Twórzmy dobre państwo

Cześć II
Czego zabrakło? Zabrakło powszechnej edukacji adekwatnej do: 1) geopolitycznego położenia naszego państwa, 2) sytuacji w naszej kulturze. Być może dlatego min., ogólnie, polskie społeczeństwo nie potrafi ze sobą rozmawiać, nie potrafi rozumować ani kategoriami geopolitycznymi, ani kulturowymi. W dużej mierze stało się bezideowe, samo jest byle jakie i dlatego pozwala na bylejakość, tworząc rzeczywistości „na niby”. Młodzież swoją potrzebę wolności realizuje nie w realnym życiu codziennym, lecz w internecie. To bomba z opóźnionym zapłonem. Nie widać też szczególnej aktywizacji Kościoła, bo w zestawieniu wartości katolickich z protestanckimi zwycięża egoizm tych ostatnich. Dzieło Jana Pawła II nie jest wykorzystane i nadal jarmarcznieje. Musimy się więc zastanowić nad swoją przyszłością, bo na takich parametrach kulturowych państwa nie zbudujemy.

Bez rozumienia istoty swoich dziejów, nie będziemy w stanie odzyskać własnych mitów kulturowych, swojego kulturowego posłannictwa – tak, właśnie, posłannictwa. Bez odczucia sensu swojej pracy nie stworzymy żadnej własnej myśli gospodarczej. Bez wytyczenia jasnych celów nie odbudujemy szkieletu państwa, ani ludziom nie stworzymy akceptowalnej perspektywy rozwoju. Ten cel musi zostać wyartykułowany! – choćby w takiej formie, jak niegdyś zrobił to Rząd Narodowy w Powstaniu Styczniowym, czy Polskie Państwo Podziemne w okresie okupacji. On musi być i musi żyć, tak samo, jak my wszyscy.

W ostatniej wojnie nie tylko wymordowano nam tradycyjną inteligencję, a więc naturalnych kustoszy i depozytariuszy polskiej kultury i przewodników, ale również tych, co pozostali, skłócono w stopniu do dziś powszechnie nie uświadomionym. Poprzez poznawanie polskiej historii nie tylko zaczynamy rozumieć samych siebie, rozpoznawać własną logikę działania i kod kulturowy, ale uzyskujemy dodatkowo niezwykłą wartość dodaną, jaką jest uspokojenie. To właśnie uspokojenie usposabia ku realizacji dobra wspólnego. Człowiek posiada bowiem większą skłonność naturalną do wzajemnej solidarności i porozumienia, niż wzajemnej wrogości. Tę tendencję odwróciły systemy komunistyczne, które przez ok. 50 lat prały nam mózgi.

Jest więc gotowość, ale nie ma materii, ani idei dla tworzenia nowej i zdrowej wspólnoty. Tragedia wiec z tego powodu czai się już w opłotkach. Co więc robić?

***
Jesteśmy narodem katolickim – do takiego stopnia, że w naszej kulturze nie sposób oddzielić tego, co katolickie od tego, co świeckie. Można je udoskonalać, ale nigdy sztucznie rozdzielać lub, gorzej, antagonizować. Płaszczyzna porozumienia istnieje, jest nią wspólna aksjologia, wspólna cywilizacja i stosowna tolerancja. Huntington w „Zderzeniu cywilizacji” problem pokazał w sposób dostatecznie jasny. Jeżeli natomiast ktoś nie rozumie, że katolicyzm i własna historia są jedynymi naszymi płaszczyznami porozumienia, to bardzo dokładnie i bez cienia złudzeń, ten problem, wytłumaczą mu muzułmanie. W tamtym świecie alternatywy nie ma – albo przechodzisz na szariat, albo tracisz głowę. I nie ma co ich rozdzielać na mniej radykalnych i bardziej, bo gdy wchodzi w grę łupienie, to odbywa się ono na tych samych zasadach wszędzie. Zbieranie siły (przepraszam, muszę dosadnie), to nie jest jedzenie chleba z kiełbasą, lecz odwoływanie się do wspólnych celów i wartości, wspólnej przeszłości i do szukanie porozumienia.

Więcej, nasza kultura narodowa została zbudowana na wzorcach greckich i rzymskich opartych na demokracji. Nasi wykształceni przodkowie po historii antycznej poruszali się z taką samą swobodą, jak po własnej. Odwołania do dziejów starożytnych i religijnych pomagały im w opisie prawdy. Dziś nie ma nawet średnich szkół klasycznych i tamten czas, wraz z polskim dorobkiem kulturowym, stają się niezrozumiałe. W ten sposób tracimy więc kontakt z własną historią, kulturą, rozumieniem siebie i świata. Coraz łatwiej nas oszukać i wprowadzić w błąd. Stajemy się coraz bardziej bezbronni i nikomu niepotrzebni. Celem państwa jest realizacja dobra wspólnego, a nie dążenie do zdobycia władzy, która za pomocą narzuconego prawa, prowadzi do dyktatury. Przerabialiśmy to już w okresie zaborów i w PRL.

Obecny czas staje się coraz bardziej niepewny pod względem materialnym i ideowym. Dobro zaczyna przegrywać ze złem a dobro wspólne z państwem prawa rozumianym nie w kategoriach cnoty, porządności i wzajemnej solidarności, lecz dyktatu praw służącym oligarchom lub kolonializmowi. Przykładów patologii tego kierunku, na co dzień, dostarcza historia. Używając więc przenośni, wydaje się, że diabeł zaczyna wygrywać z Bogiem.  Świat zachowuje się tak, jakby Fukuyama miał rację: jakby skończyła się idea Boga, jakby skończyła się historia, ideologia, a więc wszystko, co duchowo spinało naszą cywilizację. Tak jednak nie jest. A skoro tak nie jest, to musimy wrócić do swoich cywilizacyjnych korzeni, wyjaśnić sobie co to są wartości chrześcijańskie, co to jest dobre państwo, kultura, co to jest dobro wspólne, złoty środek, cnotliwość (porządność), dobre wychowanie, prawda itd. Znajomość tych terminów to nie jest opcja kościelna, lecz podstawa wiedzy o naszej cywilizacji, bez których nie będziemy zdolni niczego pozytywnego skonstruować; nie będziemy też rozumieli co do siebie mówimy, a nasze chęci porozumienia rozpłyną się w rozbieżnych interpretacjach.

Polską drogą jest republikanizm i demokracja. Ta ostatnia może przynieść korzyści dopiero wówczas, gdy społeczeństwo osiągnie odpowiedni stopień dobrego i spójnego wykształcenia, wspólnotowego wychowania, poczucia tożsamości i porządności (cnoty) opartej na normach moralnych. Ta porządność jest nam potrzebna nie tylko do wzajemnych relacji, ale szczególnie w biznesie. Niezbędna jest też pomoc Kościoła katolickiego, który powołany jest stać na straży ogólnych wartości cywilizacyjnych, a w Polsce na straży zasad katolickich, które powinien rozwijać poprzez powrót do szpitali, przedszkoli, żłobków, do działalności spółdzielczej, a nawet biznesowej. Kompromis w Polsce musi być oparty na zasadach katolickich – po prostu nie mamy innego wyjścia. Po okresie dewastacji kulturowej, jakiej dokonał w nas komunizm i postkomunizm (III RP), staliśmy się ofiarami źle zorganizowanego państwa i stosownie do niego bałamutnego sposobu myślenia. I na te fakty nie mamy się co obrażać.

***
Niniejszy artykuł nie ma być projekcją nowej koncepcji państwa (nie mam do tego należnych kwalifikacji), lecz ma zwrócić uwagę na właściwy kierunek zmian. Trzeba wrócić do Arystotelesa, także do Platona. Do Tomasza z Akwinu, który zsyntetyzował projekcje państwa dokonana przez Arystotelesa i Platona, ale również do Machiavellego, Hobbes’a (umowa społeczna),  Sorela i polskiej adaptacji jego koncepcji przez Stanisława Brzozowskiego i Kazimierza Zakrzewskiego; do Feliksa Konecznego, Jana Pawła II, a także do najwybitniejszych polskich myślicieli i polityków – od średniowiecza do czasów obecnych. Zacznijmy od początku, a więc od szkoły krakowskiej Pawła Włodkowica (1370- 1435 - tolerancja wobec pogan) i Stanisława ze Skarbimierza (1365-1431, idea wojny sprawiedliwej), poprzez Mikołaja Kopernika (1473-1543, filozofia przyrody), Andrzeja F. Modrzewskiego (1503-1572, twórcy nowoczesnego programu ówczesnej Polski), Stanisława Orzechowskiego (1513-1566, teoretyka demokracji szlacheckiej), ks. Piotra Skargi (1536-1612, ideologa kontrreformacji), niedocenionego Jana Zamoyskiego (1542-1605), jednego z najwybitniejszych polskich myślicieli praktyków XVI w., a także Walentego Pęskiego (1630-1681, teoretyka sarmatyzmu i złotej wolności). Oczywiście nie po to, aby wskrzesić ustrój szlachecki (bo tak często jest rozumiane), lecz po to, aby wyczuć tętno polskiej myśli i polskiego serca.

