Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Środowisko ważne - interes konsumentów i producentów także
Wysłane przez Maciej Pawlak w 28-04-2015 [01:59]
O tym, czy możliwe jest w warunkach polskich pogodzenie unijnych haseł o zrównoważonej produkcji żywności z zapewnieniem opłacalności takiej działalności dyskutowano podczas niedawnej debaty naukowców i producentów w ambasadzie Włoch w Warszawie.
Uczestnicy dyskusji podkreślali, że polscy producenci żywności zorientowani są przede wszystkim na efekty finansowe swojej pracy. Pomaga im w tym unijna kroplówka w postaci kolejnych programów poświęconych produkowaniu żywności w sposób „zrównoważony” w ramach PROW (programu rozwoju obszarów wiejskich).
Z programów tych skorzystało w latach 2007-2013 ponad 30 tys. rolników (kilkakrotnie więcej niż zakładano) - informował Przemysław Litwiniuk z Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa. Sprowadzały się one głównie do dopłat do produkcji, zakładającej m.in. niestosowanie szkodliwych dla środowiska nawozów i środków ochrony roślin i dbałość o jego ochronę. Dopłaty do takiej działalności stosowane są także w obecnej perspektywie finansowej UE, tj. do 2020 r., w wysokości 400 zł do hektara zasiewów. Nie wiadomo jednak, co nastąpi po tej dacie, gdy prawdopodobnie zabraknie tak dużych, jak obecnie, unijnych programów pomocowych.
Bowiem - jak wynika z badań naukowych - polskich rolników przekonuje do prowadzenia zrównoważonej produkcji żywności niemal wyłącznie możliwość otrzymywania dopłat. Gdy ich zabraknie może się okazać, że zabraknie także chętnych do produkcji takiej żywności.
Z drugiej strony prof. Krystyna Gutkowska z SGH przekonywała, że w naszym kraju rośnie popularność wśród konsumentów żywności ekologicznej, mimo że z „natury rzeczy” jest ona droższa od standardowej. Według prowadzonych na jej uczelni badań wynika, że polscy konsumenci skłonni są płacić za ekologiczne mięso, jaja czy inne produkty, średnio do 20 proc. więcej niż za żywność standardową.
Problem w tym, że tego typu działalność, wspomagana unijnym (i państwowym) interwencjonizmem w krajach UE, rzadko znajduje naśladowców poza Europą. W konsekwencji prowadzi to do przegrywania unijnych producentów na rynkach globalnych z krajami, takimi jak USA czy Chiny, które nie stosują tego typu interwencjonizmu - uważa prof. Andrzej Kowalski z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Jego zdaniem rozwijanie zasad zrównoważonej produkcji żywności, podobnie jak zrównoważonej energetyki czy transportu, przekłada się na obecne kiepskie tempo rozwoju UE i niską konkurencyjność gospodarek unijnych na arenie światowej. W opinii naukowca w warunkach unijnych dopłaty powinny być stosowane nie wobec każdego rolnika, który się po nie zgłosi, ale dla tych, najbardziej świadomych zasad gospodarki zrównoważonej, spełniających określone wymogi. Według Litwiniuka, o ile tego typu działalność ma się dalej rozwijać, jej stymulowanie nie powinno się ograniczać jedynie do dopłat. Potrzebne są jego bardziej przemyślane metody, łączące poszanowanie ochrony środowiska z interesami ekonomicznymi producentów oraz konsumentów.
Że jest to możliwe wskazywano przykład włoskiego producenta słodyczy (Ferrero), który z jednej strony przy produkcji znacząco ogranicza zużycie wody i CO2, a z drugiej tworzy godziwie opłacane miejsca pracy w trzecim świecie, pozyskując surowce do wytwarzanych produktów z tzw. zrównoważonych źródeł (m.in. bez użycia GMO). Firma wychodzi przy tym na plus.
Komentarze
28-04-2015 [09:06] - NASZ_HENRY | Link: A co tam w Broniszach
A co tam w Broniszach słychać? Pawlak dalej rządzi ;-)