Organizacja Widmo – Shade Org

 
Wybrali już dawno słowo Shade do swej nazwy, a nie bardziej spektakularne Spectrum.
Zrobili to dlatego, bo shade ma bogatszy repertuar znaczeń, który im pasuje. Shade to nie tylko widmo, duch, czyli coś niewidzialnego i tajemniczego, lecz także cień, klosz, abażur, zasłona. Tak właśnie pojmowali swoje zadanie. Być zawsze w cieniu. Dawać wybranej sprawie, lub osobie, czy grupie klosz. Zasłaniać zawsze to, co nie powinno trafić do oczu, czy uszu tych, co nie powinni wiedzieć. Czasami to były całe narody.
Rosja i narody post-sowieckie mają na to określenie krysza. Biznesmen bez kryszy narażony jest na wiele kłopotów i nagłe nieprzyjemności. Lecz tak tam już jest, że jak trzeba mieć kryszę, to wybiera się jedno z dwojga: służby albo mafię. Krysza to krysza – daje względne poczucie bezpieczeństwa, którego nie może dać państwo. Jasne, że to kosztuje. W rezultacie jest obojętne kto, byle był ten parasol. Nie ma różnicy między mafią i służbami.
 
Wiele państw chwali się swoimi tajnymi służbami. Są z nich dumni. Dumni z ich skuteczności i lojalności. Co za komiczny absurd. Żadne służby, nigdzie, nie są w stosunku do kogokolwiek lojalne. Ewentualnie mają tylko chwilowe interesy związane z aktualną władzą, która formalnie nadzoruje służby. Władze się zmienią, to służby albo zaczną służyć nowym panom, albo zaczną knuć i mieszać, by dokonała się kolejna zmiana, taka, jaka będzie im pasowała.
Władze, czyli rządy i ministerstwa potrzebują służby specjalne. I vice versa. A rezultat jest taki, że służby zawsze korumpują polityków. Nie powiem o dyplomatach. Tam to generalnie trudno wyczuć, kto jest "czystym" dyplomatą, a kto takim, który więcej robi dla służb niż dla swego nominalnego pracodawcy – kraju.
 
A już kompletną, wprost satyryczną naiwnością jest wiara, że służby specjalne pracują wyłącznie dla swojego państwa.
Raz na zawsze trzeba zrozumieć, że służby pracują wyłącznie dla siebie. Są jak prostytutki, a każda władza jest jak alfons, któremu się płaci ochłap za wikt i opierunek.
 
Nie tylko państwa mają służby specjalne. Żeby było jasne.
 
Wszystkie duże korporacje, oczywiście banki i towarzystwa ubezpieczeniowe, międzynarodowe fundusze i grupy kapitałowe, a nawet te mniejsze struktury: producenci, handlowcy, finansiści i brokerzy, mają swoje stałe służby, które na tym poziomie określa się już jako służby bezpieczeństwa, albo też korzystają z usług zewnętrznych organizacji zajmujących się ochroną,
Czy daleko odchodzimy od ruskiej kryszy?
Oczywiście cały ten wywiad, kontrwywiad, operacje specjalne muszą też mieć różne organizacje międzynarodowe. Ma więc to NATO, a i ONZ.
 
Jest nowy trend, który szybko się rozwija. Podobnie, jak prywatne więzienia w USA i Australii. Państwa nagle lubią mieć prywtnych kontrahentów w zakresie służb specjalnych.
Weźmy na przykład Academi (poprzednio jako Blackwater USA, Blackwater Worldwide oraz Xe Services LLC) – prywatna organizacja wojskowa założona w 1997 r. przez Erika Prince’a i Ala Clarka. Firma jest alternatywnie nazywana firmą najemniczą lub ochroniarską.
Siedziba Blackwater jest położona w USA w stanie Karolina Północna, gdzie funkcjonuje największy taktyczny obiekt treningowy na świecie. Przedsiębiorstwo szkoli ponad 40 000 osób rocznie, z wielu wojskowych służb oraz innych, różnorodnych agencji.
Blackwater jest obecnie największym z trzech prywatnych przedsiębiorstw, z którymi współpracuje Departament Stanu USA, mającym 987 operatorów, z czego 744 to obywatele Stanów Zjednoczonych. Co najmniej 90 procent dochodów pochodzi z rządowych kontraktów, a dwie trzecie z nich to tzw. kontrakty no-bid, czyli takie, do których realizacji została wybrana tylko jedna firma ze względu na doświadczenie w tej dziedzinie.
Obecnie firma nosi nazwę Academi, nawiązującą do Akademii Platona. Czyli te twardziele mają poczucie humoru.
 
Czy tradycyjne służby specjalne mają się z czego cieszyć? Raczej nie. Można powiedzieć, że są lekko wkurwione tą dynamicznie rozwijającą się konkurencją.
 
Sięgając nieco wstecz, do historii nowożytnej, za twórców współczesnych służb specjalnych należy uznać carską Ochranę. Powołano ją do życia po zabójstwie cara Aleksandra II (co raczej było szkodą dla Rosji, bo ten władca dążył do pewnych reform).
13 marca 1881 Aleksander II zginął w zamachu bombowym dokonanym przez działacza organizacji Narodnaja Wola, Polaka – Ignacego Hryniewieckiego. Wtedy powstała Ochrana - Oddział ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego – tajna policja polityczna.
Sowieci niby zlikwidowali Ochranę już w 2017. Kpiny...
W latach poprzedzających przewrót październikowy 1917 Włodzimierz Lenin i jego najbliżsi współpracownicy, jak wszyscy fanatyczni idioci, nie dostrzegali potrzeby powołania organów bezpieczeństwa i służb wywiadowczych, ponieważ głosili rychłe nadejście rewolucji światowej, która ma zniszczyć system kapitalistyczny.Naiwniacy – myśleli o całym świecie, a na ich własnym podwórku wrzało. Więc sprawy wziął w swoje ręce stary polski bolszewik Feliks Dzierżyński.
Pierwszym radzieckim organem bezpieczeństwa była Czeka (WCzK) – Ogólnorosyjska Nadzwyczajna Komisja do Walki z Kontrrewolucją, Spekulacją i Nadużyciami Władzy Utworzona 28 grudnia 1917 z inicjatywy Feliksa Dzierżyńskiego, jako centralny organ bezpieczeństwa państwowego.
Potem już wszystko poszło siłą rozpędu – tajna policja i służby specjalne stały się kręgosłupem bolszewickiego kraju, a gdyby jednak cały ten świat zawojowali, to pewnie mielibyśmy je w każdum zakątku na ziemi. Służby komunistów docierały się, walczyły ze sobą, było i NKWD, a także jakieś GPU, OGPU, czy GUGB. W końcu zupa się ugotowała i powstały KGB – służba cywilna i GRU – wojskowa.
 