Nie wstydźmy się, to było nasze. Aby wbić słupy graniczne w dzisiejszą Polskę i zakotwiczyć nasz wspólny skromny majątek, musimy posiadać swoją tożsamość i swoje dzieło tysiąclecia. Każda własność musi więc mieć swojego właściciela – własność bezimienna nie daje żadnych praw ani przywilejów. W okresie baroku prym wiódł, Andrzej M. Fredro (1620-1679, ideolog doskonałości ustrojowej Rzeczypospolitej). W oświeceniu nastąpił już wysyp indywidualności: ks. Stanisław Konarski (1700-1773, który „odważył się być mądrym”), Jan Śniadecki (1758-1830), Stanisław Staszic (1755-1826, zwolennik oświeceniowej reformy społeczeństwa polskiego), Hugo Kołłątaj (1750-1812, rzecznik monarchii konstytucyjnej). Nieszczęsny dla nas wiek XIX zdominował nasza kulturę w kierunku odzyskania państwowości i niepodległości. Klęska Powstania Listopadowego wyzwoliła niezwykłą energię. To dzięki niej narodziło się kilka kierunków politycznych, w tym mesjanizm (Mickiewicz, Hoene-Wroński (1778-1853), Towiański (1799-1878), August Cieszkowski(1864-1894). Nie musimy do niego wracać, ale musimy wiedzieć na czym on polegał, bo to był element drogi do Niepodległej.

Myśliciele pozytywistyczni skupiali się wokół „Przeglądu Tygodniowego” , a więc Aleksander Świętochowski (1849-1938), Adolf Dygasiński (1939-1902). Szkoła lwowsko-warszawska wydała takie nazwiska, jak: Stanisław Ajdukiewicz (1890-1963), Tadeusz Kotarbiński (1886-1981), Alfred Tarski (1901-1983), Władysław Tatarkiewicz (1886-1980).

Druga RP była spełnieniem wiekowych marzeń. Na ten sukces złożyła się praca nie tylko kilku ludzi, lecz całych pięciu pokoleń Polaków, polskich dworków, polskiej inteligencji, literatury, powstań narodowych, postawy Matek-Polek, osób najwybitniejszych pod względem naukowym, wojskowym – w Polsce i na emigracji oraz polityków i zwykłych ludzi, którzy zdecydowali się zaryzykować życiem i stanąć do obrony ojczyzny w 1920 r. I wówczas poczucie prawdziwej niepodległości wyzwoliło w Polakach prawdziwie twórczą moc.

Na tym polu musimy wyróżnić Jana Ludwika Popławskiego, z którego i Dmowski i Piłsudski, którzy później stali się ideologami-praktykami polskiej myśli politycznej. Wciąż walczymy nad ich trumnami, tak jakbyśmy nie zdawali sobie sprawy, że czas nie czeka na malkontentów. Pozostali, to Korfanty i Witos.

Po II wojnie zaczyna działać selekcja negatywne i z poszczególnych uczelni zaczynają być relegowani najwybitniejsi profesorowie, a na ich miejsce wstawiani często partyjni aparatczycy. Kończy się polska myśl, zaczyna sowiecki poligon doświadczalny. Ktoś napisał sentencję, która jest przesadna, lecz w swej istocie zawiera pewna prawdę: „PRL najpierw mianował swoich profesorów, a potem uwierzył w to, co napisali”. W miarę stabilny pozostaje tylko polski Kościół katolicki. Najwybitniejsi w okresie PRL to duchowni: prymasi August Hlond i Stefan Wyszyński oraz Karol Wojtyła i Mieczysław Krąpiec.

 Wszystkie wymienione powyżej nazwiska stanowią podstawę do opisu naszej rzeczywistości. Ten, oczywiście niekompletny, poczet najwybitniejszych postaci polskiego dziedzictwa kulturowego nie może zamykać nas w tym gatunku naukowości, która ogranicza się do faktografii i uniemożliwia syntezę, lecz do tej, która pobudza wyobraźnię i niepodległość myślenia. Czy jesteśmy pozbawieni zaplecza. Nie. Oprócz selektywnej literatury przedmiotu mamy również dziesięciotomową „Powszechną encyklopedię filozofii”, dzieło, którym mogą się pochwalić tylko niektóre najwybitniejsze kultury europejskie. Mamy również dwutomowe dzieło „Encyklopedii filozofii polskiej”. Obydwie wydane przez Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu. Ale pytanie fundamentalne, czy nasze kadry naukowe, które są opłacane z wypracowanych przez społeczeństwo podatków, są w stanie stanąć na wysokości zadania i opracować adekwatną koncepcję państwa, ścieżkę rozwojowej dla polskiej kultury i zdobyć rząd dusz? Czy może na wzburzonym morzu bezideowości nadal chcą się mienić Europejczykami, bez przydziału?
 
***
Skoro mamy „Powszechna Encyklopedię Filozofii”, zacytujmy kilka fragmentów z hasła pt. „państwo” autorstwa O. Mieczysława Krąpca (t. VII, s. 977-982):
- Arystoteles sformułował naczelną zasadę w dziedzinie prawa państwowego: „prawa ludzkie mają być proporcjonalne do ludzkiego dobra”. W innym miejscu dodaje: „do natury prawa należy, aby było ono przyporządkowane wspólnemu dobru, jako celowi”.

- Państwa, które „mają na celu wyłącznie zachowanie władzy, nie zaś wspólne dobro, skazywałyby na zagładę systemy państwowe” [patrz totalitaryzm komunistyczny – R.S.]. „Przerost struktur prawnych służących wzmocnieniu samej władzy, prowadzi do uciemiężenia, zniewolenie i zinstrumentalizowania obywateli poprzez środki państwowej przemocy”. Tu warto dodać, że w tym kontekście nieco inaczej jawi się nam opozycja szlachecka wobec instytucji elekcyjnego króla. Oczywiście, pod warunkiem, że szlachtę, twórców naszej kultury, nie zobaczymy na wzór bolszewicki. Zaczynamy wówczas rozumieć istotę polskich uwarunkowań i uspokajamy się. Dochodzi do naszej świadomości prawda o nas wszystkich i zaczynami żyć własnym życiem.

- Potrzebna jest „świadomość wspólnego dobra oraz duchowej mocy wiążące prawa, organizującej racjonalnie obywateli w jeden państwowy ustrój […]. Cele wspólnego dobra powinny być oparte nie na woluntarystycznej koncepcji prawa […], ale na racjonalnej koncepcji prawa jako ordo boni ac recti [zespół relacji tworzących porządek prawny – R.S.]. Woluntarystyczne koncepcje prawa przyjęte przez Bizancjum, a następnie przez Rosję i ludy ruskie oraz przez cesarzy rzymskich narodu niemieckiego i przez ruchy protestanckie (cuius regio, eius religio – [czyj kraj, tego religia]), rozprzestrzenione na Anglię i Skandynawię – ujawniły tę stronę organizacji państwowej, która jest bardziej wyrazem woli i siły władzy, niż rozumu i dobra”.

- „Tylko wizja wspólnego dobra, organizowanego przez system państwowo-prawny może się stać podstawą do naturalnej akceptacji państwa – naturalnego konsensusu, w którym aspekty przymusu są podporządkowane rozumnemu prawu i wspólnemu dobru wszystkich obywateli”.

- „…państwo jest suwerenem w stosunku do swych obywateli, gdy chodzi o organizowanie środków służących wspólnemu dobru”. „Państwo, w którym poszczególne osoby w zakresie dobra wspólnego, rozumianego jako osobowy rozwój człowieka, są suwerenami w sensie istotnym, a państwo może im jedynie umożliwić realizowanie tego dobra poprzez racjonalny system prawny”.

