Płk. J. Beck – wzlot i upadek. Polityka zagr. II RP, cz2

Beck doskonale wiedział, jak należy rozmawiać z Hitlerem.  Znał jego skuteczną taktykę małych kroków, nawet na studyjnym przykładzie rozbicia i pochłonięcia państwa czechosłowackiego. Najpierw propaganda o niesprawiedliwości, wysunięcie skromnych żądań (tu: oddanie i tak niemieckiego Gdańska, autostrada przez Korytarz, plebiscyty na spornych etnicznie obszarach) tak, aby raz na zawsze doprowadzić do sprawiedliwości i pokoju. Następnie przygotowanie prowokacji (tu: Gliwice) tak, aby pokazać światu, że użycie siły jest po prostu konieczną samoobroną przeciwko szkodliwemu, destabilizującemu świat awanturnictwu właśnie w celu zachowania pokoju…
Poniższy artykuł ma za zadanie omówić sytuację polskiej polityki zagranicznej kierowanej przez płk.dypl. Józefa Becka po zajęciu przez Hitlera Austrii (Anschluss) i następnie rozbiciu Czechosłowacji. W części poprzedniej omówiliśmy stosunki polsko-niemieckie w latach 1934-38, niemieckie zajęcie Sudetów przy zrozumieniu polskim oraz zajęcie Zaolzia w październiku 1938 r.

NIEMIECKIE ŻĄDANIA
Tymczasem 24 października 1938 r. min. spraw zagr. III Rzeszy Joachim von Ribbentrop przedstawił amb. Józefowi Lipskiemu nowe propozycje swojego rządu. Niemcy żądali Gdańska i eksterytorialnej autostrady przez Pomorze. Dla Becka był to szok i bankructwo jego polityki zagranicznej. Nie przewidział on nagłej wolty politycznej Hitlera i nie mógł zrozumieć motywów zmiany u partnera, którego wydawało mu się, że znał i rozumiał. Lipskiemu polecił odpowiedzieć zdecydowanie, że każda próba włączenia Gdańska do Rzeszy spowoduje wybuch konfliktu. Jednak nowa niemiecka zmora nie odchodziła: 15 grudnia Ribbentrop powtórzył wcześniejsze żądania wobec Lipskiego.   

Dopiero w trzy miesiące po „październikowych” żądaniach, po osobistej rozmowie z Hitlerem, Beck zauważył, że się daremnie łudził. Prezydenta Mościckiego i marsz. Rydza-Śmigłego powiadomił o żądaniach niemieckich dopiero 4 stycznia 1939 r.(!) Dla przygotowań obronnych 3 miesiące to bardzo dużo. W styczniu 1939 r. Ribbentrop w Warszawie, przedstawiając ponownie niemieckie „propozycje” ułożenia stosunków z Polską ciągle wierzył, że Polska przyjmie warunki i energicznie przeciwdziałał wyjazdowi wysłannika Schnurre do Moskwy w celu negocjowania układu handlowego.

Czując się w potrzasku Beck zaczął poprawiać stosunki z Moskwą, która zaniepokojona niemieckim poparciem dla nacjonalistów ukraińskich, podpisała z Polską w listopadzie 1938 r. polsko – rosyjski układ handlowy. Można zastanowić się czy oddanie WM Gdańska, które nie byłoby katastrofą, kupiłoby nam więcej czasu (w ultimatum była mowa o plebiscycie na Pomorzu w następnym roku). 1 września był ustalony, jako najpóźniejszy termin ataku ze względu na warunki terenowe jesienią w Polsce. Takie zagranie na zwłokę mogłoby przesunąć atak na 1940 r, ale Beck poszedł va bank.                                                   
 Jak dziś oceniali byśmy Becka gdyby zgodził się na ustępstwa terytorialne wobec Hitlera za cenę ocalenia elity intelektualnej Narodu i kilku milionów rodaków? Musimy pamiętać, że w tym czasie Hitler nie przeprowadzał jeszcze ludobójstwa na późniejsza skalę, więc współcześni czegoś takiego nie mogli nawet sobie wyobrazić. Co innego Stalin, u niego morderstwa nawet całych grup były na porządku dziennym.

Wydaje mi się, że odrzucając warunki Hitlera, Beck postąpił logicznie, widział przecież, jaki los spotkał negocjującą z Hitlerem Czechosłowację...

KONTROFENSYWA BECKA

Trzeba przyznać, że Beck natychmiast też zintensyfikował zabiegi o sojusz z Anglią przekonując Lorda Halifaxa, że kwestia gdańska nie może być rozwiązana bez zgody Polski. Gdańsk, który był mandatem Ligii Narodów, tak naprawdę nie był polski, ale mieliśmy tam prawnie zagwarantowane interesy, na 400 tys. mieszkańców, tylko ok. 10 – 15% to Polacy. Problem był w tym, że gdyby Beck oddał Gdańsk i korytarz, byłyby następne żądania związane z ochroną niemieckiej mniejszości (plebiscyty) i przejmowanie zachodnich obszarów Polski.

Przez swoje położenie geograficzne Polska była skazana na połknięcie przez Hitlera w oczach, którego 1/3 polskiego terytorium były to ziemie wydarte Niemcom postanowieniami niesprawiedliwego traktatu wersalskiego. Celem zaś naszych sojuszników było odwleczenie wojny, bez znaczenia czyim kosztem, dbali po prostu o swój interes. Ktoś powiedział, że porozumienie polsko-brytyjskie, to sojusz ułanów z buchalterami. Hitler wiedział, że Polskę militarnie złamie, tym bardziej do spółki ze Stalinem, który odstraszając aliantów zachodnich następnie zaopatrywał Rzeszę w surowce tak potrzebne Hitlerowi w prowadzeniu wojny przeciwko Francji i Anglii.

31 marca 1939 r. Neville Chamberlain, premier Wielkiej Brytanii udzielił słynnych gwarancji brytyjskich na rzecz niepodległości Polski. 6 kwietnia 1939 r. Beck osiągnął swoje życiowe apogeum. W krytycznych okolicznościach, będąc osaczony przez Hitlera, udało mu się dokonać tego, o czym próżno rozmyślał marsz. Piłsudski. Polska znalazła się w sojuszu z Anglią!