Lecz powróćmy do Ochrany, bo tam chyba po raz pierwszy rozwinięto na ogromną skalę metody prowokacji i manipulacji. Zakładano nawet wrogie partii bolszewików i władzy ZSRR organizacje, by zwabiać i wyłapać ukrytych przeciwników nowego systemu. A sieć prowokatorów i wpływowych manipulatorów na politykę i opinie publiczną rozprzestrzenili po całym świecie.
Zaczęła się nowa era w działalności służb specjalnych. To już nie tylko sprawy bezpieczeństwa – wywiad i kontrwywiad, szpiedzy i łowcy szpiegów. To przede wszystkim aktywny wpływ na światową politykę.
Czy ktoś może wie, ile partii politycznych, ba, całych rządów i parlamentów stworzyły służby specjalne? A ile pozarządowych, międzynarodowych organizacji, od ekologów po środowiska LGBT, nadzorują służby. Jaki wpływ mają na ONZ i jej agendy. A jaki w Unii Europejskiej.
 
Tak to właśnie bolszewicy, później również przy pomocy niemieckich narodowych socjalistów, zbudowali sieć, która oplata cały świat, bez wyjątku.
 
+++++
 
Tylko najgłupsi naiwniacy myślą, że służby różnych państw stanowczo i na serio walczą ze sobą. Od czasu do czasu robi się przedstawienie dla gawiedzi. Dwudziestu dyplomatów powiązanych ze służbami wydalonych z USA. W retorsji Rosja wydala tyle samo ukrytych amerykańskich szpiegów. Fajne, co? Brytyjskie służby złapały paru szpiegujących ruskich. Przehandlują ich w swoim czasie za coś, co potrzebują. A w Polsce wydalono też ruskiego szpiega. The show must go on.
 
Początek dały satelity szpiegowskie. Najpierw wyposażone w najlepsze szwedzkie Hasselblady i Nikony, cykały zdjęcia, jak napalone. Technika poszła do przodu, więc teraz są kamery, które potrafią przeczytać gazetę na ziemi. Kamery nocnej wizji, które obserwują skradającą się mysz. Systemy rozpoznawania, które ciebie zidentyfikują nawet po poważnej operacji plastycznej.
Satelity szpiegowskie mają taką przewagę nad większością standardowych, że mają małe, rakietowe silniczki, które pozwalają je skierować na dowolny obszar obserwacji. Raz patrzą co się dzieje na Półwyspie Koreańskim, a niedługo potem obserwują demonstrację przed Białym Domem w Waszyngtonie.
Kolejnym etapem był ECHELON. Zapoczątkowany już w 1960, a oficjalnie zatwierdzony w 1971, wyrafinowany system podsłuchu elektronicznego miał śledzić korespondencję wojskową i dyplomatyczną państw bloku wschodniego, oczywiście głównie ZSRR.
A co jest w pierwszej połowie XXI wieku? Mamy Five Eyes – na podstawie UKUSA Security Agreement, takie państwa porozumienia, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Australia, Kanada i Nowa Zelandia, podsłuchują komunikację transmitowaną wszystkimi możliwymi sposobami, praktycznie na całym świecie. Oczywiście, już nie tylko wojskową i dyplomatyczną, ale każdą dowolną. Doszło szpiegostwo przemysłowe. A rozwijający się terroryzm obalił ostanie bariery i komputery i systemy komunikacji z najwyższej półki mogą podsłuchać i rejestrować nawet rozmowy nastolatków gadających o koleżankach i wysyłających sobie smsy.
No dobrze – a co z resztą? Francja, Rosja, Niemcy, Włochy, Brazylia, Indie, Japonia, że wymienimy tylko parę. Proszę się nie martwić. Wszystkie służby specjalne na całym świecie ze sobą współpracują. Oczywiście w mniejszym lub większym zakresie. Tylko tyle ile trzeba do uprawiania światowej polityki.
Taka Polska też jest w tym klubie. I gdy osiem lat temu, dokładnie 10 kwietnia 2010 roku, w tajemniczych okolicznościach, na terytorium Rosji, rozbił się samolot, gdzie wszyscy zginęli, w tym prezydent państwa z małżonką, oraz wielu generałów NATO, to wszystkie, niby zaprzyjaźnione służby milczały i milczą do dzisiaj. Chyba nikt nie wątpi, że są oni w posiadaniu takich dowodów, które mogłyby wstrząsnąć całym światem. Lecz nikt tego nie chce. Oto przewaga polityki nad prawdą, uczciwością i sprawiedliwością. Normalnemu człowiekowi trudno to zrozumieć.
Tylko te nadęte czaszki, szefowie służb wszelakich, wmówiły sobie i większości polityków, że tak na prawdę to właśnie oni – służby, pilnują całej światowej polityki i decydują, czy będzie wojna, czy pokój. Kto jest dobry, a kto zły. Który kraj ukarać, a który wynagrodzić.
To oni, niby będąc w cieniu, czują się panami świata.
 
