Co o małżeństwie pisze przedwojenna polska inteligencja ?

Dlaczego istnieje w dzisiejszych czasach tak wiele nieudanych małżeństw ? Czy usilnie propagowana tzw. edukacja seksualna nie jest prostym sposobem na zniszczenie naszej polskiej kultury ? Na te i wiele innych pytań można znaleźć odpowiedź w przedwojennych publikacjach. Przepełnione są one mądrością pokoleń i wzbogacone duchowymi wartościami.

Proszę spojrzeć, co na temat powodów nieudanych małżeństw pisze ksiądz dr Julian Piskorz :

"Nieszczęśliwe małżeństwa są przeważnie (dziś zwłaszcza - rok 1935) wynikiem nieopatrzności, lekkomyślności przy zakładaniu rodziny. Zbyt pospieszne, gorączkowe tempo życia, płytkość myśli i sądów, powoduje powierzchowność w ocenie wartości życiowego towarzysza. Tę wartość osądza się zbyt często - na podstawie pierwszego wrażenia" (J. Piskorz, "Kościół a rodzina" w : "Katolicyzm a rodzina. Cykl rozpraw", Biblioteczka Akcji Katolickiej, nr 16; Poznań 1935 r., str. 16 - 17).

Odnośnie osób będących w nieudanym związku sakramentalnym, ksiądz Piskorz doradza :
"(..) w rachunku sumienia i spowiedzi szukać po swojej stronie winy, przebaczyć krzywdy, urazy chętnie darować, znosić przykrości w duchu pokuty, zasługiwać cierpieniem na wieczne zbawienie, ufać w miłosierdzie i wszechmoc Bożą, która wszystko może wyrównać, wszystko zmienić, łaska bowiem Ducha Świętego może skruszyć i najzatwardzialsze serce" (tamże str. 17).

Powyższe stwierdzenie przedwojennego duchownego należy do kategorii "prawd oczywistych", które w Polsce nigdy nie budziły żadnych wątpliwości. Proszę zauważyć, iż w psychologicznej koncepcji autorstwa masona Freuda (i wielu innych jemu podobnych psychologów i psychiatrów) przytacza się podobne rozumowanie, ale z wyłączeniem elementu nadprzyrodzonego, czyli samego Boga. Zaznacza się jednocześnie zdolność człowieka do samodzielnej zmiany zaistniałej a niekorzystnej dla niego sytuacji, a w ostateczności popycha się danego człowieka do porzucenia "krępujących go więzów", uwolnienia się z "toksycznego związku" i oddania się rozpuście, której przydaje się miano "prawa do szczęścia" lub tym podobnych psychologicznych krętactw.

Przedwojenny prawnik, mecenas Ludwik Domański zauważa :

"Tradycja polska niezaprzeczenie od wieków uznaje małżeństwo za związek religijny, święty i odrębny od innych związków ludzkich. Utrwalonych przekonań religijnych i tradycji społeczeństwa polskiego, z małymi wyjątkami, nie zmieniły próby zaborców narzucenia poszczególnym dzielnicom Polski porozbiorowej urządzeń instytucji małżeństwa, niezgodnych z przepisami religijnymi" (Domański, "O katolickie prawo małżeńskie" w : "Katolicyzm a rodzina. Cykl rozpraw", 1935 rok, str. 21).

A przedwojenny ksiądz katolicki dodaje :

"Obrona rodziny katolickiej jest w obecnych czasach (rok 1935) jednym z przednich zadań Akcji katolickiej. Wszystkie bowiem błędne teorie i przewrotne prądy społeczne, mające poza przyczynieniem się szatana źródło swoje i w skutkach grzechu pierworodnego, mianowicie laicyzm - wypływający z pychy żywota, naturyzm - wywodzący się z pożądliwości oczu i egoistyczny sensualizm pożądliwości ciała, atakują dzisiaj rodzinę chrześcijańską i usiłują zacieśnić lub nawet unicestwić panowanie Chrystusa - Króla w naszych środowiskach rodzinnych. Stąd też pierwszorzędnym, bezpośrednim celem apostolstwa Akcji Katolickiej jest zachować nie tylko chrześcijańskie oblicze, ale i katolickiego ducha i życie nadprzyrodzone w społecznym żywocie rodziny" (ks. Kazimierz Kowalski, "Rodzina chrześcijańska a apostolstwo świeckich" w : "Katolicyzm a rodzina. Cykl rozpraw", 1935 r, str. 35).

