Mopsik i słoń

Przed wyborami prezydenckimi nastroje się radykalizują. Okazało się nagle, że Putin traktowany przez lata jako przyjaciel ludzkości, człowiek światły i życzliwy światu, jest niebezpiecznym przestępcą przeciwko któremu powinniśmy wystawić wojska, a przynajmniej wspierać jego izolację ekonomiczną.

Co najbardziej mnie zdumiewa, że takie poglądy wygłasza rządowy establishment, czyli ludzie, którym w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało niejednoznaczne ( a może jednoznaczne) zachowanie Putina w obliczu katastrofy smoleńskiej, a nawet żółwiki przybijane z Tuskiem na słynnym zdjęciu. Konflikt na Ukrainie przyszedł naszym rządzącym w sukurs. Mogli zaprezentować odważne stanowisko. Zgodnie z zasadą wyrażoną w bajce Kryłowa „Ай, Моська! знать, она сильна, Что лает на Слона!”. Dla nie znających tego pięknego języka (albo sądzących że wypada tak udawać ) przetłumaczę: „ Ach mopsik, musi być silny jeżeli szczeka na słonia”.

Nie mogę się oprzeć żeby trochę nie powspominać. Języka rosyjskiego uczyła mnie w liceum imienia Narcyzy Żmichowskiej pani Halfterowa. Nie byłam jej ulubioną uczennicą i raczej uczyłam się rosyjskiego bez zapału. Ja też jej nie lubiłam. Bardzo lubiłam za to jej męża, rewelacyjnego nauczyciela fizyki, członka komitetu olimpiady fizycznej, o którym krążyły plotki, że był w sowietach zwykłym matrosem. Gdy jakaś blondynka nie popisała się odpowiedzią pan Halfter miał zwyczaj przymykać oczy i mówić: „ tylko do wyższej szkoły gotowania na gazie się nadaje” . Do uczennic zwracał się bezosobowo jak na przedwojennej pensji. Szkoda, że go nie posłuchałam.

Co ciekawe nigdzie nie mogłam znaleźć życiorysu tej pary. Na allegro można wprawdzie kupić podręczniki do rosyjskiego autorstwa pani Halfterowej a poza tym przeczytać zestaw publikacji Piotra Halftera pod adresem. http://www.worldcat.org/identi... ale to o nich wszystko. Być może plotki o ich ciekawej przeszłości nie były bezpodstawne.

Otóż pani Halfterowa stawiała mi czwórkę z rosyjskiego tylko dlatego żeby nie psuć mi świadectwa. W ostatniej czyli czwartej klasie zawarła ze mną, jak to powiedziała,  „dżentelmeńską umowę”. Stawia mi czwórkę a ja obiecuję, że przez pół roku będę codziennie przepisywać jedno rosyjskie zdanie do zeszytu i uczyć się go na pamięć. Dodam, że rosyjski ze względu na kresowe pochodzenie miałam moim zdaniem oswojony, ale pani Halfterowa pogardliwie twierdziła, że to nie żaden rosyjski lecz язык невежественных беларусских крестьян- język ciemnych białoruskich chłopów. Jak widać jej mocarstwowa pogarda do białoruskich chłopów była silniejsza niż moje – jak twierdziła - pańskie wywyższanie się. Dodam, że nigdy i nad nikim się nie wywyższałam. Nie miałam po prostu podstaw.

Choć żadna z nas nie mogła być z definicji ( jako kobieta ) dżentelmenem uznałam że pacta sunt servanda i umowy dotrzymałam. Po pół roku o tym wszystkim oczywiście zapomniałam.