+++++
 
W pierwszej połowie XXI wieku służby specjalne świata postanowiły się jeszcze bardziej skonsolidować. Oczywiście, jak to oni mają w z zwyczaju, po cichu, bez zbytniego rozgłosu i w odpowiednio dobranym miejscu.
Miasteczko Chaltenham znajduje się w samym sercu Anglii i już w roku 1919 utworzono tam szpiegowską Rządową Szkołę Kodów i Szyfrów, lecz dopiero w 1946 powstało tam słynne GCHQ – Governmemnt Communication Headquaters – służba specjalna zajmująca się szpiegostwem elektromagnetycznym, jak kiedyś mówiono,
Government Communications Headquarters ściśle współpracuje z innymi agencjami wywiadowczymi, m.in. z Secret Intelligence Service oraz z Security Service, a także innymi brytyjskimi instytucjami wywiadu i bezpieczeństwa. Jak już wspomniałem, Wielka Brytania podpisała ze Stanami Zjednoczonymi w 1947 roku tajne porozumienie, tzw. UKUSA (United Kingdom – United States of America Security Agreement), do którego dołączyły m.in. Australia, Kanada, Nowa Zelandia. W ten sposób Government Communications Headquarters może współpracować z amerykańską Agencją Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency) kanadyjską Służbą Bezpieczeństwa Łączności (Communications Security Establishment), australijskim Zarządem Łączności Ministerstwa Obrony (Defence Signals Directorate) oraz nowozelandzkim Biurem Bezpieczeństwa Łączności Państwowej.
Okazało się, że jest to dopiero różany pączek, który w połowie XXI rozkwitł w Shade Organization (SORG)– Organizację Widmo.
Niedaleko siedziby GCHQ, mającej kształt obwarzanka, albo ciastka z dziurką (ang. Doughnut, donut), centrala Shade Org postawiła swoją siedzibę, mając całkowity dostęp do całego SIGINT ( signals intelligence), archiwów i analiz gromadzonych i dokonywanych w ramach UKUSA. Miała też swoje, niezależne tory komunikacji, zabezpieczone 256 bitowym szyfrowaniem.
Na czele SORG sztab SORG, pod dużym wpływem Amerykanów, lecz ze wspólną aprobatą, umieścił admirała Johna Edwarda Griswolda, jak wszyscy się domyślali "old money", długoletniego, z karierą wielu sukcesów w służbach dyplomatycznych i przede wszystkim, w służbach specjalnych. Wysoki, postawny, z czupryną siwizny, mówił cicho i konkretnie. Nawet wówczas gdy zatwierdzał likwidację fizyczną przeciwnika. Młodsi pracownicy, analitycy, systemowcy i spece od komunikacji, czy szyfrów, po cichu mieli wątpliwości, czy ogarnia on całokształt skomplikowanej materii technicznej SIGINTu. Lecz na jego pozycji to nie było najważniejsze. Jego zadania to nadzór nad całością, organizacja, strategie działań, priorytety i zdobywanie kasy.
Bowiem, jest nie tak, jak wielu sobie wyobraża, że służby są bogate i mają nieograniczony kredyt na całym świecie. Roczne budżety często ledwie się spinały. Ich działalność była kosztowna. Operacje w terenie musiały być skrupulatnie rozliczane. Nadążanie za posterem w dziedzinie sprzętu, urządzeń i środków pożerało lwią część pieniędzy. Nie mogli prowadzić komunikacji po miedzianych drutach, gdy wokół królowały światłowody. Także nie mogli już używać klasycznych, bitowych komputerów, nawet najbardziej wydajnych, tych chłodzonych  ciekłym helem, bo w świat wkroczyły komputery kwantowe (też to draństwo trzeba było chłodzić za drogie pieniądze). I tak dalej, i tak dalej... postęp rodził koszty i nikt nie wiedział, czy kiedyś się zatrzyma, albo choćby zwolni.
Najbliższym doradcą i współpracownikiem szefa, admirała Griswolda, był dyrektor Operacji Specjalnych, pułkownik Rovan McKenzie. Szkot. Masywny i ciężki.Gdyby ktoś miał  śmiałość pomyśleć, że to kolejny grubas w średnim wieku, gorzko by się rozczarował. Setki kilometrów z czterdziestodwukilometrowym plecakiem w Dartmoot Training Area. Strzelec wyborowy, Lata w SAS. Jemen, Sudan, Kosowo. Wszędzie tam, gdzie lokalny konflikt go potrzebował. I tak, jak to zwylke bywa, przeżywając, piął się do góry, zdobywając kolejne stopnie oficerskie, aby zostając pułkownikiem, wylądować za biurkiem. Zaproponowano mu stanowisko w Chaltenham, Przyjął je i teraz on wysyłał agentów na zadania. Cała działalność w terenie jemu podlegała. Także kontakty, donosiciele, kupieni politycy, skorumpowani dygnitarze, zwykli ludzie na kluczowych stanowiskach, którzy wyłącznie z pazerności, dla pieniędzy współpracowały z agencją, nawet nie mając pojęcia, że jest to Widmo.
Praktycznie mało kto wiedział o istnieniu Shade Org. Potrafili być bardzo dyskretni. Tak, jak byli bardzo skuteczni.
Obserwowali i analizowali zachowania ludzi w światowych strukturach. Tam gdzie potrzeba – interweniowali, zawsze najmniejszym kosztem, by usunąć błąd, który mógłby zagrażać bezpieczeństwu całego systemu świata zachodu. Czasami trzeba było kogoś unieszkodliwić, a czasami, wręcz odwrotnie – spowodować błyskawiczną karierą młodego człowieka.
Pułkownik widział to jako grę rozgrywaną na światowej planszy. Widział to jako grę, o efekcie zerowym. Oni mieli dbać, by świat nie podskoczył do góry, albo nie upadł za nisko. Niektóre konflikty i wojny zduszano natychmiast. Innym pozwalano się tlić przez długie lata.
Celem ich nie było w żadnym wypadku udoskonalanie, czy poprawianie świata. O, nie. Takie działanie zawsze nosiło w sobie poważne zagrożenie, Ma być tak, jak jest. Analitycy wyznaczyli stan normalny. Krzywe na komputerach i wydrukach dla przełożonych, pokazywały, czy wszystko porusza się w ściśle określonych korytarzach. Przepływy finansowe, giełdy, rozwój technologiczny, nastroje społeczne, przekaz medialny.
Początek XXI skorygował działania i punkt widzenia z powodu odrodzenia sie konserwatywno narodowych nastrojów, czego efektami było zachowanie się Islandii, wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, odebranie rządów liberałom i socjalistom na Węgrzech, w Polsce, w Austrii i we Włoszech, oraz silnie wspierany przez USA projekt Trój-morza, którego rozwoju nawet Shade Org nie udało się zatrzymać. Ale przekalkulowali, wprowadzili nowe kryteria i system nadal wyglądał stabilnie.
 
+++++
 
Mieli względny spokój aż do teraz. Analitycy zażądali natychmiastowego zwołania posiedzenia sztabu, co oznaczało, ze coś ich  poważnie zaniepokoiło. A jeszcze gorsze było to, że to byli analitycy, spece od algorytmów, obserwacji, krzywych statystycznych i prognozowania, a nie ludzie z SIGINTU, którzy zbierali surowe informacje. To oznaczało, ze na pozór wszystko dobrze idzie, nic się nie dzieje, a dopiero głęboka meta analiza daje niepokojące wyniki.
Szef analityków, Steve Wagner, profesor, matematyk, statystyk i socjolog rozpoczął od razu od konkluzji, którą wywołał szereg czerwonych alarmów na ich urządzeniach. Stwierdził mianowicie, że nastroje społeczne praktycznie na całym zachodzie, lecz nie tylko, zaczęły się radykalnie zmieniać. Krzywe charakterystyczne wykazały niespodziewaną dynamikę zmian.
- Wniosek – ludzie stają się bardziej suwerenni, mniej podatni na propagandę i reklamę, bardziej skłaniają się do wartości demokratycznych i republikańskich. Liberalizm przegrywa z solidaryzmem społecznym. Ludzie są bardziej otwarci; tworzą małe grupy społeczne i zaczęli zdecydowanie walczyć o tak zwane swoje.
- Dane cząstkowe, które zbieraliśmy i które posiadamy, po analizach nie wykazywały zdolności do przekroczenia wartości krytycznych. Mimo tego, że zaczyna szwankować propaganda i jej wpływ na kształtowanie postaw, to jeszcze żaden punkt krytyczny nie został osiągnięty. Natomiast, gdy tą analizę zestawi się z aktywnością internetową, w szczególności tych portali społecznościowych, gdzie nie stosuje się moderacji typu Facebook, to już widać niebezpieczne zbliżenie się krzywej nastrojów do punktu dużego ryzyka. Mamy do czynienia z czymś całkowicie nowym, czego jeszcze nie potrafimy zdefiniować. Wygląda to tak, jakby nowy zawodnik wkroczył do gry i zaczyna z nami pogrywać.
 
