Polska poligonem szaleństwa? Przy ciszy wyborczej

Znalazlam swój stary artykuł z 1997 roku, opublikowany w ówczesnym "Życiu" Wołka. Poniżej przedrukowałam.
Nikt nie chciał wtedy wierzyć. Sprawy były podobno drugorzędne, a alarmy przesadzone. Z najwyższym trudem przebijały się do druku, redaktorzy je sami ośmieszali tytułami lub zmyślonymi cytatami.
A jakie dziś wydają się świeże. Tylko niestety spóźnione.

Polska poligonem szaleństwa ?
 
Kto nie chce równości kobiet i mężczyzn? Chcą wszyscy, kobiety też. Zapewnić ma to czytana właśnie w sejmie Ustawa o Równym Statusie Kobiet i Mężczyzn. Cel ustawy, jak czytamy w uzasadnieniu projektu, to "uruchomienie i usprawnienie działania mechanizmów krajowych na rzecz równości", nawet przez okresowe "stosowanie rozwiązań szczególnych, zmierzających do przyspieszenia faktycznej a nie tylko prawnej równości kobiet i mężczyzn". W dyskusji nad projektem często podnoszono też postulat zwiększenia udziału kobiet w rynku pracy.
Ustawa powtarza lub rozwija posiadane już przez kobiety prawa. Daje im równe jak mężczyznom prawo do urlopów, zwolnień z pracy i innych świadczeń, również emerytalnych i jednakowe warunki rozwiązywania stosunku pracy. Ponadto daje prawo do urlopów macierzyńskich, zakazuje też zwalniania kobiet w ciąży. Wprowadza zakaz molestowania seksualnego. To wszystko - czasem w innej formie - od dawna było i jest w kodeksach.
Idzie jednak o wiele dalej. 
Chodzi bowiem o administracyjnie wymuszenie całkowitej równości kobiet i mężczyzn. Ustawa wprost nakłada na władze publiczne obowiązek zmiany "przesądów i zwyczajów opierających się na przekonaniu o niższości lub wyższości jednej płci" (art. 2 projektu). Chce  też usuwać "szkodliwe stereotypy ról płciowych" z podręczników szkolnych, co w praktyce oznacza, że usunie się wszelkie teksty, w których o kobiecie mówi się w kontekście prac domowych.
Ustawa chce działać radykalnie.
Wprowadza obowiązkowy parytet płci w urzędach i instytucjach publicznych. Udział mianowanych na stanowiska publiczne osób jednej płci nie może wynosić mniej niż 40% składu danego ciała (art.3). To ma zapewnić na przyszłość równy dostęp obu płci do wszystkich stanowisk.
Autorom ustawy chodzi także o zmiany w języku potocznym, urzędowym i gazetowym - projekt chce, by język przestał być "seksistowski" i dyskryminacyjny. Żeby nie mówić "włosy długie, rozum krótki" ani "babskie gadanie". Istotnie, głupie męskie gadanie bardzo kobiety denerwuje. Ale ustawa chce iść dalej: jej wprost sformułowanym celem jest zmiana powszechnych wyrażeń i ich sensu moralnego.
Kto odróżni, który zwyczaj wynika z przekonania o niższości kobiet a który np. o ich inności, w czym odbija się cała nasza obyczajowość i społeczny sposób bycia i wychowania młodych pokoleń? Kto zadecyduje, czy stereotyp jest "szkodliwy", a tekst "seksistowski" i w którym kierunku zmieniać obyczaje?
O tym będzie wg projektu decydował Rzecznik do Spraw Równego Statusu, jego pełnomocnicy wojewódzcy i Komisja ogólnokrajowa. Instancje te miałyby prawo "ustalania ogólnych standardów" w tej dziedzinie (art.12) i kontroli ich wykonania. Byłoby to postawienie takiego rzecznika ponad rządem i sejmem, ostrzegają prawnicy. Wątpliwości wyrażają nawet politycy sprzyjający "całym sercem" projektowi, np. Mikołaj Kozakiewicz, który ostrzegł: "Można oto przy tej szlachetnej idei otworzyć furtkę dla cenzury".
Ustawa chce również otworzyć przed kobietami nowe zawody. Na podstawie m.in. ratyfikowanych jeszcze przez PRL Konwencji ONZ w Sprawie Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet polski kodeks pracy od ponad 20 lat zakazuje zatrudniania kobiet przy pracach szkodliwych dla zdrowia. To prace na stanowiskach produkcyjnych, związane np. z podnoszeniem znacznych ciężarów, w kopalniach, kamieniołomach, hutnictwie, przy wyrębie drzewa, z narażeniem na kontakt z substancjami trującymi itd.
Jest to zakaz zatrudniania, a nie zakaz pracy. We własnej firmie kobiecie wolno robić, co chce. Ustawa równościowa ma zamiar w imię równości właśnie znieść te ograniczenia, w ostatnich miesiącach spis prac zakazanych już skrócono. "Chcę być wolna! Dlaczego nie mam prawa zostać górnikiem?!" - wołały dramatycznie feministki na jednej z konferencji, przygotowujących Ustawę. Ale czy rzeczywiście będą chciały zostać górnikiem czy hutnikiem kobiety z regionów objętych bezrobociem, gdzie nie ma innej pracy, i w sytuacji, gdy pracodawcy nie ograniczy żadne prawo?
