Zamordysta Smolik. Wzrasta? restrykcyjność pilnowania matur

Tekst z GW:

Centralna Komisja Egzaminacyjna zaostrzyła procedury nadzoru. Uczniowie mają być dokładniej pilnowani nie tylko na maturach, ale również na egzaminie gimnazjalnym i sprawdzianie szóstoklasisty.
Co się zmieni? Do tej pory uczniów piszących test w jednej sali pilnowały trzy osoby. Dwóch nauczycieli ze szkoły i jeden z innej placówki. Gdy okazało się, że uczniowie ściągali (np. egzaminatorzy odkryli identyczne błędy w pracach z tej samej klasy), karany był przewodniczący komisji pilnującej.
W 2015 r. sale dla zdających mają zostać podzielone na sektory. Każdy sektor przypadnie konkretnemu nauczycielowi, który będzie odpowiadał za to, by uczniowie w nim nie ściągali. Ma też pilnować, by prace zostały dobrze zakodowane. Jeżeli ich nie upilnuje, zostanie ukarany.
Do tego szkoły przed egzaminami mają obowiązek ustalić plan nadzorowania każdej sali, w której uczniowie będą pisać testy. CKE radzi, by dla ułatwienia każdy sektor oznaczyły innym kolorem. (...) Plan będzie archiwizowany w szkole. Zostanie wyjęty, jeśli zajdzie taka potrzeba.(...)
Ściągającym uczniom w Polsce grozi unieważnienie egzaminu i możliwość poprawy dopiero po roku. Są także konsekwencje karne - za poświadczenie nieprawdy przez wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego grożą nawet trzy lata więzienia. Ale dotychczas żadnego ściągającego za to nie skazano. 
 

Dodajmy, że podczas egzaminu nauczyciel - członek komisji, nie może przemieszczać się po sali, ponieważ mogłoby to zdekoncentrować uczniów. Nie może też czytać, pisać, wychodzić, robić czegokolwiek, co uczniowie uznaliby za dekoncentrujące. Może to być bowiem powodem unieważnienia egzaminu. Czas trwania egzaminu to od 1,5h do ponad 3,5h ( tutaj nie jestem pewien, uczniowie z dysfunkcjami mogą mieć bowiem wydłużony czas trwania egzaminu).
Komisja nie ma prawa przeszukać ucznia, nie jest wyposażona w sprzęt wykrywający urządzenia elektroniczne, bazuje tutaj na uczciwości ucznia.
 

CO NA TO RYNEK?

Jedno z ogłoszeń z Allegro:

Witam,
Aukcja dotyczy WYPOŻYCZENIA Mikrokamery na 24H
============================
Oferuję wypożyczenie mini Kamery 
Uwaga na chińskie podróbki!
Posiadam sprzęt w pełni PROFESJONALNY -najnowszej 3-ciej generacji!
===============================
Na czas 24h Wypożyczam wszystko to co jest Ci potrzebne do bezprzewodowego przesyłania obrazu
===============================
Czyli sprzęt do pełnej BEZSTRESOWEJ komunikacji na odległość
I możesz bez problemu np czytać "książkę lub kartkę" w sposób w pełni nie widoczny dla otoczenia i przesyłać to dalej - zasięg 800m- zależne od terenu.
Do odebrania na AGH lub w Centrum Krakowa lub po uprzednim ustaleniu cała Polska
Ps:Posiadam także zwykłą pętlę bluetooth lub zestaw z telefonem który sam odbiera i jest dostosowany do "akcji"
PISZ
mail : 
ps:posiadam również inne zestawy mikrosłuchawki (tego nikt w PL niema-przerabiane przeze mnie)-
Dzwięk Jakości HD!!!!
ZAREZERWUJ SOBIE JUŻ DZIŚ! 

