Mniej polskiego na niebie

Kolejny polski przewoźnik lotniczy znika z rynku. Z początkiem kwietnia przestanie istnieć Eurolot. Jak można przeczytać na jego stronie od 1 kwietnia 2015 r. firma zawiesza „wszystkie nasze rejsy własne, realizowane jako Eurolot”. Ponadto „zobowiązuje się wykonać zaplanowane rejsy do 31 marca 2015 roku włącznie. Pasażerowie, których rejsy nie zostaną zrealizowane po tym czasie, otrzymają 100-procentowy zwrot kosztów zakupionego biletu lub - w miarę możliwości - bezkosztową zmianę rezerwacji na przelot innym przewoźnikiem”. Z doniesień medialnych wynika, że 10 samolotów tego przewoźnika trafi do PLL LOT.
Posiadające ponad 60 proc. udziałów w Eurolocie ministerstwo skarbu państwa i mające tym samym kluczowy wpływ na działalność przewoźnika nie było w stanie w ostatnich kilku latach doprowadzić go do wyjścia z zapaści finansowej. Większość z prawie trzystuosobowej załogi zapewne straci pracę. Czy jednak musiało do tego dojść?
Przypomnijmy, że mający uzupełniać ofertę PLL LOT Eurolot to operator lotów pasażerskich, istniejący od 1996 r. Siatka jego połączeń obejmuje loty z polskich lotnisk regionalnych - do warszawskiego Okęcia oraz do kilkunastu miast w Europie zachodniej, oprócz tego loty czarterowe do miast europejskich w sezonie letnim.
Według ocen ekspertów do obecnej sytuacji spółki przyczyniło się m.in. jej fatalne zarządzanie, spowodowane licznymi zmianami w kierownictwie w ostatnich latach. Ostatnia miała miejsce w listopadzie, kiedy rada nadzorcza przewoźnika odwołała Tomasza Balcerzaka z funkcji prezesa. I powołała na p.o. prezesa Andrzeja Juszczyńskiego, dotąd członka zarządu ds. finansowych. Decyzja, co charakterystyczne, została podjęta „z braku satysfakcjonujących efektów dotychczasowych działań w zakresie przeprowadzanej restrukturyzacji, zważywszy na pogarszającą się sytuację ekonomiczną spółki”.
Obecnie funkcjonują dwa modele biznesowe działalności linii lotniczych: w postaci globalnych przewoźników, takich jak w Europie np. niemiecka Lufthansa, bądź tzw. „tanich” czy też niskokosztowych (ang. „low-cost”), typu Ryanair czy WizzAir. Menedżerowie odpowiedzialni za działalność Eurolotu próbowali znaleźć dla modelu jego funkcjonowania jakąś „trzecią drogę”. Ale nie wyszło. Prawdopodobnie lukę po Eurolocie zajmą „tanie” linie.
Do zapaści finansowej Eurolotu przyczyniła się także m.in. działalność spółki OLT Express, należącej do aferzystów spod znaku Amber Gold. Klientów Eurolotu, którzy odeszli do OLT Express, przejęły po upadku tego ostatniego prawdopodobnie „tanie” linie obecne na naszym rynku.
„Nie przejmujemy siatki połączeń Eurolotu, niemniej jednak LOT planuje rozmowy z portami regionalnymi w kontekście rozwoju od 2016 roku” - zapowiedział PLL LOT. Oby nasz narodowy przewoźnik nie podzielił losu Eurolotu.