Anglia – to magiczne słowo oznaczało mocarstwo światowe, które wygrało wielką wojnę. Anglia to ówczesne supermocarstwo, nad którego terytoriami nigdy nie zachodziło słońce. Piłsudski radził Beckowi balansować między Rosją a Niemcami, a kiedy to będzie już niemożliwe – podpalić świat (czytaj-wywołać wojnę światową). W rzeczywistości gwarancje brytyjskie były jedynie wyrazem gry dyplomatycznej, której nie towarzyszyły przygotowania wojenne. Po pierwsze, Anglia nie była przygotowana do wojny, nie było wyszkolonych rezerw, ponieważ nie obowiązywała jeszcze powszechna służba wojskowa. Poziom nasycenia bronią pancerną i jej jakość były podobne jak w Polsce. Jedynie jej flota wodna i powietrzna (szczególnie bombowce strategiczne dalekiego zasięgu) rzeczywiście nie miały sobie równych.

Dla Becka ten związek był związkiem z Imperium. W Londynie nie zapytał nawet o formy pomocy takie jak kredyty, możliwości i kalendarz dostaw broni i sprzętu. Wydaje się, że obydwie strony zawarły to porozumienie w pośpiechu traktując je, jako skuteczny układ propagandowy, mający odstraszyć Hitlera.
28 kwietnia Hitler ogłosił po raz pierwszy światu swoje żądania wysunięte (w październiku 1938 r.) wobec Polski. Jednocześnie wypowiedział deklarację o nieagresji między Polską a Niemcami ze stycznia 1934 r. oraz niemiecko-brytyjski układ morski z 1935 r. Głównym powodem, dla którego to zrobił, był nowy układ polsko-brytyjski, który rzekomo naruszał wymienione wyżej pakty.

HONOR I SOJUSZNICY

W odpowiedzi Beck w słynnym przemówieniu sejmowym z 5 maja odrzucił żądania niemieckie. Podobnie jak w październiku 1938 r. zdobył nawet poparcie opozycji. Z chwilą, kiedy przekreślił ostatecznie i wobec całego świata główną linię dotychczasowej polityki zagranicznej „z nagrobka swojej polityki uczynił sobie piedestał” jak pisał Cat-Mackiewicz. Zapomniano mu wiele, stał się nagle wyrazicielem postawy i honoru Polaków.

Podczas tajnej konferencji z dowódcami wojskowymi 23 maja Hitler wyjaśnił, że nagłaśnia sprawę Gdańska tylko po to, aby rozbić koalicję i poróżnić Francję, Anglię i Polskę, a najłatwiej może to zrobić żądając Gdańska.

Wypada się zastanowić, jakie były rzeczywiste motory brytyjskiej gwarancji, zobowiązania się do przystąpienia do ewentualnej wojny po stronie Polski. Przyznać na wstępie należy, że decyzja z 24 marca 1939 r. podjęta przez najwyższe czynniki II RP o zbrojnym oporze została podjęta samodzielnie. Beck i współdecydujący wiedzieli, że jeśli przyjmą oni warunki niemieckie to nie powstrzyma to dalszych żądań (przykład Czechosłowacji).

Polska decyzja „o wojnie” zapadła, zatem na 6 dni przed udzieleniem brytyjskich gwarancji. Dla Becka nie bez znaczenia było stanowisko przyjaciela, amb. USA, Drexel Biddle, odradzające przyjęcia niemieckich żądań. Brytyjskie gwarancje zabraniały zmian, rewizji granic przy użyciu siły, ale nie w drodze rokowań. Dotyczyły niepodległości Polski, nie dotyczyły zaś Gdańska, ani też nienaruszalności terytorialnej Polski.  

Gwarancje miały miejsce dlatego, że Chamberlain uważał Polskę za klucz do sytuacji. Po pierwsze Polska uważana była za najsilniejsze wojskowo państwo, nie licząc Rosji, w tej części Europy. Jednocześnie Polska miała długą granicę (ponad 1,500 kilometrów) z Niemcami. Gwarancje miały też dodać odwagi państwom bałkańskim, oczekiwano nawet, aby Polska przekształciła swój sojusz z Rumunią w antyniemiecki. Anglicy byli przekonani, że Polska była im potrzebna do powstrzymania Hitlera.

Przypuszczali też, że Hitlerowi, któremu dotąd wszystko przychodziło zbyt łatwo, wystarczy tylko „zęby pokazać” i to go powstrzyma. Historyk T. Jurga pisze („U kresu Rzeczypospolitej”, Warszawa, 1979), że Beck ukrył przed Anglią i Francją treść niemieckich żądań, co nie było zgodne z prawdą, gdyż sojusznicy znali ich treść już od 29 marca poprzez swoich ambasadorów. Mimo tego Brytyjczycy wiedzieli, że bez Polski nie może istnieć żaden front wschodni.

Według Cata-Mackiewicza przyjęcie gwarancji od Anglii, państwa, które musiało walczyć z Niemcami (patrz cz.I. konferencja Hossbach), kierowało agresję Hitlera i Stalina na Polskę. Stalin uczestniczył w podsycaniu polskiego oporu wysyłając do Warszawy, 10 maja Władimira Potemkina, v-ce komisarza Spr. Zagr., który zapewniał Becka o pełnym zrozumieniu rosyjskim dla naszej ciężkiej sytuacji zapewniając, że poprawne pol.-ros. stosunki trzeba kontynuować, a w razie napaści Hitlera, Rosja zaoferuje Polsce swoją przychylną neutralność.

Zwolennicy jednej ze szkół historycznych interpretujących gwarancje angielskie twierdzą (w/g prof. Uniwersytetu w Milwaukee w stanie Wisconsin M.K. Dziewanowskiego), że Anglicy chcieli powstrzymać Hitlera przed atakiem na Polskę, która bez gwarancji sojuszniczych mogłaby ulec jego naciskom podobnie jak to się stało z Węgrami czy Słowacją. Grożąc mu wojną na dwa fronty, w sumie proponowali Hitlerowi drugie Monachium.

