Co jest nie tak z polskim państwem?

Ostatnie wydarzenia obejmujące sfałszowane po części wybory samorządowe, opowiedzenie się sądów po stronie rządzącej koalicji i prezydenta (sławetne oświadczenie Wielkiej Trójcy Sądowej w sprawie wypowiedzi J. Kaczyńskiego dotyczącej tak naprawdę obrony sądów powszechnych przed naciskami polityczno-lobbistycznymi), nocna (na szczęście nieudana) i powszechnie medialnie przemilczana próba zmiany konstytucji umożliwiającej pozbywanie się resztek majątku narodowego w postaci lasów, również prawie nocne odrzucenie głosami koalicji wniosku o referendum w sprawie losów przedsiębiorstwa Lasy Państwowe i broniące naszej ziemi podpisane przez przeszło 2,5 mln Polaków,  medialna zmowa odcinająca  - poprzez brak transmisji jego zeznania przed sądem - Polaków od istotnych informacji związanych z osobą B. Komorowskiego oraz ogólny, wykreowany przez całą III RP marazm większości społeczeństwa skłoniły mnie do przypomnienia i rozszerzenia moich refleksji na temat dzisiejszej Polski, które wielokrotnie w większości już kiedyś przekazywałem w postaci odrębnych postów. 

Polska - co wydaje się aż nadto oczywiste - powoli ulega degrengoladzie społeczno-gospodarczo-politycznej. Demokracja, wolność, niepodległość, suwerenność, godność to w dzisiejszej Polsce pojęcia abstrakcyjne lub o innej od wcześniej rozumianej konotacji znaczeniowej. 

Sądzę, że celowo i z premedytacją niszczy się polskość i Polskę, doprowadzając ją do degradacji poprzez m.in. grabieżczą prywatyzację i pozbywanie się majątku polskiego, uniemożliwienie powstania silnej polskiej klasy średniej, pauperyzację, atomizację i zniewolenie społeczeństwa oraz jego depopulację a także przez wiele innych, antypolskich działań w sferze etyki, moralności, tradycji, kultury, itp.

Gdzie doszukiwać się przyczyn?

Brak propolskich elit...

Powolna degradacja Polski  to w dużej mierze wynik braku odpowiednich propaństwowych i prawdziwie (także etnicznie) polskich elit.   

Od 1989 roku nie zrobiliśmy tego, co było konieczne, nie przeprowadziliśmy lustracji ani dekomunizacji. Teraz zaś otrzymujemy to, co winno być oczywiste. Nie powinniśmy tedy w ogóle się dziwić obecnemu tragicznemu stanowi etyczno-moralnemu tzw. elit PRL-bis. Nie ma skutków bez przyczyn. Dzisiejszy stan naszego państwa jest właśnie taki, ponieważ oparte jest ono na szumowinach ludzkich nie zdekomunizowanych i nie zlustrowanych zaraz na początku przemian. To zaniechanie jest grzechem pierworodnym III RP, ale jakże miało być inaczej, skoro przełom 1989 tworzyli ludzie dawnego systemu komunistycznego i ich TW, KO oraz tzw. "pożyteczni idioci" a przy OS po obu stronach zasiadali w większości ludzie obcego nam pochodzenia, dla których raczej dobro Polski nie było najważniejsze. 

Historia uczy, że nie ma czegoś takiego jak: "rewolucja bez rewolucji". Ustrój totalitarny można skutecznie obalić jedynie odsuwając na stałe jego beneficjentów od wpływu na rządy post-totalitarne. Inaczej te same jednostki i ich grupy będą zawsze dążyły do odbudowania swojego stanu posiadania sprzed rewolucji i niemal zawsze im się ten proceder powiedzie. Wiedziano o tym w dawnej Czechosłowacji, wiedziano w Niemczech, gdzie hydrze ścięto głowę od razu i do dziś nie pozwolono jej odrosnąć... Tego nie zrobiono w Polsce i mamy, to co mamy..