- „Fałszowano prawdę historyczną, przemilczano i zatajano fakty zła społecznego, umożliwiając realizowanie kolejnego zła. Przyniosły to ustroje totalitarne, w tym ustroje komunistyczne, gdy państwo (system władzy) nakazywało kłamliwą ideologie realizować w powszechnym nauczaniu, gdy prawo chroniło złoczyńców, gdy system prawny był podporządkowany nie dobru obywateli, lecz umocnieniu władzy przez wzbudzenie terroru (wyroki śmierci, więzienia, obozy koncentracyjne)”.

- „W strukturę państwa wchodzą rozmaite grupy ekonomiczne, społeczne, polityczne. Każda z tych grup ma swe cele i swoiste sposoby ich realizowania. Ujawnia się pośród nich współzawodnictwo, konkurencja i społeczny antagonizm. […] To powoduje pluralizm wizji i pluralizm sposobów realizowania społecznych celów i w konsekwencji społecznego dobra […] Tym trudniejsze jest zharmonizowanie politycznych interesów grup i stronnictw, im więcej powstało antagonistycznych grup narodowościowych, wyznaniowych, gospodarczych i innych”.

- „Komunizm okazał się wielką pomyłką zrodzona z intelektualnej utopii i apriorycznych założeń, nieliczących się z ludzką naturą, jej skłonnościami, jej przeznaczeniem, dlatego systemy komunistyczne nie tylko nie uchroniły ludzkości od walk politycznych, ale walki te wzmogły, wprowadzały terror społeczny, doprowadziły do załamania się gospodarki w tych państwach, które realizowały utopijne założenia Marksa i Lenina.”

- „Przeciwieństwem politycznego pluralizmu jest także syndykalizm społeczny, który wbrew marksizmowi, nie wierzył w automatyczne przejście z kapitalizmu do socjalizmu, lecz apelował do związków zawodowych, aby pokierowały społeczną rewolucją w przejściu do bezklasowego i bezpaństwowego społeczeństwa. Środki produkcji nie powinny stać się własnością państwa, ale powinny nad nimi zapanować związki zawodowe. Teoretykiem syndykalizmu był G. Sorel.”
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

02-10-2018 [20:34] - Marek1taki | Link:

Aby kuć żelazo na miecze i lemiesze stawia Pan, i wielu autorów Naszych Blogów, kamienie węgielne pod kuźnię i roznieca ogień w palenisku.

Obrazek użytkownika Goral Supreme

02-10-2018 [20:56] - Goral Supreme | Link:

No w koncu ktos to pojal ! Gratuluje..
Wielu innym brakuje odwagi moralnej aby przyznac przed soba ,ze to co jest obecnie to rowniez nie to czego oczekujemy..Autor slusznie zauwazyl ,ze : " stało się bezideowe, samo jest byle jakie i dlatego pozwala na bylejakość, tworząc rzeczywistości „na niby”....

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-10-2018 [09:08] - Marek1taki | Link:

Dlatego tu bywamy, że możemy śledzić próby kładzenia podwalin.
Takim ważnym wkładem jest - jak mniemam - Rzeczpospolita między lądem a morzem Dr Jacka Bartosiaka. Dopiero rozpakowałem, a już czytam optymistyczne: "Witam w nowej epoce. Mam nadzieję, że przeszłość była dopiero prologiem dla Rzeczpospolitej."
A innym "praca u podstaw" Coryllusa, który w dzisiejszej notce zwrócił uwagę na innowacyjne metody cenzury dorobku cywilizacyjnego https://coryllus.pl/historia-w....
Perspektywa pesymistyczna bliższa od optymistycznej.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [16:23] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Marek1taki (09,08)
Bartosiaka jeszcze nie czytałem, ale podobają mi się jego wypowiedzi. Problem z tym, że nie potrafią im sprostać nasi politycy. Warto jednak dodać, a to z doświadczenia wiem, iż nie ma się co cieszyć, bo nie jest to tylko problem polityków, lecz całego polskiego społeczeństwa i jego "stanu umysłu". Jesteśmy tak nastawieni na consensus, że nie zauważamy jak odfruwają nam pieniądze z kieszeni. A za pieniędzmi szanse na jakąkolwiek zmianę. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Lektor

03-10-2018 [12:36] - Lektor | Link:

„Autor slusznie zauwazyl ,ze : " stało się bezideowe, samo jest byle jakie i dlatego pozwala na bylejakość, tworząc rzeczywistości „na niby”.... „

Halo Gorol, za to wymienione powyżej zdanie dostajesz oficjalnie i  jednogłośnie najwyższą nagrodę w dziedzinie stylu i logiki komentatorskiej w 2018 roku !!!  Brawo Gorol !!!  Oby tak dalej.
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [16:16] - Ryszard Surmacz | Link:

@ goral supreme
Dziwię się, że Administrator jeszcze tu Pana trzyma.

Obrazek użytkownika Goral Supreme

03-10-2018 [17:42] - Goral Supreme | Link:

Jestes smieszny I zalosny..
W tej probie bezsilnego sarkazmu tylko udawadniasz brak wlasnej  wiarygodnosci w promowaniu porozumienia I jednosci Narodowej..
Nie potrafisz wybic sie poza wlasne kompleksy I uprzedzenia...Tak... jestes typowym tworem I ofiara Sowieckiego experymentu w Polsce..

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [16:13] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Marek1taki (20,34)
Bardzo dziękuję, ale zupełnie nie mam wrażenia, abym tworzyła jakąkolwiek kuźnię. Artykuł nie jest niczym nadzwyczajnym. Takich powinno powstawać wiele. Jeżeli natomiast ich nie ma, to sprawa staje się rzeczywiście poważna. 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

02-10-2018 [21:01] - Imć Waszeć | Link:

Jeżeli chcemy rozmawiać o projekcie dobrego państwa, to najpierw trzeba poznać najważniejsze terminy związane z tym tematem. Nie wszyscy sa specjalistami w tej dziedzinie, a temat jest niezwykle istotny. Syndykalizm, jego wpływy i mutacje, to jest jeden z takich klocków, ale również jest bardzo ciekawy i jednocześnie niezwykle ważny temat dla zrozumienia istoty współczesnych procesów zachodzących wewnątrz Unii. Nie jest on jakoś specjalnie opisany w polskich źródłach. Na przykład w Wikipedii warto zajrzeć na strony angielskie, gdyż polskie odpowiedniki często nie istnieją albo są zdawkowe:

1) Syndicalism: https://en.wikipedia.org/wiki/...
2) Anarcho-syndicalism: https://en.wikipedia.org/wiki/...
3) Industrial unionism: https://en.wikipedia.org/wiki/...
4) Sorelianism: https://en.wikipedia.org/wiki/...

Itd. Proszę zauważyć, że tak ważny temat jest dziś sprowadzony w krajowej dyskusji filozoficzno-politycznej tylko do worka z napisem "marksizm" ewentualnie "neo-marksizm". To błąd warsztatowy i świadome zamieszanie pojęciowe. Z całym szacunkiem dla pana Karonia, ale prowadząc badania w tym zakresie powinien on wyraźnie oddzielać poszczególne ruchy i ideologie, bo w przeciwnym przypadku przyczynia się tylko do pogłębiania zamętu. Już kiedyś na NB o tym mówiłem, wskazując na spłaszczenia i zbytnie uproszczenia w wykładach Karonia. Może Pan pociągnie ten temat? :)

Sporo materiałów jest na stronach różnych zachodnich uniwersytetów, czemu trudno się dziwić, gdyż są one wyraźnie zabarwione lewicowo:

5) http://usir.salford.ac.uk/1009...
6) http://usir.salford.ac.uk/1922...
7) https://www.ru.ac.za/media/rho...

Oczywiście wątek Kościoła również warto pokazać na tym tle, bo właśnie z tego wynikają współczesne nasze problemy. Jednocześnie polecam nowy program doktora Krajskiego na wRealu24:

8) Czy Bergolio jest papieżem, czy jest heretykiem? O wilkach w owczarni! https://www.youtube.com/watch?...

