Widok z kuchennego okna cd.

Zima. Za kuchennym oknem zimno, mokro, wietrznie. Czasami zaglądają zgłodniali goście. Podkarmiona przez sąsiadkę modrosójka błękitna pewnie za chwilę zmyli nas po raz kolejny, bo świetnie naśladuje różne dźwięki.

Zjawił się sam pan kardynał...


 
i jego Pani.

Przy kardynale nawet wróbel wygląda nobliwie, ale wie, że lepiej trzymać dystans. Dziób kardynała to nie przelewki.

Ptasia drobnica trzyma się w bezpiecznej odległości od swych braci większego kalibru. Zasępione sępy indycze czekają na poważniejszy posiłek, orzeszki ziemne pozostawiając wiewórkom. Udko kurczaka, kawałek piersi - do tego dopiero warto zwlec się z gałęzi.


Szpaki jak to szpaki - zjawiają się całymi stadami,

ale zawsze znajdzie się jakiś idywidualista.

Zima, zimo. Czasami nawet bardzo. W czasie największych mrozów pojawił się w pobliżu domu nowy gość. Któregoś ranka spod rozgrzanego samochodu wykicał spłoszony, zaspany królik. Chowa się pod samochodem również podczas deszczu. Naszej bokserce musimy ciągle od nowa tłumaczyć, że to „nasz” królik, którego się nie goni. Akceptuje to niechętnie, tym bardziej, że królik wyraźnie ją ignoruje.

Poprzedni Widok z kuchennego okna