Cena 300 zł. Poniżej zdjęcie kamerki:
link do obrazu przedstawiającego kamerkę
 

Inne ogłoszenie, tym razem dotyczące iPoda Nano:
Polecam pomoc naukową dla uczniów studentów, sam bardzo często z tego korzystam
Cena 450 zł. Możliwy zakup w 10 ratach po 45 zł.
link do obrazu przedstawiającego iPoda jako zegarek

Korzystając z kamerki w guziku, krawacie czy okularach można przekazać obraz arkusza do "pomocnika", który podyktuje rozwiązania na mikrosłuchawkę.
W iPodzie można zapisać cenne notatki, które można szybko przeglądać.
Oba ogłoszenia aktualne i nie należy mieć złudzeń, że życie nie wymyśli czegoś jeszcze nowszego.

KOMENTARZ

Cóż, prasa przejawia instynkt państwowy w niewystarczającym jeszcze stopniu, co sprzyja demoralizacji. Pojawiają się statystyki, że w ubiegłym roku na 300 tys. zdających maturzystów przyłapano na ściąganiu 450. Niekiedy, jak w woj. pomorskim, trojgu maturzystom zadzwoniły telefony i komisje nie miały wyjścia. Niekiedy, jak w podkarpackim, czujni egzaminatorzy wykryli 118 ściągających maturzystów. Poza tym bezczelne artykuły tłumaczące co znaczy m.in ogłoszenie: zestaw maturalny wynajmę, publikowanie rozmów z właścicielami sklepów detektywistycznych. Itd., itp. 
CKE poczuła się w obowiązku do reakcji. Zareagowała tak, jak potrafi i na co ma wpływ: przykręciła śrubę dyrektorom szkół i nauczycielom, nakazała zwiększenie ilości członków komisji (skąd ich brać, część szkół już teraz nie wyrabia, liczba nauczycieli maleje), potrząsnęła pięścią grożąc srogimi karami, już indywidualnie członkom komisji. Jaki będzie tego efekt? Część dyrektorów szkół zareaguje zdroworozsądkowo, część, bardziej praworządna potraktuje zalecenia dyrektora Smolika poważnie: postawi nauczycieli na baczność i w noc przed maturami będą malować ławki, rozkładać kolorowe taśmy, dzielić salę gimnastyczną na sektory i sadzać członków komisji między uczniów (dopiero w ten sposób narażając sie na skuteczne protesty o dekoncentrację) itd. itp.
Jakie przyniesie to skutki? Żyjemy w Polsce nie od dziś, myślę, że każdy jest w stanie wyobrazić je sobie sam.
Jednak, aby nie było, że tylko narzekam i niekonstruktywnie, mam dla szefa CKE p. Marcina Smolika lepsze rozwiązanie, gwarantujące rozwiązanie problemu tak, by wszyscy byli zadowoleni:

1. Zapisać się do PO lub PSL (dziś chyba PSL jest bardziej topowe), tudzież zawrzeć odpowiednie znajomości
2. Zakumplować się z szefami swoich kontrolerów, wypić wódkę z kim trzeba jeśli chodzi o media
3. Zmienić przepisy: jeśli jakiś egzaminator nie będzie potrafił udowodnić sądownie ściągania przez ucznia - sroga kara dla egzaminatora
4. Jeśli jakaś gazeta napisze artykuł o ściąganiu na maturze to "gonić dziadygów" (copyright by Jerzy Owsiak) do sądów, niech się tłumaczą i przedstawiają dowody

 
UPD
Przy okazji inny pomysł godny dyr. Smolika (do rozważenia jako nowelizacja obecnych przepisów):
Lotne patrole nauczycielskie:
Otóz dyrektor szkoły byłby zobowiązany zorganizować lotny patrol nauczycielski. Patrol w czasie egzaminu sprawdzałby okolicę szkoły. Gdyby zobaczył jakieś podejrzane auto, albo np. grupę osób z laptopem byłby zobowiązany do interwencji polegającej na zapytaniu się co robią i czy przypadkiem nie pomagają komuś ściągać. Jeśli tak to czy wiedzą, że to nielegalne. Patrol mógłby też zadzwonić (ze swoich prywatnych komórek) po straż miejską lub wiejską. Każdy patrol zobowiązany byłby do napisania raportu, przechowywanego w archiwum szkoły. W przypadku gdyby patrolowi nie udało się znaleźć ściągających, a ściąganie miałoby miejsce członkowie patrolu byliby karani. 

http://wyborcza.pl/1,75478,170...