Szukając jeszcze przyczyn dzisiejszego stanu Polski i braku prawdziwych, propolskich elit należy się cofnąć do czasów jeszcze przedwojennych, wojennych a także do całego okresu PRL. 

II WŚ przyniosła nam wyniszczenie przez obydwu okupantów: Niemiec i Rosji Sowieckiej dużej części elit polskiego społeczeństwa. Mordy niemieckie i sowieckie przyczyniły si.ę więc diametralnie do uszczuplenia najbardziej wartościowej substancji polskiego narodu. Sowieci wywieźli na Sybir 1 mln Polaków, w Katyniu zginęło 22 tysiące oficerów i polskich patriotów. Elity, które mogłyby po wojnie odbudować nasz kraj. Po 1943  roku z rąk Sowietów i polskich komunistów zginęło tysiące pozostałych elit z AK oraz innych niepodległościowych organizacji wojskowych i patriotycznej części narodu, w tym inteligencji... Po wprowadzeniu Stanu Wojennego zmuszono do emigracji od 1,5 do 2 mln patriotów... Obecne rządy spowodowały, że wyemigrowało "za chlebem" przeszło 2 mln młodych, zdolnych i kreatywnych Polaków, którzy winni pracować tutaj, dla Polski i jednocześnie dla siebie... Dodatkowo w 2010 roku wystarczyło pozbyć się 96 osób (choć niektórzy zapewne zginęli niejako "przypadkiem i z wyższej konieczności"), w tym parę prezydencką, aby naród umarł i ścięto mu głowę... Czyż nie o to chodziło ewentualnym smoleńskim zamachowcom?

Zbudowaliśmy tedy PRL na wymordowaniu patriotycznej elity państwa polskiego i oparliśmy ją na etyczno-moralnych kanaliach bez żadnego gruntownego wykształcenia, patriotycznej postawy i poczucia honoru... I cały PRL i dzisiejsze elity to... w większości potomkowie tych prymitywów etyczno-intelektualnych, w większości nie mających z polskim narodem żadnych związków

PRL - bis zbudowaliśmy dodatkowo na gruncie wcześniejszego Stanu Wojennego i zdrady okrągłostołowo-madalenklwej, która niestety trwa do dzisiaj. 

I naprawdę. Nie ma co się dziwić obecnemu stanowi umysłów i wyznawanej hierarchii wartości obecnie nami rządzących? No bo przecież pustak nic nie może urodzić jeno też pustkę, prymitywizm intelektualny też rodzi podobny prymitywizm lub jeszcze gorszy. Rodzi też również określony i determinujący ów prymitywizm system wartości reprezentowany przez całą niemal klasę polityczną PRL-bis, a szczególnie PO... rodzi jeszcze gorsze pod tym względem etyczno-moralne szumowiny.

Tak dygresyjnie... Przez te ostatnie 25 lat - mimo werbalnych deklaracji - udało się III RP dokonać w Polsce jednego: zamiast zbudowania społeczeństwa obywatelskiego i świadomego swojej wartości , tożsamości oraz przekonanego o możliwości demokratycznego decydowania o swoim losie stworzono masę spauperyzowanych, bezmyślnych istot niezdolnych do jakiejkolwiek refleksji, działania i przekonanych o swojej endogennej niemocy sprawczej... W czasach realnego socjalizmu władza uważała, że najlepiej rządzić bezwolnym pijanym społeczeństwem, teraz wykreowali sobie bezwolne masy zrezygnowanych apadrytów (bezpaństwowców)...

Kryzys tożsamości europejskiej, kryzys państwowości polskiej... 

Tak więc jesteśmy świadkami niewątpliwie kryzysu Państwa Polskiego ale także kryzysu cywilizacji europejskiej. U nas nie chodzi już tylko o samą PO. Jak wspomniałem dotyczy to całej klasy politycznej po 1989 roku i również nas samych, Polaków - wyborców i nie wyborców. W Europie czynnikiem sprawczym owego kryzysu tożsamości cywilizacyjnej jest promowanie idei lewackch kosztem chrześcijaństwa oraz próba zbudowania anaturalnej i narzucanej totalitarnie marksistowskiej idei globalnej, jednorodnej wspólnoty "mas" w postaci zniemczonego tworu nazywanego Unią Europejską... czyli wyższą formą ZSRR...