Przywoływany przeze mnie w poprzednich wpisach ksiądz Kosiński unaocznia rolę odpowiedniego wychowania dla powodzenia późniejszego małżeństwa. Odwołuje się do uczuć moralnych, których pielęgnowanie w procesie wychowawczym jest niezwykle istotne. Do uczuć moralnych zalicza m.in. uczucie wstydliwości, które opisuje w taki oto sposób :

"Jest ono najsilniejszą obroną czystości, a polega na opanowaniu żądz zmysłowych. Jest to siła wewnętrzna, przejawiająca się na zewnątrz jako oburzenie, zawstydzenie itp, przy czym zwykle zjawia się rumieniec.
Uczucie to jest prawdziwym skarbem duchowym, który chronić i cenić należy jak źrenicę oka. Jest ono wrodzone każdemu człowiekowi, wychowanie więc ma je tylko osłaniać i pielęgnować (...)
Zabawy i widowiska (zwłaszcza kinematograf, mody, lektura, sztuka, wszystko niemal stanowi zabójczą atmosferę dla wstydliwości. (...)
Trzeba w samym dziecku gotować odporność skuteczną. Krzewienie pobożności, opartej na praktykach religijnych jak modlitwa i spowiedź, kształcenie silnej woli, panowania nad sobą i poczucia własnej godności mogą tu pomóc. Dobrze też działa praca fizyczna, zwłaszcza na powietrzu; wreszcie tzw. uświadomienie płciowe, rozumnie przeprowadzone" (Kosiński, "Pedagogika. Podręcznik dla wychowawców i nauczycieli", 1920 rok, str. 195 - 196).

Na temat samego uświadomienia płciowego, przedwojenny ksiądz podaje :

"Zgubnie działa na uczucie wstydliwości, gdy kwestie te są wykładane publicznie na lekcji" (tamże, str. 197). Przedwojenny autor przyznaje, iż najbardziej odpowiednimi osobami do przekazania dziecku wiedzy na temat płciowości są rodzice, którzy powinni o tym pomyśleć, gdy dziecko ukończy 13 rok życia.

Proszę zwrócić uwagę, iż niejeden przedwojenny duchowny odznaczał się znacznie większą wiedzą o życiu niż wiele dzisiejszych medycznych i psychologicznych "autorytetów" razem wziętych.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Teutonick

21-09-2018 [15:59] - Teutonick | Link:

Od jakiegoś czasu dochodzę do wniosku, że tradycja chrześcijańska do niedawna miała tak naprawdę wiele wspólnego z islamską (w końcu przynajmniej częściowo z niej wyrastającą). Jako jeden z najbardziej jaskrawych przykładów można tu podać choćby zarzucony od jakiegoś czasu obyczaj zakrywania chustą kobiecego oblicza - przecież te wszystkie czadory również nie wzięły się znikąd. Funkcja owych części ubioru była i jest ta sama - widokiem kobiecego ciała nie kusić nadmiernie do grzesznych myśli (a niekiedy również czynów) obcych mężczyzn. Nawet jeśli mowa o zamachowcach-samobójcach, to - nie sięgając zbyt daleko wstecz - przypomnę epizod ochotniczej jednostki żywych torped formowanej (bez powodzenia zresztą, bynajmniej nie ze względu na brak ochotników - tych było aż nadmiar) w 1939 roku. Wbrew pozorom istnieje wiele podobieństw pomiędzy obiema kulturami, po prostu my na jakimś etapie dziejów w odróżnieniu od większości muzułmanów, ulegliśmy przyśpieszonej formie "ucywilizowania", które jednak wyprało nas również z części wyznawanych wcześniej wartości. Dlatego oni nadal są mentalnie silni - bo wierzą w swoje dziedzictwo, a świat zachodni upada bo swą wiarę i tradycje zatracił. Nasza lokalizacja przebiega gdzieś pośrodku.