- Pieprzenie w bambus. – Pułkownik McKenzie nie ukrywał irytacji. – Problem jest odwieczny – służymy bogatym spaślakom. I tylko to się liczy, by mogli spokojnie robić to, co chcą. Władza? To niby mamy? Czy może tylko fałszywe poczucie władzy? Nie czujecie, że świat teraz tak szybko się zmienia, że ludzie w końcu musieli zacząć myśleć. I do czego doszli? Do tego, że poza stosem gadżetów, które podsuwa im technika i reklama, nie mają najważniejszego – nie mają wolności. Więc tego pragną. I teraz będą do tego dążyć. – Był cały czerwony na twarzy, a napęczniała żyłka na skroni wyraźnie pulsowała. – A może to już czas na zmianę warty?
- Zamknij się! – Grinswold, wzorowe dziecko plemienia bogaczy od pokoleń, był wyraźnie rozdrażniony. Na takie kłopoty nie został przeszkolony w West Pointach, czy NSA. – Będziesz tak kłapał dziobem, to będę zmuszony ciebie zaaresztować. Cel ciągle mamy ten sam. I to właśnie my decydujemy, że nie ma potrzeby zdobywania władzy, bo władzę się daje. To my dajemy. I tak będzie do końca.
- Jak się zamknę, to już po nas. Sorry szefie, ale ten koniec już właśnie się zbliża. Czuję to, bo ja i mój departament pracujemy w terenie. I poza całą tą elektroniką, słyszymy także, co w trawie piszczy. A na to jeszcze nie wynaleziono żadnego urządzenia. Co już mamy w Europie? Włochy, Polska, Węgry, Słowacja, Austria, to już pewniaki po drugiej stronie barykady. I tam właśnie, odwrotnie niż pan mówi, Sir, pewni ludzie zdobyli sobie władzę, a nie dostali ją od kogokolwiek. A to nie koniec. Jeszcze dziesięć innych państw bacznie się przygląda i ważą się szale, którą drogą pójść. Chce pan, Sir, żebym zaznajomił pana z najświeższymi materiałami, jak szybko i skutecznie rozwija się projekt Trój-morza. Z Bożą i byłego prezydenta Trumpa pomocą. W całej Europie kipi, a jak tam kipi, to to samo się dzieje prawie natychmiast w Azji i Ameryce Południowej. Wkrótce też będziemy mieli raporty ze Stanów Zjednoczonych i Kanady i już dzisiaj wiem, że nie jest ładnie i gładko. Jak by tego było mało, w Rosji kompletne bankructwo, Gdy cena ropy spadła poniżej dziesięciu dolarów za baryłkę, podobnie jak gazu, przez tą nową pieprzoną tanią energię, a wielcy oligarchowie, przydupasy Kremla, zabrali swoją kasę i piją pinacolady na Kajmanach, to już nawet nie ma co tam jeść. To teraz największy obszar biedy na świecie. I co? Mamy nadal przymykać oczy na to i nic nie widzieć? Działać dalej, jak gdyby nic? Przecież wszystko się wali! Musimy wypracować strategię, jeżeli mamy przetrwać i chociaż udawać, że nadal mamy władzę.
- Rovan, proszę cię, nie histeryzuj i się nie podniecaj, bo dostaniesz wylewu, a jeszcze nie chciałbym ciebie stracić. – Admirał swoją, niemalże przyjazną wypowiedź, okrasił klasycznym uśmieszkiem snobów pouczających pospólstwo. – Zanim cokolwiek zacznie się u nas walić, lub choćby psuć, muszę wiedzieć jedno – wszędzie w przyrodzie każde stado ma swojego przewodnika, za którym zawsze wszyscy pójdą. Dokładnie tam, gdzie on chce. Więc pilne zadanie na dzisiaj jest - jak najszybciej się dowiedzieć, kto za tym stoi. Poszukiwania możemy solidnie zawęzić. To nie jakiś nowy ludowy przywódca typu Mao, Fidel, czy Bolivar. Te zmiany kosztują grubą forsę, więc przewodnik musi ją mieć.
- Przepraszam, że się wtrącę – szef analityków profesor Wagner szeptem włączył się w dyskusję szefów SORGu – jest jeszcze jeden poważny problem. Ta nowa ideologia, która szerzy się jak pożar suchego lasu. To mesjanizm polski. Ta utopia, choć właściwie fantasmagoria, mająca już ponad dwa wieki historii, po tym, jak Polska doprowadziła do zrewolucjonizowania Unii Europejskiej, a Niemcy i Francję sprowadziła do parteru, jednocześnie stanowczo i skutecznie stawiając się Rosji, spowodowała, że jest ona tak popularna, jak nigdy nie był mesjanizm żydowski. Humorystycznie, wielu żydów dzisiaj mówi, że są Polakami, a nie Żydami. Choć nie tak dawno Polakami gardzili.
- To chyba prosta sprawa. Trzeba prześledzić, kto Polsce najbardziej pomaga. Ktoś musi ich pompować, bo sami nie byliby w stanie tego osiągnąć. – Grinswold się zasępił. Jego własna rodzina też zainwestowała potężne pieniądze w Polsce. Bo to po prostu była najlepsza lokata. Tak to działa wszędzie. – "Cholera, a my, właśnie my, czy uczciwie patrząc, jesteśmy wolni? Doprawdy nie wiem" – pomyślał sfrustrowany.
 
 
.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika cyborg59

17-06-2018 [18:41] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Władze, czyli rządy i ministerstwa potrzebują służby specjalne  - zmień na : ...potrzebują służb specjalnych.
Mamy Five Eyes – na podstawie UK-USA Security Agreement, takie państwa porozumienia, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Australia, Kanada i Nowa Zelandia, podsłuchują komunikację transmitowaną wszystkimi możliwymi sposobami, praktycznie na całym świecie. - lepiej : ... członkowie porozumienia, jak Stany.... lub : państwa członkowskie porozumienia ...
Czyta się nieźle ! Dialogi czytaj na głos i dopiero potem akceptuj. Poszczególne postacie powinny mieć zindywidualizowany sposób wysławiania.
Czekam na więcej ! 

Obrazek użytkownika jazgdyni

17-06-2018 [19:46] - jazgdyni | Link:

Cześć Cybie!