Jest symptomatyczne, że tak naprawdę ZSRR i cały sowiecki eksperyment obumarł w dużej mierze dzięki Polsce i Polakom... I nie łudźmy się, że współcześni twórczy kontynuatorzy tych idei w Brukseli o tym nie pamiętają... Stąd była ich tak wielka radość, gdy udało im się w 2003 roku uzyskać naszą zgodę na wejście do ich Unii Europejskiej... Ile to wtedy było radości Millerów, Michników i innych takich... a rozkład wyników owego referendum do dziś odzwierciedla strukturę geograficzną poparcia dla poszczególnych partii: zwolennicy utraty przez Polskę własnej suwerenności na rzecz globalnej, bezpaństwowej UE głosują dziś na "postępowe i nihilistyczne partie" a zwolennicy budowy i rozwoju państw narodowych w Europie Ojczyzn z reguły na PiS...

Homo sowvieticus - twórczo rozwijany marksistowski eksperyment!

Pozornie tedy odzyskanie przez Polskę suwerenności i niepodległości po latach panowania "sowieckiego" nie stało się niestety przełomem moralno-etycznym całego Narodu a wprost przeciwnie: staliśmy się wzajemnie wyobcowanymi aspołecznymi jednostkami niezdolnymi do dbania o własną i naszych potomków przyszłość. Nie stworzyliśmy nowej jakości życia publicznego i prywatnego, która nakierowywałaby nas na przestrzeganie w codziennym życiu obowiązujących norm, zarówno prawnych, jak i moralnych. 

Oczywiście taki był i jest cel działań antypoolskich elit III RP, które z rozmysłem nie pozwalały pozbyć się Polakom mentalnej spuścizny komunistycznej i kreowały oraz kreują do dzisiaj pożądany przez nich poddańczy stan ich umysłu.  

Takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność zostały zrelatywizowane przez narzuconą nam globalistyczną współczesność a ich właściwa wartość stała się niejako anachronizmem, prawie nieprzystającym do rzeczywistości absurdem.  

Zbudowany (a raczej nieodbudowany i postsowiecki) sposób funkcjonowania naszego państwa nie sprzyjał i nie sprzyja zresztą owym wartościom. Polskie społeczeństwo nie wierzy dziś w demokrację , prawo i instytucje z nią i z praworządnym państwem związane jak: parlament, sądy, prokuraturę czy policję. Większość Polaków nie zna prawa i nie ma - ze względu na ubóstwo - do niego dostępu. Hermetyczność środowiska prawniczego i wiedzy prawniczej oraz przykład wielu nieprawidłowości i niedoskonałości prawnej RP tworzą w naszym społeczeństwie przeświadczenie, że obywatele nie są równi wobec prawa i nie mają na jakość swojej egzystencji żadnego wpływu. Ową nierówność - której czynnikiem sprawczym jest zamożność i pozycja społeczno-zawodowo-polityczna - widzą wszędzie: w swoim miejscu pracy, gminie, powiecie, urzędzie skarbowym czy też wreszcie w skali makro, czyli instytucjach takich jak rząd czy parlament.

Przez te już 25 lat polskie niby elity polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa. Stały się raczej w oczach jego obywateli synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa i korupcji. Można powiedzieć, że "ryba psuje się od głowy" i tak też polskie elity postokrągłostołowe doprowadziły do zepsucia całego państwa oraz kreacji ludzkich antywartości cechujących większość Polaków.  Podstawą był oczywiście brak rozliczeń z przeszłością i umożliwienie przestępcom komunistycznym swobodnego funkcjonowania i rozwoju w nowej Polsce. Ich sposób działania i wyznawane wartości życiowe stały się więc obowiązującymi w III RP. "Homo sovieticus" i jego cechy nie stały się więc w całym dwudziestopięcioleciu obiektem krytyki a wręcz przeciwnie: nastąpiło jego przepoczwarzenie w "kolorowe opakowanie", puste w środku.

