Katowicki "Piast" i Le Corbusier: jak zrealizować utopię?

Otrzymałem propozycję zapoznania się z archiwum wielkiej spółdzielni mieszkaniowej z Katowic i opisania jej historii, w związku z obchodami jubileuszu 35-lecia działalności. /1 Powstała z tego pozycja o charakterze dokumentalnym /2, która oddaje ducha czasu niedawnych lat, nie tylko w aspekcie sektorowego mieszkalnictwa, ale też szerszych perypetii ustrojowych w kraju.
Pozwalam sobie zacytować wstęp, dwa ogólniejsze fragmenty dotyczące architektury i urbanistyki, a także zakończenie mojego opracowania. Z myślą nie tylko o Sz. Czytelniku siedzącym w temacie, ale także o osobach być może ciekawych spraw krajowych lub choćby zainteresowanych Śląskiem. Owocnej lektury!

WSTĘP (Od Autora)
Czy jubileuszowa księga "PIASTA" z Tysiąclecia ma szansę wciągnąć w temat nie tylko osobiście zainteresowanego Czytelnika, mieszkańca Osiedla, ale także kogoś postronnego, kto przypadkowo weźmie taki album do ręki? Czy swoisty reportaż dokumentalno-historyczny, opracowany na podstawie archiwum Spółdzielni, może być interesujący? Oto rozterki, jakie piszącemu te słowa chodziły po głowie, gdy przystępował do kwerendy, by sprostać powierzonemu mu zadaniu.
Pierwszy raz spojrzałem na budowlane wykopy naprzeciw Wesołego Miasteczka w 1964 roku, gdy przyjechałem na Śląsk z wycieczką szkolną. Od 1968 roku często bywałem u narzeczonej w Chorzowie i obserwowałem, jak kompleks mieszkaniowy Tysiąclecia rozrasta się. Gdy w 1974 roku postanowiłem zamieszkać tu na stałe, to już wieżowce naprzeciwko Parku Kultury i Wypoczynku mogłem oglądać częściej.
Powoli, przez tę powtarzalność, że miałem je w zasięgu wzroku, stawały mi się swojskie. Później parę razy znalazłem się w mieszkaniach u znajomych na osiedlach Dolnym i Górnym, także w słynnych „kukurydzach”, które nie tylko przyciągały uwagę postronnego widza swą zaskakującą, niebanalną sylwetą zewnętrzną, ale także zaciekawiały, jak to tam wszystko wygląda w środku...?
Takie tam wspomnienia, wiedza o Tysiącleciu praktycznie żadna – a tu zadanie (i możliwość) zmierzenia się z annałami obejmującymi 35 lat, do których bezpośredni dostęp należałoby potraktować jako intelektualną przygodę...
Dość wahań!
A więc mówię sobie: „Tak! Biorę się za tego „Piasta” z jego wieżowcami, perypetiami kooperatywy i czym tam jeszcze...”
I bardzo szybko, w miarę zgłębiania tego niewątpliwie fenomenu urbanistycznego, jakim jest Osiedle Tysiąclecia, a zwłaszcza poprzez wnikanie w korowód postaci, niezwykłych społeczników „Piastem” powodowanych, szybko stawało się jasne, że materiał do opracowania jest jedyny w swoim rodzaju. Takie genius loci – co ma magnetyczną siłę, która potrafi tobą zawładnąć w całości.
Mam nadzieję, że z ducha owych źródeł i emocji udało mi się stworzyć barwny album, który będzie żywym, wieloaspektowym opisem dotychczasowych warunków życia tak dużej społeczności lokalnej najbardziej reprezentacyjnego osiedla mieszkaniowego w stolicy regionu.

