„3 x B” rządu Kopacz wobec UE

Obserwujemy brak działań rządu Ewy Kopacz w polityce europejskiej. Polska siedzi cicho, jak mysz pod miotłą, w sprawach fundamentalnych dla naszego państwa. Gdy Bruksela dogaduje się z Moskwą odnośnie wznowienia importu żywności przez Rosję z krajów UE – ale importu selektywnego-według rosyjskiego „widzi-mi-się” to w reakcji dwie gniewne konferencje prasowe zwołuje minister rolnictwa, ale pani premier głosu nie zabiera. Co więcej: nic nie słychać, aby Prezes Rady Ministrów czy szef MSZ zwrócili się do UE z żądaniem weryfikacji tych ustaleń, które w praktyce łamią unijną solidarność. Rzecz nie dotyczy spraw dla nas egzotycznych albo nawet i bolesnych, ale nie mających związku z Polską, jak tragedie afrykańskich uchodźców, którzy giną w drodze do europejskiego raju, a jak już nawet dotrą na Lampedusę, to Włochy robią wszystko, aby byli w ich kraju jak najkrócej. Tymczasem decyzja UE w sprawach fitosanitarnych uderzy w polskie interesy ekonomiczne, zwłaszcza – choć nie tylko – interesy naszych rolników, producentów, branży spożywczej. Zamiast się tym zająć, pani premier Kopacz, o której już nikt nie mówi, że będzie polską kopią „Iron Lady” czyli „Żelazną Damą” znad Wisły, bo wywoływałoby to ataki śmiechu, zajmuje się wyrzucaniem swoich najbliższych współpracowników, bo na overtimach, w nadgodzinach doradzali opozycji (zapewniam, że w Europie Zachodniej ta sytuacja nie mogłaby się zdarzyć).

"Strefa ciszy" premier Kopacz

Premier, zamiast zwoływać nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej, woli zajmować się Andrzejem Dudą i wkładać mu w usta plany wysyłania polskich żołnierzy do Donbasu. Oczywiście wyłącznie po to, aby „wrzucić” narrację, która odwróci uwagę polskiej opinii publicznej od faktu, że pani premier i p.o przewodniczącej PO nie radzi sobie z rządzeniem. Skądinąd tajemnicą poliszynela jest, że Donald Tusk nawet już przez tydzień nie odbiera od swojej ekspupilki telefonów.

Inna, „strefa ciszy” Ewy Kopacz to sprawa Ukrainy i ostatnich krwawych wydarzeń, których sprawcami jest strona rosyjska. Między odbiciem przez separatystów (czytaj: żołnierzy rosyjskich z ich ciężkim sprzętem artyleryjskim) resztek lotniska w Doniecku, kontrolowanych przez Ukraińców, a rzeźnią urządzoną w Mariupolu pani premier zabrała głos w sprawach Kijowa tylko raz: atakując dr Andrzeja Dudę za to, czego nie powiedział, ale co Platforma by chciała, żeby powiedział. To jak w soczewce pokazuje, że dla szefa rządu i jej partii wydarzenia na Ukrainie nie są częścią boju o geopolityczne bezpieczeństwo Polski, a jedynie jest to partyjna kłonica do okładania opozycji. Choć akurat opozycja akurat w sprawie polityki wschodniej miała rację „od zawsze” i gdyby pani Kopacz jako członek rządu Tuska, marszałek Sejmu czy też jako Prezes Rady Ministrów słuchała Jarosława Kaczyńskiego, to Polska byłaby dziś w znacznie lepszym podłożeniu geostrategicznym.

