Ambasador w Bukareszcie (1)

W maju 1938 roku ambasadorem RP w Bukareszcie został Roger Raczyński.
 
        Roger Adam Raczyński urodził się 8 grudnia 1889 roku w Warszawie, jako syn Edwarda i Róży z Potockich. Jego bratem był Edward - znany dyplomata, wieloletni ambasador RP w Londynie oraz prezydent RP na emigracji.
 
        Od 1906 roku uczęszczał do III Gimnazjum w Krakowie, które ukończył w 1909 roku zdając z wyróżnieniem maturę. Następnie rozpoczął studia rolnicze na uniwersytecie w Lipsku, a półtora roku później malarskie w Monachium. Podczas I wojny światowej znalazł się najpierw na Litwie, a później w Moskwie, gdzie działał w Polskim Komitecie Pomocy Ofiarom Wojny.
 
       Na jesieni 1918 roku powrócił do Polski i dniu 12 listopada 1918 roku wstąpił do służby w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (MSZ), gdzie został attaché. Po kilku miesiącach został członkiem polskiej delegacji na konferencję pokojową w Wersalu. W maju 1919 roku został sekretarzem legacyjnym w Rzymie. Rok później objął stanowisko kierownika referatu mniejszościowego MSZ, które pełnił do czerwca 1921.
 
     W związku z ciężką chorobą ojca, w maju 1923 roku wystąpił ze służby i zajął się gospodarowaniem w rodzinnych, wielkopolskich majątkach w Rogalinie i Jeżewie, które odziedziczył po śmierci ojca w 1926 roku. 
 
     Po przewrocie majowym ponownie zaangażował się w działalność polityczną, wchodząc do zarządu oddziału warszawskiego konserwatywnego Stronnictwa Prawicy Narodowej. Uczestniczył też w pracach poznańskich struktur Klubu Zachowawczej Pracy Państwowej, wspierał też „Myśl Mocarstwową” oraz współorganizował Związek Pracy Mocarstwowej. Wziął udział we wrześniu 1927 roku w słynnym zjeździe w Dzikowie – spotkaniu przedstawicieli środowisk konserwatywnych z  reprezentującymi marszałka Józefa Piłsudskiego mjr. Remigiuszem Grocholskim i Walerym Sławkiem. W Dzikowie osiągnięto porozumienie, w wyniku którego przedstawiciele środowisk konserwatywnych weszli do rządu, a wielu innych konserwatystów, w tym Roger Raczyński wzięło udział w wyborach parlamentarnych w 1928 roku, reprezentując obóz polityczny Piłsudskiego. Roger Raczyński startował z list Stronnictwa Chrześcijańsko-Rolniczego, które znalazło się w bloku wyborczym o nazwie Katolicka Unia Ziem Zachodnich. Stanowił on wielkopolski i pomorski odpowiednik Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem.
 
       Jakkolwiek Raczyński nie zdobył mandatu, to zdecydował się kontynuować działalność polityczną zostając członkiem Komitetu Zachowawczego, a następnie prezesem poznańskiego oddziału BBWR. W dniu 4 października 1929 roku mianowano go wojewodą poznańskim. Na tym stanowisku dał się poznać jako dobry administrator oraz energiczny zwolennik rozwoju gospodarczego Wielkopolski.
 
       Jego przyjaciel, Kajetan Morawski, autor wspomnień „Wspólna droga z Rogerem Raczyńskim”, charakteryzując go podkreślał, iż „Roger był z natury nieśmiały, nie lubił zgiełku, nie cierpiał parady, etykiety, pompy. Ujmujący i żywy, a nawet błyskotliwy w rozmowie, nie posiadał zupełnie daru krasomówstwa. Mimo tych zahamowań spełniał bez wahania i na pozór swobodnie najbardziej nużące obowiązki reprezentacyjne. Przecinał wstęgi, przechodził pod bramami triumfalnymi, odbierał wiązanki kwiatów, całował dzieci w czoło, ściskał dłonie honoratoriów. A ile razy zaszła potrzeba, stawał na mównicy i zwracał się do otoczenia w słowach często nawet banalnych, czasem z powodu nieśmiałości trochę sztucznych, ale które dzięki jego serdeczności i osobistemu urokowi nabierały przekonywującego wyrazu”.
 
