„Nowe rozdanie” w politycznej Europie

Po zwycięskich wyborach samorządowych (zabawny komentarz w Internecie: „Schetyna wygrał wieczór wyborczy, a Kaczyński wybory ...”), a przed nami wybory europejskie. Bardzo szybko - bo za pół roku. To kontynuacja maratonu wyborczego: w ciągu półtora roku mamy cztery razy wybory: jesień 2018 samorządowe, wiosna 2019 europejskie, jesień 2019 Sejm i Senat, wiosna 2020 prezydenckie. Taka kumulacja już była, bo między wiosną 2014 a jesienią 2015 też czterokrotnie mieliśmy wybory, tyle że w innej kolejności: europejskie, samorządowe, prezydenckie i parlamentarne.

W Polsce wybory do Parlamentu Europejskiego w ostatnią niedzielę maja AD 2019 będą próbą przed decydującą „bitwą o tron”, gdy po kilku miesiącach Polacy zagłosują za reelekcją (lub zmianą) władzy.     

Wybory europejskie budzą olbrzymie polityczne namiętności w całej Brukseli i wielu krajach UE. Nic dziwnego, bo zdecydują o przyszłym kształcie nie tylko europarlamentu, ale i Komisji Europejskiej. Można już teraz nie tyle przewidzieć wyniki, co pokazać tendencje. Lewica oddała władzę we Włoszech, Austrii, Czechach, a w Niemczech uzyskała najgorszy wynik od czasów III Rzeszy Hitlera. Skapitulowała też we Francji, bo Partia Socjalistyczna poniosła klęskę w wyborach do Zgromadzenia Narodowego, a Macron formalnie zmienił afiliację z socjalistycznej na liberalną i po wyborach do PE jego przyszli europosłowie mają przystąpić do ALDE czyli frakcji „Liberałów i Demokratów”, kierowanej obecnie przez antypolskiego Guya Verhofstadta. Jedynym krajem gdzie lewica w ostatnich latach odzyskała władzę jest Hiszpania, a i to nie dzięki kartce wyborczej, lecz zmianie układu politycznego w Kortezach. 

Symulacja wyników wyborów europejskich jest więc dość oczywista: dużo stracą „chadecy”  (ten cudzysłów przy skrócie nazwy „chrześcijańskich demokratów” jest konieczny...), a lewica dozna prawdziwej katastrofy. Trzecia co do wielkości obecnie frakcja - Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (tam, gdzie PiS) uszczupli się o Brytyjczyków, raczej nie pozyska Węgrów z FIDESZu (zostaną w EPP mimo, że „chadecki parasol” nad Orbanem zaczął być ostatnio dziurawy...) ale przyswoi szereg innych nacji, raczej zachowując stan posiadania. Mimo światowego fiaska ekonomicznego liberalizmu urosnąć mogą ...  liberałowie, a to dzięki Macronowi. Dużo więcej będzie eurosceptyków i euronegatywistów. Pytanie na ile będą oni podzieleni, tak jak w  obecnej (2014-2019) kadencji PE.
Dotychczas europarlamentem rządziła niemal zawsze „Wielka Koalicja” EPP („chadecy”) i lewica. Czy w nowym rozdaniu socjalistów zastąpią liberałowie? Było tak wyjątkowo tuż przed wejściem Polski do UE, w latach 1999-2004. Jednak ja przewiduję polityczny „Trójkąt Bermudzki” czyli koalicje trzech frakcji: EPP, lewicy i liberałów. Na pewno wszak nowy europarlament będzie dużo bardziej pluralistyczny i zdroworozsądkowy...

*felieton został opublikowany w miesięczniku „wSieci Historii”