Zygmunt Korus

„KUKURYDZE”
Wysokościowce o charakterystycznym wyglądzie, przypominającym, dzięki kolistym balkonom, kolby kukurydzy, w dodatku z uwagi na usytuowanie na podwyższonym terenie jeszcze bardziej rzucające się z daleka w oczy, stały się symbolem stolicy Górnego Śląska. Dla mieszkańców Tysiąclecia to wzniosły emblemat ich tożsamości i wyróżnik miejsca bliskiego sercu.
Inspiracją dla formy skojarzeniowej z kolbami kukurydzy dla katowickich architektów, Henryka Buszki i Aleksandra Franty, były dwa wieżowce o wysokości 159 m zbudowane w 1959 r. w Chicago. Tam miały one na celu, jako kompleksy z garażami w dolnych kondygnacjach, zahamować degradację centrum miasta, z którego masowo ludzie wyprowadzali się na przedmieścia. W tamtym czasie „nurt skojarzeniowy” w architekturze, należący do szerszego zjawiska w sztuce i kulturze, zwanego postmodernizmem, w najlepszych dokonaniach budowlanych określało się francuskim mianem architecture parlante (architektura desygnująca), czyli mówiąca swą „skorupą” o przeznaczeniu obiektu, definiująca funkcję gmachu, wskazująca swym zewnętrznym kształtem użytkownika (u nas np. dysk-Spodek, podpowiadający widzowi, że okrągła „uniesiona” hala to kryta arena sportowa)./3 „Kukurydze” z Tysiąclecia należą do architektury skojarzeniowej, ale – że się tak wyrażę – bez symbolicznego zakorzenienia, w porównaniu z Ameryką, gdzie przedkolumbijscy Indianie znali tylko jeden rodzaj mąki, właśnie z ziaren kukurydzy. Bliżej owej „namacalnej” symboliki, poza zwieńczeniem krzyżem, są formy kościoła na Górnym Tysiącleciu przypominające rufę i żagiel – Bożą barkę, która unosi wiernych na falach losu i oceanie dziejów.
Tak czy inaczej, ze względu na swą niebanalną formę, katowickie „kukurydze” stały się znakiem identyfikującym Osiedle Tysiąclecia.

ZISZCZONA UTOPIA
Tysiąclecie zachwyca i napawa dumą. Monumentalne wieżowce w kształcie prostopadłościanów i walców, zwłaszcza gdy wyłaniają się majestatycznie z morza zieleni, przypominają konstruktywistyczne rzeźby poustawiane na jakimś gigantycznym proscenium. Co jakiś czas fenomenem urbanistycznym Śląska interesowała się branża zagraniczna.

A co ich tu do nas przyciąga(ło)? Ano unikalny przykład ziszczonej planistyczno-budowlanej utopii. Tym bardziej że Polacy mają w realizacji oryginalnych pomysłów urbanistycznych liczące się dokonania, jak na przykład renesansowy Zamość (rok założenia 1580), idealne miasto twierdza (autorstwa Włocha Bernardo Morando według pierwowzoru – La Valetty na Malcie), ufundowane przez magnata Jana Zamojskiego czy zupełnie niespotykany na świecie przykład rokokowego centrum Nancy we Francji, zbudowanego pod bacznym okiem polskiego króla Stanisława Leszczyńskiego. Luźna zabudowa nowej dzielnicy Katowic zaproponowana przez tandem Buszko-Franta to podjęcie idei francuskiego praktyka-idealisty, Le Corbusiera (1887-1965), który widząc zakorkowany Paryż stworzył koncepcję dużego skupiska ludzkiego pod nazwą "Habitat" (fr. habiter znaczy mieszkać) – zespołu tzw. Jednostek Mieszkaniowych, gdzie wysokościowce pozwalałyby ich lokatorom żyć i pracować w sposób wygodny, uporządkowany, zwłaszcza pod względem przemieszczania się. Członkowie "Piasta" przez lata, pokonując trudności, być może podświadomie, a w każdym bądź razie w sposób naturalny, konsekwentnie dążyli do zrealizowania tej postępowej futurologii.
Nowe rozwiązania komunikacyjne, podnoszenie standardu budynków, parkowa zieleń na wyciągnięcie ręki, place zabaw dla dzieci, infrastruktura rekreacyjno-sportowa – wszystko to realizowano dzięki woli i wysiłkowi "Piastowej" społeczności.
Stąd te wspomniane wizytacje gości zagranicznych. Wymieńmy zatem niektóre z nich. We wrześniu 1991 roku przedstawiciele Zarządu SM "Piast" oraz znawcy przedmiotu z Katowic odbyli spotkanie z grupą francuskich architektów, którzy po zwiedzeniu Osiedlowego kompleksu podzielili się swoimi spostrzeżeniami i porównaniami. Wymiana poglądów dotyczyła blasków i cieni inwestowania w budownictwo mieszkaniowe we Francji i w Polsce.
W połowie lipca 2012 roku kilkudziesięciu koneserów pod przewodnictwem dra Ryszarda Nakoniecznego, historyka architektury, zwiedzało Tysiąclecie poszukując śladów wpływu wspomnianej legendy światowej urbanistyki – Le Corbusiera.