Hipokryzja demokracji – Demokratyczna hipokryzja... 

My Polacy - zgodnie z zamierzeniami zdrajców okragłostołowo-magdalenkowych - staliśmy się obecnie niestety właśnie takim kolorowym opakowaniem, w środku pustym lub zawierającym cokolwiek cuchnącą treść. Tacy są też oczywiście rządzący i ich towarzysze. I dlatego też jesteśmy skłonni dalej głosować na PO czy też na B. Komorowskiego, od czasu do czasu bezmyślnie oddając głos na "nowy proszek, jeszcze lepszy od tego, który był jeszcze najlepszy dwa dni temu..."

Bo czyż nie jest też tak, że w swoim miejscu pracy - jeżeli mamy taką możliwość - po prostu kradniemy (np. papier do drukarki czy też czas poświęcając go na wykonywanie pracy niekoniecznie dla właściwego pracodawcy). Nie jest czasem tak, że - na miarę swoich możliwości - załatwiamy sprawy sobie i innym wykorzystując posiadane znajomości i układy. Czy nie jest czasem dla nas oczywistością otrzymywanie tzw.: "prowizji" od załatwienia jakiejś sprzedaży czy kontraktu. W skali mikro to często właśnie tolerujemy i tak się zachowujemy zazdroszcząc ludziom na "piedestale" nie władzy, ale właśnie profitów z nią związanych. Bo przecież... jakbyśmy byli na ich miejscu to tak naprawdę robilibyśmy takie same rzeczy: dobre dla nas osobiście chociaż może i ocierające się o granice prawa lub nawet korupcjogenne. A zasady służby publicznej, patriotyzm, uczciwość, postawa propaństwowca? To przecież takie absurdalne i wręcz śmieszne rzeczy... No może realizowane przez nas tylko werbalnie, w pięknych słowach a nie w pięknych czynach i postępowaniu.

W demokracji liczy się głos większości a ta większość niestety dalej będzie raczej popierała PO. Bo przecież są tacy jak ta większość: ze wszystkimi przywarami "homo sovieticus" i tolerująca (nawet poprzez brak reakcji) na co dzień działania nie zawsze zgodne z prawem, również tym moralno-etycznym.

Tak naprawdę stworzyliśmy w Polsce jakąś hybrydę, quasi demokrację, stworzyliśmy quasi państwo, państwo teoretyczne przesiąknięte hipokryzją i dalekie od standardów naprawdę demokratycznych. 

Ogłupiający, wszechmocny przekaz medialny 

Zbudowanie tak chorego państwa było możliwe oczywiście współcześnie jedynie dzięki przede wszystkim mediom, które w większości w Polsce są de facto mediami rządowymi . Wielu już pisało (ja też) o tym, że źródłem owej medialnej degrengolady jest szeroko pojmowana "michnikowszczyzna" w znaczeniu jakie nadał jej  Rafał Ziemkiewicz w swojej książce: "Michnikowszczyzna. Zapis choroby". 
 
Niestety szeroko - w sensie źródła jak i sposobu przekazu - rozumiane media/zjawiska ( TV, Radio, Internet, Kino, Prasa, Film, Seriale, Imprezy masowe, Demonstracje, Zebrania modlitewne, Reklama, PR, Publicity, etc.) w sensie werbalnego i pozawerbalnego oddziaływania na zwykłego człowieka stały się już nie czwartą, ale pierwszą władzą. I to władzą potężną. Są już nie tylko źródłem informacji o otaczającym nas świecie, nie tylko przekazują wiedzę, dostarczają rozrywki oraz innych wartości, ale stały się KREATOREM zbiorowych zachowań i określonych sposobów myślenia oraz stylów życia jednostek i ich grup. Niczym „bóg” są zarówno „panem” stworzenia, jak i „panem” unicestwienia większości wszelkich osób, rzeczy, zjawisk i zdarzeń.