To takie wprawki na gorąco, bez oszlifowania, żeby myśli uwieczniać. I motać intrygę.
Na poważnie zacznę, jak będę miał kompa (z drugiej ręki, używanego) tylko do pisania. Jak tu zacząłem coś poważniej robić (a mama Worda 93, profesjonalna wersja angielska) to skunksy z Microsoftu zaproponowali wersję 2010 i jak to wyrzuciłem, to już nic w pisaniu nie chodzi tak, jak powinno. Co za chamówa.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

17-06-2018 [20:37] - Imć Waszeć | Link:

Jeśli mógłbym coś doradzić, to polecam pakiet darmowy zamiast płatnego. Oczywiście nie nalegam, kupno za kupę szmalu pospolitej paprotki w plastikowej doniczce z figo-fago również może cieszyć jak diabli ;)
Jest kilka interesujących propozycji:

1) Word Online: https://products.office.com/pl...
Nie mam pojęcia jak to działa, gdyż nie używam sprzętu dla rehabilitacji, prawdopodobnie domyślnie zapisuje w chmurze, więc trzeba na wstępie sprawdzić i uważać.
2) Open Office. Najlepiej sobie poczytać o nim przez Wiki: https://en.wikipedia.org/wiki/...
Tam jest informacja o tym, na jakie gałęzie rozpadł się pierwotny projekt: Apache OpenOffice, LibreOffice, NeoOffice, StarOffice itd.
3) Ja osobiście nie używam tego całego badziewia, bo nie muszę. Piszę swobodnie w gołym HTML i XML wraz z CSS oraz XSLT. Całość jest opisana na stronach W3C: https://www.w3schools.com/
Przynajmniej nie muszę godzinami robić jakiś dziwacznych rowerów, żeby sformatować po ludzku tekst i zlinkować z przypisami lub ze spisem treści.

Obrazek użytkownika jazgdyni

17-06-2018 [21:17] - jazgdyni | Link:

Nie, Word jest, dobry, jak... go się opanuje. I jedno - poważne pisanie, jak już się je robi, to musi być w rodzimej wersji językowej (może automatycznie poprawiać np. błędy ortograficzne, dbać o akapity, wcięcia, itp. Poza tym, jak się dowiadywałem, bo sam mam wersję angielską, ważne jest, z którego roku ma się wersję. Bo niestety różnią się znacznie.
Czy książkę można pisać w HTMLu? Pewnie tak. Lecz redakcje domagają się w wordzie zazwyczaj.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

17-06-2018 [22:06] - Imć Waszeć | Link:

W czystym HTML-u w sumie nie polecam (o ile ma to być wydruk), bo cechy niektórych czcionek różnią się ze względu na przeglądarkę. Jest tu standaryzacja idąca w kompletnie innym kierunku niż wydruk. Jeśli chce się rzeczywiście dostać to co się widzi, czyli rzeczywisty "WYSIWYG" (Word jest tu mocno przereklamowany i nie lubią go w wielu drukarniach, choć w redakcjach może i tak - to wynik stręczenia przez 12 lat edukacji Office'a dla każdego młodego człowieka) trzeba poflirtować z postscriptem, a ten jest np. w PDF-ach albo w TeX-ie.

Co do polskiej pisowni, to nie ma problemu w przeglądarce, pytanie tylko jak wykorzystać przeglądarkę w roli notatnika. Dla mnie to akurat prosta sprawa, nawet mogę sobie skompilować swoją własną przeglądarkę. Powiedzmy więc, że Word to taki scyzoryk ze wszystkimi śmiesznymi ostrzami, którym tak naprawdę niewiele można zrobić coś konkretnego acz zaawansowanego do końca, HTML to jest język prezentacji, głównie na ekranach komputerowych, zaś wspomniany XML jest językiem struktury. Za to w rodzinie XML mamy wiele mechanizmów formatowania tekstu i jeśli się nie używa go na podobnej zasadzie jak ludzie w Polsce Worda (czyli bez świrowania) bez problemu jest importowany przez praktycznie każdy system edycji, także Word. Sam Word może zapisywać dokumenty w takim właśnie slangu XML-a, co łatwo zobaczyć przy eksporcie do "HTML". W uszach piszę, bo kto zna HTML ten się uśmieje jak norka. ;)

A te teksty, że jakaś drukarnia - w sensie maszyn drukarskich - używa strukturalizacji publikacji w jakiejś ustalonej formie (Word), to chyba żart jakiś. Ja kiedyś dałem do drukarni dokument w Wordzie do wydruku (banalnych kilkaset ulotek, dwie kartki) i otrzymałem coś takiego, co się czytać nie dało. Drukarz jeszcze wziął jakiś suwak czy suwmiarkę i mierzył szerokość liter w tytułach, żeby mnie dokładniej skasować za "robotę". Oczywiście stwierdził, że winien jest Word. Debile się zdarzają, niestety. Jeśli już coś jest w drukarni istotne, to tzw. pasery, ale tylko w przypadku druku wielokolorowego (np. tekst z ilustracjami).

Obrazek użytkownika cyborg59

17-06-2018 [20:44] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

No i bardzo słusznie robisz ! Nie jesteś pisarzem milionerem, tabun opłacanych "duchów" nie będzie za Ciebie rozpisywał dialogów. (Które potem trzeba będzie skracać ;-)).
To do Internetu powinieneś stosować komputer polizingowy, kupiony za gotówkę. Ludziska kryją się za Torem i Onionem z komputerem kupionym u "autoryzowanego sprzedawcy", zapłaconym kartą. Zanim się skryją, rejestrują u producentów system, dodatki. Wszystkim wkoło podają kompletne dane. 
Microsoft zawsze miał kłopoty z kompatybilnością ! Od zawsze istniał problem z rozsyłanymi "darmowymi" poprawkami do procesorów tekstu. Pewien szczeciński pisarz, sąsiad Brudzińskiego, defenestrował kompa z drugiego piętra, po tym, gdy okazało się, że nowy chwyt trzyklawiszowy wymienił mu wszystkie słowa zbliżone do wzorca na inne, wzięte ze schowka. Zasada jest taka : maksymalnie prosty program piszący, tekstu nie adjustujemy, bo sprawiamy tylko kłopot profesjonalistom. Robimy kopie zapasowe, trzymamy stare wersje i brudnopisy. Nie będę radził co użyć ! Ja i znajomi, mamy swoje stare przyzwyczajenia, jakieś programy z lat '90 ;-)))
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

18-06-2018 [06:21] - jazgdyni | Link:

@Cyb & @Imć Waszeć

Problem z tym, że poważna edycja tekstu jest dla mnie zupełną nowością. Mimo, ze napisałem już w internecie tysiące felietonów, różną czcionką, różnym formatowaniem, z wklejaniem obrazków, linków itp. I nawet w kolejnych tysiącach książek, które przeczytałem, dopiero teraz przyglądam się formatom - wcięciom nowych akapitów, odstępom, zapisom dialogów, a także zapisom myśli. Tak, że dopiero uczę się, podobnie jak kiedyś Exela.
Co by mi się podobało. Wiele lat temu Stephen King zaczął przyjaźń z komputerami i pamiętam jego zachwyty, bo powstała, teraz już chyba nie ma, skomputeryzowana maszyna do pisania. IBMu, z niedużym ekranikiem i załadowanymi programami. Konkretnie - był to specjalizowany komp wyłacznie do tworzenia różnorodnych tekstów, w tym pisarskich, Z drugiej strony wiem, że profesjonalni publicyści i dziennikarze uważają za najlepsze narzędzie Maca. Nie chcę iść w tamtym kierunku, bo po pierwsze, już mi się niechce uczyć nowego OSa, a po drugie, to zawsze wydatek paru tysięcy.
Zamierzam kupić 15" Della D830 4GB 160HD Win7 (za extra 100 zł może być win10), profesjonalnego, w magnezowej obudowie. Jedyna wada, choć nie wiem, czy duża, nie ma USB 3.0. Cena ok. 350 zł. Office 2010 polskie już mam, tylko instalować. A na kopie zapasowe mam 500 MB stację.
Sądzicie, że to OK?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