Druga szkoła głosi, że Anglia chciała gwarancjami przypomnieć Hitlerowi o polityce „okrążenia” Niemiec z I. W. Ś. (rozumiejąc naturalną potrzebę zdobycia większej przestrzeni dla narodu niemieckiego) jednocześnie wyprowadzając go z równowagi, skierować jego furię definitywnie na wschód. Generalnie biorąc politycy brytyjscy udzielając Polsce gwarancji prowadzili tę samą politykę ustępliwości wobec Hitlera, jak w okresie Monachium w 1938 r. Celem jej było wynegocjowanie ugody polsko-niemieckiej, tj. oddanie Gdańska Niemcom (przy zagwarantowaniu tam praw Polski) oraz ustanowienie niemieckiej komunikacji eksterytorialnej przez Pomorze (nieszczęsny polski pomysł z lat 30-tych).

Innymi słowy grożono Hitlerowi wojną na dwa fronty z jednoczesną sugestią, że może osiągnąć, co chce drogą negocjacji. Sytuacja Polski z punktu widzenia Anglii była podobna do sytuacji Czechosłowacji i ją też miały objąć międzynarodowe gwarancje.

Appeasement dziś kojarzy się jednoznacznie źle, ale wówczas wyrósł w kołach polityków W. B. ze zrozumienia sytuacji w Niemczech po Traktacie Wersalskim. Jego rzecznicy uważali, że nadmierne obciążenia (odszkodowania) Niemiec doprowadziły  w konsekwencji do dojścia Hitlera do władzy. Dlatego chcieli zastosować “zdrowy rozsądek” i racjonalność, która w przypadku Konferencji Monachijskiej była zgodna z etniczną zasadą samostanowienia prezydenta Wilsona. Stąd dołączenie wschodnich Niemiec (Austrii), czy nawet Sudetenland do III Rzeszy nie było czymś nadzwyczajnym.

WOLNE MIASTO GDAŃSK
Poważne nieporozumienie towarzyszyło sprawie Gdańska. Fryderyk II powiedział: „Ten, kto kontroluje Gdańsk, rządzi Polską”. Otóż Gdańsk nie był wymieniony w układzie z 6 kwietnia 1939 r., jedynie Beck wywalczył Gdańsk do akapitu „2b” porozumienia. Same podpisanie układu opóźniono do 25 sierpnia – gdyż żywiono nadzieję na pokojowe uregulowanie sporu z Niemcami oraz liczono na dobre wyniki rozmów Anglii i Francji z Rosją Sowiecką.

Co do polityków francuskich sprawa była prostsza. Zakładali oni od dawna, że Gdańsk wróci kiedyś do Niemiec. Dr. J.Goebbels zdołał rozpowszechnić we Francji; „Dlaczego mamy umierać za Gdańsk”. Francuzi zgodzili się na wniosek Polski, o aktualizację sojuszu z 1921 r. i dostosowanie go do układu londyńskiego z 6 kwietnia. Z powodu „Gdańska” Francuzi nie podpisali układu politycznego i powiedzieli, że wojskowy nie jest ważny bez politycznego, (który podpisali dopiero 4 września 1939 r !).

W sytuacji wielu niedomówień 23 kwietnia Beck ostrzegł brytyjskiego amb. Kennarda, że Polska nie będzie prowadziła rokowań w oparciu o żądania niemieckie, już odrzucone przez Polskę, bez względu na to, co zechce zrobić Wielka Brytania.

ROZGRYWKI

3 sierpnia doradca premiera Anglii, Wilson w rozmowie z amb. III Rzeszy H. von Dirksen zaproponował, aby Niemcy wyraziły zgodę na podpisanie deklaracji o nieagresji z Wielką Brytanią. Dodał następnie, że wówczas rząd brytyjski cofnie gwarancje udzielone Polsce, Grecji i Rumunii.

W ten sposób Hitler dowiedział się, że Anglia nie ma zamiaru wywiązywać się ze swoich zobowiązań wobec Polski. Wilson otrzymał odpowiedź 20 sierpnia, było nią potwierdzenie poprzednich żądań oraz propozycja przygotowania wizyty H. Goeringa w Anglii na 23 sierpnia.Ta gra przestała jednak bawić Hitlera w sytuacji wyjazdu min. Ribbentropa do Moskwy, gdzie Niemcy znalazły podatniejszy grunt do rozgrabienia Europy.

Z drugiej strony premier i min. obrony naszego drugiego sojusznika, Francji, Daladier wysłał 26 sierpnia list do Hitlera, w którym ofiarował pomoc w wynegocjowaniu układu z Polską.

19 sierpień 1939 r -Stalin do towarzyszy na posiedzeniu BP KC KPZR:

„Jeżeli wyrazimy zgodę na propozycje Anglii i Francji, których misje przebywają właśnie w Moskwie, i z nimi, a nie z Niemcami podpiszemy układ sojuszniczy, Hitler może zrezygnować z napaści na Polskę. Wówczas wojna nie wybuchnie, bowiem Niemcy zaczną szukać jakiejś ugody z Zachodem. Tymczasem dla Związku Sowieckiego wojna jest konieczna i niezbędna, ponieważ w warunkach pokojowych bolszewizm nie jest w stanie opanować krajów Zachodu”( opublikowano po raz pierwszy w “Die Welt”, 23/07/96).

Jednocześnie Stalin dogadywał się z Hitlerem; 19 sierpnia W. Mołotow podczas spotkania z niemieckim amb. Schulenburgiem przekazał mu projekt sowiecki paktu o nieagresji. Następnego dnia telegram Hitlera do Stalina:

„Niemcy powracają do linii politycznej, która była korzystna dla obu państw w minionych stuleciach, zgadzam się na wasz tekst paktu o nieagresji”.

22 sierpnia przerwano rozmowy angielsko-rosyjskie, Hitler dał lepszą ofertę Stalinowi i wygrał. Celem Anglii i Francji było rozbudowanie, wzmocnienie frontu wschodniego przeciwko Hitlerowi, zaś Stalin chciał aby zachodnie mocarstwa uznały hegemonię Rosji we wschodniej Europie.