Oczywiście ogromne znaczenie przekazu medialnego nie jest niczym nowym. Od początków rozwoju ludzkości przekaz medialny (w rożnej formie) jest jej nieodłącznym elementem. Obok mowy bezpośredniej jest podstawowym, zbiorowym komunikatorem pomiędzy ludźmi, ich zbiorowiskami, organizacjami oraz kastami (rządzący – poddani). Przykładem mogą być starożytne Igrzyska czy tenże teatr.

Niemniej dopiero wiek XX i czas obecny jest dla przekazu medialnego okresem wcześniej niespotykanej świetności i rozwoju. Nie analizując szczegółowo, intuicyjnie możemy powiedzieć, że stało się to możliwe dzięki postępowi techniczno-technologicznemu, którego efektem jest powstanie globalnego społeczeństwa informacyjnego (również nie wnikając w szczegółowe dywagacje na temat określonego jego znaczenia).

Daje to właścicielom i dysponentom owych mediów wprost nieograniczone możliwości władania nad innymi. Daje władzę niemalże absolutną. Przekaz medialny jest bowiem najefektywniejszym instrumentem nie tylko zdobycia i utrzymania władzy politycznej, ale i materialnej oraz duchowej (emocjonalnej) nad człowiekiem. Przekaz ten decyduje też o tym jak postrzegamy świat i co oraz w jaki sposób się o nim dowiadujemy. Jak go de facto interpretujemy.

Łatwo możemy zauważyć, że tak pojmowany przekaz medialny stał  się wprost wymarzonym instrumentem manipulowania tymże człowiekiem oraz jego myśleniem, zachowaniem, doborem oraz hierarchią realizowanych w życiu wartości . Stąd tak ważnym jest różnorodność jego źródeł i wielość sposobów jego artykulacji, czyli - w ogromnym skrócie – Wolność, Odpowiedzialność, Rzetelność i Niezależność Mediów (przekazu medialnego). Czy w sensie idealnego modelu możliwe jest takowe we współczesnym świecie? Nie będę odkrywczy jeżeli powiem, że NIE!.

Ale każdy z nas indywidualnie oraz zbiorowo winien mieć możliwość i umiejętność krytycznego spojrzenia na istotę przekazu medialnego. Powinien dostrzegać jego prawdziwy charakter, ale też sytuację, w której przekaz medialny jest nośnikiem obłudy, fałszu, kłamstwa lub zawoalowanego nacisku socjotechniczno-propagandowego. A jeżeli tego nie potrafi to za niego winny to czynić np. instytucje państwowe (w tym media publiczne) lub niezależni dziennikarze.

Niestety w większości w Polsce media stały się propagandową tubą III RP. Stały się  jej bronią, ją ochraniają, ją kreują a nam przekazują informacje... które po prostu mają nas zmanipulawać. 

Bezwartościowy świat medialnych kolorowych snów i prowincjonalizacja Polski

W Polsce kreowany świat przez media to miałkość i prymitywizm wartości… oraz kreowanie postaw takich, które czynią z nas, milionów Polaków bezwolne masy „wiecznie udających szczęśliwych tu i teraz”.

Może nieraz warto się zastanowić dlaczego właśnie w telewizji po raz kolejny do znudzenia leci jakiś Ferdek Kiepski, niezaradny fajtłapa i głupek pospolity zamiast serial o bezrobotnym zakładającym firmę i o jego kłopotach? Ku refleksji może też warto zastanowić się dlaczego  w serialach widzimy tylko ciągnące się problemy sercowo-rodzinne w smutnych wersjach ostatecznie? Dlaczego polskie media dołują Polaków zamiast ich promować, wydobywać z nich piękno i powab, pokazywać ludzi sukcesu? Dlaczego polskie media kreują zakompleksianie Polaków zamiast dawać im wiarę w umiejętności i możliwości?

