DwuygodniUFFka

Dzień za dniem goni jak pomylony
co uciekł z Choroszczy czy Tworek
durnia to  pociesza, że wszystko przyspiesza
tylko poeta stoi jak pociąg pod semaforem.
Łapanie dystansu w biegu to domena cyrkowców, myśliwych, złodziei czy polityków. Osobnicy z „próżniaczej klasy” idealnie pasują na podmioty liryczno – ironiczne. Wystarczy, że mały, szary funkcjonariusz partii POtuszczej zostanie burmistrzem zapyziałego miasteczka (vide Reda), to już do kościoła na niedzielną sumę wchodzi od zakrystii. Żona pokornie sunie do kruchty, a on kroczy przed balaski, by przed ołtarzem osobiście w przyklęku przywitać się z Panem Bogiem, na oczach ludu w nawach, który musi wiedzieć, skąd władza pochodzi. A co dopiero się dzieje gdy taki pomazaniec zacznie uprawiać zawód – patriota. Legalny sejmita (ten jeden z 460 wybrańców) - to jest powód do reżyserii 4-letniego widowiska. Znam polityka – improwizariusza – estetę – (widocznie musiał!) – bo podtarł się – immunitetem (patrz Krynica). Sejmici swoje idee rozsiewają jak trąd czy tyfus. Aborcjonistka Scheuring – Wielgus, suflerka spektaklu z niepełnosprawnymi, zaraziła protestującą matkę wirusem eutanazji.
Kiedy kretyn próbuje zastępować Boga, to dowód że On już mu wcześniej odebrał rozum. Tuskowi odebrało pamięć jak i całej jego hewrze, ale kiedy „pastor” Juncker klęka przed Marksem, to Karolowi ze wzruszenia sypie się z patriarszej brody łupież. Czas ewidentny na Polexit i być może wg czeskiego pomysłu warto konstruować Unię Wyszehradzką. Tym bardziej, że żydowska nagonka idzie w najlepsze, a polityczna elita z podkulonym ogonem czmycha gdzie się da. 
A w radiowej Trójce ( w audycji „bardzo kulturalnej”) aktor z namaszczeniem deklamuje perfidny wiersz Miłosza „Campo di Fiori”. Karuzela przy murze getta była zainstalowana  przez podziemie dla odciągnięcia uwagi Niemców przy zaopatrywaniu Żydów w żywność, lekarstwa, a przed powstaniem w broń etc. Coś podobnego jak scenka z „Zakazanych piosenek”, kiedy wykonywany jest wyrok na kapusia, śpiew Aliny Janowskiej z kapelą uliczną, tłumi huk wystrzału. Ale kto by w radio ośmieliłby się korygować litewskiego (sam tak twierdził) noblistę który łgał, bo kiedy płonęło getto, karuzela nie wirowała.  Kiedy historia poczyna fantazjować poezja publicyzuje. Stąd być może legendarna kłótnia Herberta z Miłoszem o pryncypia. Kiedy sowieci wkroczyli do Wilna 14.06.1940r. Miłosz przeniósł się do Warszawy gdzie pracował jako woźny w Bibliotece Uniwesyteckiej do sierpnia 1944r. Niemcy rozpoczęli likwidację getta warszawskiego w lipcu 1942r. A Czesław Miłosz nie zatrzymał poetyckiej karuzeli…A po wojnie podjął pracę w dyplomacji komunistycznego rządu w USA oraz potem jako attache kulturalny w Paryżu. Tam dopiero w 1951r. przejrzał na oczy i poprosił o azyl. Mizerny to materiał na wieszcza.  
Gdy plenią się chwasty kłamstw Grossa
- ty objaw polską kulturę,
na „Idy”, „Pokłosia” jest kosa
ostra jak dr E.Kurek.

Z „Kroniki getta warszawskiego” Emmanuela Ringelbluma jak i dzieła dr Ewy Kurek „Stosunki polsko – żydowskie 1939 – 1945” – wynika, że kiedy Niemcy wkroczyli do Warszawy, zaczęły się łapanki uliczne i egzekucje, życie w getcie płynęło sielankowo. Działały teatry, restauracje, burdele, kursował tramwaj „Nur für Juden”…
Ale wracamy do radia, do Trójki. Tu nic się zmienia, Mann sprzedaje gadżety elektroniczne i trwają „Saturnalia”. Śpiewa Basia Trzetrzelewska na przemian z Waglewskim, który emablowany przez radiopanienkę radośnie gaworzy o „dziecięckości”. Nie przeczę zdolny muzyk – szarpidrut ale tekstowo – grafoman. Widziałem na słupie afisz zachęcający do spotkania z nim jako – literatem. Ministrant celebry „orła z czekolady” – Niedźwiedzki epatuje prawie dwutysięczną listą przebojów.  Kto tam głosuje, kto liczy…a jednak się kręci jak Miłosz na karuzeli. Dinozaury. Szlachta. Sami swoi.
Inny noblista Gunter Grass przestrzegał przytomnie – „Nie sprzedawajcie się Niemcom” („Głos Wybrzeża” – 28.06.2000r.) kiedy Passauer Neue Presse nabierało ochoty na „Dziennik Bałtycki”. No i poszło jak poszło – a o repolonizacji mediów międli się od dwóch lat z okładem. Ale posła K.Czabańskiego (Rada Mediów Narodowych) pasjonuje (jak widać z jego profilu na FB) ustawa o ochronie praw zwierząt. A „folwark zwierzęcy” w przestrzeni medialnej kto ureguluje?! Przecież taką Trójkę radiową też trzeba repolonizować!