Lech Zborowski: SCHETYNY „ZACHOWANIA ANARCHICZNE”

Jak można było przewidzieć zaraz po Bronisławie Komorowskim z jego „odmętami szaleństwa” ujawnił się nam następny mistrz arogancji i politykierskiej nowo mowy.

Nasz eksportowy minister Grzegorz Schetyna wyraźnie pozazdrościł towarzyszowi walki o wszelaką wolność i demokrację i wyskakując przed najbliższy mikrofon uraczył nas równie wzniosłymi wynurzeniami. Nie zabrakło w nich „anarchicznych zachowań”, „święta demokracji” czy różnego rodzaju „fundamentów”. Nie wiem czy to z powodu jakiegoś intelektualnego przesilenia ministerskiego umysłu czy z innej przyczyny, ale wynurzenia pana Schetyny okazały się nieoczekiwanie interesujące. Nie znaczy to, że są mniej aroganckie niż nabierające sławy „odmęty szaleństwa”. Wygląda jednak na to, że następca słynnego Radka powiedział niechcący więcej niż chciał.

Chwaląc policyjną akcję przeciwko protestującym w siedzibie PKW, Schetyna stwierdza: „To nie kwestia przeprowadzenia wyborów, ale kwestia bezmyślnej agresji, podważania fundamentu państwa”. Przede wszystkim ten niezwykle zagraniczny minister powinien wiedzieć, iż w normalnym świecie taka „bezmyślna agresja” nazywa się „civil disobedience” czyli obywatelskie nieposłuszeństwo, stosowane właśnie wówczas kiedy to rząd lub jego instytucje łamią prawa i zasady postępowania. Jednak prawdziwą perłą jest druga część tego zdania. Otóż, jeżeli „agresorzy” znaleźli się w budynku PKW aby protestować przeciwko oszustwom wyborczym, a pan Schetyna twierdzi, że był to atak na fundament państwa, to wynika z tego jasno, że dla ministra fundamentem jego państwa są wyborcze oszustwa. A to dopiero początek zaskakującej szczerości pana Schetyny.

Stwierdza on dalej: „To wielkie wyzwanie dla państwa, dla PKW i klasy politycznej, aby następne (!)wybory przeprowadzone zostały w sposób przejrzysty, profesjonalny i transparentny”. Z tego wyznania wynika jasno, że przyznaje on , iż obecne wybory nie są ani przejrzyste, ani profesjonalne, ani transparentne!!! A tak na marginesie, to nie chcąc zabierać panu ministrowi przyjemności z używania mądrych słów, zauważę jednak skromnie, że przejrzyste i transparentne to jedno i to samo. Przy okazji muszę stwierdzić, że ładunek arogancji w postawie pana Schetyny wyjaśnia w dużym stopniu jego określenie „klasa polityczna”. Ja zawsze myślałem, że są obywatele i ich reprezentanci, którzy dla nich pracują.

No, ale nie chcę iść w tych rozważaniach zbyt daleko, gdyż mogłoby się okazać, że dokonuję aktu agresji przeciwko fundamentom jakiejś ważnej klasy politycznej. Minister Schetyna nie ma jednak takich problemów i swoje rozważania snuje wprost do mikrofonu, mówiąc dalej: „Wybory są świętem demokracji, nawet jeżeli dochodzi do problemów, do kłopotów, musimy wspólnie przez to przejść”.

To wynurzenie jest szczytem bezczelności. Po pierwsze, panie Schetyna wybory nie są żadnym świętem demokracji tylko zwyczajnie niezbędnym jej elementem. Oczywiście pod warunkiem, że są uczciwe i nie podlegają żadnej manipulacji! Powtórzę na wypadek gdyby pan nie załapał: w demokracji wybory muszą być uczciwe! Po drugie, jeśli chodzi o rzekome kłopoty, to ja takich nie widzę. To co widzę, to ordynarne i wyrachowane oszustwo.

Tak więc, nie obchodzi mnie co i z kim zamierza pan przechodzić. Osobiście z klasą polityczną pana ministra nie jest mi po drodze. Pan Schetyna określił również czwartkowe zajścia w siedzibie PKW jako „zachowania anarchiczne”. I tu pełna zgoda. Tyle, że nie czwartkowe zajścia, a wieloletnie, codzienne działania bandy usłużnych „sędziów”, z których kilku zasłużyło się taką samą usłużnością już w stanie wojennym, wydając haniebne wyroki na działaczy opozycji.

Okazuje się również, że minister ma dojścia do informacji nie tylko na ziemi, ale i w niebie gdyż obwieszcza proroczo jeszcze przed wynikami wyborczej farsy: „wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że koalicja PSL i PO będzie w zdecydowanej większości województw kontynuować rządzenie urzędami marszałkowskimi oraz sejmikami i będzie miała większość”. Dzisiaj już wiemy, że dyrektywy z góry (może nie koniecznie z nieba) sprawdzają się w całej pełni.

W tym całym przedstawieniu nieprawdopodobnej arogancji i hipokryzji nie zabrakło oczywiście poprzednika ministra Schetyny, Radosława Sikorskiego. W samym środku tej nieprawdopodobnie bezczelnej demonstracji deptania resztek naszych praw i godności Sikorski pojawił się w Bostonie na uniwersytecie Harvard aby wygłosić prelekcję na temat ...polskich wzorców demokracji dla Ukrainy (!) Nie sądzę aby potrzebny był jakikolwiek dodatkowy komentarz.

Lech Zborowski
wzzw.wordpress.com