Wszystko to ma się dokonać za pieniądze polskich podatników. Na razie za polskie wydawnictwa "równościowe" płaci rząd norweski, a granty i staże zagraniczne opłacają działaczkom amerykańskie środowiska feministyczne. 
Ideolożki równości kobiet, często doskonale wykształcone i wysoko utytułowane naukowo polskie feministki skupione są wokół Parlamentarnej Grupy Kobiet. Nie jest to, wbrew powszechnym mniemaniom, żadna reprezentacja kobiet polskich, tylko zespół posłanek, w większości SLD, jakby sejmowe "kółko zainteresowań", ale z sejmowymi pieniędzmi na działalność. Dyskutują i badają. Projektują też nasze prawa. Na całym świecie zresztą toczy się fascynująca światopoglądowa dyskusja uniwersytecka o dotychczasowej roli kobiet w historii, o dyskryminacyjnym dla kobiet charakterze społeczeństwa patriarchalnego, ogłasza się wiek XXI wiekiem kobiet itp. Ale tylko w kilku krajach (USA, kraje skandynawskie) wnioski z tych rozważań dość pospieszne, za to trącące poprawnością polityczną w najgorszym wydaniu, przełożyły się na powszechnie obowiązujące ustawodawstwo. Od pomysłów tych zresztą właśnie się odchodzi. System kwotowy np. (40% każdej płci) zalecany jest wprawdzie przez Radę Europy, ale odrzucony w Unii Europejskiej (w Polsce rzadko rozróżnia się te dwie instytucje). Od kwot odchodzą właśnie Stany Zjednoczone, które wprowadziły je dla Murzynów - bo prowadzą one do ośmieszenia i pogłębienia dyskryminacji tych, których interesy mają chronić.
Obyczaje zazwyczaj służą w społeczeństwie do ochrony ważnych społecznych wartości. Podobnie stereotypy, choć są często fałszywym uogólnieniem.  Ustawa chce wprowadzić nowy system wartości. Tymczasem świat poszedł dalej i - stosując sposób myślenia kręgów tworzących ustawę - zawraca, już mądrzejszy. Horyzont życiowy bycia kobietą (tj. matką, żoną i panią domu) już u małych dziewczynek wynika z fizjologii, a nie z reperesyjnego, patriarchalnego wychowania ani roli społecznej - twierdzą dziś amerykańscy socjologowie.
Kobiety polskie wielokrotnie zapytywano w ankietach, czego pragną w życiu. Lwia ich część chce mieć męża, dzieci i dom, a pracują często z konieczności ekonomicznej. Po co na siłę wypychać je do pracy? Czy dlatego, że to właśnie odpowiada posłankom, uczonym i działaczkom, które mają ciekawe zajęcie i nie rozumieją, że nie dla każdej młodej dziewczyny posada sekretarki to szczyt marzeń, a spracowana tkaczka czy sprzedawczyni wcale nie chce stać na spuchniętych nogach więcej lat niż musi?
Przebieg dyskusji nad projektem Ustawy wskazuje, że najwyraźniej są w Polsce środowiska, zainteresowane eksperymentami na żywej tkance społecznej. Na jednej z konferencji kobiecych opowiedziano, jak w Słowenii i Norwegii przekonano mężczyzn, że to właśnie powinni brać urlop wychowawczy. Po prostu podwyższono zasiłek, gdy w domu zostanie ojciec i teraz urlopy biorą tam w 60% mężczyźni. Wysoka urzędniczka departamentu spraw socjalnych Norwegii wyjaśniła Polkom, że tak jest lepiej, bo ludzie często nie wiedzą, co dla nich dobre i państwo powinno ich do dobrego skłaniać. Dostała owacje.
Czemu właściwie służy idea, by urlop wychowawczy brało "jak najwięcej" mężczyzn? Tysiące małżeństw, rzesze ludzi, manipulowane niby drobnym przepisem? Nie ma mowy o wolnym wyborze rodziny ani wolnym wyborze kobiety. Chodzi więc o równość samą w sobie, czy może raczej o wtrącanie się państwa w życie każdej rodziny?
Nie jest pewne, czy kobiety (i mężczyźni!) rzeczywiście tego wszystkiego chcą. Np. pomysł podwyższenia wieku emerytalnego kobiet do 65 lat, gorąco popierany przez posłów SLD (brałyby emerytury o 5 lat krócej),  wzbudził masowe protesty organizacji kobiecych i rodzinnych i trzeba było go z projektu ustawy wycofać. Pomysłu, by obniżyć wiek emerytalny zagrożonym biologicznie polskim mężczyznom nie było. Budżet nie pozwala.
Projekt ustawy równościowej poparły organizacje kobiece. Niestety, na pewnym etapie okazało się, że bez znajomości tekstu. Czy przeczytali dokładnie ten projekt posłowie?
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika maniera oficera

