Polityka prorodzinna Dudy – argumenty ZA

Państwo, to nie tylko terytorium, ale i ludzie. Według prognoz ZUS w 2060r. Polaków będzie niecałe 32 mln., a według prognoz ONZ na koniec wieku zaledwie 15-16 mln. - realizacja planu Hitlera w 100%.

Popieram Pana Dudę nie dlatego, że jestem pro-PiS-owski, ale dlatego, że innego, racjonalnego wyboru nie ma. Nie mam wysokich notowań w PiS-ie i niewiele osób pamięta, że nie tylko napisałem większość przemówienia Pani prof. Gilowskiej w sprawie ścinania tzw. klina podatkowego (poza ostatnim fragmentem o przyroście miejsc pracy). Napisałem również drugie pismo wymierzone w wewnątrz PiS-owską opozycję z uzasadnieniem, co się stanie, gdy tego nie zrobimy. Nie kieruję się więc sympatiami, tylko realiami, chłodną oceną kandydata i prawdziwością intencji.

Kwota wolna od podatku 8 tys. zł, małżonkowie 16 tys. zł. Proponuję rozszerzyć, aby do dochodu doliczać nie tylko współmałżonka, ale dzieci. Tak więc rodzina 2+2 dzieliłaby dochód na 4 części, a więc kwota wolna od podatku wzrosłaby do 32 tys. zł. Ten pomysł krytykują tzw. „eksperci”. Tzw., bo ekspert z jednej strony podstawia koszty, a z drugiej, ile z powrotem wróci do budżetu. Ta ulga miałaby znaczenie dla mniej zarabiających, a więc praktycznie całość zostałaby wydana na zakupy. Nie tylko jedno nowe miejsce pracy przyczynia się do powstania 5 kolejnych w branżach niepowiązanych. Tak samo każda złotówka wydana na zakupy napędza wzrost gospodarczy, a więc kolejne 5 zł z powrotem do gospodarki. Licząc tylko samym podatkiem VAT, w średniej perspektywie da zwrot 100% wydatków, a w dłuższej zysk. Tak napisze ekspert, a jeśli ktoś pisze inaczej, to albo nie jest to ekspert, tylko oszust.

Przykład Szwecji, która dla zastopowania tendencji kryzysowych, podjęła program wysokich wydatków budżetowych, roboty publiczne, aby rozbujać gospodarkę. Po niedługim czasie Szwecja szybko spłaciła powstałe długi i przez wiele lat miała wręcz nadwyżkę budżetową. Mamy też przykład PiS, gdzie po ścięciu tzw. klina podatkowego, w gospodarce pojawiły się dodatkowe, choć relatywnie małe, pieniądze, wzrost PKB przekroczył 11%.

Przykład H. Forda, tego który stworzył samochód Ford, linię produkcyjną i coś jeszcze. Zauważył, że w fabryce robotnik pracuje, a poza bramą zakładu jest konsumentem. Jeśli ten pracownik nędznie zarobi, żaden z niego konsument i zaczął swym pracownikom uczciwie płacić. Z tego powodu tzw. eksperci, media, bankierzy i autorytety zorganizowały na Forda nagonkę, blokada kredytów w bankach, odwodzenie potencjalnych klientów od zakupów jego samochodów. Z tego powodu w początkowym okresie samochody Forda kupowali głównie jego pracownicy, firma rozwijała się, co dostrzegli inni przedsiębiorcy, którzy zaczęli naśladować Forda. W związku z tym eksperci, bankierzy i ferajna wywiesili białą flagę. To samo czeka tzw. „ekspertów” Komorowskiego.

Zanim przejdę do opisu, wkleję szczególny wykres:
Na serwerze naszeblogi. pl nie ma możliwości wklejania wykresów w formacie jpg, więc w trakcie publikacji na facebook.com zdjęcie wykresu dodam osobno.

Polacy zarabiają za mało
Wykres autorstwa CitiBanku na bazie danych OECD. W mediach wielokrotnie była informacja, że Polska ma jeden z najniższych udział przychodu z pracy w PKB. Sformułowanie to niewiele mówi dla przeciętnego słuchacza. Jeśli statystycznie Polacy zarabiają za mało, aby za otrzymaną płacę przeżyć od wypłaty do wypłaty, to powinien przyrastać prywatny dług przeciętnego Polaka. Na wykresie użyto sformułowania „gospodarstwo domowe”, a mówiąc zrozumiale, rodzina. Polska, jako jeden z niewielu krajów na świecie, a w UE jako jedyny, który ma ujemne oszczędności gospodarstw domowych.

