Houston! Są jakieś Kłopotki z dyscypliną partyjną!

Wczoraj pisałem o kiepskiej obronie kiepskiego ministra. Nie było powodu, by ukrywać, że to w jaki sposób Tusk starał się bronić Klicha, było obrazem nędzy i rozpaczy. Ale przecież nie o styl tutaj chodziło, chodziło o skuteczność. I skuteczne było. Klich zostaje.

To oczywiście woła o pomstę do nieba, bo w takim razie Wojsko Polskie czeka dalszy rozkład i degrengolada. Aż samo się na usta nasuwa pytanie: ile jeszcze ludzi musi się zabić a samolotów spaść na ziemię, by ktoś tam ruszył główką i doszedł do wniosku, że takie trzymanie kogoś w zaparte na ministerialnym stołku, może innych kosztować zdrowie i życie?.

I w tym wszystkim jest jeden człowiek, któremu należy się pochwała. Poseł Eugeniusz Kłopotek to człowiek, który może u jednych budzić lekki uśmiech politowania a u jeszcze innych konsternację ale ten facet wczoraj zrobił coś, co w polskim Sejmie zdarza się bardzo rzadko. Miał głęboko gdzieś dyscyplinę partyjną i zagłosował tak, jak kazało mu sumienie, czyli za odwołaniem Klicha.

Kłopotek nie ukrywał ostatnio, że nie podoba mu się praca ministra Klicha, postąpił zatem jak szczery facet, który nie będzie robił inaczej niż myśli. Dodatkowo postąpił jak facet z jajami, który nie da sobie dyktować tego jak ma głosować, bo sam wie lepiej. Moje gratulacje, pośle Kłopotek. Takich facetów z jajami nam trzeba w tych przeklętych czasach wszędobylskiego pijaru.

Szkoda tylko że Pan, facet z jajami, musi się dusić w jednej partii z wydmuszkami i średniej jakości maszynkami do głosowania, które ze strachu przed zerwaniem koalicji, są w stanie nawet uznać, że koło jest kwadratem. Żal człowieka bierze, gdy pomyśli że taka mizeria zasiada w poselskich ławach. Ale to już nie mój kłopot, lecz Kłopotka, bo to jego koledzy. Moi mają jaja.

Piotr Cybulski
piotrcybulski.eu