Henryk Buszko powiedział gościom, że chciano stworzyć tutaj miejsce do życia nie tylko w mieszkaniu, ale też coś więcej – ogromny dom wraz z otoczeniem oraz potrzebne w pobliżu usługi, czyli całkiem odrębny pod względem funkcjonalnym nowy obszar Katowic./4
Podstawowym założeniem miało być budownictwo przyjazne ludziom, czyli dużo wolnego miejsca między blokami, wygodny układ dróg i chodników. Dodajmy – wprowadzona potem parkowa zieleń dopełniła i urzeczywistniła corbusierowską utopię bloków zatopionych w przyrodzie.
W 2011 roku Instytut Helmholtza w Lipsku oraz Wydział Architektury Politechniki Śląskiej z Gliwic zainicjowali wspólny projekt naukowy (także w pewnym sensie socjologiczny) mający na celu opisanie i porównanie zmian, jakie zaszły na przestrzeni lat w podejściu do infrastruktury dużych osiedli mieszkaniowych na przykładzie naszego Tysiąclecia i niemieckiego kwartału miejskiego o nazwie Grünau.
Na seminarium 13 listopada 2012 roku w podsumowaniu stwierdzono, że tamtejsze osiedle góruje nad naszym zdecydowanie pod jednym względem – prawie w ogóle nie posiada barier architektonicznych doskwierających osobom niepełnosprawnym. Jest tam też więcej miejsc do parkowania samochodów. Natomiast mieszkańcy Tysiąclecia są bardziej zadowoleni ze stanu utrzymania zieleni i otoczenia budynków, czują się w przestrzeni publicznej bezpieczniej i są lepiej obsługiwani przez administrację. Mają wystarczająco zagwarantowaną prywatność, dlatego nie chcą grodzenia i zamykania dzielnicy. Tysiąclecie także przoduje całościową koncepcją założenia urbanistycznego, pięknym terytorium oraz bardzo dobrym skomunikowaniem z resztą Śląska.

W maju 2013 roku goszczono w Spółdzielni reprezentantów miasta partnerskiego Katowic, Chińczyków z dziesięciomilionowego Szanghaju. Z dumą pokazywano im zasoby mieszkaniowe "Piasta" – strzeliste wieżowce, liczne skwery i place zabaw. Prezes Marcinkowski przybliżał zainteresowanym sprawy spółdzielcze – tajniki zarządzania i organizacji życia na Tysiącleciu, także funkcjonowanie ośrodka kultury.

Reasumując: Tysiąclecie to najdoskonalsze w Polsce założenie mieszkaniowe wybudowane zgodnie z doktryną modernistyczną. Skorygowane na tyle, że w kształcie obecnym miejsce to tętni życiem i nie ma zamiaru rezygnować z rozkwitu.

