W Jastrzębiu brakuje pseudokibiców!

9 luty 2015. Tym razem jest inaczej. Nie ma faszystów, pseudokibiców tyle co kot napłakał, ale za to w nadmiarze pojawiła się pseudopolicja, chwalona przez pseudopolityków. Pseudodziennikarze – resortowe syny – snują opowieści z gatunku tysiąca i jednej procy.

W kuluarach degeneraci niecierpliwią się, kiedy wreszcie będzie można postrzelać nie gumową amunicją.

„Tuż przed 15.00 policja zaatakowała górników, którzy mieli zamiar wycofywać się spod siedziby Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Podszedłem do mikrofonu, żeby zakończyć tę sytuację i nagle policja zaatakowała górników armatką wodną, petardami, strzałami z broni gładkolufowej – tak według relacji Piotra Szeredy ze śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” doszło do eskalacji napięcia w Jastrzębiu Zdroju”.

Nie spisali się prowokatorzy, którzy najwidoczniej przespali całą akcję. Według wcześniejszych ustaleń tłum miał zaatakować policję przed pierwszą salwą z broni gładkolufowej, a tymczasem zniecierpliwiona PO (policja obywatelska) wzorem MO (milicji obywatelskiej), pozostawiona bezczynnie na mrozie, musiała radzić sobie sama.

„Innego zdania jest policja, której zdaniem interwencja była spowodowana koniecznością opanowania sytuacji”. Chodziło prawdopodobnie o opanowanie emocji, najpierw wśród policji, a dopiero potem wśród demonstrantów.

Po początkowej konsternacji w sukurs przyszła centrala, przysyłając gotowca w formie scenariusza i starego komunikatu prasowego z 11 listopada.

Z tekstu wyrzucono faszystów, resztę – płyty chodnikowe, kamienie, armatki wodne i gaz – zostawiono. „Pseudokibiców” tym razem zabrakło.

.