Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jak to fajnie być Owsiakiem
Wysłane przez Losek w 13-01-2015 [19:42]
Mieliśmy, w jednym z moich miejsc pracy takiego pacjenta - nazwiemy go na potrzeby niniejszego tekstu - pan Łukasz, któremu niestety musieliśmy obciąć obie nogi z powodu ich niedokrwienia. Pan Łukasz to jest bardzo w porządku facet. W czasie licznych jego pobytów w szpitalu, związanych z źle gojącymi się kikutami, spędziliśmy mnóstwo czasu na rozmowach. Łączyła nas umiejętność gotowania i miłość do motorów, ponieważ pan Łukasz w swym "poprzednim życiu", gdy miał jeszcze obie nogi był szefem kuchni w restauracjach (a ja bardzo lubię gotować) i - tak ja, jeździł motorem. Do niedawna, oprócz własnych problemów życia codziennego, związanych z inwalidztwem, opiekował się jeszcze swoją chorą na Alzheimera matką. Mieszkali razem na drugim piętrze domu, bez windy. Największym problemem w życiu codziennym, z którym borykają się ludzie jeżdżący na wózkach, jest wydostawanie się z własnego mieszkania, które często staje się dla nich więzieniem. Nie inaczej było z panem Łukaszem. Z powodów rodzinnych wymiana mieszkania przez dłuższy czas nie wchodziła w grę. Samodzielne pokonanie dwóch pięter też... Pan Łukasz lekki nie jest, więc i sąsiadom nie łatwo znieść, a tym bardziej wnieść go po schodach. Przez pewien czas, mógł liczyć na pomoc strażników miejskich. Gdy musiał - średnio raz na dwa, trzy tygodnie - dostać się do poradni chirurgicznej, jakiś jego znajomy dawał cynk chłopakom ze straży, przyjechało dwóch silnych młodych ludzi i znosiło go dwa piętra w dół. Po powrocie z poradni, w ten sam sposób transportowali go do góry. Przez jakiś czas system funkcjonował nieźle, aż do momentu, w którym jakiś sk.., to jest, chciałem powiedzieć, jakiś praworządny obywatel nie zgłosił skargi, nie wiem dokładnie gdzie, chyba do Urzędu Miejskiego, że patrol straży miejskiej, jest wykorzystywany "do celów prywatnych". Okazało się, że znoszenie inwalidy po schodach nie leży w kompetencjach straży miejskiej!
Pan Łukasz ma pecha. Takiego pecha ma mianowicie pan Łukasz, że się nie nazywa Owsiak. Bo jakby się nazywał Owsiak, to mógłby do swoich celów wykorzystywać nie tylko straż miejską, ale i wojsko i policję, straż pożarną i Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Wszystkie te służby, mogłyby na zmianę znosić pana Łukasza po schodach jego domu bez widny. A niechby jakiś sk...syn, zgłosił skargę, że wykorzystuje służby do własnych celów, natychmiast zostałby nazwany przebrzydłym prawicowcem. Wielowieyska i Hołdys zapluwali by się po same pięty w jego obronie, wtórowałby im Tomasz Lis, w swoim jakże postępowym i obiektywnym programie telewizyjnym. Gdyby jeszcze ktoś chciał się uczepić tego wykorzystywania służb państwowych do prywatnych celów, pan Łukasz zawsze mógłby urządzić jakiś histeryczny występ przed licznie zgromadzonymi kamerami, krzyczeć coś o jakichś słoikach, czy czymkolwiek innym, grozić, jak to komuśtam "wywali" z czegośtam, wyrzucać dziennikarzy, a potem się tego w żywe oczy wypierać.
No, ale na swoje nieszczęście pan Łukasz jest tylko nikomu nieznanym inwalidą bez obu nóg, a nie jest Jurkiem Owsiakiem. I nie może "robić co chce"...
Nawet z domu wyjść nie może...
z poważaniem
LM.
Komentarze
13-01-2015 [20:59] - Sceptyk | Link: A ja mam proste pytanie - co
A ja mam proste pytanie - co PAN zrobił, aby pacjentowi pomóc? Oczywiście poza rozmową, bo to nie wymaga wielkiego wysiłku. Są karetki transportowe w szpitalach, pomoc społeczna itp. Jak na lekarza - wyjątkowa bezduszność.
13-01-2015 [21:02] - Losek | Link: Panie sceptyku, co ja robiłem
Panie sceptyku, co ja robiłem dla chorego, to moja sprawa. Nie będę o tym pisał. Powiem tylko Panu, że łatwiej oskarżyć kogoś o bezduszność, niż samemu zrobić cokolwiek. Mam wrażenie, że ocenia mnie Pan przez pryzmat własnego postępowania.
14-01-2015 [15:51] - vega | Link: Coś mi się zdaje, szanowny
Coś mi się zdaje, szanowny Panie, że karetki nie można wykorzystywać w ten sposób, podobnie jak pomoc udzielana przez SM byłoby to uznane za realizację "prywatnych celów" ze środków publicznych. A pomoc społeczna? Wyobraża Pan sobie kobietkę z MOPS-u taszczącą na plecach inwalidę na drugie piętro kamienicy?