Dlaczego jest, jak jest?
To zwykła matematyka z zakresu szkoły podstawowej, a nie poglądy. Dobra materialne kosztują w Polsce, w przybliżeniu, tyle, co w UE. Skoro tak, to za znacznie niższe płace kupimy znacznie mniej, niż np. Niemcy. A co się dzieje z pracownikami, którzy produkują te niekupione produkty? Ci pracownicy są zbędni i gdyby nie emigracja, bezrobocie w Polsce byłoby w przedziale 40-50%.

Wysokie bezrobocie, „bieda wynagrodzenia” bez perspektywy na normalność wygnały wiele milionów młodych Polaków na emigrację. Za niedługi czas runie ZUS, a potem polska gospodarka. Nie będzie miał kto produkować i kupować. Tak więc kontynuowanie polityki Tuska i Komorowskiego, to droga do przepaści. Nawet zrabowanie OFE zmniejszyło na chwilę przyrost oficjalnego, jawnego długu, zamiast spowodować nadwyżki w budżecie.

Idźmy dalej. Materialne koszty funkcjonowania państwa są zbliżone, jak na Zachodzie, a finansowanie państwa pochodzi od podatków od mocno zaniżonych wynagrodzeń. Cudów nie ma, czysta matematyka sprawia, ze niedobór jest pokrywany przyrostem zadłużenia Polski.

Natychmiastowy wzrost minimalnego wynagrodzenia do 2100 zł brutto
Wyżej przytoczone przykłady Szwecji oraz Polski pod rządami PiS dowodzą, że jest to bardzo opłacalne dla budżetu, chociaż z początku zadłużenie przyrasta, to wkrótce w budżecie są nadwyżki. Dlaczego nie proponuję wyższej kwoty minimalnego wynagrodzenia? Do tego poziomu można bezpiecznie podnieść minimalne wynagrodzenie, bez groźby inflacji i zubożenia w ten sposób pracowników. Istniejące zakłady mogą szybko podnieść w pewnym zakresie produkcję, aby zaspokoić popyt, a powyżej tego zakresu podnosić można ceny. Inwestowanie w maszyny i w budynki wymaga czasu, więc urealnianie poziomu wynagrodzeń także musi być rozciągnięte w czasie. O potrzebie podwyżki wynagrodzeń napisałem m.in. w artykule: http://naszeblogi.pl/49848-pol....

Zadłużenie gospodarstw domowych/rodzin samo nie zniknie, a elementarne potrzeby życiowe muszą być zaspokojone. Podniesienie płacy minimalnej do poziomu cen dóbr materialnych jest być albo nie być dla Polski. Umowy śmieciowe, tak jak kupowanie w detalu, powinno być droższe, niż w hurcie, a więc pracownik na takiej umowie, moim zdaniem, winien zarabiać o co najmniej o 10 procent więcej, niż pozostali pracownicy u danego przedsiębiorcy. W Danii, jeśli pracodawca nie płaci swym pracownikom, ma zakaz prowadzenia działalności, a inni przedsiębiorcy zrywają z takim oszustem współpracę.

Młode rodziny potrzebują mieszkań. Wszelkie programy wsparcia ze strony państwa kończyły się tym, że całe pieniądze ze wsparcia (nawet te PiS-owskie), a nawet jeszcze więcej, przejmowali pośrednicy i deweloperzy. Racjonalnym rozwiązaniem wydaje się być np. model duński, gdzie w okresie kredytowania właścicielem mieszkania jest bank. Bank ma możliwość kontroli, aby mieszkania nie były sprzedawane nabywcom po zawyżonych cenach, bo całe ryzyko ponosiłby on. W modelu duńskim, jeśli nabywca wyremontuje mieszkanie, bank musi to policzyć w zmniejszenie długu (od długu odejmuje przyrost wartości mieszkania, a nie tylko poniesione nakłady). Oczywiście, nabywcy mogliby nabywać mieszkania wg dzisiejszych zasad, a więc nic narzucanego odgórnie i od momentu zakupu mieszkania być jego notarialnym właścicielem.