Mało znany jest fakt, że już 25 sierpnia sekretarz ambasady niemieckiej w Moskwie Hans-Heinrich Herwartha von Bittenfeld przekazał treść tajnego protokołu przedstawicielowi ambasady USA (amb. Charles E. Bohlen), wkrótce poznali jego treść Anglicy (Lord Halifax- 27 VII) i Francuzi, tu należy szukać klucza do ich bierności na początku wojny i oczekiwania na wkroczenie do Polski Armii Czerwonej.

Wydaje się, że podpisując układ ze Stalinem, Hitler przekreślił swoją szansę zawarcia (w terminie późniejszym) separatystycznego pokoju, do tego czasu Anglia miała jeszcze nadzieję na skierowanie Hitlera przeciwko Rosji. Tu strategicznym zwycięzcą okazał się Stalin, który wciągając Hitlera do wojny w Polsce, otworzył mu drugi zachodni front, sam zyskując czas na uspokojenie Japończyków na Dalekim Wschodzie.

25 sierpnia został wreszcie podpisany układ o wzajemnej pomocy między Wielką Brytanią a Polską (Halifax kładł nacisk wobec amb. E. Raczyńskiego o rozróżnienie między Gdańskiem a terytorium Polski). Jednocześnie Hitler otrzymał słynny „Raport o Niemocy” od Mussoliniego, w którym ten ostatni wyznawał, że wcale nie jest do ewentualnej wojny przygotowany, wskazując stan gotowości na 1943 r.  Brytyjczycy wiedząc o powyższym spodziewali się, że Hitler musi ustąpić.

Rzeczywiście, Hitler odwołał atak na Polskę, który miał nastąpić nazajutrz. Oświadczył też, że zgadza się na rokowania i gwarancje międzynarodowe pod warunkiem, że jednym z ich sygnatariuszy będzie Rosja Sowiecka(!). Zażądał, aby polski pełnomocnik przybył nie później niż 30 sierpnia w południe (Beck przewidywał min. A. Romana na tę funkcję). 30 sierpnia o północy Ribbentrop odczytał brytyjskiemu amb. Hendersonowi 16 punktów (Henderson nalegał na Becka, aby Polacy przystąpili do rokowań podkreślając, że opinia publiczna świata oczekuje tego).

W odpowiedzi Beck poinformował Ribbentropa, że Polska „rozważa” 16 punktów niemieckich. 31 sierpnia Mussolini wystąpił z projektem konferencji na temat sporu polsko-niemieckiego w sprawie korytarza i sporów terytorialnych. Brytyjczycy zacierali ręce zastrzegając jedynie, że Gdańsk nie może wrócić do Rzeszy przed rokowaniami.

W niewdzięcznej sytuacji był (z perspektywy czasu powszechnie krytykowany) Wódz Naczelny marsz. E. Rydz-Śmigły, któremu dyplomacja polska zamiast pomóc, coraz bardziej komplikowała zadania obronności kraju. Wobec „monachijskiej atmosfery” obawiając się, żeby Francuzi nie przyjęli oferty pokojowej Hitlera po ewentualnym zajęciu przez niego Gdańska, Pomorza i Górnego Śląska, zamiast wycofać się za linie Wisły (na korzystne pozycje obronne), postanowił podjąć walkę o ziemie zachodnie. Jak widać polski plan obronny był całkowicie zdeterminowany zmieniającymi się realiami i efektami polityki zagranicznej.

WOJNA I DZIWNA WOJNA

1 września 1939 r. w wyniku niemieckiej agresji Anglia i Francja przekazały noty protestacyjne i zagroziły wojną w wypadku gdyby Niemcy nie zgodziły się na wycofanie wojsk z Polski i nie podjęły rokowań. Noty te nie zawierały żadnego terminu. Kiedy Niemcy zapytali czy noty mają charakter ultymatywny – odpowiedziano, że nie. Hitler uśmiechał się ze zrozumieniem, ponownie wszystkich zaskoczył. Następnego dnia wieczorem gabinet brytyjski zwrócił się z propozycją do III Rzeszy, iż jeżeli Niemcy wycofają się z Polski i przystąpią do rokowań to rząd brytyjski potraktuje

jakby nic się nie zdarzyło i poprze rokowania”.

Jak uważa znawca problemu, historyk Anna Cięciała (profesor historii w University of Kansas), była to ostatnia próba ratowania pokoju kosztem ofiary. Jednak w tym momencie zabrała głos angielska opinia publiczna i opozycja (Churchill) w parlamencie.
3-go września rząd brytyjski wypowiedział Niemcom niechcianą wojnę, tak samo z ociąganiem postąpili Francuzi. Spróbujmy spojrzeć, w jaki sposób nasi sojusznicy postanowili wywiązać się ze swoich sojuszniczych zobowiązań wobec Polski. Pozostawmy na boku kwestię pożyczek finansowych i pomocy materiałowej w sprawie, których rokowania szły bardzo opornie i które zostały tylko w niewielkim stopniu zrealizowane.

Znając treść tajnego protokołu między Ribbentropem a Mołotowem, nasi sojusznicy czekali na wejście Armii Czerwonej w granice Polski. Już 12 sierpnia 1939 r. w Abbeville, sztaby Anglii i Francji uznały, że jedyną formą pomocy Polsce będzie ofensywa powietrzna (odnośne układy podpisano w Warszawie w czerwcu 1939 r.) Następnie odwołano i to. Między Francją i Polską istniał układ z 19 maja 1939 r. (Gamelin-Kasprzycki), który zakładał, że w razie ataku Niemiec na Francję, Polska niezwłocznie zaatakuje Niemcy. W przypadku ataku na Polskę, Francja rozpocznie akcję na lądzie i w powietrzu od zaraz, a 15 dnia od mobilizacji nastąpi ofensywa generalna.

W rzeczywistości tak Anglia, jak i Francja ustaliły wcześniej defensywną strategię z jednym wyjątkiem: Francja zamierzała zaatakować Włochów w Libii. Oczywiście o swoim nowym stanowisku nie powiadomiły one Becka.

