Wybory sfałszowano! (analiza logiczna)

Zdecydowany tytuł notki to taki hołd dla komentatorów i blogerów, którzy maja równie zdecydowane acz przeciwne zdanie. W szczególności dla kolegi Stopsa, który od wczoraj dość nachalnie nagabuje komentatorów i blogerów uznanych przez niego za „pisowskich” o ujawnienie dowodów, na podstawie których Jarosław Kaczyński uznał, że doszło do fałszerstwa. Nie wiem jak inni ale ja koledze Stopsowi odpowiedzieć mogę tylko, że nie nazywam się Jarosław Kaczyński wiec nic, czym dysponuje Jarosław Kaczyński ujawnić nie mogę. Postaram się jednak wykazać, że nawet jeśli Kaczyński nie dysponuje w zanadrzu niczym, o czym by kolega Stops by nie wiedział, ma powody by to, co powiedział z sejmowej mównicy, mówić.

Posłużę się argumentami, których używają specjaliści, by wykazać, że nie mamy do czynienia z żadnymi podejrzanymi działaniami. Tacy jak choćby pan Norbert Maliszewski. Wbrew tytułowi posłużę się nimi nie po to by wykazać oszustwo wyborcze ale rzecz znacznie istotniejszą, czyli potrzebę powtórzenia wyborów. To najważniejsza sprawa. Powód powtórzenia („systemowy” czy też wynikający z „wałka” to rzecz drugorzędna).

W jednym z poprzednich tekstów* pisałem o „błędzie systemowym”, który według Maliszewskiego spowodował „przesunięcie” się około 3% głosów z partii, na którą oddający je chcieli zagłosować na druga, która w efekcie (wbrew swym intencjom) poparli. Do tych 3 % należy dodać prawie 6 głosujących% (różnica odsetka głosów nieważnych w podobnych wyborach z 2006, 2010 i 2014 r.), którzy na skutek błędu systemowego, tak zwanego „efektu książeczki” oddali głosy nieważne. Mamy zatem prawie 10 % uczestniczących w wyborach, którzy głosowali, nie na skutek własnej indolencji tylko z uwagi na sposób przeprowadzenie wyborów niezgodnie z własnymi intencjami. W sumie to około  1 milion 200 tysięcy wyborców.

Czy taka liczba wyborców, którzy głosowali wbrew zamiarom a na skutek przyjętego w tych wyborach sposobu glosowania to niewystarczający powód do ich powtórzenia?
Ale idźmy dalej. Do tego tytułowanego fałszu wyborczego.

Dzięki koledze rajderowi135 dowiedziałem się że w 2010 r. wybory do sejmiku mazowieckiego, inaczej niż w innych województwach, odbywały się także przy użyciu książeczki. W efekcie odsetek głosów nieważnych był drastycznie większy niż w reszcie Polski.  Taką samą informację zawiera tekst  Łukasza P. Lipińskiego z „Polityki”**
Trudno mi to weryfikować ale, wbrew opinii pana Lipińskiego i intencjom rajdera ta okoliczność wcale nie zamyka sprawy. Wręcz przeciwnie.

Oto mamy rok 2010 a w nim niewątpliwą możliwość zapoznania się ze skutkami  wprowadzenia glosowania za pośrednictwem książeczki. Jeśli ktokolwiek analizował te dane, a nie mam wątpliwości że powinien, bez problemu doszedłby do wniosku, że zastosowanie tego rozwiązania zaszkodzi wynikowi wyborów. Taką analizę powinna przeprowadzić oczywiście PKW.

Jeśli więc, po doświadczeniach 2010 r. na Mazowszu ktoś podjął decyzję o zastosowaniu „książeczki” w całej Polsce to…
Tu robimy pauzę i przechodzimy do ulubionego tematu kolegi Stppsa czyli zasługującej jego zdaniem na penalizację wypowiedzi Kaczyńskiego. Zanim zajmę się tym, co powiedział, przypomnę czego się od niego domagano. Żądano by nie godził w dobro Polski swymi oskarżeniami. I w mojej ocenie, zarzucając przeprowadzającym wybory fałszerstwo, dokładnie do tych oczekiwań się zastosował.

Przeprowadzenie w skali całego kraju wyborów metodą, która w oczywisty i bardzo widoczny sposób ujawniła swe wady w skali Mazowsza można ocenić na dwa sposoby.
Albo było to czyjeś świadome działanie, którego celem była zmiana wyniku wyborów a to niewątpliwie jest oszustwem, fałszem i nadużyciem.

Albo też PKW to stado bezrefleksyjnych idiotów, którzy nie potrafią przez cztery lata wyciągnąć oczywistych wniosków.

Kaczyński nie miał wyjścia. Nie chcąc godzić w dobre imię Polaki nie mógł przyznać, że w leżącym w środku Europy państwie, będącym demokracją z pretensjami, wybory oddano w  ręce idiotów. Musiał wybrać to drugie rozwiązanie!
* http://rosemann.salon24.pl/617965,blad-systemowy
** http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1600393,1,tlumaczymy-skad-wzielo-sie-tyle-glosow-niewaznych-w-wyborach-do-sejmikow.read

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika spo-kojny

27-11-2014 [20:11] - spo-kojny | Link:

Według sondażu na 1000 waznych głosów na PO głosowało 273 obywateli,
przy wzroście ilosci głosów niewaznych o jakies 9% w stosunku do 2010 roku to znaczy że 267/1000 * 920=246 róznica wynosi 27 osoby .
na PIS głosowało według sondażu 315 osób
268/1000*920= 247 różnica wynosi 68 osób
na PSL według sondażu 170 osób
232/1000*920=213 osób różnica wynosi - 43 osoby
na pozostałe komitety wedłud sondażu 242 osoby
231/1000*920=213 osób różnica wynosi 29 osoby

A co z tego wynika że w sondazu co najmniej 43 osoby na 1000 to ludzie którzy oszukiwali ankieterów i pomimo głosowania na PSL twierdzili ze głosowali na inne ugrupowanie . Albo druga możliwość to taka że sfałszowano karty do głosowania .

W co wierzyć ? Logicznie biorąc gdzies ktoś musiał oszukiwać.

Obrazek użytkownika K.W.

27-11-2014 [21:36] - K.W. | Link:

W miejscach gdzie ZSL zdecydowanie zwyciężało było dużo głosów nieważnych na ZSL właśnie. Może to wynikać z fałszowania kart poprzez dostawienie krzyżyka "swoim"
Dobry wynik ZSL może być również efektem odejścia elektoratu PO, który jednak nie chciał głosować na PiS.