PE woli rozmawiać o Czechach czy Polsce, a nie o Francji

Unia Europejska z troską pochyla się nad stanem demokracji i praworządnością w Polsce, na Węgrzech, w Rumunii czy Słowacji. Ale głośno milczy, gdy pojawiają się niewydumane, a realne problemy w krajach Europy Zachodniej. Tak było ze spóźnioną i momentami wręcz pozorowaną debatą na temat przemocy wobec kobiet w Kolonii i innych niemieckich miastach podczas przywitania Nowego Roku A. D. 2016.

„Optyczna większość” – czyli nie dyskutujmy o Francji!

Jeszcze gorzej potraktowano propozycję, którą zgłosiłem w imieniu grupy politycznej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów odnośnie „Kryzysu demokracji we Francji”. Zawnioskowałem o to na początku ostatniej w tym roku sesji Parlamentu Europejskiej w Strasburgu, proponując, aby debata odbyła się w środę. Uzasadniałem, że skoro demonstracje w tym jednym z dwóch największych krajów UE trwają cztery weekendy z rzędu, skoro wzięły w niej udział setki tysięcy obywateli, skoro doszło do aresztowań paru tysięcy osób, a w zamieszkach rannych zostało niemal 900 osób −  to europarlament nie może o tym milczeć. Podkreśliłem, że skoro parlament zajmował się sytuacją w Polsce i na Węgrzech, ostatnio w Rumunii, a nawet chwilę wcześniej przyjął wniosek grupy Zielonych o debatę na temat sytuacji w Republice Czeskiej (w kontekście premiera Czech Andreja Babisza), to nie może milczeć o krajach Europy Zachodniej, w tym Francji. Inaczej − argumentowałem – pojawią się zarzuty o hipokryzję i podwójne standardy europarlamentu. Propozycję EKR poddano pod głosowanie, ale – wbrew głosowaniom wcześniejszym – przewodniczący PE, Włoch Antonio Tajani nie podjął decyzji o głosowaniu elektronicznym, lecz o głosowaniu tzw. „optyczną większością” czyli przez podniesienie rąk. Parlament Europejski nasz wniosek odrzucił, ale nie jesteśmy  w stanie odpowiedzieć pytającym nas dziennikarzom, ani kto jak głosował, ani jaką większością głosów ta decyzja zapadła. Taki bowiem urok głosowania „przez podniesienie rąk”. Skądinąd takie głosowania zdarzają się w PE nierzadko, ale jeżeli któryś z posłów ma poczucie, że wynik głosowania był inny niż werdykt ogłoszony uznaniowo przez prowadzącego obrady, to krzycząc „check!” („sprawdzam!”) automatycznie doprowadza do głosowania elektronicznego. W tym jednak przypadku, mimo że szereg posłów domagało się sprawdzenia, przewodniczący europarlamentu (politycznie rodem z Europejskiej Partii Ludowej) tego nie uczynił. Dzięki temu, ponieważ nie ma elektronicznego wydruku jak kto głosował, to nie wiadomo kto był za „głośnym milczeniem” w sprawie trwających już od miesiąca demonstracji we Francji, a kto był za tym, żeby o tym jednak mówić. Ba, nie wiadomo nawet którzy posłowie byli obecni, a którzy nie: stwarza to możliwość mówienia indagowanym przez dziennikarzy czy wyborców politykom: „mnie tam nie było” (mimo, że np. byli), czy podania w dowolny sposób, jak się rzekomo głosowało.

Broni wszak Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy nie złożyli, bo będziemy o debatę na temat Francji wnioskować na posiedzeniu Konferencji Przewodniczących, na której spotykają się szefowie grup politycznych lub ich reprezentanci.

Myślenie „magiczne” i biurokratyczne

To było najciekawsze wydarzenie tej sesji europarlamentu w Strasburgu. Na pewno ciekawsze niż raport holenderskiego liberała Gerbena – Jana Gerbrandy o „Ustanowieniu programu działań na rzecz środowiska i klimatu” czy sprawozdanie Greka Giorgosa Grammatikakisa (socjalista) na temat „Nowego Europejskiego Programu Na Rzecz Kultury”...