Kiedy 3 września zachodni sojusznicy w końcu wypowiedzieli wojnę Niemcom, Beck był w siódmym niebie, (zwracając się do żony swojego współpracownika P. Starzeńskiego) pełen entuzjastycznego napięcia wyznał: „Naród miał prawo postawić mnie pod mur i rozstrzelać, gdyby oni nie byli weszli do wojny”.
12 września w Abbeville na spotkaniu Najwyższej Rady Sojuszniczej ustalono, że Polska musi wykrwawić się sama i żadna pomoc nie będzie jej udzielona. Czynnik rosyjski był zbyt wielką niewiadomą. Chciano Polaków zmusić do jak najdłuższego oporu po to, aby Francja mogła zyskać na czasie. Postanowiono to z premedytacją nie mając zamiaru wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Oczywiście polski sojusznik daremnie wyczekujący ofensywy francuskiej, nic o tym nie wiedział...

OCENY I DYWAGACJE

Zaciekłe walki w Polsce zżerały niemiecki sprzęt pancerny angażując większość ich sił (ok. 70%), alianci nie będą mieli już nigdy takiej dużej szansy, aby skrócić wojnę. Za tę krótkowzroczność będą musieli drogo zapłacić. Znamy popularne obrazy niemieckich zagonów pancernych, ale armia niemiecka miała na wyposażeniu ok. 600 tys koni. Szacuje się, że Niemcy w latach 1934-39 r. wydały ok. $40 mld na zbrojenia, Polska ok. $ 1/2 mld (t.j. 80 razy mniej!).

Generalnie ujmując, Beck prowadził politykę zagraniczną państwa, którego położenie pomiędzy wielkimi mocarstwami było najważniejszym problemem w całym okresie jego istnienia. Co do Niemiec, to Beck nie był jedynym z ważnych europejskich polityków, którzy „wierzyli” Hitlerowi. W towarzystwie tym odnajdujemy premiera Anglii Chamberlaina, Francji Daladiera, Czechosłowacji i wielu innych ( towarzysz Stalin, aż do 22 czerwca 1941- chociaż jest coraz więcej dowodów, że Stalin również przygotowywał uderzenie na Hitlera).

Polacy mieli prawo oczekiwać, że sojusze zadziałają, podobnie jak latem 1914 r., kiedy Rosja weszła do wojny po stronie Francji.

Na marginesie krytyków Becka będących zwolennikami Paryża, godzi się przypomnieć, iż Benesz będąc nad wyraz profrancuski pozostawiony był w godzinie próby bez żadnych – nawet papierowych gwarancji francuskich. Jednak wydaje się, że szczególnie tysiącletnia historia Polski interpretowana w kombinacji z ówczesną geopolityką nie powinny Beckowi pozwalać na zaufanie do niemieckich ruchów nacjonalistycznych. Nieszczęściem było, że Beck uważający się za najlepszego spadkobiercę politycznej myśli Marszałka identyfikował jego wcześniejsze idee z własnymi i nadawał im taką samą absolutną wartość uważając, w zmieniającym się świecie, siebie za polityka nieomylnego.

Błyskotliwe przemówienie z 5 maja 1939 r. o honorze, w żadnej mierze nie miało się do szybkiej ucieczki do Rumunii i opuszczenia walczących Polaków, ale realistycznie patrząc, jakie było lepsze wyjście? Ewakuujący się rząd na teren sojuszniczego państwa zamierzał dalej kontynuować walkę u boku aliantów. Czas pokazał, że Beck jednak nie dopracował szczegółów tranzytu rządu polskiego ze stroną rumuńską, co i na nim się zemściło. Zarzuca mu się arogancję w stosunku do króla Rumunii Karola II oraz, że zbyt szybko zwolnił Rumunów z wypełnienia sojuszniczych zobowiązań.

Patrząc ogólnie: Niemcy rosły szybko w siłę i przy rewolucyjnej i gangsterskiej, ”rock star” dyplomacji Hitlera, oszołomiony zachód próbował go uspokoić, oswoić i skierować na wschód. Hitler jednak porozumiał się ze Stalinem próbując wydobyć się spod sieci brytyjskich gwarancji dla Polski. W konkluzji zachód nie mógł zaakceptować dynamizmu wzrostu potęgi Hitlera i wojny nie dało się uniknąć.

Polska była tylko geograficznie koniecznym epizodem tej wojny, tak dla Zachodu jak i dla Hitlera. Ciężko rozchorowaliśmy się w przeciągu historii.

KARTA ROSYJSKA

Opowiadanie lewicowych bajek o potencjalnych korzyściach dla II RP z ewentualnego militarnego sojuszu z totalitarną sowiecką Rosją jest bezwstydnym idiotyzmem i zupełnie nie bierze pod uwagę rzeczywistych polskich doświadczeń z Sowietami. Okrutne czystki etniczne Polaków w latach 1937-38, późniejsze kryminalne morderstwa w Katyniu, wywózki polskiej ludności, łagry, Syberia, oto przykłady przyjaznego zachowania z naturalnego repertuaru bolszewików…

Wszelkich lewicowych marzycieli zagubionych w historii trzeba odesłać do traktowania przez Sowiety Litwy, lub nawet bohaterskiej Finlandii.

W dyskusjach historyków, a nawet wojskowych II Rzeczpospolitej pojawia się opinia, że Beck absolutnie nie rozegrał karty rosyjskiej. Gdybanie w tej dziedzinie nie należy do najłatwiejszych. Niektórzy, wg. mnie, krótkowzrocznie ( szczególnie wojskowi np. gen. T. Kutrzeba) sugerowali dobrodziejstwo usztywnienia polskiej obrony kilkunastoma dywizjami sowieckimi zarzucając Beckowi niewykorzystanie tej potencjalnej możliwości.

Dziś przy całej dostępnej wiedzy na temat natury sowieckiego systemu pachnie to wręcz polityczną nekreologią. Wiemy, że skończyłoby się to „usztywnieniem” II Rzeczypospolitej i jej „braterskim” rozbiorem, tak jak się stało na piśmie 23 sierpnia, a w materii nieco później.

Wydaje się, że Beck dość dobrze znał kartę rosyjską i dlatego jej nie użył. Niech potwierdzeniem powyższego będzie jego wypowiedź tuż po zawarciu układu z 31 lipca 1941 r. (Sikorski – Majski), kiedy zrezygnowany były sternik polskiej polityki zagranicznej rzekł: „Już mnie więcej nie potrzebują”. Czy wiedział wówczas, że Rzeczpospolita już na długie lata straciła swoją niepodległość?

