Dyplomacja Polski Ludowej w okresie stalinowskim. Atrapa czy atrybut suwerenności?

Dla pewnej odmiany po ostatnich nieco lżejszych tekstach zapraszam dziś do nieco poważniejszej lektury z zakresu historii XX w. Poniższy tekst jest oparty na materiałach archiwalnych przechowywanych w Archiwum Akt Nowych i w Archiwum Ministerstwa Sprawa Zagranicznych oraz na dostępnej literaturze przedmiotu. Przepraszam za jego obszerność, ale jest to i tak wersja bardzo skrócona i bez stosownych przypisów.

 

Dyplomacja Polski Ludowej w okresie stalinowskim.

Atrapa czy atrybut suwerenności?

 

            Spory na temat fachowości dyplomacji Polski Ludowej już coraz rzadziej stanowią przedmiot politycznych debat. Odziedziczone po PRL kadry dyplomatyczne w coraz mniejszym zakresie stanowią trzon naszej obecnej dyplomacji. Coraz częściej za to stawia się pytanie o to jak funkcjonował aparat dyplomatyczny Polski Ludowej? Czy był on atrybutem jakiejś ułomnej, ale własnej państwowości czy też raczej jej atrapą? Dyskusje te w znacznej mierze prowadzone przez osoby żywotnie zainteresowane budową mitycznego obrazu PRL-owskiej dyplomacji, nie mają wiele wspólnego z faktami jakie możemy ustalić analizując obszerny materiał źródłowy zgromadzony w Archiwum Akt Nowych (spuścizna Wydziału Zagranicznego KC PZPR) i Archiwum MSZ.

 

Początki

Zalążki aparatu dyplomatycznego Polski Ludowej zostały stworzone wraz z utworzeniem PKWN w lipcu 1944 r.  W praktyce jednak dopiero powstanie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej (TRJN) w dniu 28 czerwca 1945 r. z udziałem Stanisława Mikołajczyka i szybkie uznanie go przez społeczność międzynarodową zdynamizowały rozwój struktur powojennego MSZ. Pracami resortu kierował w TRJN Wincenty Rzymowski reprezentujący Stronnictwo Demokratyczne. Był on jednak jedynie figurantem. Kluczową rolę w ministerstwie odgrywał podsekretarz stanu Zygmunt Modzelewski (PPR). Ogólną zaś kontrolę sprawował Jakub Berman piastujący podrzędne z pozoru stanowisko podsekretarza stanu w Prezydium Rady Ministrów. Bolączką MSZ w tym okresie był brak kompetentnej kadry. Zaledwie w minimalnym zakresie wykorzystani byli przedwojenni pracownicy MSZ. Wśród nich warto wymienić: wieloletniego podsekretarza stanu w MSZ za czasów PRL Józefa Winiewicza, “czerwonego hrabiego” Jana Drohojowskiego, ministra skarbu w rządzie emigracyjnym Henryka Strasburgera, czy wreszcie Tadeusza Chromeckiego.

 

Czystka

Po sfałszowaniu wyników wyborów do Sejmu Ustawodawczego w 1947 r. doszło do ostatecznej rozprawy z Mikołajczykiem. Pociągnęło to za sobą gruntowne zmiany kadrowe we wszystkich instytucjach publicznych, gdzie mogli znajdować się ludzie nie do końca oddani komunistycznej władzy, w tym także w MSZ.

            Mimo tego do roku 1949 zwolnienia w  MSZ choć częste nie były jednak masowe. Spowodowane to było przede wszystkim brakiem wykwalifikowanej kadry, która mogłaby zastąpić zwalnianych urzędników MSZ. W roku 1949 rozpoczynają się jednak działania, które można określić czystką polityczną. Stosowną decyzję podjął Sekretariat KC PZPR 3 września 1949. Była ona podyktowana “stwierdzonymi ostatnio faktami świadczącymi o zaśmieceniu kadr MSZ, MHZ i innych placówek zagranicznych obcymi, a często wręcz wrogimi elementami”. Komitet Centralny powołał do życia komisję w skład której weszli Stefan Wierbłowski, Ostap Dłuski, Zenon Nowak i Tadeusz Gede, która miała w terminie 10-dniowym złożyć wnioski w celu “wyeliminowania ze służby zagranicznej elementów niezasługujących na uznanie nawet kosztem uszczuplenia liczby obsadzonych etatów.” Komisja miała zająć się także przygotowaniem planu szkolenia i zasilania kadr MSZ w celu uzupełnienia dużych braków kadrowych, jakie miały powstać na skutek wykonania tej uchwały. Wiceministrowi Wierbłowskiemu KC zleciło dodatkowo takie przygotowanie dokumentów całej akcji, aby zachować maksymalną dyskrecję. Miał także przygotować taką reorganizację przekazywania uposażeń dla pracowników placówek zagranicznych, aby uniemożliwić im gromadzenie oszczędności za granicą, co niewątpliwie ułatwiało im podjęcie decyzji o niewracaniu do kraju. Komisja wykonując uchwałę KC przedstawiała sukcesywnie listy osób, które należało zwolnić. Do głównych powodów zwolnień należały:

·      praca w przedwojennym MSZ lub innych instytucjach państwowych, określanych wówczas “aparatem ucisku”,

·      długoletni pobyt na placówkach za granicą,

·      częste kontaktowanie się z przedstawicielami Polonii niechętnej rządom komunistów w Polsce nazywanych przez ówczesną propagandę “wybitnymi reakcjonistami emigracji”,

·      działalność w organizacjach niezwiązanych z PPR ( w AK w czasie wojny lub w PSL po jej zakończeniu),

·      niewłaściwe pochodzenie społeczne (kułak, mieszczuch),

·      bardzo dobra sytuacja materialna

·      demonstracyjny antysemityzm lub syjonizm,

·      “polityczna niepewność”, “chwiejność” lub “wyobcowanie”,

·      “nienawiść do Związku Radzieckiego”

Czystki spowodowały zwiększenie się liczby osób, które mimo odwołania z placówek zagranicznych odmówiły powrotu do kraju, tzw. “niewozwraszczańców”. W 1946 z placówek powrotu odmówiło 8, w 1947 – 16, w 1948 – 57, w 1949 – 69, a w 1950 aż 79 dyplomatów. Wśród nich byli kierownicy placówek Henryka Strasburgera z Londynu (1946), Stanisława Kota z Rzymu (1948), Feliksa Mantala z Wiednia (1948) i Czesława Borowskiego ze Sztokholmu (1949).

Aby temu przeciwdziałać niektóre osoby przenoszono najpierw na placówkę położoną bliżej Polski, gdzie nie miały jeszcze większych znajomości. Z takiej placówki łatwiej było nie wzbudzając podejrzeń wezwać danego delegata do kraju na konsultację i nie pozwolić mu na ucieczkę na Zachód. W ten sposób planowano m.in. w 1950 r. postąpić z Czesławem Miłoszem, ówczesnym II sekretarzem ambasady w Waszyngtonie. W przygotowanym przez komisję uzasadnieniu odnośnie postępowania wobec Miłosza czytamy: „Człowiek całkowicie ideologicznie obcy. Po ostatnim pobycie w kraju ujawniał się w jego wypowiedziach zdecydowanie wrogi i szkalujący stosunek do wszelkich przejawów życia w kraju. Żona zaciekły wróg Związku Radzieckiego. Odwołać przez Paryż”. Wkrótce Miłosz rzeczywiście zostaje skierowany do ambasady w Paryżu. Planu wobec Miłosza nie udało się zrealizować do końca, ponieważ w 1951 wybrał emigrację.

 

Skutki

            Kierownik Wydziału Zagranicznego KC PZPR z zadowoleniem donosił w maju 1953, że „w wyniku prac przeprowadzonych przez komisję, powołaną przez Sekretariat KC we wrześniu 1949 r. na zasadzie uchwały o oczyszczeniu aparatu MSZ z wrogich i obcych elementów zwolniono z Centrali i placówek za okres od września 1949 r. do kwietnia 1951 r. 806 osób (w tym 277 pracowników miejscowych, zwolnionych na placówkach, 279 odwołanych do kraju, 250 zwolnionych z Centrali). [...] Stan personalny na placówkach pod względem składu partyjnego poważnie się poprawił”. W rzeczywistości sytuacja kadrowa MSZ przedstawiała się katastrofalnie. Nastąpił dramatyczny spadek liczby pracowników MSZ z 2265 na początku 1949 r. do 1646 na początku 1953 r. Ubytki objęły m.in. pracowników, którzy rozpoczynali pracę jeszcze w służbie zagranicznej II Rzeczypospolitej. Ich liczba zmniejszyła się ze 115 w połowie 1949 roku do 37 we wrześniu 1951 r. Wiele placówek zagranicznych oraz stanowisk w centrali pozostawało bez obsady. Mimo jednak tak ogromnych braków kadrowych Kierownik Wydziału Zagranicznego KC PZPR Ostap Dłuski alarmował w maju 1953 r.: „źle przedstawia się sytuacja-i nie może być ona dłużej tolerowana-w aparacie centrali MSZ: zatrudnieni są ciągle jeszcze pracownicy o wrogiej nam przeszłości politycznej (sanacja, AK, WRN, syjoniści). Stanowiska kierownicze-dyrektorów i wicedyrektorów departamentów-są słabo obsadzone. Pod względem narodowościowym skład pracowników kierowniczych jest niezadowalający: na 11 departamentów jest 8 dyrektorów w tym 5 narodowości żydowskiej; na 12 przysługujących etatów wicedyrektorów obsadzonych jest tylko 4 w tym 3 narodowości żydowskiej, na 28 urzędujących naczelników wydziałów 18 narodowości żydowskiej”. Warto zwrócić uwagę, że te antysemickie wstawki czynił Ostap Dłuski, który sam był żydowskiego pochodzenia.