O świecie Fukuyamy i o współczesnym rozumieniu pojęć dobra, zła oraz walki dobra ze złem, polecam zajawkę dyskusji na sąsiednim blogu:

9) http://naszeblogi.pl/comment/2...

Artykuł mówi o czymś innym lecz mój post odwołuje się do pewnej wiązki tematów obracających wokół percepcji społecznej oraz mediów. Trochę związane z muzyką ;)
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [17:02] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Bardzo ciekawy wpis. Polakom notorycznie i wciąż zaciemnia się obraz rzeczywistości. Robią to serwisy informacyjne, na każdej stacji i poszczególne partie polityczne. Do wyjątków należą programy Dobieckiego, Przełomiec i ostatnio Roli. Publicystyka zamyka się "w nawalance". I nie można tego zmienić. Mało tego, w Polsce zaczyna brakować dziennikarzy!!!!! A to już oznacza kundlizm i poziom niewolnictwa. W Afryce dzieci strzelają do ludzi i siebie, nam daje się 500+. Oczywiście nie jestem przeciw 500+, lecz za tą darowizną musi iść formacja - nie w stylu afrykańskim, lecz polskim (chociażby taka, jak w II RP), bo za 20 lat nasze dzieci, będą musiały robić to, co robią dziś dzieci afrykańskie.
"Może pan pociągnie ten temat?". Tak, to bardzo ważny i ciekawy temat. Ale ja już ciągnę ich pięć, rozdrabniając się po drodze. Ale zachęcam wszystkich, również Pana do nagłaśniania tego problemu. Czasami okazuje się, że wywołany problem okazuje się bardziej znany, niż można sądzić.
Pozdrawiam 
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

03-10-2018 [18:29] - Imć Waszeć | Link:

W zasadzie są ludzie, którzy mogliby to podsumowanie systemów politycznych na tle wczesnych ideologii syndykalizmu i anarchizmu pociągnąć z marszu. Na przykład pan Roman Mańka. Ma właściwe do tego zadania wykształcenie. Ja ciągnę około dwudziestu tematów i nawet już nie myślę, że kiedykolwiek to w życiu skończę ;).  Nadchodzą jednak niechybnie straszliwe czasy, gdy wypadałoby zamieścić coś nowego na moim blogu o matematyce 8]. Najpierw dokończę więc temat "Panie jak się to robi?" i zagłębię się w zapowiadaną czeluść aksjomatyki teorii mnogości, żeby na palcach pokazać co jest tam nie tak (aksjomat wyboru, arytmetyka Peano), a potem spróbuję jakoś prosto wyłożyć, o co chodzi w tych wszystkich innych działach matmy o dziwnych i strasznych nazwach. Jest to konieczne, żeby skończyły się pojawiać bzdury w stylu "Einstein się pomylił" albo "Jestem informatykiem, więc nie potrzebuję matmy", tudzież inne "Ziemia jest płaska". Przykładowo, zapowiadałem już wyjaśnienie, dlaczego coraz szersze geometrie powodują zwijanie się prostych w okręgi. Brzmi to paradoksalnie i na chłopski rozum bez sensu, a jednak działa. Kiedyś mówiłem, że wystarczy uważnie popatrzeć na wykresy wielomianów, odwrotności wielomianów i potem wszystkich funkcji wymiernych. Są tam zera i asymptoty pionowe i poziome, które są niskowymiarowym analogonem tego, co się dzieje w dziedzinie zespolonej, a wygląda tak, jakby wykresy chciały się połączyć w nieskończoności.Wykres zwykłej hiperboli y=1/x wygląda tak, jakby raz chciał się połączyć pionowo oraz drugi raz poziomo, czyli zrobić taki okrąg zwinięty w ósemkę, a to już jest bardzo podejrzane :). Gdy uzwarcimy płaszczyznę dwoma okręgami w torus, to wychodzi szydło z worka. Analogię widać przy próbie odbić tego torusa względem płaszczyzny pionowej oraz pionowej, przechodzących przez środek, albo patrząc z innej strony obrotów torusa o 180 stopni w poziomie i w pionie. Jednym słowem temat jest ciekawy i wniesie wiele do zrozumienia fantastycznych konstrukcji używanych w fizyce współczesnej jak struny czy brany. Do tego na początek potrzebny będzie właśnie Axiom of Choice, trochę analizy, topologii, a na koniec wyjdzie jeszcze, że SĄ jakieś dziwne liczby rzeczywiste (hyperreals, zob. Robinson i analiza/matematyka niestandardowa), które nijak nie chcą cicho siedzieć w matematycznej niszy, którą dla nich wstydliwie przygotowano. W ogóle jest to taka pięta achillesowa matematyki klasycznej. Bez tych "filozoficznych" podstaw wiele wiekopomnych osiągnięć polskich matematyków nie zostanie nigdy przez Polaków odkryta, po prostu nie dotrze do nich ta informacja. Na przykład w tym artykule jest przypomniana bardzo ciekawa postać (z bloga pani Izabeli):

Krzysztof Maurin: https://www.gnosis.art.pl/osob...

Warto wejść w linki. Inny ciekawy matematyk to Zbigniew Semadeni i jego "przestrzeń Banacha C[0,ω1] wszystkich funkcji ciągłych na liczbie porządkowej ω1+1".

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [20:34] - Ryszard Surmacz | Link:

Ja też chyba nie skończę swoich. Ale Waszmość, jak pisałem kilkakrotnie, matma dla mnie to przestrzeń mocno bagienna. Może nie miałem odpowiednich nauczycieli, a może talentów a tym kierunku. Muzyka jest mi potrzebna do uspokojenia, do relaksu i szukania jakiegoś współbrzmienia - z naturą, z muzyką. Bo muzyka jest czymś osobnym, autonomicznym. Ona ma swoje życie. Nie chcę wchodzić w muzykę relaksacyjną, bo to inna forma disco polo.
Na tapecie nam dwie książki, które muszę wykończyć i wydać do końca roku - jedna ma 400 s, druga ok. 200. Ponadto na grzbiecie noszę kilka zobowiązań. I tak to leci.
Serdecznie pozdrawiam i czekam na Pańska książkę.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-10-2018 [14:09] - Imć Waszeć | Link:

W zasadzie to nie powinienem wcale mówić o kończeniu, gdyż ja pracuję nad projektami otwartymi. To są takie systemy gromadzenia informacji i takie reguły operowania nimi i przetwarzania, które pozwalają każdemu na pociągnięcie roboty dalej bez konieczności rozwalania tego, co już zostało zrobione. Mówię o matmie, bo właśnie nad tym pracuję i nic więcej tu nie wniesie translacja tego na opowiadanie o domu lalek lub kompozycje muzyczne. Temat to osobna sprawa, a system osobna. Poza tym teraz mówimy o informatyce, bo koniec końców do tego się to sprowadza. Opowiem Panu jak to mniej więcej wygląda. Otóż mam pięć zbiorów plików, czyli tekstów i dokumentów, albo etapów. Pierwszy jest to taki scratch, jak mawiają informatycy, czyli zwalone na stos wszystkie pliki i zapisane strony www, które kiedykolwiek przykuły moją uwagę. Na przykład dyskutujemy o syndykalizmie, z więc zamiast tylko zobaczyć daną stronę i przeczytać, ja jednocześnie zapisuję ją w komputerze. Robię to wiedziony doświadczeniem, bowiem nauczyłem się już, że po miesiącu albo po roku będę się zastanawiał, gdzie coś ciekawego znalazłem i po co to było. To jest bezsensowna strata czasu, a poza tym treści z internetu szybko znikają. Dlatego zapisuję i wiem, że to mam. To jest etap pierwszy i mam tego circa kilkaset gigabajtów, oczywiście po kompresji kurczy się to do kilku płyt DVD (jedna płyta to koszt poniżej złotówki, a mam magazyn na kilkanaście lat). Etap drugi rozpoczyna się z chwilą przeglądania scratcha w celu obrania istotnej treści z nieistotnych elementów np. HTML i layoutu stron, przez co już uzyskuję kompresję rzędu kilku tysięcy procent. Wystarczy popatrzeć na stronę z jakiegoś portalu, która ma około 100 KB plus powiedzmy 2-10 MB śmieci w postaci skryptów, obrazków i innych plików pomocniczych, a czasem nawet film w formacie MP4 wielkości ponad 100 MB. Sam tekst artykułu to w porywach jakieś 1-2 KB plus czasem zdjęcie 100 KB o ile niesie jakąś istotna treść lub w inny sposób jest użyteczne. Oczywiście treść otrzymuje nowe znaczniki  i dostaje nowy layout, którego celem jest ułatwienie automatycznego przetwarzania tej informacji. Powstaje znów taki nowy scratch, z tym, że już o niebo mniejszy i bardziej uporządkowany. Pierwotnie ta wstępna procedura służyła mi do selekcjonowania podejrzanych plików z Internetu, które mogły być szpiegami, trojanami i wirusami (nawet w obrazkach). Później zaś, gdy zająłem się studiowaniem SI i metod automatycznej klasyfikacji treści, tworzyłem programy do automatycznej akwizycji dokumentów ze stron internetowych. Program otwierał stronę główną portalu (lub archiwum), wchodził w linki, a następnie wycinał bloki zawierające treści artykułów. Podobnie działał znany program Teleport, ale nie był aż taki mądry i doił kompletnie wszystko. Nie muszę chyba dodawać, że etap drugi można zautomatyzować w ten sposób, że program wyszukuje w scratchu znane mu strony i przepisuje samą treść do nowego formatu, zaś inne pomija. Taki spider internetowy.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-10-2018 [14:01] - Imć Waszeć | Link:

