Jak mocny jest Stalin?

- Jest piękny  - to  najwspanialszy i najmądrzejszy ze wszystkich ludzi. Kieruje największym państwem na świecie. Niesie narodom wolność, pokój i postęp. Gdyby nie Armia Czerwona, Polacy zostaliby wymordowani przez Niemców. Pójdziemy śladem Związku Radzieckiego. W pierwszym na świecie prawdziwie demokratycznym państwie rządzą robotnicy i chłopi. Nie wyzyskuje się w nim nikogo, tworzy ono warunki rozwoju dla tych, którzy  dotąd nie mieli ani pracy ani ziemi. Nigdzie dzieci na świecie nie mają tak dobrze, jak w  socjalistycznym Związku Radzieckim, na czele którego stoi Stalin. To ich najlepszy przyjaciel, zawsze uśmiechnięty i dbający o ich przyszłość. Nie jest człowiekiem wysokim, ale ma w sobie niezwykłą siłę - jest najpotężniejszy.Źli, zacofani ludzie starają się temu przeszkodzić i wymyślają takie kłamstwa jak Katyń. Nie pokona go ani samolot, ani łódź podwodna, ani żadna bomba. Bomba atomowa też mu nie da rady!
Dotąd  monologu nauczycielki Staś słuchał z pewnym niedowierzaniem, ale gdy miał sobie wyobrazić, że Stalin oprze się sile tej potężnej bomby, o której wiedział, że wypala wszystko, głośno tej możliwości zaprzeczył. Reszta klasy, a właściwie dwóch klas, gdyż była to mała szkółka w Bystrzejowicach, gdzie nauka odbywała się w klasach łączonych, trwała w milczącej zgodzie dla słów swojej pani.  Nauczycielka pochodziła z Żytomierza. Wychowała się więc poza granicami Polski. Wyssała tam komunizm z bolszewickiego cycka; sama wierzyła w sens tego wszystko, co mówiła, w swoją misję bezwzględnego przekonania dzieci do nowoczesności.
- Czy ty widziałeś kiedyś pociąg? - zwróciła się bezpośrednio do Stasia. Jedyny spośród całej gromadki reprezentował popartą odwagą   świadomość o politycznym świecie, kształtowaną przez ojca marynarza z „Błyskawicy” i weterana spod Pińska oraz zastęp stryjów należących do Armii Krajowej. Doświadczona propagandzistka wyczuwała opór małoletniej materii.
- Widziałem. Na obrazkach.
- Ale czy widziałeś pociąg prawdziwy, z bliska?
- Nie widziałem, słyszę go tylko nieraz, jak gwiżdże i hałasuje w Minkowicach.
-  No właśnie, nie wiesz! Nie zdajesz sobie sprawy, jak silna i wielka jest taka lokomotywa.
 
Wyrwała podwójną kartkę ze środka zeszytu.  Usiadała przed Stasiem na pulpicie ławki - stara sztuczka politruków, starających się o zdobycie większego zaufania audytorium  w drodze do jego zdominowania. Majtki miała robione na drutach. Sięgały jej do samych, masywnych kolan.
- Nawet dwa pociągi, idące w przeciwnych kierunkach nie dałyby rady Stalinowi! – trzymała kartkę prze sobą w wyciągniętych rękach. Szarpała gwałtownie w niby to daremnej próbie rozerwania kartki, w którą wcielił się na tę chwilę sam niezwyciężony przywódca wolnych ludów.
- Nawet dwa pociągi…
Staś prawie że uwierzył, przekonany wymową takiej perswazji. Bezwiednie skomentował z uznaniem:
- Ale mocny skurwysyn!
No i w tej sekundzie dostał się w łapy, z których każda  wyrażała dotąd siłę rozjuszonego parowozu, a Helena Ł. to był kawał baby. Pewnie przez manto, jakie mu się wtedy dostało, dokładnie zapamiętał ten polityczny wykład na całe życie. Nauczycielka pozbyła się go szybko – przeniesiony został przedwcześnie do odleglejszej szkoły, gdzie miał trafić dopiero w starszych klasach.
 
Za późno się za niego wzięto. W światłym środowisku  domowym zdążył się dowiedzieć o nikczemności komunizmu, o wartości jego piewców i bohaterów. Został zaszczepiony na całe życie, bez potrzeby szczegółowego wykazywania skurwysyństwa całego bolszewickiego patriarchatu. Reszcie dzieciaków nie było to dane. Czerwona zaraza poraziła umysły ówczesnego pokolenia i okazała się chorobą dziedziczną. Absolwenci rozeszli się po świecie, roznosząc plagę po urzędach, szkołach i zakładach pracy. Po sześćdziesięciu latach stan zsowietyzowania miejscowych nie ustępuje. Kilkoro wiernych Stalinowi nauczycieli odmieniło okolicę – ludzkie dusze - bardziej niż bomba atomowa. Dlatego mówię o tym jak jest mocny, a nie jaki był mocny Stalin. Gdyby wybuchła tu bomba podobna do tych zrzuconych na miasta japońskie w roku 1945, to do dziś flora i fauna zregenerowałyby się całkowicie a pomni tragicznego doświadczenia ludzie zasiedliliby zniszczoną ziemię. Tymczasem zatrute idee Marksa skutecznie wprowadzane w życie przez bolszewizm, stały się po jego rzekomej likwidacji jeszcze bardziej zjadliwe. Uległy licznym mutacjom i dużo sprytniej przekazywane najbardziej wrażliwym elementom społeczeństwa przez wrogów prawdy. Początkiem kuracji  powinno być pokazywanie wyborcom, które z partii politycznych pochodzą się ze stalinowskiego zasiewu. Tych nieskażonych pozostaje niewiele.