Świat i światek dziennikarski

Jak funkcjonują w Polsce dziennikarze? I którzy?
Projekcja, ten prosty i powszechny mechanizm,  świadczący o klęsce wiary w racjonalność postępowania ludzkiego, coraz częściej przychodzi mi na myśl, gdy obserwuję światek dziennikarski. Ściśle rzecz biorąc, nie ma takiego jednego światka, jest ich wiele. Inna rzecz, że może poszczególne z tych światów warte są dokładniejszych badań, wziąwszy pod uwagę przemożny wpływ produktów dziennikarskich na opinię publiczną, a więc stan umysłów obywatelskich i emocji społecznych. W USA, gdzie zbadano już chyba wszystko, zauważono ciekawą zależność.  Społeczeństwo mniej więcej w połowie opowiada się za wartościami konserwatywnymi, popularnie zwanymi prawicowymi, ceni wolności rozmaitego rodzaju (co prawda w pakiecie – wolność tak, ale niekoniecznie dla wszystkich), a w połowie za tzw. lewicowym rozumieniem świata, ze sztandarową dla niego kategorią postępu. Tymczasem w świecie dziennikarskim – podobnie jak naukowym – lewicowy charakter poglądów  wyznaje około 90 proc. pracowników. No cóż, możliwe, ze inteligentniejsi wybierają lepiej, jednakże zostawmy rozmaite i nieraz zaskakujące inne możliwe przyczyny tego stanu rzeczy. Dość, że społeczeństwo USA informują i kształtują obrazem świata i opiniami ludzie w zdecydowanej większości opowiadający się za lewicową tzw. wrażliwością. W pakiecie, nawiasem mówiąc, z entuzjazmem dla Rosji, jako „pierwszego państwa robotników i chłopów”, które „przecież chciało dobrze” i nadzieją, że za kolejnym razem mu się uda. Jakże trafnie i bezlitośnie opisał tę postawę Leopold Tyrmand, który od właścicieli kalifornijskich willi-pałaców z basenami itd. słyszał najwspanialsze wizje sprawiedliwego i godnego świata dla wszystkich, a potem się okazywało, że stały za tym albo pieniądze, albo szantaż ze wschodu, a najczęściej kompletna niewiedza o sowieckich realiach.
Podobnie jest z prasą na zachodzie Europy, w Polsce zaś jak zwykle mamy inaczej. Media w 1989 roku stały się spadkobiercami prasy peerelowskiej. Jest trochę bardzo zresztą poczytnej prasy katolickiej i minimalnie związkowej, zaś prasa tzw. prawicowa powstała stosunkowo niedawno i o tych przypadkach kiedy indziej. Prawdziwy wpływ na opinię publiczną mają jednak media o proweniencji finansowej, duchowej, lub jedno i drugie, peerelowskiej. Media i politycy postpeerelowscy lubią temu zaprzeczać. Jak wielki jest wpływ mediów pokazała jednak ostatnio mało polityczna, ale dla warszawiaków pierwszorzędnej wagi, sprawa II linii metra. Jak Polska długa i szeroka wszyscy wiedzą, że w Warszawie od grudnia kursuje już tak długo oczekiwana II linia tego pożytecznego środka transportu, co otrąbiła telewizja, radio i wszystkie gazety. Ileż razy odebrałam szczere, pełne zazdrości gratulacje od pozawarszawiaków, że tak powiem. Każdy warszawiak jednak wie, że to nieprawda. Drugiej linii metra nie ma. Mimo dwukrotnego hucznego oddawania jej do użytku, w Warszawie metro nie jeździ na Pragę i nie wiadomo, kiedy zacznie, bo zależy to m.in. od tego, kiedy rozsądek zwycięży nad skłonnością do ryzyka.  Oto siła mediów, jeżeli ktokolwiek miał wątpliwości.
Jak w tym wszystkim funkcjonują dziennikarze? Seria skandali w głównych mediach pokazuje, że tu w grę wchodzi nie tyle lewicowa wrażliwość, co kompletne podporządkowanie swoim szefom, a szefowie są tacy, jakich umieszczono w swoim czasie na szczycie. Redakcje  zamieniły się w placówki obronne przeciwne temu, co sądzi i czego pragnie naród, zaś dziennikarze w pouczających maluczkich „ałtorytetów”. I wpajających społeczeństwu własną wizję świata.
Niejeden dziennikarz głównego nurtu, który dziś w zdumieniu liże rany zadane przez swoich, wierzył, że on współrządzi, z widoczną przyjemnością zanurzając się w manipulacjach, nagonkach, podfałszowywaniu faktów, czasem i całkowitym ich wymyślaniu, montowaniu matriksów itd.A w kolejce stoi tyle, tyle osób... Wielu wierzyło, że sami ten świat i politykę wymyślają. Funkcjonowanie przez kilkanaście czy ponad 20 lat w takim interesie sporo umiejętności musiało tych ludzi nauczyć. Mimikra, przekupstwo, umiejętność uderzenia pierwszemu, gruboskórność  jakże potrzebna, by różne rzeczy wytrzymać. Wiara, że tak musi i być i zapewne tak jest wszędzie. No i coraz bardziej wsączająca się w umysły wiara, że taki jest świat, że wszyscy biorą, wszyscy oglądają pornosy, wciągają kokę itd. Nic ich tak nie drażni, jak jakiekolwiek zasady, jakieś karty etyczne, śmiej się pan z tego. Smutne jest obserwowanie, jak opisywane tak często barwnie, wręcz wmawiane społeczeństwu polskiemu problemy, jak przemoc, molestowanie, mobbing, lekceważenie mniejszości, tzw. „nienawiść”, okazują się po prostu cechami... ludzi opisujących te sprawy i ich środowisk pracy. Czy także ich życia rodzinnego? Nie zdziwiłabym się.
To świat ludzi, którzy wierzą, że biskupi podczas niedzielnej mszy wydają wiernym tajne instrukcje i po to wierni przychodzą do kościoła. Znałam kiedyś peerelowskiego dziennikarza, który naprawdę wierzył, że księża wydają wierzącym rozkazy  i snuł sposoby „odpierania” gusła, jakim wg niego jest religia, i przeciwstawiania się „sprytnym” klechom. „PiS przejmuje dziennikarzy”. Dobre, bo oni sami są od dawna przejęci przez PO, SLD czy kogo tam po drodze. Innego świata nie rozumieją. Wierzą, że ktoś, kto dostał jakąś dotację, jest marnym rabem donatora i do końca życia leży w prochu (prochach?) u jego stóp. Bo oni leżą!
Okazuje się coraz częściej, że to świat ludzi umawiających się na wspólne manipulacje lub doniosłe przemilczenia (afera Rywina). Świat kłamstwa, cynizmu, nadużyć seksualnych i narkotyków, przy czym te ostatnie mają być okryte milczeniem, bo wolność, bo to prywatne sprawy. Świat wendetty i omerty zarazem, ludzi świadomych, że zemsta dosięgnie. Nic dziwnego, że taki świat widzą, rozumieją i o tym piszą. Piszą i kręcą programy o sobie.
Przebudzenie jest bardzo bolesne. Tak naprawdę nie współrządzą, tylko są narzędziem. Nie wymyślają, tylko są wykorzystywani. Chwilowo na górze, w razie potrzeby spadają na samo dno i wyrzuca się ich na śmietnik. W razie sprzeciwu zostaną przeczołgani. I najwyraźniej powinni pamiętać, że przyjdzie ich kolej. Choćby po to, żeby dać przykład innym.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Janko Walski