To zaniedbanie odcinka sowieckiego, a właściwie „uśpienie” czujności i niebezpieczeństwa z tej strony wyjaśniają dopiero archiwa. U boku Becka działał sowiecki szpieg ppłk. Tadeusz Kobylański, zaufany prezydenta Mościckiego (dyr. departamentu wschodniego MSZ), który miał wgląd w politykę wschodnią, ale i ją kształtował, na jego wschodnich ekspertyzach polegał Beck...

KARTA NIEMIECKA

Beck nie mógł sprzymierzyć się z Hitlerem, ktoś powiedział, że byłby to sojusz między głodnym człowiekiem, a kawałkiem chleba. Wiedział dobrze, co spotkało negocjującą z Hitlerem Czechosłowację, czy nawet wcześniej Austrię.  Odpowiedzią byłby sojusz Anglii, Francji i Rosji, (później USA) i wojna. Trudno sobie wprost wyobrazić 30-50 polskich dywizji pod Moskwą (byliśmy już tam z Napoleonem, tym razem zgodziliśmy się z T. Kościuszką, który Napoleonowi odmówił), poza tym przecież Hitler planował pozostawienie na ziemiach polskich tylko 10 mln niewolników Rzeszy, a po wyrżnięciu polskiej inteligencji, reszcie słowiańskich podludzi fundował w jedną stronę wycieczkę za Ural...

Ewentualne uczestnictwo w pakcie antykominternowskim z Hitlerem nie przeszłoby przez gardło polskim elitom, które 20 lat wcześniej walczyły o niepodległość, a jak zareagowałby na to kościół katolicki? Przecież polski charakter ukształtował się na kanwie katolicyzmu, odróżniającego nas od ortodoksji ze wschodu i protestantyzmu z zachodu.

Beck doskonale wiedział, jak należy rozmawiać z Hitlerem.  Znał jego skuteczną taktykę małych kroków, nawet na studyjnym przykładzie rozbicia i pochłonięcia państwa czechosłowackiego. Najpierw propaganda o niesprawiedliwości, wysunięcie skromnych żądań (tu: oddanie i tak niemieckiego Gdańska, autostrada przez Korytarz, plebiscyty na spornych etnicznie obszarach) tak, aby raz na zawsze doprowadzić do sprawiedliwości i pokoju. Następnie przygotowanie prowokacji (tu: Gliwice) tak, aby pokazać światu, że użycie siły jest po prostu konieczną samoobroną przeciwko szkodliwemu, destabilizującemu świat awanturnictwu właśnie w celu zachowania pokoju…

Hitler (podobnie jak drugi “klasowy” socjalista Stalin) międzynarodowe umowy miał za nic. Czesi używając zdrowego rozsądku nie chcieli kłopotu i chcieli się dogadać. Hitler w nagrodę gwarantował nowe granice okrojonej przez siebie Czechosłowacji tylko po to, aby te umowy zdeptać.

Innym przykładem zaprzyjaźnionego państwa z Hitlerem (P. Zychowicz) może być roponośna Rumunia, która jednak na skutek nacisków II Rzeszy i zaprzyjaźnionego z nią Stalina straciła jedną trzecią swojego obszaru i ludności. Mimo tego weszła do osi Berlin-Rzym i oddała Hitlerowi 30 swoich dywizji na wojnę z Rosją (utraciła tam połowę). Więc jak Hitler dbał o swoich przyjaciół? Dodajmy, że Rumunia w przeciwieństwie do Polski nie miała spornych terytoriów z Niemcami… Intryguje też teza, jakoby rasistowski Hitler budując swoją przestrzeń życiową na Ukrainie, Białorusi i Rosji, pozwoliłby akurat istnieć silnej, niezależnej Polsce? Czy poprosiłby też Polskę o korytarz , kolej i autostradę na Ukrainę? Przecież to żarty...

Czy prezydent Mościcki nie powinien zdymisjonować Becka po załamaniu się jego polityki z Niemcami, szczególnie po zapoznaniu się z żądaniami Hitlera? (nasz amb. w Berlinie Józef Lipski, poddał się do dymisji, następnie poszedł na front, jako szeregowiec, on naprawdę wiedział, co to znaczy mieć HONOR). Co prawda min. Beck oddał się do dyspozycji prezydenta Mościckiego, który jednak jego rezygnacji Becka nie przyjął. Polityczni potomkowie Piłsudskiego nie byli jednak w stanie myśleć kategoriami tego typu zmian a na emigracji opozycja odpłaciła im pięknym za nadobne  (choćby kryzys nominacyjny, a nawet “czyściec” Wyspa Węży dla ok. 1,500 sanacyjnych oficerów)...

MOŻLIWE KONSEKWENCJE

Groza bierze, kiedy pomyślimy, co by z nami zrobił Stalin, kiedy karta wybranego (z Hitlerem) „mniejszego zła” by się odwróciła. Może skończyłoby się na jakiejś „Ludowej Republice Krakowskiej”, czy “Księstwie Warszawskim” z wdową po Feliksie Edmundowiczu – Zofią Dzierżyńską, jako prezydentem, czy I sekretarzem (ona miała szerokie plecy u Stalina). Nie bylibyśmy już przedmiotem targów zwycięskich aliantów; pies z kulawą nogą nie upomniałby się o polskich „faszystów”. Przecież Stalin i tak nazywał żołnierzy AK – faszystami(!).

Nie wspomnę o ewentualnym losie polskich kobiet na trasie przejścia Armii Czerwonej przez ziemię faszystowskiej Polski. Rezultatem wyprawy na Moskwę byłyby dotkliwe straty. Po klęsce Niemców w Rosji Stalin zaciągnąłby Polaków do Armii Czerwonej; do tego do dziś budzili byśmy się na post-faszystowskim kacu. Rozpatrując wariant porozumienia z Czechosłowacją w 1938 r. przeciw Niemcom, w sojuszu z „wojowniczą” Francją i Anglią, ”usztywnieni” zostalibyśmy przez idącą nam  bratnią armię sowiecką.