Po przygotowaniu wielu takich dokumentów zbiorczych, gdzie treść jest nadal pomieszana jak groch z kapustą, trzeba jakoś to sprytnie posortować. Tu właśnie następuje etap otagowania, czyli wstępnej klasyfikacji na podstawie wielu kryteriów. Jednym z kryteriów jest na przykład "nauka", innym "ciekawe", jeszcze innym powiedzmy "debile w polityce". Liczba możliwości jest przeogromna ;). Etap trzeci również jest częściowo automatyczny i polega na poprzekładaniu pojedynczych treści z jednych dokumentów do drugich w taki sposób, żeby w każdym znalazły się informacje w jakimś sensie podobne. Zastrzegłem sobie jedynie prawo do osobistego tagowania, bo algorytmy AI często prowadzą do idiotyzmów. Właśnie może to być np. "matematyka", "filozofia", "fantastyka" albo "literatura" itd. Pliki utrzymuję w rozsądnej wielkości, czyli gdzieś pomiędzy 1-2 MB, gdyż niektóre urządzenia, np. laptop mają skłonność do dławienia się przy wczytywaniu większych stron HTML. Oczywiście ów HTML to zaszłość, czyli format, w którym tradycyjnie notuję różne informacje i w nim mam większość dokumentów. Jednak już dawno temu przyjąłem zasadę, że wszystko przepisze na XML (oczywiście automatem), bo jest czytelniejszy i łatwiejszy do oprogramowania np. w Javie oraz współpracy z bazami danych typu MySQL. Czwarty etap to linkowanie, czyli służy do powiązania tych osobnych dokumentów w jedną całość, czyli w jedną wielką bazę wiedzy. Nauczyłem się już, że nigdy nie należy wstawiać linków w treść już przygotowanych dokumentów zbiorczych, bo to są dziesiątki tysięcy dziwnie wyglądających linii, a każda zmiana koncepcji owocuje tygodniami modyfikacji, a potem powrotów do starej koncepcji (undo) zupełnie bez sensu. Trzeba to robić tak, jak w bazach danych, czyli za pomocą osobnych dokumentów będących indeksami. To jest właśnie ten kluczowy moment, gdyż teraz już nie muszę się grzebać w dokumentach, żeby zrobić jakieś interesujące mnie zestawienie np. "znajdź wypowiedzi Schetyny". Przejadę tylko pętlą po istniejących indeksach, rzucę okiem na dodatkowe otagowanie i już mam nowy indeks "Schetyna". Proste i skuteczne.

Teraz proszę wziąć głębszy oddech :), bo przechodzę do etapu piątego, w obecnym projekcie ostatniego. Otóż jest to etap tworzenia dokumentów przeze mnie na podstawie treści zgromadzonych w bazie wiedzy. Często robię tak, że wraz z jakimś artykułem zapisuję dyskusję, która była tam prowadzona. Na przykład pan Bartosz Milewski prowadzi kilka blogów dotyczących informatyki, programowania funkcjonalnego (niektórzy mówią funkcyjnego), np. języka Haskell, czy teorii kategorii. Uczestnicy dyskusji prześcigają się w pomysłach na rozwiązanie podanych tam zadań. Mając treść artykułu i zarazem dyskusję staję się niejako uczestnikiem wykładu, seminarium lub ćwiczeń z przedmiotu. To pozwala mi na samodzielne tworzenie ciągu dalszego, omawianie tematu i testowanie własnych koncepcji i przykładów. Coś w sam raz dla pisarzy :))))

Obrazek użytkownika Roz Sądek

02-10-2018 [23:23] - Roz Sądek | Link:

"Młodzież swoją potrzebę wolności realizuje nie w realnym życiu codziennym, lecz w internecie. To bomba z opóźnionym zapłonem."
Te dwa zdania cytuję z całego Pana tekstu. Młodzież nie jest bombą z żadnym zapłonem. Nie jest nawet atrapą bomby. Od młodzieży wszystko się zaczyna, - to wiedzą ustalający zasady i priorytety, nazywani niekiedy pociągającymi za sznurki. Pokolenie młodzieży które wyrosło po tzw. obaleniu komunizmu, w większości nie tylko nie posiada własnych poglądów, ale nie interesuje się poglądami innych. Nie interesuje się niczym oprócz tego, co w każdym talk show nazywa się "dobrą zabawą". Dobra zabawa to strefa kibica i Sylwester na rynku. To film, w którym sufler podpowiada kiedy się zaśmiać i kabaret z chłopem przebranym za babę. Prawie dwa pokolenia bezideowców, maturzystów po gimnazjalnym eksperymencie i magistrów po licencjackich studiach. Na takim fundamencie trudno zbudować dom. Wczoraj student w formularzu wpisał swoje miasto urodzenia z kardynalnym błędem ortograficznym, a połowa grupy zapytana w luźnej rozmowie o zainteresowania odpowiedziała "piłka nożna". Druga połowa nie podjęła rozmowy, okazując znudzenie poprzez regularne odczyty swoich czasomierzy.
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [17:28] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Roz Sądek
Pokolenie JPII takie niestety jest, jak Pan pisze. Mówią o nić jako "pokolenie NIC". Ale ich następcy, i tu powinien Pan zejść na ziemię, mają inny problem - problem z rzeczywistością. Realizują się w świecie wirtualnym, którego nie ma. Przykład: dziennikarstwo zawsze realizowało się w terenie; dziennikarz bez fizycznego kontaktu z ludźmi i ich problemami stawał się urzędnikiem. Jednego z nich wysłano do wydarzenia X. i co odpowiedział..., że nie znalazł go w internecie. Jest Pan zapewne młodym człowiekiem, czy wyobraża Pan sobie życie bez komórki, komputera, sieci? Zniszczenie tych gadżetów, oznacza kompletna katastrofę. Oczywiście, nie jestem im przeciwny, tylko nie zauważamy, jak technologia wciąga nas w taki kąt, w którym nie ma ani słów, ani tlenu, ani jedzenia.
Ale ten Pański wpis jest sprzeczny sam w sobie. Na początku broni Pan młodzieży, ale pod koniec już podaje przykłady jej ogłupienia. Ci sami ludzie będą musieli organizować państwo, pisać prawa, leczyć ludzi, uczyć studentów itd. Czy to nie jest tykająca bomba?

