Wydepilowane świnie

Kto żyw wtrąca swoje trzy grosze do deliberacji o zamieszaniu w Sądzie Najwyższym. Niestety, z owej kakofonii argumentów wybrzmiewają zaledwie dwa: golono, strzyżono, bo nikt nie chce poprosić o autorytatywną wykładnię Trybunału Konstytucyjnego. Z braku laku, jako, że niedawno przyznałem sobie prawo do rozstrzygania wątpliwości konstytucyjnych w trybie kontroli rozproszonej, oświadczam: DEPILOWANO!
A pisząc poważnie, moralne kwalifikacje sędziów Sądu Najwyższego w wolnej Polsce, którzy orzekali także w stanie wojennym najtrafniej ocenił mecenas Marek Markiewicz. Cóż stąd, że niby nie ferowali wyroków skazujących opozycjonistów, czyli przez analogię do
wykrętów prezydenta Clintona, któremu zarzucano, że palił trawkę, oni też palili, ale ponoć się nie zaciągali? Żaden wszak nie wpadł na pomysł, że aby w tamtych czasach próby się nie ześwinić, wystarczało zrzucić sędziowską togę i zostać na przykład, wzorem Markiewicza, taksówkarzem, dozorcą czy ekspedientem. Ba, młode wówczas sędziny mogłyby się nająć na modelki Mody Polskiej, lub z braku aparycji na sprzątaczki tamże.
Teraz dam się ponieść luźnemu strumieniowi skojarzeń, nie do końca a propos wyłącznie stanu sędziowskiego. Pewien narodowiec spotkał po latach swoją pierwszą miłość. Dawne uczucie zapłonęło, zwłaszcza w jej sercu, od nowa. W jego także zaczęło się tlić, póki nie dowiedział się, że ona była sędzią w najczarniejszych(najczerwieńszych?) czasach PRL i nie stroniła od ferowania drakońskich wyroków z czapą włącznie.
Grupa moich znajomych z hukiem opuściła przyjęcie weselne dowiedziawszy się, że właściciel lokalu był do końca minionego(?) systemu prominentnym esbekiem, czym chwalił się gościom. Ja zostałem tylko ze względu na powinowactwo z panną młodą.
Walentynki. Hotelowa restauracja w centrum Warszawy. Przy jednym ze stołów spore grono dżentelmenów z resortowym piętnem na obliczach. Z jednym, teraz emerytowanym pułkownikiem, los zetknął mnie przed laty. Był czarujący. Raczej pertraktował niż przesłuchiwał. Ale wiedziałem skądinąd, że ma na sumieniu całkiem spory cmentarzyk. Przy barku sączyli drinki dwaj prawicowi politycy z górnej półki. W pewnej chwili “mój” esbek podszedł do nich i ucięli sobie we trzech miłą pogawędkę. No cóż, nieznajomi także często gwarzą na wysokich stołkach.
Pointę do tych wspomnień dopisał swymi medialnymi występami pewien zacny prawnik. Odniosłem wrażenie, że jego krąg towarzyski nie zna granic. Wprawdzie, na szczęście, czarujące uśmiechy i lansady w publicznych rozmowach ze specyficznymi interlokutorami w zaskakujących miejscach, nie rzutują chyba na postawę i poglądy pana mecenasa, ale dają do myślenia na temat przenikania się elit z elytami.
Ja generalnie obracam się wśród ludzi, którzy owych interlokutorów nie wpuściliby nawet na kuchenne schody, rozumiane oczywiście symbolicznie. Jednak wciąż nie jestem pewien czy maksymę: “powiedz mi co czytasz, a powiem ci kim jesteś”, można już zastępować parafrazą: ”powiedz mi z kim biesiadujesz, a powiem ci kim jesteś”. Bowiem trzymając się oryginalnej wersji większość populacji należałoby uznać za nołnejmów, gdyż pusta lista lektur chroni prywatność lepiej niż RODO. Zaś marne koneksje towarzyskie niekoniecznie muszą spełniać przesłanki innej mądrości ludowej: “z kim przestajesz, takim się stajesz”, tym bardziej, że to niekiedy podmiot domyślny z tego porzekadła miewa talent reedukacyjny. I oby to dotyczyło adwersarzy zacnego mecenasa.
 
Sekator
 
PS.

- A nie sądzisz, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż jakaś pozytywna moc zdoła przerobić funkcjonariuszy propagandy medialnej w obiektywnych dziennikarzy - pyta mój komputer.
- Sądzę - wzdycham. - Ale każdemu wolno marzyć.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pani Anna

12-07-2018 [14:07] - Pani Anna | Link:

Wszystko pięknie, ale uważam, że powinien pan pisać otwarcie i po nazwisku. Tylko wtedy to ma sens, a tak, to wszyscy niby wiemy, ale nie powiemy. Najbardziej boli mnie w naszym kraju brak podstawowej odwagi cywilnej.