Z dzisiejszego punktu widzenia, jedynym optymistycznym argumentem za paktem Ribbentrop-Beck, ale tylko dla strony niemieckiej, byłaby wyjściowa pozycja niemieckiej armii w kierunku na Moskwę, jakieś 250 km bliżej osiągnięcia celu.

Tym, którzy porównać chcą sytuację aliantów Hitlera (np. Węgry czy Rumunia) trzeba polecić atlas geograficzny oraz zapoznanie się z niemieckimi stratami terytorialnymi na rzecz odrodzonej Polski w wyniku Traktatu Wersalskiego (1919). Trochę rozsądku. Ale Beck, przy swojej inteligencji mógł przewidzieć, że udzielenie Polsce gwarancji przez Francję i Anglię, w perspektywie odda Polskę Sowietom, co zrozumiał z pewnością w czasie internowania w Rumunii po sojuszu Sikorski-Majski.

CZY BECK MIAŁ RACJĘ

Trzeba zauważyć, że koncepcja J. Piłsudskiego n.t. dwóch wrogów wzięła się z położenia geopolitycznego, potencjału gospodarczego jak i z naszych historycznych doświadczeń. Polacy dumni ze swojej niepodległości, nie mieli zamiaru przelewać krwi za Hitlera przeciwko Sowietom, albo ze Stalinem przeciwko Hitlerowi: przecież przez 20 lat mieli niepodległość, którą sobie wywalczyli.

Beck w sensie strategicznym miał rację, zapomniał jednak o jeszcze jednym poleceniu Piłsudskiego: trzeba zrobić wszystko, aby do wojny wejść jak najpóźniej, najlepiej ostatnim. Tej zasady próbowała trzymać się Anglia, Stalin i oczywiście USA. Przyjęcie gwarancji brytyjskich automatycznie kierowało Hitlera przeciwko najsłabszemu elementowi w tworzonym przeciwko niemu łańcuchowi sojuszy.  Funkcją Polski było wykrwawienie przeciwnika i ofiarowanie Anglii i Francji kilku miesięcy czasu na przygotowanie się do wojny. Sojusznicy zdecydowali się dopiero odtworzyć niepodległą Polskę po zwycięstwie nad Hitlerem, ale jak wiemy to też nie było prawdą...

Polska z całym swoim obciążeniem, jako państwo odrodzone po przeszło 120 latach, wybrała trudną drogę, aby pod koniec wojny stanąć (co prawda oszukana podporządkowana Stalinowi) w obozie zwycięzców. Przez to będąc przedmiotem targów między zwycięskim wschodem a zachodem, geopolitycznie w sowieckiej sferze wpływów, ucierpiała wydaje się mniej, niż gdyby przyjęła inną postawę w latach 1938-39. Zastanawia, że Beck będąc absolwentem Wyższej Szkole Wojennej (komendant gen.T. Kutrzeba), ”kochając wojsko” nie myślał za wiele w kategoriach wojskowych, będąc świadom różnicy potencjałów militarnych między nami a naszymi sąsiadami. Polska niepodległa, żyła już w pożyczonym czasie...

KONIEC

Kiedy Beck został internowany w Rumunii, Niemcy wywierali ogromną presję, aby go przekazać Rzeszy, a przynajmniej nie wypuścić. Również rząd Sikorskiego (ministrowie nie mogli się zdecydować na wydobycie Becka) i wszechwładny francuski namiestnik amb. L. Noel robili wszystko, aby Beck nie wydostał się z Rumunii.

Były propozycje ucieczek: przez Husnu Taray, ambasadora Turcji (Beck odmówił), o innym planie ucieczki poinformowała polska sekcja BBC zanim doszło do ucieczki (!). Ambasador USA „Tony” Drexel Biddle, nawet załatwił Beckowi posadę na Uniwersytecie w Pensylwanii. Roosevelt (w.g. Andrzeja Becka) chciał użyć Becka z powodu jego doświadczenia w Lidze Narodów, do prac nad tworzeniem Narodów Zjednoczonych.

Wielkość Becka polegała na tym, że w przeciwieństwie do innych ministrów Europy,nie ugiął się przed Hitlerem (historyk Peter Raina), opóźniając (jednak niewystarczająco!- jkm) wybuch wojny spowodował, że Polska weszła do II wojny światowej nie izolowana (specjalność Hitlera), ale sprzymierzona z największą potęgą Europy, Anglią (prof. Piotr Wandycz).

O pierwszych dniach internowania Becka w Rumunii pisze jeden z jego pracowników (Paweł Starzeński, „3 lata z Beckiem”, PFK, Londyn, 1972) cytując jego opinię:

„Nic się nie obawiam, by Anglia miała zawrzeć odrębny pokój z Hitlerem. Byłby to koniec Imperium. Straszne czasy dla nas przyszły, ale Polska to nie drobny sklepik wczoraj założony. Ciekawe jak długo potrwa najnowsza przyjaźń Hitlera. Na pewno się pobiją”.

Ostatni raz Starzeński widział Becka w Brasov 27 października 39 r. wtedy Beck prosił:

„by w razie jego śmierci w Rumunii, pochować go na Węgrzech (…) I pochowajcie mnie twarzą ku Polsce”.

Interesującym źródłem informacji n.t. ostatnich lat Becka z internowania w Rumunii jest popularny publicysta Leopold Unger (polski Żyd ze Lwowa), który będąc kolegą „Buby”, pasierbicy ministra, zamieszkał z Beckami, razem z około setką agentów ochrony. Beck grał w brydża, budował modele statków (nawiązując do tradycji flandryjskich przodków), dużo palił. Mówił Ungerowi, że będą nowe granice, że Rosjanie nie wycofają się z Polski, ale następnej wojny długo nie będzie, wydawało też się, że bardziej kochał wojsko, niż dyplomację.

Zmarł na gruźlicę 5 czerwca 1944 w wiosce Stanesti, gdzie opiekowała się nim żona Jadwiga w dwuizbowej lepiance bez kanalizacji. W 1991 r. Andrzej Beck (zmarły w 2011 r. syn z pierwszego małżeństwa, który przeszedł przez Rumunię, Włochy, Anglię, USA, pod koniec wojny wstąpił do Armii Polskiej na Zachodzie), przy pomocy min.spraw zagr. K. Skubiszewskiego sprowadził prochy ojca i pochował na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (obecny był b. sekretarz Becka, Ludwik „Lulu” Łubieński, były pracownik RWE, świadek katastrofy gibraltarskiej, zamieszkały w Anglii, z którym korespondowałem pod koniec lat 80-tych, zm.w Londynie w 1996 r.).

