Aby (bogatym) jeździło się wygodniej

Poseł Tadeusz Arkit  (PO) z sejmowej komisji ochrony środowiska, zbiera wśród swoich kolegów klubowych podpisy pod projektem ustawy, która m.in. wprowadzałaby zakaz wjazdu samochodów niespełniających norm emisji spalin do centrów miast.
Wszystko to pod szczytnymi hasłami walki ze wzrastającymi zanieczyszczeniami powietrza w naszych metropoliach. Czy jest to faktycznie tak dobry pomysł? Biorąc pod uwagę dość leciwy wiek aut poruszających się po polskich drogach, wynikający z obecnego poziomu zamożności Polaków, taki projekt to wychodzenie przed orkiestrę.
Wystarczy sięgnąć do dostępnych statystyk, choćby Eurostatu, by dowiedzieć się, że z jednej strony, w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, dorównaliśmy liczbą posiadanych samochodów poziom Belgii, Hiszpanii, a nawet Francji. Jednak, gdy nawet gołym okiem przyjrzymy się bliżej, jakie auta jeżdżą po polskich drogach, okaże się, że przeważają u nas te używane, o metrykach z początku poprzedniej dekady, a nawet starsze. Potwierdzają to niedawno opublikowane statystyki, z których wynika, że zaledwie 4 proc. samochodów osobowych w Polsce ma mniej niż dwa lata. A drugiej strony 71 proc. samochodów użytkowanych w naszym kraju ma przynajmniej 10 lat. Eurostat wylicza, że jest to dwa razy więcej niż w Niemczech i prawie trzy razy więcej niż w Belgii i Wlk. Brytanii. Mające co najmniej 10 lat auta posiada 50 proc. Czechów, zaś 40 proc. - Słoweńców.
Według Eurostatu na średniej klasy nowy samochód w naszym kraju należy przeznaczyć 12 średnich pensji. Jest to wynikiem wciąż ogromnego dystansu w poziomie materialnym, jaki dzieli Polskę od najbardziej rozwiniętych krajów europejskich. W tej sytuacji Polacy kupują auta, na jakie ich stać. A że te najtańsze są jednocześnie najstarsze nic dziwnego, że największym wzięciem cieszą się u nas kilkunastolatki. Kosztują po kilka tysięcy zł, nie stanowią więc znaczącej wyrwy w domowych budżetach. Jednak z punktu widzenia miłośników ekologii najtańsze samochody stanowią z reguły największe zagrożenie dla środowiska naturalnego, wydzielają bowiem szkodliwe dlań substancje.
Poseł Krzysztof Tchórzewski, b. wiceminister gospodarki w rządzie premiera Kaczyńskiego określił projekt pos. Arkita jako swoistą formę sekciarstwa. Bogatym, których stać na nowy samochód, zezwalalibyśmy na wjazd do centrów miast, a biednym – nie.
Trudno nie zgodzić się z opinią Tchórzewskiego, który pomysł PO ocenia jako pomyłkę, bardzo źle świadczącą o klubie PO w zakresie znajomości naszych realiów współczesnych.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Steve

28-02-2015 [15:37] - Steve | Link:

Dziwię się, że dopiero teraz, po 9. latach wspaniałych "żunduf" (- to języku prezydenckim) PO i ZSL, próbuje się wprowadzić taką ustawę. To już powinno być od dawna. Do centrów miast prawo wjazdu powinni mieć tylko członkowie PO i ZSL.

Obrazek użytkownika Andrzej-emeryt

28-02-2015 [17:20] - Andrzej-emeryt | Link:

Poczekaj @ STIV aż Arkit wróci do Libiąża (Małopolska). Co tam usłyszy.