 

Nowy narybek

Komitet Centralny w dość specyficzny sposób postanowili rozwiązać problemy kadrowe MSZ „w kwietniu 1949 roku zmobilizował dla służby zagranicznej 64 towarzyszy-robotników z pochodzenia, wśród których była spora ilość KPP-owców. 16 z nich wprost wysłano na placówki, 31 po przeszkoleniu wyjechało na placówki”. W taki sposób władze partyjne zainicjowały akcję, w ramach której na zagraniczne placówki dyplomatyczne wysyłano, po rocznym kursie dyplomatyczno-konsularnym, zwykłych robotników z fabryk. W celu wdrożenia nowych „dyplomatów” do swoich obowiązków kierownictwo partii żądało aby w raportach przesyłanych do Centrali kierownicy placówek szczegółowo pisali „jak zorganizowana jest pomoc słabym pracownikom w celu podniesienia ich kwalifikacji, kogo należy awansować, który z pracowników przejawia specjalne zdolności, jak wprowadza się pracownika w nowe warunki pracy-szczególnie takich, którzy nigdy nie pracowali umysłowo, jak zorganizowane jest życie kulturalne i praca polityczna, co robi pracownik po pracy itp”. Oczywiście pożytek z takich pracowników nie był zbyt duży. Nic więc dziwnego, że podczas zebrania w Wydziale Zagranicznym PZPR 23 III 1951 r. za największą bolączkę uznano brak ludzi na placówkach. Z tych względów władze większy nacisk zaczęły kłaść na bardziej merytoryczne szkolenia niż roczne kursy dyplomatyczno-konsularne dla robotników z fabryk. Postanowiono w większym niż dotychczas zakresie wykorzystać Główną Szkołą Służby Zagranicznej. Jednak aby szkoła ta mogła w pełni realizować zadania jakie stawiała przed nią partia, musiała zostać zmodernizowana ponieważ: „Przyjęty na rok 1950/51 klasowo zdrowy element nie zaznał opieki Partii, nie został zmobilizowany do nauki od początku roku szkolnego, wskutek czego uległ wypływom starszych zdemoralizowanych kolegów, szczególnie III roku S.P. którzy wychowani w tradycjach Akademii Nauk Politycznych ograniczali naukę do przygotowywania się jedynie w krótkim okresie przed kolokwiami. [...] Frekwencja na wykładach od ubiegłego roku uległa poprawie bo sięga 90% reszta nie usprawiedliwiona. Wprawdzie dziekani udzielają pisemnych upomnień za nieobecności na wykładach, jednak ewidentnie starostowie nie spełniają swych zadań stosując system kumoterstwa polegający na wpisywaniu obecności nieobecnych kolegów”.

            Czystki dokonane w okresie stalinowskim w MSZ i włączenie do pracy w służbie zagranicznej rzeszy nowych pracowników doprowadziły do opanowania tego resortu przez ludzi całkowicie związanych z systemem komunistycznym. Najlepiej świadczą o tym słowa wypowiedziane podczas posiedzenia Komitetu POP PZPR przy MSZ: „Partyjniacy MSZ muszą szczególnie ostro reagować na wszelkie wahania dotyczące stosunku do ZSRR. Nam partyjniakom służby zagranicznej przypada w udziale bezpośrednia codzienna walka o wzmocnienie Polski Ludowej i bloku antyimperialistycznego, walka o pokój, demaskowanie podżegaczy wojennych i agentur. Nie do pomyślenia jest uczestnictwo i konsekwentne wypełnianie tych zadań bez głębszej internacjonalistycznej postawy, bez dogłębnego zrozumienia faktu o czołowej, kierowniczej roli państwa radzieckiego”.

 

Samokrytyka

            O tym jak negatywne skutki dla aparatu dyplomatycznego PRL odegrała czysta personalna jaka miała miejsca na przełomie lat 40 i 50 XX w. najlepiej świadczy analiza wewnętrzna MSZ z 1955 r. Kolegium MSZ na posiedzeniu 24 listopada 1955 r. zapoznało się ze sprawozdaniem oraz materiałami statystycznymi Departamentu Kadr. Analizując te materiał Kierownictwo MSZ doszło do wniosku, że w zmienionej sytuacji międzynarodowej zostały „zwiększone zadania dyplomacji obozu socjalizmu w walce o odprężenie i pokojową przewagę obozu socjalistycznego we współzawodnictwie dwóch światowych systemów”. Nowa sytuacja postawiła przed „polską służbą zagraniczną nowe i zwiększone zadania. Resort może im sprostać, jeżeli pracownicy służby zagranicznej osiągną wysoki poziom polityczny i fachowy oraz odpowiednia kulturę i wiedzę”.

Kolegium MSZ zdawało sobie sprawę, że w nowy okres resort spraw zagranicznych wkraczał „z kadrą z w przeważającej części o poziomie niższym niż wymagała tego nasza służba zagraniczna nawet w etapie zimnej wojny”. Taki stan kadr zdaniem Kolegium „był rezultatem wypaczeń popełnionych w praktyce pracy kadrowej, w której niedostatecznie stosowano normy polityki kadrowej Partii, wymagające doboru kadr według kryteriów zarówno politycznych jak i fachowych”.

Niestety jak pokazuje także i późniejsza praktyka kryteria polityczne zawsze brały górę nad fachowością i kadry PRL-owskiego MSZ także w późniejszym okresie nie będą należała do najlepszych.