18-06-2018 [13:54] - Imć Waszeć | Link:

Na kopie zapasowe polecam raczej nagrywarkę np. DVD (prawdopodobnie jest już w tym Lapie) i płyty RW (odczyt i wielokrotny zapis), a do noszenia plików jakąś pamięć USB. Taka płytka ma bodaj 4 GB pojemności, USB też ponad 4 GB. Dlaczego te dwie? Po pierwsze płytkę można zarysować, więc trzeba trzymać co najmniej dwie kopie, zaś USB może zeżreć jakiś wirus podobnie jak HDD. Dokumenty Office'a to typowy nośnik wirusów skryptowych w Visual Basicu, więc niektórzy ludzie będą się obawiać otwierania ich w swoich komputerach, podobnie jak wkładania obcych pamięci USB. No ale nie zakładajmy od razu horroru. Sam sprzęt to już sprawa drugorzędna w stosunku do bezpiecznego przechowywania dzieła i bezpiecznego przenoszenia np. do wydawnictwa. W końcu niosąc pliki na kostce pamięci do wydawnictwa można nie tyle zanieść wirusa tam, co raczej przynieść stamtąd.

Jedna tania płyta (koszt rzędu 2 zł) powinna wystarczyć na całą bibliotekę, a nie tylko książkę. Ja np. na płytkę DVD wciskam około półtora tysiąca książek w formacie PDF. Mając marne 10 takich zdublowanych płytek staję się już dumnym posiadaczem biblioteczki matematyczno-informatycznej złożonej z tysięcy publikacji (ok. 15 tys.). Nie są one aż tak duże, bo np. ostatnio zakupiona seria książek informatycznych O'Reilly, to jest około kilkunastu MB na sztukę (koszt zakupu to był około 25 złotych za kilkanaście sztuk e-booków - HumbleBundle). Pojedyncze prace to od ok. 200 KB do paru MB, więc tego na taką płytkę wejdą już tysiące. Oczywiście książka przed publikacją (plus wersje), a do tego w innym formacie (np. Worda) będzie zajmowała dużo więcej, ale nie spodziewam się przekroczenia 50 MB na sztukę.

Dlaczego wspominam o tym formacie PDF? Otóż w systemach do publikacji czyli DTP uważa się go za format podstawowy ze względu na to, że dokument PDF jest po prostu narysowanym w postscripcie obrazem kartek książki, a nie zapisem paragrafów i rozdziałów w Wordzie, gdzie słowa będą się przelewać pomiędzy liniami w zależności od wersji programu, wielkości monitora, albo formatowania marginesów, pochylenia lub pogrubienia jakiegoś wyrazu. Ponadto ma istotne znaczenie to, z jakich fontów korzystamy, zwłaszcza gdy chcemy żeby wydruk rzeczywiście wyglądał tak samo jak projekt. Microsoft zawsze miał z tym kłopoty, ale nie wiem, czy ma także teraz (w latach 90-tych pracowałem przez krótki czas w drukarni offsetowej). Chodzi oczywiście o czcionki postscript lub TrueType. Format PDF jest to "encapsulated postscript" stworzony przez firmę Adobe.

1) DTP: https://pl.wikipedia.org/wiki/DTP
2) TrueType: https://pl.wikipedia.org/wiki/...
3) PostScipt: https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

18-06-2018 [14:27] - Imć Waszeć | Link:

PS. Ja właśnie bawię się edycją "książki" matematycznej w formacie HTML. Mniej chodzi tu o klasyczny styl pisania i strukturę dokumentu, zaś bardziej o tak zwany hipertekst, czyli wizualny podział na sekcje, ujednolicony styl i oznaczenia, struktura drzewiasta, linkowanie pojęć do innych artykułów, spisy, bibliografie i takie tam sprawy. Można powiedzieć, że coś w rodzaju Wikipedii, tylko o niebo pełniejsze i lepsze. ;) Właśnie dlatego format PDF nie jest tu za bardzo użyteczny, choć są w nim linki.

Jako systemu zapisu wzorów matematycznych używam LaTeXa, a do obrazków i wykresów staram się stosować grafikę wektorową (SVG) zamiast obrazków bitowych. Oczywiście nie muszę chyba mówić, że zupełnie czym innym jest wzór typu inline, czyli włączony w tekst, a czym innym jest wzór typu box, czyli pojawiający się jako osobna sekcja po akapicie lub "latający" (floating) obok akapitów i oblewany przez nie. Aktualnie więc zauważyłem poważne mankamenty w standardzie HTML, które właśnie można obejść dzięki przejściu do formatu XML i zdefiniowanie formatowania strony ręcznie. W skrócie:

1) Tworzone przez LaTeX z MathJaxa wzory typu box są automatycznie centrowane przez co ich linia na stronie nie jest równa wizualnie. Ponieważ mam kod źródłowy skryptu MathJax, więc mogę to sobie poprawić ręcznie, ale ktoś czytający to na swoim kompie nie będzie miał tej możliwości.
2) Trudno jest te wzory nie tylko justować, ale też pochylać, pogrubiać do określonej wielkości, pochylać tylko jakieś fragmenty, tudzież stosować kolorowanie. To również wymaga grzebania w kodzie JavaScript, albo małpiej zręczności w stosowaniu kruczków.
3) Dobór stylu i czcionki występującej we wzorach i w obrazkach SVG musi być identyczny.
4) Dlaczego kolorowanie? W klasycznych podręcznikach autorzy często piszą, że od tego miejsca będziemy używali tego samego oznaczenia dla obiektów różnych typów, co strasznie utrudnia czytanie i rozumienie. Jest to podyktowane ograniczeniami formy, przyzwyczajeniem i konwencją. Tymczasem nie da się tak skutecznie czytać np. podręczników z teorii snopów lub kategorii. Po kilku stronach w głowie robi się bajzel, bo ta sama litera może oznaczać zbiór, zbiór ze strukturą, ten sam zbiór z inną strukturą i to samo tyczy się funkcji (morfizmów, funktorów), po zastosowaniu funktora zapominania. Tu można zobaczyć na własne oczy, jaki robi się bajzel bez kolorowania lub innej formy odróżniania (np. str. 50):
https://www.mimuw.edu.pl/~zawa...