W ten sam dzień, w którym odrzucono złożony przeze mnie wniosek EKR o rozmowę o „Kryzysie demokracji we Francji” Parlament Europejski uznał za słuszne debatowanie, choćby o „Przejrzystości i złożonym charakterze unijnej oceny ryzyka w łańcuchu żywnościowym”  (sprawozdawczynią była Niemka  Renate Sommer z CDU-EPP). Ale omawiano też zagadnienia dotyczące CEDEPOP oraz EU-OSHA. Co kryje się pod tymi zagadkowymi nazwami? To dwie z kilkudziesięciu unijnych agencji. W pierwszym przypadku chodzi o Europejskie Centrum Rozwoju Kształcenia Zawodowego, a w drugim o Europejską Agencję Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy (tutaj akurat sprawozdawcą był Polak, europoseł PiS Czesław Hoc). Myślenie, że powołanie agencji rozwiąże problemy z danej dziedziny albo przynajmniej je ograniczy jest myśleniem poniekąd magicznym, a poniekąd biurokratycznym.

Z kronikarskiego obowiązku odnotuję, że w czasie ostatniej tegorocznej sesji Parlamentu Europejskiego  w ramach rozpoczętej rok temu debaty z udziałem Głów Państw i premierów krajów członkowskich Unii Europejskiej tym razem wystąpił prezydent Cypru Nikos Anastasiadis, chrześcijański (prawosławny) demokrata, przez 16 lat lider centroprawicy w greckiej części wyspy (jej głównym, a w zasadzie jedynym konkurentem są ... komuniści). Odbył się też „n-ty” odcinek brytyjsko-unijnej „soap opera” na temat brexitu. Ta „opera mydlana” z Londynem i Brukselą w rolach głównych jest już doprawdy nużąca.

Z ciekawostek dodam, że „Ustalenia i zalecenia Komisji Specjalnej do spraw Terroryzmu” przedstawiły dwie posłanki: córka Franza Josefa Straussa, premiera Bawarii, przez lata śniącego o byciu kanclerzem – Monika Hohlmeier (CSU-EPP) oraz przedstawicielka EKR, głuchoniema posłanka z Belgii (Flamandka) Helga Stevens.

Debata o „bezpiecznej planecie” zamiast o kryzysie we Francji...

I jeszcze z rzeczy ważniejszych: europarlament zajął się  „dorobkiem Schengen” w dwóch krajach bałkańskich: Bułgarii i Rumunii. A estoński antykomunista Tunne Kelam zreferował „Mobilność wojskową”.

Artykuł 36. TUE czyli Traktatu o Unii Europejskiej mówi o „Europejskiej polityce zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony”. I jak zwykle pod koniec roku przedstawiono sprawozdania roczne poświęcone tym zagadnieniom. Te dotyczące obronności i bezpieczeństwa omówił były minister obrony Rumunii Ioan Mircea Pascu (obecnie wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego). Natomiast sprawozdanie odnośnie polityki zagranicznej UE David James McAllister, który jednak mimo  szkocko brzmiącego nazwiska jest politykiem niemieckim(CDU-EPP), a nawet przez trzy lata był premierem Dolnej Saksonii. Obecnie jest przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych PE i wiceszefem IDU czy światowej centroprawicowej międzynarodówki.
 

Na koniec dorzucę jedna śmiesznostkę do naszego wniosku o „kwestię francuską”. Aby wpłynąć na odrzucenie tego wniosku, zwolennicy Macrona zadziałali wyprzedzająco i w ramach „debaty na aktualny temat” zamiast prawdziwej debaty o buncie nad Sekwaną (i nie tylko) wpisali temat zastępczy, którego nazwa brzmiała następująco: „Zaangażowanie pracowników i obywateli w sprawiedliwą transformację ku bezpieczniejszej planecie”! To nie żart. Jedna z francuskich posłanek, kontrując mój wniosek o dyskusję o kryzysie w jej kraju stwierdziła, że będzie lepiej porozmawiać o „sprawiedliwej transformacji” i tam też na pewno będzie miejsce, aby wymienić uwagi o „sytuacji społecznej” we Francji...Jeszcze kilka lat temu aż takie „nawijanie makaronu na uszy” w Brukseli i Strasburgu byłoby jednak chyba niemożliwe. Ale unijny establishment przekracza kolejne granice i bije kolejne rekordy…

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (17.12.2018)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zbychbor

18-12-2018 [15:01] - zbychbor | Link:

Panie Ryszardzie, brawo!!!
"W tym jednak przypadku, mimo że szereg posłów domagało się sprawdzenia, przewodniczący europarlamentu (politycznie rodem z Europejskiej Partii Ludowej) tego nie uczynił." - czy nie można tego zgłosić jako naruszenia regulaminu?