trzyletni kurs w Królewskiej Pruskiej Szkole Wojennej w Berinie. Po wybuchu wojny światowej został mianowany adiutantem 2 Pułku Piechoty Gwardii w 1 Dywizji Rezerwy Gwardii. Walczył na froncie wschodnim, gdzie został poważnie ranny. Po wyleczeniu się – już jako kapitan – został oficerem sztabowym w 10 armii, a w następnym roku w kwaterze generała Fritza von Belowa. Po ponad rocznym pobycie na froncie zachodnim, w 1917 roku został skierowany ponownie na wschód jako oficer operacyjny w 4 Dywizji Kawalerii. Służbę w wojnie światowej zakończył w 213 Dywizji Piechoty.

    Po zakończeniu wojny pozostał w wojsku, pełniąc przed wszystkim funkcje sztabowe. W połowie 1936 roku otrzymał awans na generała majora i został szefem Oddziału I sztabu Generalnego Wojsk Lądowych. W czasie wojny niemiecko-polskiej we wrześniu 1939 roku był szefem sztabu Grupy Armii „Południe”, przemianowanej po zakończeniu wojny na Grupę Armii „A”.

    Po zwycięskiej wojnie z Polską, Manstein – szef sztabu Grupy Armii „A”, dowodzonej przez generała Gerda von Rundstedta, zaczął rozmyślać nad planem przyszłej ofensywy na froncie zachodnim. Biorąc pod uwagę reakcję nieprzyjaciela, przypuszczał, iż czynnikiem rozstrzygającym „może być niewątpliwie niechęć do wojny szerząca się wśród społeczeństwa francuskiego, a w ostatecznym rozrachunku wśród armii francuskiej”. Tym niemniej uważał, iż w razie ataku niemieckiego „żołnierz francuski jak zawsze walczyłby o „świętą francuską ziemię”.
Z punktu widzenia militarnego Niemcy winny uderzyć „osiągnąwszy pełną gotowość, w porze roku sprzyjającej wykorzystaniu naszego atutu, zwłaszcza gdyby udało się zmusić wrogów do wmaszerowania do Belgii”.

    Rozważając plan przyszłego ataku, był przekonany, iż „trzeba wykorzystać zdecydowaną siłę ofensywną armii do osiągnięcia zdecydowanego sukcesu” – wielkiego zwycięstwa. Ubolewał przy tym, iż w dyrektywach niemieckiego OKH „brakuje wiary w to, że można je osiągnąć. I to jest największy problem!”.

    Pomimo raportów OKH wskazujących, iż armia niemiecka nie osiągnie przed 1942 rokiem potencjału niezbędnego do osiągnięcia zwycięstwa na Zachodzie, Hitler nie podzielał ostrożności swych generałów i był zdeterminowany pokonać Francję i Wielką Brytanię, zanim Stalin zerwie pakt z Niemcami i rozpocznie ofensywę na wschodzie. Wyczuwając słabość Francuzów i Brytyjczyków postanowił uderzyć. W dyrektywie z października 1939 roku Hitler wskazał, iż celem ofensywy na wschodzie będzie pokonanie ”możliwie największej części armii niemieckiej i sił walczących po jej stronie, a jednocześnie zajęcie jak największego terytorium Holandii, Belgii i północnej Francji, tak aby stworzyć bazę dla skutecznego prowadzenia wojny powietrznej i morskiej przeciw Anglii oraz szeroki obszar ochronny dla ważnego gospodarcze Zagłębia Ruhry”. W tej sytuacji pozostawało opracować właściwy plan operacji, gwarantujący sukces przy dostępnych środkach wojskowych i gospodarczych.

    Po ataku Niemiec na Polskę Francja zmobilizowała swe wojsko i rozmieściła je na pozycjach obronnych, obsadzając m.in. linię Maginota. Naprzeciw granicy z Belgią stały cztery armie Pierwszej Grupy wspierane przez Brytyjski Korpus Ekspedycyjny. W sumie w maju 1940 roku alianci dysponowali 92 dywizjami, w tym pięcioma piechoty zmotoryzowanej oraz trzema pancernymi.
Początkowo OKH opowiadało się za powtórzeniem planu von Schlieffena z 1914 roku. Ciężar ataku miał się skupić na szerokim manewrze okrążającym przez północną Belgię w kierunku kanału La Manche.

    Mając poparcie Rundstedta proponował przesunięcie głównego ciężaru ofensywy z północy z Grupy Armii „B”, do centrum, czyli na obszar działania Grupy Armii „A”. W podpisanym przez swego szefa liście podkreślał, iż „możliwy jest początkowy sukces przeciw Belgii i czekającym w pogotowiu siłom francusko-brytyjskim. Jednakże całościowy sukces kampanii nie będzie zależał od tych pierwszych rozstrzygnięć, lecz od tego, czy uda się osiągnąć ogólniejszy sukces poprzez uderzenie i zupełne zniszczenie wrogich sił w Belgii i na północ od Sommy, a nie tylko zaatakowanie ich frontalnie. Co więcej, prędzej czy później z pewnością trzeba będzie powstrzymać francuski kontratak z południa lub południowego-zachodu”.