Obrazek użytkownika jazgdyni

18-06-2018 [16:01] - jazgdyni | Link:

Może to głupio zabrzmi, ale jak przygotowywałem maturzystów do egzaminu na studia, to miałem stary, fantastyczny zbiór zadań jakiegoś fenomenalnego Rosjanina. Gruba księga, a zadania wprost olimpijskie. Teraz strasznie by mi się przydał dla wnuczki. Lecz po głowie tłucze mi się Atabiekow, a to były chyba układy elektryczne. Czy może są jakieś skojarzenia?

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

18-06-2018 [17:25] - Imć Waszeć | Link:

No właśnie TO mi chodzi po głowie, żeby pozbierać całą wiedzę powiedzmy ścisłą w jednym miejscu. Zadania z ogólniaka, olimpijskie, rozwiązania, fizykę, matematykę, informatykę, filozofię, języki, różne teksty naukowe i popularne, no i stosy moich notatek z różnych wykładów. Coś w rodzaju rodzinnej biblioteki elektronicznej :) Po co ma się zmarnować jak w danym pokoleniu urodzi się głąb albo leń, skoro wszystko może poczekać na lepsze czasy ;] Najtrudniej będzie znaleźć kontynuatorów, którzy pociągną projekt dalej, ale mam chyba jeszcze trochę czasu na to.

Z obwodów elektrycznych mam chyba z pięć różnych książek. A co do skojarzeń, to jest takie zagadnienie dotyczące obwodów elektrycznych. Tu jest stary artykuł z Młodego Technika: https://mlodytechnik.pl/eksper...
Squaring the square - proste zagadnienie ale dosłownie wciska w fotel ;) https://en.wikipedia.org/wiki/...
W sam raz do budzenia w dzieciach lwa-odkrywcy. Galeryjka: http://alexandria.tue.nl/repos...

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

18-06-2018 [19:52] - Zygmunt Korus | Link:

@ cyborg59
Poniżej:
"[...] tekstu nie adjustujemy, bo sprawiamy tylko kłopot profesjonalistom."
Powyżej:
"[...] - zmień na : [...]"

No cóż... Byki się trafiają, ale jednak powinniśmy się starać ich unikać. Dwa cytaty i w nich jeden ort oraz krótki myślnik i spacja. Czyli doradzała motyka gracy. Bo słowo "pisarz" chyba jednak do czegoś zobowiązuje.

Odnośnie "pobudzania weny", to proponuję "kaligrafię", a potem przepisywanie rękopisów do komputera. Wielu pisarzy tak postępuje, np. Myśliwski, który pisze zatemperowanymi osobiście miękkimi ołówkami, w ilości, aż w danym dniu się ich rysiki zużyją. Radzę spróbować "sejsmografu" bliższego dłoni, bo może się okazać ożywczy dla narracji.
Pozdrawiam fascynatów SF, choć nie uważam tego działu biblioteki za poważną literaturę.

 

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-06-2018 [12:40] - jazgdyni | Link:

Fascynaci SF???

Czy George Friedman - [...] doktorat uzyskał na Cornell University. Jest założycielem i dyrektorem generalnym Stratfor. Zajmuje się geopolityką i współczesną doktryną wojenną. Pracował jako doradca w kwestiach bezpieczeństwa dla czołowych amerykańskich dowódców wojskowych. Autor kilku książek, m.in: The Future of War, The Intelligence Edge, America’s Secret War oraz „Następne 100 lat. Prognoza na XXI w.” (The Next Hundred Years: A Forecast for the 21st Century) (2009). W tej ostatniej książce przewidział m.in. na kilka lat wcześniej wzrost mocarstwowości Rosji [...] jest może autorem science fiction (SF)? Czy może chociaż political fiction? Dlaczego więc słuchają go poważnie najbardziej znaczący politycy? Czy dlatego, że na 11 jego minionych prognoz 9 było trafnych?
Czy on, bedąc, jak Soros, z pochodzenia węgierskim Żydem, kocha Polskę dziwną miłością, ze pisze:

Amerykański politolog i futurolog George Friedman twierdzi, że mamy szansę stać się dominującą siłą w Europie.

[...]
Jak rozumiem, dominacji nie można opierać tylko na terytorium. Jakie jeszcze zasoby będą świadczyć o naszej sile?

Możecie być liderem na każdym możliwym polu. Macie dużo złóż naturalnych i świetnie wykształcone siły robocze. Wystarczy sam fakt, że macie więcej informatyków niż inne państwa. Musicie zrozumieć, że jesteście nowoczesną europejską siłą. Macie mnóstwo obywateli, świetny system edukacyjny. Co mogłoby wam zaszkodzić?
[...]

No dobrze, to zaczynamy. Mamy rok 2039, sto lat od wybuchu II Wojny Światowej, jaka będzie ówczesna Polska?

Polska będzie jednym z głównych potęg Europy. Zupełnie inaczej będzie z Niemcami. Choć to trudne do wyobrażenia, to już wyjaśniam dlaczego tak sądzę. Jeśli przyjrzymy się ich PKB, to 40 proc. z niego stanowią zyski z eksportu. Co to oznacza? Wystarczy, że klienci przestaną kupować ich produkty i mamy przepis na katastrofę. Ona wisi w powietrzu.

A Rosja?

Ich czeka to samo. Już teraz widać, że powoli zaczynają przegrywać na rynku złóż energetycznych. Wyrosła im poważna konkurencja w postaci Iraku, Iranu, czy Stanów Zjednoczonych. Wystarczy, że oni narzucą konkurencyjną cenę, a odbiorcy, gazu czy ropy zdywersyfikują swoje źródła dostaw i Rosja będzie miała problem. Dla Kremla ten interes stanie się mniej opłacalny.

I dlatego Polska ma szanse stać się potęgą?

Tak. Bo będziecie zyskiwać większą niezależność energetyczną. Do tego jesteście bardziej stabilnym gospodarczo państwem od Niemiec. Uważam, że to wręcz niemożliwe, aby wasi zachodni sąsiedzi utrzymali eksport na tym samym stabilnym poziomie, co teraz. Natomiast wasza gospodarka nie ma takich wad, które mogłyby was tak nagle osłabić.

CD.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-06-2018 [12:48] - jazgdyni | Link:

CD.
"Jakie wady mają Niemcy, a nie ma ich Polska?

Koniec eksportu was nie zabije. Nie mógłbym tego samego powiedzieć o Niemczech. Porównajmy ich z inną potęgą gospodarczą, czyli USA. 9 proc. amerykańskiego PKB stanowią zyski z eksportu, a Niemiec, już mówiliśmy, aż 40 procent. Poza tym dochodzi kwestia gazu łupkowego. Może i nie macie tyle gazu, co prognozowano, ale i tak macie wystarczające złoża, by się nie martwić o przyszłość. Moim zdaniem macie podstawy do tego, by wierzyć w to, że staniecie się potężniejszym państwem niż jesteście.
[...]

W 2039 roku tak będzie?

Tak, Polska będzie znaczącą siłą w Europie w 2039 roku. Głównie dlatego, że wasz kraj się rozrośnie, a inni się osłabią. Wreszcie zaczną traktować Polskę jako dużego gracza.

