Siatkówka, czyli podłość ludzka nie zna granic!

Najpierw jakaś menda (no dobra – wiemy kto, ale pst... ) narobiła, pardon, gnoju (OK – bądźmy kulturalni: zaserwowała asa) i prezydent Wrocławia Dutkiewicz musiał poczuć się wywołany do tablicy, by się publicznie tłumaczyć, że nigdy nie przyjął.

To musiało być strasznie frustrujące, bo przecież pamięć ludzka jest jaka jest i kiedy sobie czyjaś pamięć przypomni, że... to straszna, pardon, ryfa się robi .

Jak to wygląda w praktyce, pokazuje kontra, w wyniku której jakaś szuja przypomniała sobie, że ten prezes od siatkówki (ten, który zatrzasnął się w solarium, ten porywacz męskiej reprezentacji w siatkówce Kaczyńskiemu od stołu z gotowym śniadaniem) przyjął kiedyś perfekcyjnie.

I w wyniku przyjęcia został zatrzaśnięty nie w solarium, a w anclu.

I to za co? Za gówniane kilkaset tysięcy wziątki?! Żarty jakieś?! Takiego porządnego człowieka?! I honorowego?!

Skąd wiem, że porządny i honorowy?

No jak to skąd - przecież nie można mu zarzucić, że się nie podzielił:

- wszak wiceprezes Artur P. też już zatrzaśnięty!

PS. Czirliderka jakaś przypomniała sobie, że Boga, Honor i Ojczyznę w nosie ma.

Cóż – dobrze, że nie w ma d....

Bo d... najwyraźniej zajęta.