Wielu nas zżyma się, że zamiast "wysokiej kultury" w telewizji czy innych mediach króluje miałkość, tania rozrywka i komercja. Można się zastanawiać, dlaczego,  ale czemu się dziwić? Polska rzeczywistość jest tak szara, że aż przerażająca...  Czyż można się dziwić, że Polacy uwielbiają programy dostarczające rozrywki, której nie mają - poza wielkimi aglomeracjami - na co dzień. W dużych miastach jest jakiś wybór. Zgoda. Ale wielu  żyje we Włocławku, Ustrzykach Dolnych, Kołobrzegu, Kaliszu, Zielonej Górze i innych większych lub mniejszych miastach i wsiach. Tam już "nic nie ma", "nic nie dociera"...

Nie wykształciliśmy Polski Samorządowej! Elitom (pseudoelitom, elytom) nie zależy na mądrym, wykształconym narodzie, bo trudniej nim rządzić. Miałkim elitom nie zależy na silnych samorządach bo tracą władzę. A nie-Polakom nie zależy na silnej Polsce z oczywistych względów...

Czas na odbudowę, czas na szczęście! 

Może jednak, mimo wszystko nadszedł czas na budowę Nowej Polski, może obecne wyniki wyborów i wszystko to, co działo się wokół nich a także wspomniane na początku fakty są dla nas ostrzeżeniem, niemal takim już ostatecznym dnem, od którego można „albo się odbić albo już niestety utopić ostatecznie”? Może warto dziś jednak udowodnić, że nas – jako Naród – nie można zatopić? 

Taka oddolna budowa, odbudowa Polski ma dziś chyba sens głębszy niż nam się wydaje. 

Jesteśmy przecież narodem dumnym i mądrym! Nie pozwalaliśmy nigdy sobą manipulować i z nas szydzić! Może teraz jeszcze tego nie widać, ale cała nasza historia to przeszło 1000 letnie Państwo Polskie. Państwo ludzi i Królów, Bohaterów i Męczenników, Ludzi Honoru! Państwo, którego nigdy nie mieli Ci wichrzyciele i piewcy Wybrańców Narodu! Tak naprawdę to my innych możemy uczyć naszej zaradności, inteligencji i pracowitości!

Dziś próbuje się z nas zrobić wyjałowioną z wszelkich wartości "rzecz" niezdolną do bycia człowiekiem! Pogrążoną w marazmie i beznadziei.  Mamy być w swojej masie łatwo sterowalnymi, zhomogenizowanymi w zakresie potrzeb zlepkami "istot cokolwiek oddychających jeszcze".

Na szczęście nie da się i nigdy nie dało się z nas - Polaków wyplenić naszej polskości, tradycji, wiary, historii. Nie udało się nikomu zniszczyć naszego narodu. 

Powtórzę to, co kiedyś napisałem… Miejmy za maksymę to, co np. ja przyjmuję u siebie w działaniu: „Wszyscy wiosłujemy osobno ale i razem w jednym kierunku. Znamy cel podróży, czyli rozwój naszej Polski teraz i w przyszłości. Każdy z nas, proporcjonalnie do miejsca, w którym się znajduje, jest niezbędny w tej podróży i jest częścią osiągnięcia sukcesu, jakim jest dotarcie do jej celu”.

I w tym wszystkim bądźmy szczęśliwi… Szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia”… Czyli żyjmy tak, abyśmy kładąc się do snu mogli stwierdzić: tak dzisiaj żyłem, byłem, istniałem, coś zrobiłem, dałem komuś uśmiech, część siebie, coś zdziałałem dla siebie, moich bliskich i dalszych oraz Mojej Ojczyzny

Najlepszym "lekarstwem" na marazm i przygnębienie jest wiara, nadzieja i miłość... uśmiech, praca i działanie!  Najlepszym "lekarstwem" na głupotę marksizmu jest  walka z nim, walka dobrem, mądrością i miłością...

Ku zastanowieniu i pokrzepieniu…

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com