Prezes pręży się do skoku!

Współczuję felietonistom piszącym w tygodnikach, zwłaszcza tym, którzy bez względu na okoliczności, nie dość, że muszą co siedem dni wystukać utwór, to w dodatku o narzuconej przez redakcję liczbie znaków. A, niestety, nie każdy ma wenę Stefana Kisielewskiego, księcia gatunku, choć i mistrzowi zdarzały się mniej udane teksty. Tyle, że u dzisiejszych autorów dostrzegam odwrotne proporcje. O sobie nawet nie wspomnę. Bo cóż stąd, że nikt mi nie narzuca rytmu, ani liczby znaków i tak szału nie ma. Jednym słowem czuję się jak dramaturg, który już na etapie konspektu zwanego w branży treatmentem, spostrzega, że kolega Szekspir wpadł na ten pomysł kilka wieków wcześniej. I żebym to jeszcze czerpał z niedościgłego kanonu. Ale zaledwie po kilku zdaniach dociera do mnie, że najmarniejsi wyrobnicy klawiatury przenicowali ten temat na wszystkie strony, w tym po wielokroć także ja.
Z drugiej strony zastanawiam się czy serwowanie sucharów komuś przeszkadza? Analogie z rozmaitych dziedzin sugerują, że niekoniecznie. Proszę sobie przypomnieć ileż razy wysłuchujemy w towarzystwie przedpotopowych anegdotek, wakacyjnych wspomnień, które znamy na pamięć… Poczem rewanżujemy się pięknym za nadobne pytając retorycznie: czy ja wam już tego kiedyś nie opowiadałem. I słyszymy obłudne zaprzeczenia… Tylko jakiś złośliwiec wzdycha z kąta: stary, setki razy…
Ale i na bezkompromisowych są metody. Na przykład Karol Strassburger spacyfikował takich malkontentów czyniąc z opowiadania brodatych dowcipów swój znak rozpoznawczy. Podobnie postępują tak zwani kabareciarze z telewizyjnych stajni prywatnych stacji. Różnica polega wszak na tym, że przesympatyczny pan Karol puszcza do widzów oko, oni zaś raczej w stronę publiczności bąki. Dawnych wspomnień czar ratuje jedynie “Powtórka z rozrywki” w radiowej Trójce.
Wracam do polityki. Kwartet propagandzistów totalnych powiela od lat co piątek w pewnym rynsztokowym radiowęźle ten sam fekalny monolog na cztery głosy… Chociaż być może cienko przędząca Agora z oszczędności emituje wciąż to samo archiwalne nagranie? Podobno, jeśli bryndza się pogłębi, czterogłosowy monolog będzie defekował tylko jeden z tych dżentelmenów.
Główny generator rzeczywistości urojonej, którego funkcjonariusze wiernopoddańczo przestrzegają nakazu swych bossów: “wstajesz i łżesz”, też goni w piętkę i w treści i w formie. Damesy tej stacji od trzech lat stroją wciąż te same miny do tych samych rozmówców, rozanielone do zblatowanych, srogie do wrogów. Frontmeni zaś wyglądają jak gdyby grali w kamienną twarz, lecz ujęcia w planie amerykańskim kryjącym sedno tej zabawy trwają zbyt krótko, aby tak było w istocie.
Lotne czambuliki opozycji sunące krok w krok za przedstawicielami zjednoczonej prawicy przemierzającymi kraj, by spotykać się z wyborcami, w kółko wywrzeszczają mantrę: będziesz siedział! A niechże by raz któryś z posłów czy ministrów dał satysfakcję grandziarzom i usiadł w trakcie wiecu, choćby na rozkładanym wędkarskim krzesełku. Rozzuchwalone bojówki totalistów najlepiej zbijać z pantałyku kpiną.
Ciekawe też czy któryś z pijarowców dobrej zmiany wpadnie na pomysł jak groźną twarz Jarosława Kaczyńskiego z propagandowych plakatów opozycji wykorzystać przeciw Platformie? Bowiem moim zdaniem prezes na tej fotografii wyraźnie szykuje się do skoku na zaprzańców wszelkiej maści.
Wracając do rozterek felietonistów. Skąd wiem, że mają rozterki? Bo to ludzie inteligentni i rzadko popadają w samouwielbienie. No cóż, muszą z tym żyć, gdyż prawa uniwersum są nieubłagane. Powtarzają się pory roku, przypływy i odpływy, narodziny i zgony galaktyk, a co dopiero polityczne tematy na małym spłachetku Ziemi. Nihil novi sub sole, jak mawiali starożytni. Tym bardziej, że mantra przynosi niekiedy pożądane efekty wprost. “Kartagina musi być zniszczona”, powtarzał w kółko Katon Starszy. I proszę bardzo. Albo a rebours. “Balcerowicz musi odejść”, gardłował Lepper. I powiesili wołającego na Wiejskiej. Ciekawe komu ziści się wieszczba: “będziesz siedział!”?
A pierwsze wybory już za dwa miesiące. Jak ten czas leci.
 
Sekator
 
PS

- Co to jest pantałyk? - Pyta mój komputer.
- Słowo o tajemniczej etymologii, chyba orientalnej, być może rodzaj siedziszcza albo siodła, ale głowy nie dam - wyjaśniam enigmatycznie. - Resztę sobie dośpiewaj mruczę ciesząc się, że nie zapytał na czym polega zabawa w kamienną twarz.Prezes pręży się do skoku!
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Temperatus

21-08-2018 [13:55] - Temperatus | Link:

A określenie "zaprzaniec" zapewne oznacza  kogoś, kto nie jest fanem PiS? Czyli targowiczaninem,wrogiem Polski, płatnym agentem, gorszym sortem,zakazaną mordą i t.p., i t.d., etc. Aha: i jeszcze "lewakiem", choć nikt tutaj nie potrafił mi wyjaśnić tej nazwy czy choćby przyznać, że nie wie co to oznacza. A oznaczała  terrorystów  lat z 1960-70 spod znaku Czerwonych Brygad czy Tupamarros. Wie ktoś chociaż co to było? A może Pan Autor..?