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-10-2018 [09:22] - Marek1taki | Link:

Skoro już wspomniałem o metodach kontroli pod pozorami praw opisanymi przez Coryllusa https://coryllus.pl/historia-w...
a dzieje się to w Alma Mater UJ warto zwrócić uwagę na wykład inauguracyjny roku akademickiego Prof.Ryszarda Markiewicza "Sztuczna inteligencja i własność intelektualna"
https://www.uj.edu.pl/document...
Wykład godny inauguracji tej uczelni. Szczególnie mnie ujęło pominięcie - w całej niezaprzeczalnej szczegółowości - normalności. Normalności, jaką w naszej cywilizacji jest prawo własności, w tym własność urządzeń i własność intelektualna. I pominięcie związku intelektu ze stworzeniem boskim jakim jest człowiek, a przypisanie intelektu tworom człowieka. W tym fałszywym założeniu tkwi błąd (semantyczny?), który prowadzi na intelektualne manowce, ale z całkiem istotnymi konsekwencjami prawnymi, finansowymi i cywilizacyjnymi.
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

03-10-2018 [17:17] - Imć Waszeć | Link:

Nie, to nie jest błąd. W matematyce współczesnej nie ślęczy się już latami nad różnymi problemami i nie formułuje twierdzeń. Zapuszcza się maszynę, która ma wbudowany program dokonujący rozmaitych operacji logicznych na podanych mu zdaniach w roli założeń lub aksjomatów. Oczywiście informatyk tworzący taki program może nie mieć zielonego pojęcia o matematyce lub zagadnieniu, do którego program zostanie użyty. Podałem już kiedyś przykład takiego zmotoryzowanego matematyka na moim blogu, który "stworzył" za pomocą komputera tysiące twierdzeń z geometrii. Są też inni. Żeby daleko nie szukać, przypomnę słynne twierdzenie o kolorowaniu "dla każdego skończonego grafu planarnego wystarczą cztery kolory do pokolorowania krawędzi tak, by nie sąsiadowały ze sobą żadne dwie o tym samym kolorze" (alternatywnie dla krajów na mapie). Do dziś beton matematyczny nie chce przyjąć dowodu przeprowadzonego przez komputer do wiadomości. Jeszcze innym przykładem jest znalezienie wszystkich skończonych grup prostych. Z tym, że tu udało się pewne rzeczy już wyprostować.

Taka ciekawostka, czy Pan wie, że do ułożenia kostki Rubika (43 tryliony możliwości, w USA są to kwintyliony) z dowolnej pozycji wystarczy maksymalnie 20 ruchów? Obrazkami tych pozycji można 275 razy pokryć całą Ziemię. Oczywiście jest to problem piekielnie trudny, żeby znaleźć takie ruchy w konkretnej sytuacji. W tym celu trzeba trochę znać się na cyklach i dopasować je odpowiednio do rogów oraz środków krawędzi. Banalnie brzmi a zabija wzrokiem niczym bazyliszek ;)

Nie jest to jeszcze nawet sąsiedztwo tych problemów, które rozwiązują dziś matematycy za pomocą komputera, jak powiedzmy konfiguracje kombinatoryczne, geometrie skończone (np. rzutowe), liczby Ramseya, skończone grupy o zadanych własnościach itp.. Zresztą łamanie szyfrów to jest również dział matematyki zwany kryptoanalizą. Na przykład w szyfrach opartych na krzywych eliptycznych rozwiązuje się zagadnienie poszukiwania logarytmu dyskretnego. Sama krzywa jest określona dla pewnego ciała skończonego i wygląda jak losowo rozsypany zbiór punktów mogących pokryć wydruk wielkości stadionu. Natomiast ja właśnie czytam ciekawą pracę, w której autor zauważył, że sieci rozważane w teorii grafów i różnych zagadnieniach informatyki albo matematyki, na przykład cały Internet ze wszystkimi połączeniami, mają coś w rodzaju naturalnej metryki hiperbolicznej. Bez komputera, czyli tylko za pomocą przysłowiowej kartki i ołówka, podane w tej pracy wyniki byłyby nie do osiągnięcia:

"Hyperbolic geometry of complex networks", Dmitri Krioukov, Fragkiskos Papadopoulos, Maksim Kitsak, Amin Vahdat, Marián Boguñá: https://named-data.net/wp-cont...

Czyli komputer, albo lepiej superkomputer, sprytne modelowanie i żmudne liczenie trwające całymi latami. Tak to niestety dziś wygląda. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-10-2018 [22:53] - Marek1taki | Link:

Rozminęliśmy się. Nie kwestionuję faktu sprawności komputerów. Kwestionuję sens nazywania ich inteligentnymi, a w ślad za tą ludzką cechą przypisywania im ludzkich cech, a następnie praw.
Z faktu, że ktoś napisał program, a ktoś wprowadził dane, a maszyna policzyła "kilka" wariantów losowych po czym jedne odrzuciła zgodnie z zaprogramowanymi wytycznymi, a pozostawiła "dzieło"-  nie wynika, że dysponuje inteligencją. To wtórne do inteligencji ludzkiej.
Większa moc pozwala na szybsze obliczanie w większej pamięci. Kalkulator też szybciej i lepiej liczy od człowieka, a "inteligentne" drzwi się otwierają. Koparka szybciej kopie doły od człowieka, ale po to została wymyślona, żeby kopać szybciej i głębiej. To wszystko maszyny. Twór człowieka. Przypisywanie im "zdolności twórczych" wynika ze złożoności działań, które przewyższają moc człowieka na wzór siły koparki przewyższającej siłę człowieka.
Przypisywanie maszynom ludzkich cech a następnie ludzkich praw rodzi fałszywe konsekwencje.
Skoro mają osobowość prawną to potrzebują ochrony swoich praw. Idealnie nadają się na proletariat zastępczy.
Rozbudowana ochrona praw autorskich jest narzędziem zniewolenia (oczywiście zniewolenia ludzi nie maszyn) poprzez ograniczenie prawa własności.
Już obecnie proponuje się nam wymianę pracy na możliwość przechowywania danych w chmurze. Programów komputerowych już nie nie chcą sprzedawać, już nawet nie użyczać do używania na jednym urządzeniu, a tylko oferuje się najem. To uniemożliwia kumulację kapitału. Komu? Niewolnikom de facto.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-10-2018 [12:47] - Imć Waszeć | Link:

"Rozbudowana ochrona praw autorskich jest narzędziem zniewolenia" - zgadzam się w całej rozciągłości. Co zaś do najmu programów, to nie kwestionowałbym tej koncepcji, gdyż jest to optymalne rozwiązanie zarówno dla twórcy, jak i dla odbiorcy. Mówi się tu o usłudze, abonamencie, prawach do patchów, ulepszeń i otrzymywania dodatków. Na przykład żeby policzyć coś w zakresie badań inżynierskich lub obliczeń matematycznych nie trzeba kupować zaraz superkomputera, tak samo jak nie trzeba kupować browaru, żeby się napić piwa. Od dawna już istnieją usługi wynajęcia czasu i mocy obliczeniowej odpowiednio dużej maszyny i to się sprawdza. W zasadzie każdy może z tej możliwości skorzystać, choć nie zawsze i nie na wszystko będzie go zapewne stać. Najlepszym przykładem rozwinięcia tej koncepcji wynajmu w model biznesowy jest oczywiście Windows albo platforma Steam. Podobnie darmowe gry sieciowe MMO są tylko usługą, w której wynajmuje się oprogramowanie do łączenia z serwerem, a następnie albo decyduje się na odpłatne rozszerzenie tych praw w ramach konta premium albo wprowadzany jest system mikropłatności istotnie ułatwiający osiąganie celów w grze. Są również twórcy gier, których model biznesowy polega na sponsoringu, czyli na dobrowolnej zrzutce ludzi zainteresowanych końcowym produktem i jego rozwojem. Wtedy najlepsi płatnicy mogą zostać mianowani patronami (patreons) i mieć specjalne przywileje, dodatkowy kontent lub dostęp do osobnych serwerów (np. testowych). Ludzie o skłonnościach liberalnych mają taką nieznośną manierę patrzenia na wszystko pod kątem płatne-darmowe i rozciągania tego paradygmatu na jak najszersze pole tematów i jak najbardziej egalitarnie. Na przykład każdy twórca ma prawo żądać zapłaty za swoje dzieło, lecz nikt nie musi tego kupować, zaś z drugiej strony powiedzmy informacje agencyjne lub muzyka w sieci powinny być darmowe. To oczywiście rodzi sprzeczność i jednocześnie konieczność regulacji, a przy okazji też możliwość jakiegoś przegięcia. Tu nie chodzi o umiejscowienie lub redefinicję inteligencji, lecz o rzecz zupełnie podstawową, a mianowicie, kto może być lub jest właścicielem czego w sensie prawnym. Gdy nie ma króla, wtedy prawa własności trzeba jakoś podzielić w ramach złożonej sieci zależności, a to nie jest problem wielomianowy.