       Pełnił urząd wojewody do końca lipca 1934 roku, by następnie zostać podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych, kierowanym przez Juliusza Poniatowskiego, sytuującego się na lewym skrzydle obozu rządzącego. Nominacja Raczyńskiego miała na celu uspokojenie środowisk konserwatywnym oraz podtrzymanie dobrych stosunków  ze środowiskiem ziemian wielkopolskich. Stanowisko to pełnił przez ponad dwa lata, a jego działalność w ministerstwie zakończył głośny spór z ministrem Poniatowskim, dotyczący kierunków polityki rolnej państwa. O ile Poniatowski był zwolennikiem dokończenia reformy rolnej, to Raczyński był zwolennikiem ewolucyjnych zmian w rolnictwie oraz przeciwnikiem likwidacji świetnie działających wielkich majątków rolnych.
 
Po kilkunastomiesięcznej przerwie, w czasie której zajął się administrowaniem swojego majątku w Rogalinie, w 1938 roku został powołany – na wniosek prezydenta Mościckiego - do służby dyplomatycznej. W dniu 15 maja 1938 roku został pierwszym polskim ambasadorem w Rumunii, z którą Polskę łączył sojusz wojskowy i polityczny. Do tej pory obydwa państwa były reprezentowane przez posłów, ale poselstwa właśnie podniesiono do rangi ambasad.
 
      W dniu 31 maja odbyło się uroczyste złożenie listów uwierzytelniających Rogera Raczyńskiego na dworze królewskim w Bukareszcie. Jego przybycie do stolicy Rumunii było niezwykle istotnym wydarzeniem, gdyż był osobą nową i nieskonfliktowaną z rumuńską elitą polityczną, a jednocześnie postrzeganą życzliwie, budzącą pozytywne emocje. Poprzedni przedstawiciel Rzeczypospolitej, poseł Mirosław Arciszewski, był zdecydowanym przeciwnikiem, podobnie jak polski minister spraw zagranicznych Józef Beck, polityki rumuńskiego ministra spraw zagranicznych Nicolae Titulescu, który miał zamiar podjąć francuską inicjatywę sojuszu wojskowego, obejmującego oprócz Francji, Czechosłowacji i Rumunii także Związek Sowiecki, co wiązało się z przejściem Armii Czerwonej przez terytorium rumuńskie na pomoc Czechosłowacji w wypadku wojny z Niemcami. Pomysł ten absolutnie sprzeczny ze stanowiskiem polskich kół dyplomatycznych i wojskowych, zaskakiwał także w obliczu rumuńsko-sowieckiego sporu o Besarabię.
 
     Arciszewski zapewne uczestniczył w intrydze, opisanej przez polskiego wiceministra Jana Szembeka, mającej doprowadzić do dymisji Titulescu i wycofania się rządu w Bukareszcie z pomysłów sojuszu z ZSRS. Pomimo ostatecznego wycofania się Rumunii z tych koncepcji nadal między Polską a Rumunią istniały znaczne rozbieżności w prowadzonej polityce zagranicznej. Jedna z nich dotyczyła bliskich relacji polsko-węgierskich i była spowodowana obawami rządu rumuńskiego co do węgierskiego rewizjonizmu. Innym punktem spornym był sceptycyzm polskiego ministra spraw zagranicznych Józefa Becka wobec możliwości udzielenia realnego wsparcia Czechosłowacji w jej sporze z Niemcami.
 
       Roger Raczyński po przybyciu do Bukaresztu został przywitany bardzo ciepło, nic więc dziwnego, iż w dniu 1 czerwca 1938 r. raportował: „Pierwsze moje kontakty z tutejszym Ministerstwem Spraw Zagranicznych wypadły bardzo serdecznie i nacechowane były wyjątkową uprzejmością i bezpośredniością. Minister Comnen zamiast protokolarnej wizyty urządził 30 maja herbatę w swym mieszkaniu i przedstawił mi przy tej sposobności wszystkich naczelnych swych współpracowników. Nasza rozmowa rozpoczęła się od poruszenia stosunku do Rosji i uwypuklenia niebezpieczeństwa, jakie przedstawiałaby penetracja sowiecka w politykę europejską, a tym bardziej czynne wmieszanie się Sowietów do jakiego bądź konfliktu. (…) Comnen (…) oświadczył, że uważa, iż sojusz polsko-rumuński nie całkiem tak się rozwinął, jakby to było pożądane i że wymagałby pogłębienia. Przy coraz to zmieniającej się sytuacji ogólnej należałoby się stale i dokładnie informować
i uzgadniać obopólne stanowisko”.
 