25-02-2015 [14:07] - Janko Walski | Link:

"w świecie dziennikarskim – podobnie jak naukowym – lewicowy charakter poglądów wyznaje około 90 proc. pracowników. No cóż, możliwe, ze inteligentniejsi wybierają lepiej"

Wiemy, że wybierają gorzej. Postępowość, bo to słowo lepiej oddaje sens tego, co określa się mianem lewicowości, to gombrowiczowska niedojrzałość, wspomniana przez Panią projekcja, pycha, skłonność do zachowań stadnych i kompleksy blokujące samokrytykę. Zastanawiam się jeszcze czy czynnikiem sprzyjającym nie jest to ograniczenie zawodowe zmuszające do poruszania się wyłącznie w sferze wytworów myśli. Oni nie mają do czynienia z ziemią, maszynami produkującymi rzeczy, handlarzami, lekarzami i innymi sprzedającymi swoje działania odnoszące się do konkretnych rzeczy.

Swoją drogą jakie to szczęście, że ludzie prości odporni są na postępowość i potrafią skutecznie przeciwstawić się aberracjom.

Oczywiście Polska ma swoją specyfikę. Mamy bolszewickie normy ubrane w modne ciuchy i powierzchowność "zajefajną". Szczepionka normalności (pampersy) została odrzucona niemal całkowicie. Wyhodowano kolejne generacje kociątek realnego socjalizmu i co jakiś czas wychodzi to bokiem.

Obrazek użytkownika jaja -cek

25-02-2015 [20:10] - jaja -cek | Link:

tak sobie myślę, że durczok jest współczesnym przykładem starego porzekadła, że:
"... pycha idzie przed upadkiem"

ps
ciekaw też jestem, czy ten kowiernyj (jak nazywała takie dziennikarzyny Anna Politkowska) jest pierwszym klockiem z tego domina?