To zaledwie „ślizganie” się po temacie, a nie wyczerpująca monografia. Trudno, aby w 3 kwadranse napisać więcej.

Piotr Solis

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

14-05-2015 [23:12] - Jabe | Link:

A co by się stało, jakby zniesiono płacę minimalną? Taki eksperyment myślowy. Ludzie przestaliby zarabiać?

Podniesienie płacy minimalnej spowoduje, że w regionach, w których ludzie mało zarabiają koszty prowadzenia firm wzrosną. Warszawiakom to raczej różnicy nie zrobi. Nastąpi ucieczka w umowy śmieciowe, albo od razu w szarą strefę. Ale to jest ryzyko, które trzeba wkalkulować. To też jest koszt. Wiele firm nie utrzyma się na powierzchni. Nie mówię tu o gigantach, tylko drobnych firmach, którym Pan nakaże płacić odgórnym nakazem. Efektem będzie zamykanie firemek i przenoszenie się na socjal. Polska i bez tego jest krajem, w którym się legalnie (prawie) nic nie opłaca.

Ludzie mało zarabiają, bo państwo jest drogie i niewydolne. Firmy nie konkurują o pracownika, bo jest ich za mało. Pan chce przykręcić śruby i problem pogłębić.

Obrazek użytkownika loli pop

15-05-2015 [00:09] - loli pop | Link:

W dzisiejszej ekonomii ta płaca minimalna ma jednak pewne znaczenie. Paradoksalnie tam, gdzie widzi pan jej wady. Szczególnie teraz, gdy gospodarka mieli się w miejscu. Pokażę to na przykładach. Mamy rozwój gospodarczy, prawdziwy rozwój. Zaczyna brakować pracowników. Z automatu rosną płace i nikt nie ogląda się na najniższą płacę. Czyli może jej nie być. Gorzej gdy mamy stagnację, depresję lub wzrost jak teraz. Wtedy ta płaca minimalna stanowi jakieś minimum. Co prawda może skłaniać do likwidacji miejsc pracy lub ich ucieczką w szarą strefę, ale wtedy trzeba stosować recepty zapisane przez autora, a nie obniżać pensje bez żadnego hamulca. To, że rządzący nie umieją reagować, że zarządzający w firmach nie umieją zwiększyć wydajności to problem. Ale właśnie rosnąca płaca minimalna ich do tego zmusi. Z drugiej strony nawet najbiedniejsi powinni zarobić na życie, a nie na wegetację.

Obrazek użytkownika Jabe

15-05-2015 [11:28] - Jabe | Link:

Napisał Pan, że pokaże na przykładach, ale jakoś tych przykładów nie widzę.

Zgadzam się, że najbiedniejsi powinni zarobić na życie, a nie wegetację, ale proponowane rozwiązanie powoduje, że przeniosą się na zasiłek. To jest wariant najgorszy. Tak się psioczy na umowy śmieciowe. To tylko objaw, próba radzenia sobie z wysokim opodatkowaniem pracy (w Polsce nie ma kwoty wolnej od podatku, ZUS to też podatek). Jeśli się podniesie płacę minimalną, to przy braku koniunktury katastrofa murowana. Jeśli koniunktura jest, przedsiębiorcy sami zaczynają podnosić płace, konkurując o pracownika – to Pan zauważył.

Wysoka płaca minimalna zapewne wymusi zwiększenie wydajności – przede wszystkim eliminację niskopłatnych miejsc pracy (np. pracująca na pół etatu sekretarka). Mniej zaradni zostaną wypchnięci na margines. Jeśli to nie wystarczy, ceny wzrosną. Wzrośnie koszt życia, spadnie konkurencyjność, co rykoszetem uderzy w tych, którym chciano pomóc. Takie są niezmiennie efekty zarządzania metodami administracyjnymi.

Gospodarka to nie folwark pana hrabiego. Ekonomista to nie ekonom.

Obrazek użytkownika loli pop

14-05-2015 [23:47] - loli pop | Link:

Rozumiem, że po 8 000 to tylko przykład. Uważam, że kwota wolna na kolejne dzieci powinna rosnąć. System w pewnym sensie wprowadzono we Francji i zdał egzamin. Zachęcił bogatszych do rozrodczości.