Tylko serwerów żal…

Mija rok za rokiem, ani się obejrzeliśmy, jak dzieci nam urosły, a włosy posiwiały. Już prawie przyzwyczailiśmy się do szybkich zmian w otaczającym nas świecie. Jeszcze niedawno Internet był mglistym wyobrażeniem, swoistą opowieścią o żelaznym wilku, a komputer PC z procesorem 386 i edytorem TAG jawił się jako niesamowity luksus i szczyt techniki kosmicznej.
Bo po prawdzie, był nim – podobne procesory w liczbie pięciu stanowiły mózg amerykańskiego promu kosmicznego, co to miał wywozić na orbitę broń do zwalczania jedynie słusznego ustroju w programie „Gwiezdnych Wojen”. Ani się człowiek obejrzał, jak poczciwe pecety zaległy na zakurzonym pawlaczu, a dostęp do Sieci, najlepiej bezprzewodowy stał się równie niezbędny jak panatuskowa ciepła woda w kranie.
Współczesny polski geek ma poważny dylemat, czy jest sens kupować kolejny tablet, czy do wszystkiego wystarczy telefon rozmiarów chińskiej paletki do ping-ponga i niemal równie tani. W tzw. międzyczasie Związek Sowiecki trafił do lamusa historii, a na jego grobie wyrasta dorodna narośl neorosyjskiego agresywnego nacjonalizmu, zagrażającego po staremu połowie Europy. Naszej połowie.
Zmienia się więc sporo, jedno wszakże zostaje po staremu – Państwowa Komisja Wyborcza reprezentowana przez niesamowite grono szacownych figur woskowych, pieszczotliwie zwanych „leśnymi dziadami” nawet przez „reżimowe” media. Z wyborów na wybory pocieszny i kabaretowy wręcz obraz pełnych namaszczenia konferencji prasowych przeobraża się, niczym w dobrym horrorze, w coraz bardziej groteskową i przerażającą pantomimę zombie, wyalienowanych ze współczesności równie mocno, co ich nieumarłe haitańskie odpowiedniki ze świata żywych.
Groteska bywa zabawna i poniekąd oczyszczająca, ale przerażenie rodzi się ze zrozumienia roli, jaką ta kuriozalna zbieranina dziwolągów w systemie politycznym III RP. Legitymuje ona oto i działa jako adwokat schorzałego i coraz bardziej niewydolnego systemu praktycznej realizacji kwintesencji demokracji, jaką stanowią wolne wybory. Przy czym od razu zaznaczę, że przymiotnik „wolne” odnosi się najlepiej do szybkości, z jaką mielą młyny sprawiedliwości dziejowej.
Ponieważ prawa biologii bywają zadziwiająco podobne do praw polityki, również w obrocie demokratycznym funkcjonuje zasada atakowania przez pasożyta najsłabszego punktu organizmu. W tym wypadku „wrotami zarażenia” stała się zasada praktycznej nieusuwalności członków PKW przy jednoczesnej całkowitej ich nieodporności na zakulisowe urzędnicze manipulacje przy mechanizmach praktycznej obsługi czynności wyborczych.
Wolni od obaw o mściwość opozycji sędziowie piastujący swe dożywotnie synekury z dużą dozą wyższości i typowo humanistyczną dezynwolturą odnoszą się do wszelkich kwestii praktyczno-technicznych, pozostawiając ją profanom, tym nieco niedomytym brodaczom w powyciąganych swetrach, którzy porozumiewają się tylko częściowo zrozumiałym narzeczem Morloków.
Szlachetni Elojowie oczywiście nie zniżają się do kontaktu z tym ponurym ludem, żywiącym się zimną pizzą i napojami gazowanymi, by nie skalać wysublimowanej szlachetności swego oglądu rzeczywistości przez pryzmat czystych, precyzyjnych ustaw, zarządzeń i komunikatów.
W efekcie, z wyborów na wybory jakość pracy PKW spada z poziomu „może i czasem były pojedyncze przypadki nieprawidłowości, ale nie miały wpływu na wynik”, przez obecny „nie da się uniknąć ryzyka awarii, ale zawsze możemy policzyć na liczydłach, mamy supernowoczesne, japońskie, z tytanowymi paciorkami”, po ostateczne „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz?”.
W praktyce sprowadza nas to niemal do punktu wyjścia, jakim było niesławne referendum ludowe „3 razy tak” w roku 1946. To, co stało się w listopadzie bieżącego roku, przekracza granicę demokracji i przekracza granicę Europy. Niczym „Pędolino” pędzimy skokami „Pędzącego Królika” do wysokich standardów Republiki Noworosyjskiej, powstałej właśnie na gruzach wschodniej Ukrainy i trupach holenderskich dzieci, które miały pecha znaleźć się w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu.
Że przesadzam? Że to wszystko tylko bałagan, niekompetencja, bezhołowie, skoki napięcia w sieci i wzmożona aktywność słoneczna? Skoro tak, to dlaczego nasz wielce szanowny pan Prezydent, oby żył wiecznie, „uwalił” w ubiegłym roku inicjatywę ustawodawczą posłów opozycji, mającą za zadanie zamknąć szeroko otwarte wrota do sabotażu i fałszowania wyborów? Skutkiem tamtej decyzji jest przyjęcie i realizacja oferty małej łódzkiej firemki, która za grube miliony w trzy miesiące, szast-prast, zmontowała ogólnopolski system obsługi wyborów, mający za zadanie sprawnie, bezpiecznie i bezbłędnie zagregować głosy milionów wyborców z tysięcy komisji w setkach powiatów. Nawet genialny Edison nie wywiązałby się skutecznie z takiego zadania na takich warunkach.
No, chyba że… chyba że faktyczne zadanie dla twórcy programu sformułowano w istocie całkiem inaczej. Wszelkie pozory wskazują bowiem na to, że decydenci odpowiedzialni za to zamówienie zrobili co tylko się dało, by uderzając stosunkowo niewielką siłą w precyzyjnie wybrany punkt, skutecznie rozchybotać nasz system polityczny i wielkie emocje społeczne, zniechęcając zarazem całe rzesze obywateli do korzystania z przywilejów demokracji i pozbawiając ich złudzeń co do słuszności diagnozy imć Sienkiewicza, wyrażonej określeniem „kamieni kupa”.
Zupełnie jak w dżudo, lekko popychasz w odpowiednim miejscu i przeciwnik efektownie i z hukiem wali się na ziemię. A przecież nasz ulubiony prezydent sąsiedniego mocarstwa jest wielkim miłośnikiem tej szlachetnej japońskiej sztuki walki…

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika willys

20-11-2014 [02:47] - willys | Link:

Bardzo dobry tekst.Brawo !!!

Obrazek użytkownika Lektor

20-11-2014 [11:53] - Lektor | Link:

No właśnie: Dali się (ci starcy z komisji) wyjumać, bo noe znają piosenek !

Dziś prawdziwych cyganów już nie ma .......

..............tylko koni, tylko serwerów żal.

Obrazek użytkownika wasser

08-12-2014 [12:30] - wasser | Link:

Gratuluję wyborczej wygranej. Rawianie liczą na zmiany. Przesłanki do zmian wreszcie stały się realne. Życzę sukcesów.