Po wielu latach znalazłam się przypadkiem w większej grupie znajomych na rosyjskim żaglowcu Крузенштерн. Było to podczas operacji żagiel w 1974 roku. Okazało się, że ku memu zdumieniu zupełnie swobodnie porozumiewam się z rosyjską załogą w ich języku. Odtąd wielokrotnie reklamowałam polecony przez panią Halfter sposób nauki języka. Mój bratanek podobno nauczył się tak angielskiego. Tak biegle, że potem sam zajmował się uczeniem innych. Oczywiście to jedno zdanie dziennie należy przepisywać ze sprawdzonego podręcznika no i trzeba jakoś oswoić wymowę. Wymowa jest jednak sprawą drugorzędną. Zapamiętane gotowe struktury pozwalają swobodnie mówić.

Znajomi często denerwują się gdy mówię coś po rosyjsku. Nie dlatego, że mam zły akcent. Dlatego, że po rosyjsku „mówić nie wypada”. Tak jakby twórca Oniegina odpowiadał za Putina.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

13-02-2015 [09:29] - Marek1taki | Link:

Pani Izo!
Rozbawiło mnie zakończenie. Skłoniło do zastanowienia na ile współcześni Rosjanie odpowiadają za Putina. Czy tylko tyle ile Polacy za Komorowskiego? Brak mi danych do spekulowania na ten temat. Jakie jest Pani zdanie?
A z tym przepisywaniem to nie tylko w nauce języków sprawdzona metoda. Żałuję, że sam ją odkryłem dla siebie tak późno :-)

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2015 [20:30] - izabela | Link:

Za Komorowskiego to drobiazg. Jestem skłonna odpowiadać za Mickiewicza, Herberta, a nawet za Szymborską ( z niejakim obrzydzeniem) . Będzie jednak  gorzej gdy się okaże że odpowiadamy za Hitlera.

Obrazek użytkownika PIOTR Z GDAŃSKA

13-02-2015 [10:11] - PIOTR Z GDAŃSKA | Link:

Pewien znajomy opowiadał "ruski" dowcip. Brzmiało to mniej więcej tak: "chleb zju, wodku wypiju", jeden ze słuchaczy skomentował: "to bardzo prosty język, wystarczy dodać ju i mówisz po rosyjsku".
Większość z nas była katowana przymusowymi lekcjami rosyjskiego od podstawówki po studia, a mimo to znajomość języka ogranicza się do "ju". Może dlatego pani znajomi tak się denerwują.

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2015 [20:24] - izabela | Link:

Znajomi się denerwują bo rosyjski jest nie w modzie. Co bardziej przewidujący uczą się teraz chińskiego. Ale wszelkie mody nie mają sensu. Gdy pojadą na wycieczkę choćby na Białoruś będą mieli kłopoty już na granicy. Celnicy udają, że nie rozumieją po angielsku albo naprawdę nie rozumieją. Na przejściu granicznym działało pogotowie językowe. Ci bardziej gramotni wypełniali deklaracje i karty samochodowe za niegramotnych.

Obrazek użytkownika sobol

13-02-2015 [10:14] - sobol | Link:

jestem rocznik 1970 . W podstawówce nauczyłem się alfabetu i podstaw /ja gawariu czy ja gawarit / nie jestem pewien . Fonetycznie bo nie mam czasu zmieniać język . Nas uczyła , nieśmiertelna pani Szuplewska z urody inkarnacja Ałły Pugaczowej . Co rano skacowana totalnie przemierzała cały szkolny korytarz ,do swojej pracowni na samym końcu , niosąc kawę , prawdopodobnie z wkładką .. :) W pracowni języka rosyjskiego , zapamiętałem wiszące rzędem talerze z namalowanymi w pstrokate kolory symbole wszystkich republik CCCP .

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2015 [20:28] - izabela | Link:

To też miłe wspomnienia.Na marginesie - "Я говорю" . A język zmienia się łatwo. Nawet takie zero komputerowe jak ja tego się nauczyło.

Obrazek użytkownika polskizdzichu

13-02-2015 [10:45] - polskizdzichu | Link:

Nie boi się Pani, że miejscowy nadredaktor oskarży Panią o prorosyjskość? Moguczaja Kuczka odtwarzana jest przeze mnie wyłącznie na słuchawkach, w obawie przed posądzeniem o kacapstwo.