Obrazek użytkownika Marek1taki

05-10-2018 [10:02] - Marek1taki | Link:

Mnogość form wymiany na rynku jest dobra. Dopiero monopolizacja i narzucenie jednej tendencji budzi mój niepokój. Np. windowsy zostały przypisane do używania na jednym komputerze, a chyba był moment gdy można było je ponownie zainstalować na nowym składaku. Póki jest to jedna z wielu firm, a nie preferowana w zakupach przez państwo, to nie budzi obaw o ograniczenie prawa własności przez monopolistę albo zmowę rynkową. A tymczasem nastąpiło rozciągnięcie praw własności sprzedającego na towar po jego sprzedaży przez monopolistę. Odbywa się to stopniowo. Dzierżawienie programów jest dobrą ofertą, ale póki ma alternatywę w postaci innych rodzajów transakcji.
Usytuowanie granicy praw autorskich zależy od doktryny państwa. Jest jednym z ważnych zadań. Termin "sztucznej inteligencji" może być narzędziem, które potencjalnie może być użyte z wykorzystaniem pozorów praw autorskich.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [17:40] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Marek1taki (9,22)
No właśnie, czym zajmuje się uczelnia i uczeni. Ja jestem zdania, że twórczość artystyczna i humanistyczne prace naukowe nie powinny podlegać własności prywatnej. Talenty powinny pobudzać talenty. Nie można je blokować jakimiś sztucznymi barierami prawnymi. Jakby coś, to jestem autorem 10 książek i chyba ok. 1000 artykułów. Wyjątek powinny stanowić patenty wynalazcze. 
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

03-10-2018 [19:21] - Imć Waszeć | Link:

Podsumowując, to jest właśnie to, o czym już kiedyś rozmawialiśmy. Kolejno były to zagadnienia: 1) Stworzenie długookresowej doktryny w miejsce doraźnych polityk wybieralnych partii. 2) Uczynienie z Polski swoistego atraktora na wielu poziomach, czyli centrum zdolnego do agregowania mniejszych krajów w projekt "Nowej Jagiellonii", współcześnie nazwany "Trójmorzem", także na polu kultury i nauki. 3) Uczynienie z polskości idei pochłaniającej, atrakcyjnej dla ludzi z różnych stron świata, z różnymi korzeniami (często także już piątego lub dalszego pokolenia emigrantów z Polski), co wiąże się z odchodzeniem od identyfikacji ściśle związanej nie tylko z wąsko pojmowaną etnicznością, lecz także z wąsko pojmowaną religijnością. Tak właśnie zrobili żydzi na których niektórzy lubią się czysto werbalnie wzorować. Dlatego też wskazałem na ten nowy program dr Krajskiego z arcybiskupem, gdzie między wierszami było rzucone swoiste ultimatum (być morze nie wszyscy to zauważyli): albo Kościół odejdzie od marksizmu i poprawności politycznej, wróci do korzeni, albo bardziej racjonalne w końcu okaże się stworzenie Kościoła narodowego, czyli autokefalia. Polska powinna przede wszystkim zajmować się zbawianiem siebie, a nie Rzymu, bo jest tu dostatecznie dużo roboty na pokolenia. Po prostu istnieje współcześnie rozdźwięk pomiędzy postrzeganiem siebie jako powiedzmy albo "Amerykanie" albo jako "Baskowie"+"Hutu"+"Tutsi"+"inni Tamilowie". Tak samo jest w zakresie religii. W tym momencie, gdy Niemcy oficjalnie przyjęły ideologię mieszania z zachowaniem dotychczasowych doktryn (antypolskich) i to nadzwyczaj skutecznie działa (przykład terrorysty i Niemca irańskiego pochodzenia, który chciał oczyścić Niemcy z Arabów ;), nie możemy się dać zapędzić w kozi róg dzielenia włosa na czworo. Po prostu wykończą nas w końcu brzuchami i gospodarką (naiwną wiarę w upadek Niemiec wkładam na razie między bajki, bo oni nie wyglądają mi na idiotów, lecz raczej na zimnych graczy). Oczywiście nie możemy również dać się bezmyślnie rozwadniać powiedzmy Ukraińcami, więc trzeba znaleźć jakąś skuteczną nomen omen doktrynę. Już wskazywałem hipotetycznie obiecujący kierunek "mechanizmu enklaw", co byłoby takim odpowiednikiem Stanów Zjednoczonych bez konieczności identyfikacji danej enklawy z jakimś konkretnym obszarem ziemi. Wtedy jacyś ortodoksi dorwali mi się do gardła, że chcę podziału dzielnicowego Polski, a chodziło mi głównie o zdefiniowanie i sformalizowanie stosunków w obszarze Trójmorza, żeby uniemożliwić wędrówki ludów po cudzą ziemię, co zawsze kończy się krwawą rozp..., a co wykorzystają niechybnie tacy gracze jak Niemcy i Rosja. To jest właśnie to, co stoi na przeszkodzie porozumienia z Ukraińcami od czasów Wołynia. Im się wydawało, że osadnictwo wojskowe było podbojem, a nam wydawało się sprawiedliwością po latach zaborów. Niemiecka agentura tylko podłożyła ogień pod ten własnoręcznie ułożony stos. To tak w ramach podsumowania, na szybko i bez wchodzenia w zbędne szczegóły.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [20:59] - Ryszard Surmacz | Link:

No tak, ale do tego potrzebny jest instytut i ciągła obecność w polityce. No, ale gratuluje rozmachu i horyzontów. W Niemcach jest zbyt dużo naśladownictwa. Oni zawsze, we wszystkim, gonili Zachód. Dziś gonić Zachód, to gonić śmierć. Tam nie ma zdrowej myśli. Rosja już jest pomiędzy USA a Chinami. Ogólnie Azja jest w natarciu, ale jak losy tego kontynentu się potoczą, jeszcze nie wiadomo. Tak czy siak, po rozgrywce, nie będzie już taka, jaka jest lub była. Przed nami są wielkie perspektywy, lecz nie mamy w sobie paliwa. Wmówiono nam "polską anomalię", "polską drugoplanowość", jakąś złą pannę na wydaniu itd. Nasze kobiety, wolą obcych, niż swoich. Większość chce uciekać, mało kto zostać i ułożyć państwo wg własnych marzeń. No, ale powodzenia.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

03-10-2018 [22:21] - Imć Waszeć | Link:

Jeżeli zrozumiemy zachód, to pojmiemy wreszcie, że nie mamy tam czego gonić ani szukać. To z kolei przyczyni się do odzyskania pewności siebie i do nieskrępowanego planowania własnego rozwoju (obecnie spętanego naiwną narracją o wspaniałym we wszystkim zachodzie - hymn lemingów). Wydaje mi się, że właśnie syndykalizm jest kluczem do zrozumienia dzisiejszej polityki Francji, po części innych krajów Unii i że powiązanie to sięga czasów rewolucji francuskiej. Próbowali to wyjaśnić kolejno Braun, Krajski i częściowo też Karoń. Chodziło oczywiście o to dlaczego Francja uniknęła rewolucji protestanckiej, ale jednocześnie ugrzęzła w bagnie doktryn pochodzenia masońskiego i skąd nadszedł obecny dziwny ateizm. To jest taka forma ateizmu, gdzie kociarze w ręcznikach blokują ruch w centrach miast, rozkładając kocyki na jezdni i tłukąc łbami w asfalt. Właśnie przymierzam się do nabycia książki Krajskiego, choć wiem już z góry, że on tego fenomenu nie wyjaśnił. To jest jakiś głębszy nurt i twardszy orzeszek, gdzie trzeba poprzeciskać się między kolektywizmem a indywidualizmem, ślepym naśladownictwem i kreatywnością, oraz innymi politycznymi Scyllami oraz Charybdami. Proszę zauważyć, że już Trocki miał podobne przeczucie i pisał o francuskim syndykalizmie: https://www.marxists.org/archi...
Za słabo się czuję w tym temacie, więc liczę raczej, że zainteresuje on kogoś wykształconego kierunkowo. I jest jeszcze to: https://www.politicsforum.org/...
Czyli od lat już trwa podobna dyskusja na zachodzie, a my dopiero jesteśmy przy Karoniu ;). Chyba faktem bezspornym jest też to, że Unia realizuje coś w rodzaju anarchizacji państw członkowskich odgórnie. Wskazują na to te wszystkie alogiczne pierdolety klecone w komisji europejskiej, sprzeczne i zadaniowane orzeczenia TSUE, i decyzje podejmowane w jakimś ukrytym gremium zarządczym, które realnie rządzi tym kołchozem i ustawia pionki takich Timmermansów.