OCENY KOLEGÓW I HISTORYKÓW

Pozwolę sobie na zakończenie przedstawić kilka „źródłowych” wypowiedzi o sytuacji Polski w 1939 r., jak i opinii o sterniku polskiej polityki zagranicznej:

Olgierd Terlecki, historyk (…) osoba Józefa Becka niewątpliwie rzadkiego w Polsce frankofoba, który od roku 1935, od śmierci Piłsudskiego, prowadził politykę zagraniczną w trybie właściwie dyktatorskim i który uzasadnioną oporność wobec francuskich prób zwasalizowania Polski doprowadził do żałosnych wynaturzeń.

Raffaele Guariglia, amb. Włoch w Paryżu. Płk.Beck ponosił największą odpowiedzialność za tę przerażającą naiwność polityczno-wojskową, na skutek, której Polska wolała popaść w konflikt z oboma (a nie tylko z jednym) ze swoich najbliższych sąsiadów(…). Polska została popchnięta do samobójstwa, do czego ten nieszczęsny i szlachetny kraj przejawiał zresztą szczególną skłonność w swojej historii.

Galeazzo Ciano, min. spraw zagr. Włoch (zięć Mussoliniego). Polska w każdym przypadku zapłaci koszta konfliktu. Są dwie możliwości, albo Oś zwycięży i wtedy Niemcy wchłoną Polskę, albo Oś zostanie pokonana i wtedy Polska stanie się jedną z prowincji Międzynarodówki bolszewickiej (podkr. – jkm).

Andrzej Ajnenkiel, historyk.  Styl Becka charakteryzowała tajemniczość, unikanie jasnych wypowiedzi, pozostawianie możliwości manewru. Ten młody, liczący 38 lat, wysoki mężczyzna mówiący kilkoma językami, w krótkim czasie uznany został za jednego z najbardziej liczących się w Europie dyplomatów. (…) Szczególnie nieufni byli wobec niego dyplomaci francuscy, którzy nie mogli mu wybaczyć niekiedy brutalnie realizowanej linii Marszałka – ukazywanie Quai d’Orsay, że Warszawa może prowadzić niezależną politykę od Paryża.

Roman Knoll, dyplomata (pisane na początku 1939 roku). Co do oceny przeszłości (…) możemy stwierdzić, że przemiany niemieckie 1933 roku miały dla nas znaczenie poniekąd korzystne, ponieważ zniechęcały do Niemiec wówczas bardzo mocne i aktywne w Europie mocarstwa zachodnie, odwracały od siebie finansjerę żydowska, która przez lat piętnaście odbudowywała potęgę niemiecką i wreszcie ponieważ położyły one kres naszym prawowaniom się z Niemcami na rynku międzynarodowym jako że nowi szefowie niemieckiej polityki narzucili swojej opinii publicznej przychylny do Polski ton, potrzebny im na czas załatwienia gdzie indziej innych spraw (…).

Michał Sokolnicki, Ambasador RP w Ankarze.  Jego postępowanie w sprawie Śląska było politycznym błędem. Błędu tego nie usprawiedliwia przeświadczenie Becka, zresztą trafne, że do wojny z powodu kryzysu sudeckiego nie dojdzie.

Leon Noel, ambasador Francji w Polsce.  Posiadał znakomitą pamięć (…) Znamienną jego cechą była niezwykła finezja, wypływająca ze świadomie pielęgnowanej tendencji do ukrywania myśli. Płk Beck posiadał niewątpliwie duże uzdolnienia do dyplomacji i myśl zawsze czujną i żywą, pomysłowość, zaradność, wielkie opanowanie, głęboko wpojoną dyskrecję, zamiłowanie do niej: nerw państwowy, jak go nazwał Richelieu, no i konsekwencję w działaniu. Znając go można zrozumieć, z całym uznaniem, że Piłsudski tego właśnie młodego oficera skierował ku sprawom zagranicznym. Był to groźny partner. (…) Płk. Beck mógłby być prawdziwym mężem stanu, gdyby tak nie lekceważył doświadczeń przeszłości, których sam nie miał. Jak zbyt wielu mu współczesnych, mających około 20 lat w roku 1914, jak tylu przywódców (…) faszystowskich, którzy również zbyt szybko doszli do władzy i zaszczytów (…) odznaczał się tendencją do traktowania wszystkiego, co działo się poprzednio, za mało ważne, a dotychczasową sztukę rządzenia jako będącą dopiero w kolebce.

Jacek K. Matysiak
Kalifornia, 2018
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika paparazzi

01-09-2018 [23:11] - paparazzi | Link:

Widać blogerzy boja się Pana. :-)

Obrazek użytkownika Jacek K.M.

02-09-2018 [07:13] - Jacek K.M. | Link:

Witam, myślę, że tekst powinien stać na swoich nogach i sam się bronić. Może być oczywiście inny punkt widzenia, Polacy mogli zawrzeć sojusz z Eskimosami, bądź Szwajcarią, ale to byłoby trudniejsze. Czasem czytam głos krytyczny i zgadzam się z nim, okazuje się, że krytyk nie czytał uważnie tekstu...Pozdrawiam...

Obrazek użytkownika zbychbor

02-09-2018 [22:24] - zbychbor | Link:

W tekście nie ma wzmianki, że Józef Beck był masonem.
I to było kluczowe jego działaniu.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

03-09-2018 [09:38] - rolnik z mazur | Link:

Znalazł się w dobrym towarzystwie na HMS Czarodziejka w sierpniu 38 w Gdyni. Stwierdził tez, że naród powinien go postawić pod murem jeśli Angole nie zaczną wojny z Hitlerem. 3.09.39 odetchnął z ulgą a 2 dni później czmychnal z Warszawy. Beck był i masonem i chorowitym ( wirus filipiński) tragicznym , niestety typowym przedstawicielem polskiej klasy panującej.pzdr