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2015 [20:18] - izabela | Link:

Nie popadajmy w paranoję.

Obrazek użytkownika jazgdyni

13-02-2015 [10:50] - jazgdyni | Link:

Witaj Izo

"Bardzo lubiłam za to jej męża, rewelacyjnego nauczyciela fizyki, członka komitetu olimpiady fizycznej, o którym krążyły plotki, że był w sowietach zwykłym matrosem."

Nie wiem dlaczego, ale to zdanie bardzo mi się spodobało. ;-)

Serdeczności

Zaimponowałaś mi tym Kruzenszternem. Wówczas, w 74 te dwa ruskie żaglowce nazywaliśmy nie Kruzensztern i Towariszcz tylko Diselsztern i Motoriszcz. Bo bezczelnie oszukiwali w regatach.

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2015 [20:18] - izabela | Link:

Zwiedzało się je bardzo sympatycznie. Rosjanie byli rozluźnieni i gadatliwi, a czy to była prawdziwa załoga nie wiem. Pamiętam, że tego dnia zerwał się im jakiś duży żaglowiec. Pamiętam rozpaczliwą akcję ratunkową gdy bezwładnie sunął w kierunku keji. Ratunku. Jak się odmienia słowo keja?

Obrazek użytkownika polskizdzichu

13-02-2015 [21:36] - polskizdzichu | Link:

W kierunku nabrzeża. Zawsze mam polewkę z języka polskich żeglarzy. Toż to paranoja, żeby nazywać klop zaworem.

Obrazek użytkownika Dyletant2

13-02-2015 [17:15] - Dyletant2 | Link:

Mialem w szkole podstawowej i średniej czworo nauczycieli rosyjskiego. Spośród nich, tylko jedna z nauczycielek byla osoba w miarę normalna; w miarę rozsądnie odnosząca się do uczniów. Reszta już nawet w percepcji dziecka i nastolatka w oczywisty sposób miała spore problemy emocjonalne.

Pamiętam, jak nauczycielka rosyjskiego skomentowała mój wybór tego języka na egzamin maturalny: "tichyj użas". Oczywiście, wybór podyktowany był spodziewanym stopniem trudności w porównaniu z matura z angielskiego, a cały patriotyczny sztafaż lenistwa w nauce rosyjskiego diabli wzięli (a nauczycielka angielskiego odetchnęła z ulga dowiedziawszy się, ze nie mam zamiaru zdawać matury z tego języka; pomimo zdania rosyjskiego na czwórkę, nie umiem się tym językiem posługiwać, a po angielsku pisze na codzien i i mowie tym językiem dużo częściej, niż po polsku).

Co do nauki języków, to miałem kiedyś bardzo ciekawy podręcznik do nauki francuskiego. Zamiast opowiadać o koniugacjach, struktura języka pokazana byla w słówkach łączących zdania pojedyncze. Po nauczeniu sie kilkunastu, a może kilkudziesięciu tych słówek, wypowiedzi stawały sie płynne. To mnie bardzo szybko doprowadziło do płynności w posługiwaniu sie francuskim i jak (co prawda na wyższym poziomie, ale po polskim liceum nie umiałem sie dogadywać z tubylcami w USA) zastosowałem te sama metodę w nauce angielskiego, to szybko zacząłem mówić płynnie.

Obrazek użytkownika izabela

13-02-2015 [20:13] - izabela | Link:

Ciekawe są te własne metody nauki języka. Była kiedyś taka moda, żeby dorośli ludzie uczyli się języka wyłącznie ze słuchu bez żadnych notatek. Dla wzrokowców ( jak ja)  była to klęska. Metodyka była oparta na uczeniu się dzieci. Ale mózg dzieci działa chyba inaczej. Rozpoznaje struktury i prawidłowości metodą prób i błędów. Dorośli uczą się na przykład zupełnie inaczej chodzić ( po wypadku lub wylewie) niż dzieci.