PS: jest kolejna ciekawa audycja na wRealu24. Nawet trochę wiąże się z poruszanym tu tematem. Jerzy Robert Nowak vs. Radek Patlewicz! Poczet patriotów polskich? https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-10-2018 [23:23] - Ryszard Surmacz | Link:

Dziś już nie dam rady, ale jutro zobaczę do wRealu24. Ten Rola, jakby trochę z innego świata, ale robi dobre rzeczy.
Mit Zachodu prześladuje nas od upadku naszej państwowości. W Powstaniu Listopadowym wychodzono na drzewa, aby zobaczyć czy wojska francuskie idą nam na pomoc. W utworzeniu II RP, też Francja nam pomogła, ale z zupełnie innych przyczyn, potem, to już zjazd. Ale mit pozostał. Możemy powiedzieć, że ponownie kupili nas, tym razem na inny sposób - poprzez zadłużenia i socjalne. PRL wykończył polski etos, i pozostała chłopska chęć nachapania się.... Nie, wystarczy!

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-10-2018 [23:05] - Marek1taki | Link:

Prawa autorskie zostały zdeprecjonowane przez ich rozszerzenie ponad miarę, przez doprowadzenie do absurdu. Zwraca na to uwagę autor wzmiankowanego wykładu.
Nie wzięło się to bez powodu. O ile petrodolar jest powszechnie zauważany, to kreowanie dolara w oparciu o wartość praw autorskich jest nieoceniana. Tymczasem z przebiegu zdarzeń - prawnych, propagandowych, ekonomicznych - można wnioskować o dążeniu do monopolu.
Niedawno mowa była o Zaiksie i ochronie artystów przed ich odbiorcami. To dobry przykład.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-10-2018 [11:03] - Imć Waszeć | Link:

Przeżyłem już próbę narzucenia praw autorskich na kawałki kodu, czyli np. na jakiś kawałek programu w danym języku lub część algorytmu (jeszcze niezapisaną w konkretnym języku). O ile słuszne jest przyznawanie prawa autorskiego twórcom programu, to już możliwość blokowania jakiegoś specyficznego użycia pętli FOR itp. byłaby katastrofą dla całego rynku informatycznego. Inny problem powstał w momencie, gdy programy zaczęły być tworzone nie przez pojedynczych ludzi, lecz przez zespoły programistów. U mnie w firmie sytuacja wyglądała w ten sposób, że przyszedł do mnie prezes z kwitem do podpisu, że zrzekam się na rzecz firmy wszelkich praw do pisanego właśnie kodu procedury rozpakowywania plików kilkudziesięcioma metodami. To nie była rozmowa w stylu "może by pan chciał", tylko ordynarny szantaż. Tak właśnie robią firmy w Polsce rzekomo dla ochrony swoich dóbr i uniknięcia procesów o autorstwo. Żeby było śmieszniej ja napisałem ten kod w dwóch językach, a więc formalnie zrzekłem się tylko praw do kodu w języku C++, zaś zachowałem pełnię praw do kodu w assemblerze, który nawiasem mówiąc poprzedzał ten w C++. Kolega w tym czasie przepisywał program z assemblera na C++ i również musiał scedować wszelkie prawa na firmę. To są oczywiście dwie różne rzeczy. Mój przypadek wyglądał w ten sposób jakby grupa ludzi pisała wspólnie pracę zbiorową, np. monografię, encyklopedię itp., a na koniec przyszedł dyrektor projektu i powiedział "ja to firmowałem swoim autorytetem, więc podpiszę to dzieło tylko moim nazwiskiem". W przypadku drugim mamy powiedzmy tłumacza, który tłumacząc marną książkę z obcego języka, niezbyt przykładając się do dokładności tego tłumaczenia, czyli okraszając gęsto tekst własnymi wstawkami, nagle stwarza arcydzieło i staje przed nie lada problemem, iż dzieło nadal pozostaje własnością pisarza ponieważ pierwotny pomysł na fabułę lub ujęcie tematu jest jego, zaś tłumacz może jedynie przystać na te warunki albo zostać posądzony o plagiat. Nie muszę chyba mówić, że jest to krzywdzące i nieefektywne dla postępu, gdyż w takim reżimie, to każdy wyprodukowany na świecie samochód byłby własnością intelektualną pierwszego konstruktora, który z jednej strony bazował na cząstkowych koncepcjach tysięcy jeszcze wcześniejszych odkrywców, zaś z drugiej nawet nie śnił o efektywnym silniku nowej generacji lub silniku w innym układzie. Takie silniki musiałyby wtedy powstawać jako części jakiejś nowatorskiej hulajdeski, aby ich konstruktor nabył do nich pełnię praw. Oczywiście pomijam tu kwestię, kto powymyślał tłoki, krzywki, zawory i sam blok w szczególności. Po prostu w świecie powstałby istny burdel i trolling patentowy na niespotykaną nigdy skalę. Na szczęście ta koncepcja patentowania snippets of code zrodzona w USA upadła we wczesnej fazie projektowania prawa. Gdy żydowskie kancelarie prawne i wielkie korporacje już zacierały lepkie rączki, przyszła fala wolnego oprogramowania. Ale korporacje próbują nadal - "dla naszego bezpieczeństwa" ofc.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

04-10-2018 [12:29] - Ryszard Surmacz | Link:

W kontekście powyższej rozmowy chciałem wrzucić uwagę praktyczną - w PRL pozbawiono nas własności prywatnej, z bardzo złymi skutkami dla nas samych, w tzw. III RP chce się nas pozbawić własności intelektualnej, która zmiecie naszą obecność na rynku światowym. Przykład - napisałem bardzo pracochłonną pracę (książkę) i szukając wydawcy usłyszałem, że warunkiem publikacji w ich wydawnictwie jest zrzeczenie się praw autorskich.Z tym procederem mam z tym do czynienia od dłuższego czasu (pisałem też na ten temat) i zareagowałem dość ostro. Pytam: po co wam taka kumulacja własności intelektualnej? Odpowiedź była następująca: A to szukaj se pan dalej. Podobną procedurę prowadzi większość polskich gazet - i aby było zabawniej, to prawicowych. I właśnie - do czego potrzebna jest im ta kumulacja, a pytając wprost, komu chcę ją sprzedać? Sama myśl jest już wystarczającym pretekstem do uchwalenia odpowiedniej ustawy blokującej coś takiego. 
Wielu Polaków nie zwraca na ten fakt uwagi, bierze pieniądze, bo dają. I to jest właśnie element tego "stanu umysłu" Polaków, który wyklucza nasz udział w szerszej grze o sprawę, o państwo, o swoją własność, a nawet o honor. Nadal myślimy, że świat jest obcowaniem świętych, a życie na ziemi, wersją życia w niebie. A jak ktoś już tak nie myśli, to na śmierć i życie walczy o mały zysk, pogardzając ludkiem i liżąc trampki bogatym. Pozostają tylko słowa piosenki: przyjdzie walec i wyrówna. Diabły tańczą nad naszą trumną.

Obrazek użytkownika Marek1taki

05-10-2018 [10:04] - Marek1taki | Link:

"Nadal myślimy, że świat jest obcowaniem świętych, a życie na ziemi, wersją życia w niebie."
Ładne.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

04-10-2018 [03:42] - wielkopolskizdzichu | Link:

Kiedy ze sfer rządowych słychać opowieści o tym, że za poprzedniej władzy kraj stał nad przepaścią, a teraz za nowej, wykonał wielki krok naprzód, to  można z tego polewać. 
Jak dołożymy do tego zapewnienia iż jesteśmy silni zwarci i gotowi oraz mamy niezawodnego sojusznika , oj .....to dreszcz grozy przechodzi po ciele.
Jeśli nałożymy na to, blogerskie bajania o szczepach piastowych, ideach jagiellońskich oraz potrzebie powoływania instytutów od ćwierćprawd historycznych , to majaczy i to wcale nie w oddali słynne ICR

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

04-10-2018 [12:33] - Ryszard Surmacz | Link:

Panie Zdzisiu, ma Pan całkowita rację. Porządek niemiecki jest porządkiem boski i trzeba zatłuc każdego, kto ośmieli się inaczej myśleć.