    Geniusz operacyjny Mansteina polegał na tym, iż zrozumiał, iż oba cele można osiągnąć jednym śmiałym manewrem, który miał przejść do historii pod nazwą Sichelschnitt (Cięcie sierpem). Słusznie zakładał, iż jeśli siły niemieckie zdołają przekroczyć Ardeny, przedrzeć się przez francuskie pozycje obronne i odpowiednio szybko przeprawić się przez Mozę, najprawdopodobniej nabiorą wystarczającego impetu, aby przeciąć równinę Pikardii i dotrzeć do wybrzeży kanału La Manche, zanim alianci zdążą odpowiednio zareagować. Niespodziewany kierunek i szybko ataku, tak aby w piątym dniu jej trwania osiągnąć przeprawy na Mozie w pobliżu Sedanu winny – jego zdaniem – całkowicie zaskoczyć przeciwnika. Warunkiem powodzenia tego planu było użycie dużych sił pancernych, wspartych przez lotnictwo.

    Manstein oraz Rundstedt rozumieli podstawowy problem, jaki nastręczała realizacja ich planu – brak wystraczających sił. W związku z tym postulowali wzmocnienie – kosztem Grupy Armii „B” własną grupę armii, tak aby przesunąć główny ciężar niemieckie ofensywy z północy do centrum, tworząc potężne południowe ramię natarcia.

    Ten ambitny plan nie spotkał się z uznaniem OKH. Naczelny dowódca wojsk lądowych gen. Walter von Brauchitsch odrzucił go na początku listopada 1939 roku stwierdzając: „Tak, gdybym tylko dysponował wystarczającymi siłami”. Niezrażony tym Manstein przedstawił kolejną analizę, w której za nadrzędny cel Grupy Armii „A” uznał zaskoczenie przeciwnika uderzeniem przez Ardeny, jak najszybszy przemarsz przez Luksemburg, przebicie się przez belgijskie umocnieni a graniczne, zanim Francuzi zdołają zorganizować skuteczną obronę i pokonanie sił francuskich w południowej Belgii. W jego zamyśle ta operacja miała stworzyć warunki do kontynuowania głównego natarcia poza Mozę, na zachód od ujścia Sommy, i powstania frontu ofensywnego na południu. Należy zgodzić się z Mungo Melvin, który wskazał, iż największą zasługą Generała „nie było planowanie wstępnej operacji na obszarze ograniczonym linią Mozy, lecz rachunek środków niezbędnych do osiągnięcia zdecydowanego sukcesu poza tą linią w operacyjnej przestrzeni północnej Francji”.

   Kluczem do sukcesu, osiągniętego przez czterdzieści dywizji Grupy Armii „A” było szybkie pojawienie się potężnych sił pancernych nad Mozą i parcie naprzód z niesłabnącym impetem. Szef OKH pozostał jednak nieubłagany. Nic więc dziwnego, iż odtąd rozdźwięki między Mansteinem a Brauchitschem stale pogłębiały się. Na początku lutego 1940 roku Manstein został pozbawiony stanowiska szefa sztabu Grupy Armii „A” i mianowany dowódcą XXXXVIII Korpusu Armijnego.

    Wydawało się, iż przegrał swoją walkę o plan operacji na Zachodzie. Jednak zanim objął swoje dowództwo, spotkał się w dniu 17 lutego z Hitlerem w Kancelarii Rzeszy, gdzie przedstawił mu swój plan. Hitler był zachwycony propozycjami Generała, doceniając genialną w swej niekonwencjonalności koncepcje operacyjną. Plan okrążenia całego północnego skrzydła wojsk alianckich wzdłuż wybrzeża, uznawany przez OKH za niedorzeczny, był zbieżny z przeczuciem Hitlera, które nakazywało mu przeniesienie ciężkości na południe.

    Plan zyskał także wsparcie szefa Sztabu Generalnego wojsk lądowych gen. Franza Haldera, początkowo przeciwnika – jak Brauchitsch – koncepcji Generała. Od tego momentu Halder zawzięcie bronił planu, wzmacniając Grupę Armii „A” w stopniu wystarczającym do odniesienia zdecydowanego sukcesu. Kluczem do pełnego wykorzystania planu Sichelschnittu było użycie na szczeblu operacyjnym siedmiu dywizji pancernych i trzech dywizji piechoty zmotoryzowanej, połączonych w ramach Grupy Armii „A”. W sumie dysponowała ona 1222 czołgami, czyli połową wszystkich niemieckich sił pancernych.

    W rezultacie siła i szybkość „cięcia sierpem” zaskoczyła Francuzów nad Mozą i na trwale pozbawiła ich inicjatywy operacyjnej.

CDN.