       Potwierdzeniem trafności wyboru Raczyńskiego na ambasadora RP w Bukareszcie jest relacja Kajetana Morawskiego, który podkreślał, iż „Wybór padł na niego, bo wiadomo było, iż posiada w wysokim stopniu dar zjednywania sobie sympatii ludzkich, a stosunki między Polską a jej rumuńskim sojusznikiem nie układały się najlepiej i wymagały odprężenia. Ostatni przed podniesieniem placówki do rangi ambasady poseł Rzeczypospolitej, rozumny, ale nie dość odporny na płynące z góry inspiracje Mirosław Arciszewski, dał się wbrew przyrodzonej ostrożności nieopatrznie wciągnąć w rumuńskie wewnątrzpolityczne rozgrywki. Roger, prosty w obejściu, gościnny i serdeczny, błyskotliwy w rozmowie, ale nie narzucający swego zdania ani swej polityki i całkowicie pozbawiony kompleksu wyższości, uporał się szybko z narosłymi urazami. U gospodarzy swych znalazł odzew tym łatwiej, że naprawdę poczuł się dobrze w nowym środowisku. Odpowiadała mu kultura romańska z lekką bizantyńską przymieszką w budownictwie i stylu życia, zachwycał się urodą kobiet i rozmaitością krajobrazu”.
 
       Obecność Rogera Raczyńskiego w Bukareszcie stała się niezwykle istotna, gdy Beckowi podczas wizyty w Bukareszcie w połowie października 1938 roku nie udało się przekonać Rumunów do swej polityki. Z racji przynależności do Małej Ententy Rumuni przywiązywali duże znaczenie do dobrosąsiedzkich i sojuszniczych relacji z Czechosłowacją, z obawy przed ewentualnymi rewizjonistycznymi zamierzeniami Węgier. Z niepokojem obserwowali też coraz szybszy wzrost znaczenia Niemiec w Europie. Polski ambasador musiał łagodzić te napięcia.
 
       W trakcie kryzysu czechosłowackiego informował Warszawę, iż uzyskał potwierdzenie o kategorycznym sprzeciwie Bukaresztu wobec ewentualnego przemarszu przez terytorium państwa rumuńskiego wojsk sowieckich, mających iść na pomoc Czechosłowacji. Czyniono mu też sugestie dotyczące konieczności zajęcia Słowacji przez Polskę i przedłużenia granicy z Rumunii. 7 października 1938 roku podkreślał że rząd rumuński z żalem obserwuje pomniejszające się terytorium Czechosłowacji i liczy na utworzenie się koalicji państw naddunajskich mających ambicje bycia suwerennymi i chcącymi oprzeć się coraz większemu naciskowi Niemiec. Władze w Bukareszcie obawiały się rosnącej roli Węgier w związku z procesem rozpadu Czechosłowacji i wyczekiwały na stanowisko swego polskiego sojusznika.
 
      W końcu października 1938 roku ambasador Raczyński pisał o rewizjonistycznych nastrojach mniejszości węgierskiej w Transylwanii, o budowie umocnień na granicy z Węgrami, zaniepokojeniu wywołanym powiększeniem terytorium państwa węgierskiego kosztem Czechosłowacji. Donosił także o walce stronnictw politycznych w Rumunii, próbach propagandowego wykorzystania sporu węgiersko-rumuńskiego i wywarcia wpływu na decyzje króla Karola II, który opowiadał się za porozumieniem z Budapesztem.
 
       W listopadzie 1938 roku stało się jasne, iż rumuński minister spraw zagranicznych Nicolae Petrescu-Comnen był wrogo ustosunkowany do zajęcia Rusi Podkarpackiej przez Węgry,  obawiając się, że Węgry w sojuszu z Niemcami zrealizują swoje plany rewizjonistyczne. Raczyński był zawiedziony taką postawą rumuńskiego ministra spraw zagranicznych. Natomiast z zadowoleniem przyjął reakcję Nicolae Petrescu-Comnena na wieść o nasilającej się akcji propagandowej nacjonalistów ukraińskich na Bukowinie. Comnen zadeklarował wtedy współpracę z Polakami w tej kwestii.
 
 
CDN.