14-11-2014 [14:26] - maniera oficera | Link:

Mężczyzna równy jest kobiecie, a kobieta dorównuje mężczyźnie wyłącznie w godności osoby ludzkiej. We wszystkim innym się różnią, nie są równi. Godność ludzka jest jedynym i wystarczającym wyznacznikiem wartości życia kobiety i mężczyzny.

Kobieta nie musi więc dorównywać mężczyznie ani w swoim działaniu, ani w wyglądzie, ani w hierarchii społecznej. Co więcej, kobieta musi uznać swoje naturalne podporządkowanie mężczyznie, które po to zostało zaprojektowane, by kobieta mogła w pełni rozwijać swoją kobiecość, swego rodzaju kobiecy geniusz. Podobnie mężczyzna nie musi udawać, że kobieta jest mu równa w działaniu, wyglądzie czy społecznym funkcjonowaniu. Wręcz przeciwnie, każdy mężczyzna musi zrozumieć, że w sposób naturalny jest przewodnikiem kobiety, że musi strzec kobiety, również przed nią samą i innymi kobietami.

Antyludzka ideologia feministyczna nazywa ten naturalny porządek "społeczeństwem patriarchalnym". A ponieważ dla rewolucyjnej ideologii feministycznej natura ludzka i porządek naturalny to obrzydliwość, próbuje więc zmusić kobiety, by nie tylko wyglądały i zachowywały się jak mężczyzni, ale też by myślały jak mężczyzni, a wręcz były uważane za mężczyzn. Podobnie ideologowie feminizmu próbują zmusić mężczyznę by wyglądał i zachowywał się jak kobieta (stąd m.in. promocja zachowań homoseksualnych), by odczuwał jak kobieta i by zredukował wszelkie przejawy swojej męskiej działalności.

Tylko dlatego feminizm się rozszerzył po świecie, że mężczyzni stali się tchórzami i egoistami, zrezygnowali z Boga i z honoru. Przestali bronić kobiet i pozwolili, w swoim własnym egoizmie, by kobiety zostały przez ideologię nie tylko uprzedmiotowione, zredukowane do obiektów pożądania, ale też wynaturzone, sprowadzone do agresywnych bojowniczek potępiających wszelke naturalne przejawy kobiecości. Każdy dojrzały mężczyzna powinien ze wszystkich sił walczyć z feminizmem, tak jak z komunizmem, socjalizmem, liberalizmem i wszelkimi nieludzkimi ideologiami.

Współcześnie Polska jest czempionem totalitaryzmu sowieckiego i unijnego. Rozwój nieludzkich ideologii jest cechą charakterystyczną każdego totalitaryzmu. Do kompletu tych cech pozostał polskiemu reżimowi tylko państwowy terror w postaci fal przemocy. Jeśli nic się nie zmieni, wcześniej czy później władza odwoła się do terroru.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

14-11-2014 [17:39] - Teresa Bochwic | Link:

Cóż, mogę dorzucić, okresliłabym to, że są zawsze równi, ale niejednakowi.
To wszystko, co autor komentarza pisze, jest ważne przez 25-30 lat. Potem kobieta nie rodzi dzieci, nie jest obiektem seksualnym, nie zawsze już ma męża, bo np. umarl, pojęcie "strzeżona" staje się kompletnym anachronizmem. "Godność" zawiera w sobie niepodleganie żadnej władzy, również władzy mężczyzny.
Czempionem to Polska w tym nie jest. Prosze wybrac się do Niemiec czy Holandii.
Poza Europą i częściowo USA sprawy mają się zupełnie inaczej.