ZAKOŃCZENIE
Zauważmy, ile trudu zajmuje nam przygotowanie CV. A co dopiero stworzyć owo curriculum vite – oparte na faktach, barwne, ale i zobiektywizowane – dla tak ogromnej ilości zrzeszonych spółdzielców!? Mam nadzieję, że mozaikowość tekstu odświeżyła pamięć wszystkim zainteresowanym.
Przedarłem się przez annały 35. lat działalności SM "Piast" i na sam koniec przeczytałem to, co napisałem – zebraną w dość obszerną całość historię miejsca i ludzi z nim związanych. I jakiż wyłania się z tego obraz? Że była to ciągła walka z przeciwnościami w morzu potrzeb. Utkana indywidualnymi osiągnięciami działaczy, które co jakiś czas sumowały się w zbiorowy sukces. Utwierdzający kolejne pokolenia Spółdzielców, że wspólne dobro się pomnaża, nie ginie, i że nie tylko (za wszelką cenę) trzeba go koniecznie powiększać, ale również (to także ważne) stać na straży materialnej tkanki pozostawionej w spuściźnie przez poprzedników.
Jest na świecie wiele podupadłych osiedli, a nawet całych miast, które były oparte na branżowym zatrudnieniu ich mieszkańców – w szybkim tempie ubożejących, gdy jakaś wyspecyfikowana prosperita wysychała. Jakimż zastrzykiem uodporniającym na nadchodzące ciężkie czasy dla górnictwa, okazało się wyjście zrzeszonych w "Piaście" poza sektor! Otwarcie się na Śląsk w ogóle, na zróżnicowanie zatrudnienia lokatorów Tysiąclecia, poszerzenie spektrum zarabiających i mądre potraktowanie "wachlarzowej" struktury dochodów w stosunku do możliwości czynszowych w czasie rozmaitych perypetii związanych z polityką państwa wobec spółdzielczości. W tym sensie pierwsze trudne lata dla "Piasta", a także perturbacje późniejsze ok. 2008 roku, można uznać za antybiotyki wzmacniające organizm.
Liderzy spółdzielców stowarzyszonych w "Piaście", oprócz startu w nadzwyczajnych warunkach i kłopotach w dochodzeniu do funkcjonalności administracyjnej, a potem trosk stałych, związanych z odnawianiem zasobów (zwłaszcza najstarszych), remontami planowanymi, czy najzwyklej – usuwaniem awarii, odpowiadali również na nowe potrzeby lokatorów zarówno pod względem cywilizacyjnym jak i kulturalno-społecznym. Umieli godzić zróżnicowane (często sprzeczne) postulaty grup użytkowników osiedlowych, twórczą wyobraźnię z możliwościami finansowymi, skutecznie zabiegać o zaufanie, cierpliwość i wyrozumiałość w odniesieniu do przyjmowanych harmonogramów naprawczo-inwestycyjnych.
Armia przecież nie tylko samych nazwisk, z którymi się zetknąłem! Przypisane im są także imiona, ocieplające czyny i efekty, personalizujące składniki dobra spółdzielczego, składającego się dziś na markę "Piast". Zapamiętani jako osoby zawsze z naddatkiem wolontariackim. Zrzeszeni członkowie, ich przedstawiciele, delegaci na zebrania, społecznicy, parafianie, rodzice, nauczyciele, dziatwa szkolna, ale i pracownicy administracyjni – ludzie Tysiąclecia! Kreatorzy nowoczesnego myślenia o swym komforcie życia i zleceniodawcy "tysięcy" etapowych przedsięwzięć, by dopiąć swego. Traktujący siebie jako społeczność, która powinna być zżyta – jak mieszkańcy małego miasteczka...
Dwóch Prezesów-dyrektorów o wyrazistych osobowościach odcisnęło piętno na tym wyjątkowym kwartale Katowic: Kazimierz Dorf i Michał Marcinkowski.
Pierwszy – budowlaniec z temperamentem inwestora i dewelopera. Po ćwierci wieku rządzenia przekształcił, pod względem urbanistycznym, gomułkowskie blokowisko w kompleks mieszkalny zbliżony do standardów europejskich, zarówno pod względem technicznym (termoizolacje), jak i szeroko rozumianego funkcjonalizmu, polegającego na udoskonalaniu infrastruktury dookolnej, związanej z wygodniejszym życiem na Osiedlu.
Drugi – prawnik, stawiający na sprawną administrację, otwarcie się na kooperację zarówno ze spółdzielcami, władzami miasta jak i innymi podmiotami kształtującymi krajobraz na Tysiącleciu, zmienił jego wygląd w sposób radykalny. Do zwyczajnych linearnych współrzędnych, jakimi w zarządzaniu taką jednostką są remonty naprawcze i naddatki modernizacyjne, wprowadził inne istotne wyznaczniki, mające znaczenie dla komfortu życia lokatorów – festyny i zabawy, sport, rekreację, ofertę zróżnicowanego samorealizowania się na niwie kultury, aktywny wypoczynek rodzinny w pobliżu domu, wytchnienie omal pod blokiem, by pobyć samemu ze sobą, dać uspokojenie skołatanej głowie w otoczeniu parkowej przyrody, czy z bliskimi na pikniku. Do tej idei fix – zintegrowania mieszkańców Tysiąclecia (choć w tym aspekcie będzie stale coś do dodania) głównie poprzez imprezy otwarte, w których uczestniczy jak swojak – dorzucił konsekwencję, jaką na każdym etapie zaszczepiał poszczególnym współwykonawcom, powtarzając swoją maksymę: "Wartością słowa jest jego dotrzymanie".
Blokowisko z dawnych lat, zdominowane przez szarość, z uwagi na brzydkie wejścia i obskurne klatki schodowe oraz zdewastowane windy, a także "nieprzytulne" otoczenie terenu, nazywane betonowymi bunkrami dla mas ludzkich, zmieniało swój wygląd na lepsze, i dziś w tamtym kształcie praktycznie już nie istnieje. Także określenie "sypialnia dla Śląska" odeszło w niepamięć i teraz brzmi jak opis zamierzchłej epoki, nie mającej nic wspólnego z obecnym Dolnym i Górnym Tysiącleciem anno domini 2018.
Spółdzielcza więź wykracza poza wspólnotę interesów. Kształtują ją ludzie, którzy mają oczy dookoła głowy, co kolokwialnie znaczy – nie dbają tylko o czubek własnego nosa. Tysiąclecie jest modelowym przykładem jak w ciągu pół wieku tworzył się etos lokalny w oparciu o środowiskowe inicjatywy i przekształcenia infrastruktury, które miejscowi liderzy wdrażali na rzecz ogółu. To jest często trudne do opisania, ale patriotyzm lokalny potrafi obywać się słów: po prostu jest! Widać go po słusznych czynach i satysfakcjonujących efektach.
Niechaj więc historie (także perypetie) tutaj opisane będą Szanownym Spółdzielcom, tak zawsze zatroskanym o swoje posiadanie, dobrym drogowskazem na przyszłość.