Jak rozumiem, dominacji nie można opierać tylko na terytorium. Jakie jeszcze zasoby będą świadczyć o naszej sile?

Możecie być liderem na każdym możliwym polu. Macie dużo złóż naturalnych i świetnie wykształcone siły robocze. Wystarczy sam fakt, że macie więcej informatyków niż inne państwa. Musicie zrozumieć, że jesteście nowoczesną europejską siłą. Macie mnóstwo obywateli, świetny system edukacyjny. Co mogłoby wam zaszkodzić?
[...]

Pana zdaniem zjednoczona Europa upadnie?

Nie upadnie, choć po części już upadła. Instytucji politycznych nie da się unicestwić ot, tak sobie. Jeśli pan pogrzebie, to jestem pewien, że uda się panu odnaleźć działające biuro Ligi Narodów. Dlatego nie sądzę, by taka instytucja jak UE przestała nagle istnieć. Choć nie upadnie z dnia na dzień jak Związek Radziecki, to pewne rzeczy się zmienią. Niemcy przestaną mieć monopol na to, by sprzedawać swoje produkty w całej Europie bez konkurencji ze strony USA i innych państw. Euro też może przestać istnieć. Unia stanie się zbędna.
[...]

Unia się osłabia, Polska się umacnia. Jakie będą praktyczne aspekty tej zmiany?

Zaczniecie dbać o swoje sprawy. Będziecie innym dyktowali swoje warunki, a oni będą musieli się do nich dostosowywać, i walczyć o wasze względy. Kiedy stajecie się potęgą, to macie taką możliwość. Możecie przepychać słabszych. Wystarczy spojrzeć na to, co robią Niemcy. Niech pan zauważy, że mówią wszystkim co mają robić. Tyle, że w odróżnieniu od Niemiec, wy macie jeden poważny problem.

Jaki?

Jesteście pesymistycznie nastawieni do wielu spraw. Łatwiej wam się wyobraża klęski aniżeli sukcesy. Trochę rozumiem dlaczego, bo wasza historia jest nimi kreślona. Niestety ciągle czekacie na katastrofy, i nie rozumiecie, że czekając na nie sprawiacie, że w końcu nadejdą. Musicie znacznie zmienić swoją mentalność. [...]"

Zwróć Zygmuncie uwagę na podkreślenie. Nie piszę SF, to tylko moje prognozy.

 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-06-2018 [14:18] - Imć Waszeć | Link:

Dokładnie. Współcześnie "wróżenie" polityczne i gospodarcze jest dziedziną nauki i nie ma nic wspólnego ze szklanymi kulami, wróżkami oraz kartami Tarota. Nazwa futurologia nie oddaje dobrze znaczenia i sensu tego "wróżenia", gdyż bardziej przypomina to planowanie strategiczne i logistykę. Dlatego Wells znalazł znacznie lepszy termin w języku angielskim: strategic foresight. Wyczytywanie z obecnie dostępnych danych megatrendów, rozgałęzień trendów, przyszłych zachowań grup lub systemów, czy wykrywanie cykli, to poważny problem, a nie zabawa w kij dmuchał.

1) Definicja i historia: https://en.wikipedia.org/wiki/...
1a) http://www.elon.edu/docs/e-web...
2) Przykład "foresight" z fizyki: https://en.wikipedia.org/wiki/...
3) Podręcznik: https://www.tc.cz/files/istec_...
3a) albo:http://www.undp.org/content/da...

Nawet w Polsce na wydziałach uniwersyteckich zajmujących się sztuczna inteligencją bardzo często realizowane są projekty z zakresu "foresight". Najczęściej wiążą się one z zagadnieniami machine learning (np. autonomiczne roboty), knowledge acquisition (systemy gromadzenia wiedzy, ekstrakcja reguł z danych), data mining, clustering and classification (czyli wyszukiwanie podobieństw w danych, trendów), anomaly detection (systemy wykrywania intruzów, AI monitoring, albo na przykład przewidywanie awarii w elektrowniach, blackoutów systemach energetycznych), planning (tworzenie planów, rozkładów jazdy, zbiorów procedur dla służb;). Tysiące "dziwnych" zagadnień.

PS: Jeśli pisze Pan książkę dotyczącą współczesnego wywiadu, szpiegów i tego typu spraw, to gorąco polecam lekturę. Oczywiście wielokrotnie już pisałem tu na ten temat, na przykład poruszając zagadnienie wnioskowania w logikach nieklasycznych, w tym zawierających sprzeczności (paraconsistent) lub mających częściowo lub nierozstrzygalne zbiory tautologii. W takiej właśnie zupie pojęciowej pływa logika agenta ;)

https://www.mimuw.edu.pl/~fmur...
http://wwwa.unine.ch/unilog/jy...
https://plato.stanford.edu/ent...

Wisienka na torcie: https://www.ice.gov/doclib/car...
https://www.fbijobs.gov/sites/...

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-06-2018 [16:07] - jazgdyni | Link:

Dodam tu jeszcze, że przez ostatnie kilkanaście lat zajmowałem się, bo musiałem, w związku z DP, zajmować się dynamiką nieliniową, a więc matematyczną teorią chaosu, a bardzo konkretnie - filtrami Kalmana. I przy tym właśnie brałem udział w rozważaniach, jak w poważnych analizach powinno się używać określenia predykcja, a nie prognoza. To nie tylko kwestia jakości, czy dokładności, ale także użycie odrębnego aparatu matematycznego. A co najważniejsze - to w praktyce działa! I to świetnie. Bo cały nasz świat, kosmos, natura, czy przyroda jest fraktalny. Więc powinno się go opisywać właśnie korzystając z matematycznego narzędzia - Chaos Theory. Przecież codziennie i bez przerwy poruszamy się wyłącznie po atraktorach.

Ps. Nie, ja tylko o służby zahaczam. Przy takich mistrzach, jak Le Carre lub Suworow, tworzenie literatury w tym temacie nie ma sensu.

Obrazek użytkownika minimax

19-06-2018 [01:41] - minimax | Link:

Dobry wieczór

"widmo, duch, czyli coś niewidzialnego i tajemniczego, lecz także cień, klosz, abażur, zasłona"

Tłumacząc podobny kontekt rozważyłbym użycie słowa "szary".
Na wzór "szarej eminencji" czy też "szarej strefy"

W drugą stronę zainteresowałbym się przymiotnikiem "stealth".

Pozdrawiam
MiniMax

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-06-2018 [12:56] - jazgdyni | Link:

Witam

Gray - angole mają wprawdzie takie określenie, jak gray matter. Lecz użycie samego "gray", to dla nich zbyt abstrakcyjne.

Natomiast stealth, to coś, co się niewidocznie, po cichu i podstępnie się skrada. To raczej zawsze coś w ruchu, dynamicznego. Nawet w oczekiwaniu. Mojego wyboru nazwy dokonałem po dokładnym przemyśleniu.

Pozdrawiam i dziękuję za uwagi