Ważne archiwum partyzanckie nie dotrwało do niepodległości

Przez małą wieś na pograniczu gmin Ostróda i Iława przechodziły dwa oddziały partyzanckie. Jeden, to oddział "Zapory", a drugi "Łupaszki". Po przenocowaniu u mojego śp. dziadka Romana, przekroczyli rzekę Drwęcę i pomaszerowali w kierunku Dylewskiej Góry i dalej.

Mój tata był wówczas podrostkiem (ur. w 1936r.) i jako dzieciak, pomimo zakazu ojca (mojego dziadka), obserwował rodzaje uzbrojenia partyzantów. Wcześnie rano oddział odmaszerował, a wkrótce potem, po okolicy, zaczęły krążyć różne osoby i wypytywały ludzi, czy ktoś, czegoś nie widział. Oczywiście, nikt niczego nie widział, a bynajmniej tak wszyscy mówili. Moja babcia, po śmierci dziadka, spaliła całe archiwum, które pozostawili partyzanci. A było to archiwum nie byle jakie, bo należące do jednego z ww. oddziałów, bezcenne. Ja dowiedziałem się o tym dużo później.

Kim był mój dziadek? Urodził się w 1909r., zasadniczą służbę wojskową odbył w KOP-ie, gdzie awansował. We wrześniu 1939r. otrzymał przydział do 20 Pułku Piechoty Legionowej w Lublinie (koszary tuż za KUL-em). Brał udział w boju pod Sądową Wiszną, ale służył w łączności, więc szedł po trupach wcześniej zabitych żołnierzy z dywizji SS. Do Lwowa nie doszedł, nie dostał się do niewoli i cały powrócił do domu. W czasie okupacji był członkiem BCH, gdzie zajmował się łącznością i wywiadem. Pod koniec wojny zawitali "wyzwoliciele", których pojono hurtowymi ilościami bimbru. Pradziadek (ojciec dziadka) dobrze znał ruski z czasów carskich. Jeden z "wyzwolicieli", taki major, przed wymarszem ostrzegł dziadka i przeczytał mu listę osób, które polscy zdrajcy (komuniści, ludowcy itd.) zamierzali aresztować, zaraz po wyjściu Ruskich. Dziadek wszystkie znane osoby z listy ostrzegł i wszystkie te osoby uciekły na Mazury. Kto został, rodziny po dziś dzień nie odnalazły szczątków swych bliskich.

Na dziadka były trzy zamachy organizowane przez komunistów, ale bezskuteczne. Wszystkie dlatego, że znał wiele informacji o Mocarze, Przepiórce, Światle. Znał też szczegóły ataku "Cienia" na kampanię kadrową AK. Znał wiele ciemnych spraw komunistów, jak chociażby zamordowanie przez nich kilku Żydów w celach rabunkowych. Nic dziwnego, skoro był dobrym wywiadowcą. Dziadek zostawił dobytek, cały dorobek życia i osiedlił się daleko, daleko. Po przybyciu na Mazury, to niekończące się rewizje, tzw. domiary wymierzane co tydzień, albo dwa. Dziadek musiał pracować w fabrykach, bo z gospodarstwa nie starczało na te domiary.

Dziadek zmarł na krótko przed końcem stanu wojennego i niech nikt się nie dziwi, że babcia, po tak traumatycznych doświadczeniach wojny i bolszewizmu, zniszczyła całe archiwum. Takie informacje w PRL-u i chyba w III RP, mogły na wiele osób sprowadzić niebezpieczeństwo, ze śmiercią włącznie. Czasami tata opowiada wiele historii, w tym te o bandyckiej działalności komuchów. To są ciekawe historie dla historyków, a dla mnie? Mnie interesują szczególnie nazwiska, bo potomkowie zbrodniarzy żyją i czasami warto o takich osobach wiedzieć coś więcej.

Z poważaniem
Piotr Solis