W tej kwestii skądinąd doktor Ewa jest kontynuatorką linii Donalda Tuska: linii bezsilności w polityce wschodniej i szerzej: polityce międzynarodowej. To miło, że pani premier pojechała do Kijowa po trzech miesiącach urzędowania, gdy Tusk nie był tam przez ostatnie trzy lata (!) swego premierostwa. Ale ta właśnie ekipa, ta właśnie koalicja, ta właśnie główna partia rządząca przyjmowała taktykę strusia i chowała głowę w piasek, gdy Rzeczpospolitą wycinano ze stołu, przy którym Paryż, Berlin, Moskwa i Kijów ustalali i ustalają „scenariusz gry” dla naszego wschodniego sąsiada. Ba, niektórzy usłużni propagandyści PO dowodzili, że nieobecność Warszawy w tzw. „formacie normandzkim” jest rzeczą... pozytywną i pożądaną! Dopisywali w ten sposób kolejny rozdział do historii polskiej hipokryzji politycznej albo raczej aneks do książki Aleksandra Bocheńskiego: „Dzieje głupoty w Polsce”.

Miliony euro unijnych kar

Gdy pewien polityk SLD mówi w telewizyjnym studio lekceważąco o polskich przewagach i triumfach podczas II wojny światowej, macham ręką, bo być może ta formacja (a przynajmniej sporo jej przedstawicieli) ma genetycznie zakodowaną postawę umniejszania narodowych sukcesów, ale gdy władza uważa, że najlepszą postawą w polityce międzynarodowej jest „imposybilizm” czyli uznanie, że i tak naprawdę nic nie da się zrobić ("Donald-nic nie mogę" -Tusk i „Ewa-zarygluje drzwi-Kopacz”), to muszę grzmieć jak lew, bo SLD to margines, a PO to partia rządząca, której błędy i grzechy zaniechania mają decydujący wpływ na los naszego Narodu na lata całe.

Tymczasem w Brukseli wypadają trupy z unijnej szafy. Komisja Kontroli Budżetu Parlamentu Europejskiego podjęła decyzję o wysłaniu do Polski delegacji, aby sprawdzić jak to się stało, że nasz kraj pod rządami PO-PSL stracił 5 miliardów złotych przeznaczonych w perspektywie finansowej 2007-2013 na polskie kolejnictwo, bo, rząd nie umiał przedstawić odpowiednich projektów. Ministrem wówczas był Sławomir Nowak, teraz mamy inną panią minister, a unijne środki rozpłynęły się niczym kamfora, przepadły niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Rzecz w tym, że to nie brzydka Bruksela złośliwie ich nas pozbawiła, tylko Sławomir Nowak, zajęty wizytami w siłowni oraz przeciwdziałaniem „crossowania” kont jego małżonki i własnych, miał inne priorytety. Tykająca bombą są – ostrzegam po raz kolejny! - wielomilionowe kary w (euro!) za brak implementacji (wdrożenia) unijnych regulacji, na które Polska Tuska wyraziła zgodę. Niedługo Trybunał Sprawiedliwości UE wyda swój werdykt w sprawie niewdrożenia dyrektywy w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych (OZE) – rzecznik generalny tej instytucji mówił w grudniu 2014 o kwocie 61 tys. euro za każdy dzień opóźnienia od 2013 roku. Owszem, niektórych implementacji może i nie należy wprowadzać, tyle że akurat to rząd PO-PSL uświadomił sobie po tym, gdy je wcześniej zaakceptował w rozmowach z Komisją Europejską. „Kowal zawinił, Cygana powiesili” - już widzę ten dziki rejwach za rok, gdy rządzić będzie rząd Prawa i Sprawiedliwości, a przyjdzie nam płacić wysoką cenę nieprofesjonalnych poprzedników – na dodatek pozbawionych kompletnie wyobraźni.

Polityka rządu premier Kopacz wobec Unii Europejskiej jawi się jako polityka „3xB”: bezbronna, bezsilna, bierna. I nie widać szans na zmianę owej „3xB”. Chyba, że wyborcy jesienią przy urnach przegnają rządowego strusia, który przy każdej okazji skrzeczy, że nic się nie da zrobić i chowa w wirtualny piasek w Alejach Ujazdowskich.

*całość artykułu, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.01.2015)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

29-01-2015 [15:38] - NASZ_HENRY | Link:

Głupota Kopacz przykrywa sabotaż Tuska ;-)