Zygmunt Korus

SPIS TREŚCI

WSTĘP (Od Autora)

CZĘŚĆ I
Trochę historii
Milenijne uroczysko
Lud między partią a kościołem
Jak powstawał „Piast”
Dochodzenie do funkcjonalności
Uzdrowić sytuację kompleksowo
Docieplenia
Opomiarowania
Lokator na swoim
Inwestycje budowlano-mieszkaniowe „Piasta”
Przełom w „Piaście”

CZĘŚĆ II
Nowe otwarcie
Zajęcia świetlicowe w blokowisku
Place zabaw
Więcej ruchu
Infrastruktura upiększająca
My i ten nasz Pan samochodzik

CZĘŚĆ III
Bezpieczeństwo mieszkańców
Wyjazdy na Wiejską
Zmiany ustaw spółdzielczych i ich skutki
Współpraca
Wykaz zasobów SM „Piast”
"Kukurydze"
Ziszczona utopia
Osiedle w oczach mieszkańców AD 2017
Liderzy "Piasta"
ZAKOŃCZENIE

1./ Zygmunt Korus, Osiedle Tysiąclecia – 35 lat Spółdzielni Mieszkaniowej "PIAST" w Katowicach, Katowice 2018, str. 136, il., nr ISBN 978-83-917101-4-2
Kontakt z wydawcą: sekretariat SM "Piast" tel. 32 254 65 05
2./ Zdjęcia i sprawozdanie z promocji książki tutaj: http://www.smpiast.pl/start/li...
3./ Inne przykłady pierwsze z brzegu to gmach Wydziału Elektrycznego AGH w Krakowie w formie izolatora wysokiego napięcia, budynek administracyjny fabryki Mercedesa w Niemczech przypominający cylinder silnika samochodowego czy wieże ciśnień w paryskiej dzielnicy Defense wyglądające jak ogromniaste butelki spraya.
4./ Strukturę miejską bez pierzei ulicznych wg wytycznych tzw. Karty Ateńskiej z 1933 roku streszczających się w haśle Le Corbusiera z 1922 roku: „słońce, zieleń i przestrzeń”.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Teutonick

