O strzałach w plecy i współczesnej Targowicy

Oto wywiad, jakiego udzieliłem red. Piotrowi Szilerowi-Czartoryskiemu dla portalu wpolityce.pl. 

Jest charakterystyczne, że ten haniebny apel następuje w momencie, kiedy mimo pewnych perturbacji na finiszu były  rozmowy między KE w Brukseli a rządem RP, odnośnie zawarcia porozumienia i zakończenia pewnego konfliktu. I w tym momencie strona polska dostaje taki strzał w plecy od własnych obywateli — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ryszard Czarnecki, europoseł PiS.

wPolityce.pl: Europejska Partia Ludowa (EPP) wezwie dziś KE, żeby zaskarżyła ustawę o Sądzie Najwyższym w Trybunale Sprawiedliwości i spróbowała „zatrzymać czystkę sędziów”. Pod apelem podpisała się Platforma Obywatelska na czele z Januszem Lewandowskim. O czym to świadczy?

Ryszard Czarnecki: To dla mnie przykład Targowicy, tylko, że już w innych, nie osiemnastowiecznych kostiumach. Tego typu sytuacje nie zdarzają się w Europie Zachodniej. Tam toczą się bardzo ostre dysputy polityczne i nieraz bardzo zacięta walka polityczna, która jest częścią demokracji. Nie ma jednak zwyczaju ani pomysłów, żeby własną ojczyznę pozywać przed instytucje UE. Pewnie dlatego, ze politycy z Francji, Belgii, Holandii, Włoch, Hiszpanii i innych krajów wiedzą, że ich wyborcy by tego nie zdzierżyli. W tych krajach wyborcy wiedzą, że sprawy krajowe należy załatwiać we własnym gronie, a nie uciekać się do pomocy zagranicy.

Janusz Lewandowski słynie niestety jednak z tego, że donosi na własny kraj. Czym ich apel może skutkować?

-Jest charakterystyczne, że ten haniebny apel następuje w momencie, kiedy mimo pewnych perturbacji na finiszu były  rozmowy między KE w Brukseli a rządem RP, odnośnie zawarcia porozumienia i zakończenia pewnego konfliktu. I w tym momencie strona polska dostaje taki strzał w plecy od własnych obywateli.

PAC:PO odkrywa się ostatecznie pokazując, że zrobi wszystko, by do tego porozumienia nie doszło?

-Porozumienie między Brukselą a Warszawą jest dla Platformy politycznym ciosem. W  związku z tym pełni PO rolę takiej niemieckiej łodzi podwodnej U-Boot, znanej z  II wojny światowej i chce to porozumienie storpedować.

Z EPP wywodzi się sam szef KE. Czy nacisk EPP na Junckera może okazać się skuteczny?

To jest akt politycznej rozpaczy, tak naprawdę pokazujący całkowity brak pomysłów politycznych EPP, który bije w Junckera. A jemu zależy na tym, by zamknąć ten front w trakcie negocjacji budżetowych. Juncker doskonale wie, że Polska ma prawa weta. A zreszta już za jego czasów przecież doszło do Brexitu. Nie chce więc, żeby jego kadencja była kojarzona w przyszłości przez potomnych jako pasmo klęsk. Wczoraj Brexit, dziś podział na Europę A i Europę B oraz narzucanie za wszelką cenę państwom naszego regionu widzenia świata „starej Unii”- to są  rzeczy, które z punktu widzenia postrzegania w przyszłości  osoby szefa Komisji Europejskiej byłyby fatalne. Stąd Juncker świadomie dąży do załagodzenia sytuacji z Polską, a ta inicjatywa chce to przekreślić.

Czyli, Pana zdaniem, Juncker może zlekceważyć ten apel?

-Na pewno znalazł się w trudniejszej sytuacji, ale w jego interesie jest to, żeby do porozumienia z Polską doszło. Interesy Junckera i szeregu innych krajów są sprzeczne z tym, co proponują ci współcześni Targowiczanie.

Rozmawiał Piotr Czartoryski -Sziler