24-10-2018 [21:06] - Teutonick | Link:

Interesujący tekst poruszający ciekawą tematykę, być może da początek dla jakowegoś cyklu? Następne w kolejce chyba nasuwałyby się "Gwiazdy". Pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z nimi za pośrednictwem oddziaływujących na wyobraźnię opowieści zamieszkujących je kolegów, zapoznanych w okresie pobierania nauki we wczesnej podstawówce na którychś z zakładowych kolonii letnich i ówczesną niemożność u synka zamieszkującego od urodzenia klasyczny wieżowiec z enerdowskiej wielkiej płyty jednoznacznego zwizualizowania sobie bloku w takowym właśnie kształcie. Rzeczywistość okazała się nieco bardziej prozaiczna niźli najśmielsze wyobrażenia, bloki okazały się nie unosić na gwiezdnych ramionach niczym na filarach, niemniej jednak chyba nadal stanowią one jedną z katowickich ciekawostek architektonicznych okresu PRL-u. Są jeszcze przecież dużo większe formy będące efektem przedsięwzięć takich jak Tychy czy Nowa Huta (w pierwotnych zamysłach twórców ponoć planowana do lokowania na Górnym Śląsku, gdzieś za Gliwicami), że o takich blokowiskach-dobudówkach jak klasyczne miasta-sypialnie pod postacią Jastrzębia czy Żor nie wspomnę, bo i chyba w tych dwóch przypadkach nie ma co opisywać - temat okazał się być tutaj wyjątkowo architektonicznie nieprzemyślany.
Co do zieleni, to już w dorosłym życiu po okresie zamieszkiwania w samym centrum nieco tylko mniejszego od Tauzena osiedla-molocha w innej części aglomeracji, gdzie każdy skrawek trawnika już dawno został zaadaptowany na parking, doceniłem wpływ tejże (ze szczególnym uwzględnieniem najbliższego memu sercu drzewostanu) na samopoczucie zasiedlających okolicę mieszkańców. I uciekłem czym prędzej do innego wieżowca, położonego na skraju na peryferyjnego osiedla z jednej strony mającego park stanowiący pozostałość po starej kopalni, z drugiej zaś cmentarz z łąką i laskiem w pakiecie, mając z 20-metrowego zadaszonego balkonu (też ewenement jak na PRL-owskie budownictwo) widok na majaczące na horyzoncie osiedla położone już w dwóch innych miastach.
W powyższym tekście, pisanym w końcu pod gust zamawiającego, pojawił się być może nieco wyidealizowany obraz środowiska spółdzielczego, w końcu nie tak rzadkie w owym specyficznym towarzystwie patologie nie ominęły również "Piasta" - temat jest mi co nieco znany i to z dwóch różnych stron odwiecznej rozgrywki pt. spółdzielnia kontra mieszkańcy. Charakterystyczny był jednak niezbyt powszechnie znany epizod podjętej za poprzedniej władzuchny próby wylania dziecka z kąpielą czyli likwidacji spółdzielczości w ogóle, szczęśliwie nieudany, także dzięki przeciwdziałaniu podjętym przez parlamentarzystów PiSu. Przy okazji chciano oczywiście również rozprawić się ze SKOKami i zrobić dobrze bankom z zachodnim kapitałem. Czyli w przypadku naszego rodzimego totalniactwa w sumie to co zwykle. Pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

25-10-2018 [01:30] - Zygmunt Korus | Link:

Dzięki. Ze spisu treści, który specjalnie przytoczyłem, da się wyczytać, że o burzliwych sprawach w "Piaście" (pierwszy prezes to był TW "Witek"), choć oględnie, jednak przypomniałem. To samo o nieustannych skokach na spółdzielczość, m.in. przez panią Staroń, kiedy była w POsrańcach, a teraz to straszne babsko się szarogęsi w PiS-ie. O tym w rozdziale o ciągłych zmianach statutowych w spółdzielczości wymuszanych przez politykierską, sprzedajną górę sejmowo-rządową.
Proszę mi wysłać na komórkę (jest w "O mnie") adres, to książkę z dedykacją przekażę Mu pocztą do domu. Pozdrawiam.