Kamienica pana Uszoka

Niewyobrażalna tragedia, jaka dotknęła mieszkańców starej kamienicy w centrum Katowic, przypomniała mi powieść Zofii Nałkowskiej „Granica”, wydaną prawie 80 lat temu. To powieść realistyczna i społeczna, ukazująca naturalistyczny obraz poszczególnych warstw społecznych międzywojennej Polski, ze szczegółowym opisem przestrzeni życiowej bohaterów,  ich sytuacji materialnej i stylu życia; to również obraz władzy i podejmowanych przez nią decyzji,  ale też i powieść psychologiczna, która odsłania mechanizmy ludzkiego postępowania, walkę o własną wiarygodność w oczach innych, odpowiedzialność za siebie, a także odpowiedzialność za drugiego człowieka i jego los.  

Podobieństwo do powieści i jej specyficznej kompozycji, sposób konstrukcji narracji, który polega na inwersji czasowej fabuły sprawia, że poznajemy tragedię od końca, jesteśmy obserwatorami tego, co już się zdarzyło. Uczestniczymy w tragicznym fakcie, który się dokonał,  by dopiero później cofnąć się w czasie, skupić  na analizie tego, co się stało, dociekać złożoności przyczyn tragedii i wydarzeń, rozpocząć proces odkrywania prawdy, przyczyn i winnych tragedii, poznawać różne sądy, różne opinie, oceny i różne punkty widzenia, zależne od nas, naszej wiedzy i miejsca, w którym jesteśmy. 

W ubiegły czwartek, o godzinie 4.50 w kamienicy na rogu ulic Chopina i Sokolskiej w Katowicach, doszło do wybuchu gazu, którego siła zamieniła budynek w gruzowisko, złożyła go, jak domek z kart, rozerwała ściany, zawaliła stropy i doszczętnie zniszczyła jego fasadę i wnętrze. Zawaliły się trzy kondygnacje - dwa piętra i strych, który natychmiast zajął się ogniem, przenosząc się na dach sąsiedniej kamienicy. W okolicznych domach wyleciały szyby i witryny sklepów, a gruz  spadający na zaparkowane na ulicy samochody, sprasował je niczym walec.

Pierwsze oficjalne informacje w mediach przyniosły obraz katastrofy oraz akcję ratowniczą straży i policji. Komendant straży pożarnej relacjonował akcję, zapewniając o jej profesjonalizmie, a prezydent Katowic Piotr Uszok oraz wojewoda śląski Piotr Litwa informowali o ewakuacji 15 lokatorów i  stanie zdrowia chorych, odwiezionych do szpitali. Zapewniali o wszechstronnej pomocy ocalałym, gwarancji zasiłków i mieszkań zastępczych, a także o opiece psychologa. Wraz z rozwojem sytuacji, przekaz ulegał zmianie; w opinii mieszkańców akcję ratowniczą nie można było nazwać profesjonalną i skoordynowaną, strażacy gasząc dach zalali mieszkania od ulicy Solskiej, ekipie zabrakło ciężkiego sprzętu do usuwania zniszczeń, gruz zbierali ręcznie i wrzucali do łyżki koparki, a mieszkańcy tylko dzięki Caritasowi znaleźli dach nad głową, ciepły posiłek i niezbędną odzież.Katowicka prokuratura okręgowa podjęła pierwsze czynności w śledztwie dotyczącym wybuchu, zabezpieczono dokumentację budowlaną budynku oraz ostatnio przeprowadzanych remontów, prezydent Uszok obiecał, że znajdzie  właściciela kamienicy za granicą, rzecznik katowickiej policji dopuścił  prawdopodobieństwo wybuchu gazu, ale nie z butli. Z różnych stron  pojawiają się też pierwsze spekulacje o wpływie wstrząsu w kopalni, o zamachu na dziennikarza, który podejmował tematy mafii węglowej, a nawet kuriozalne przypuszczenia Ewy Stankiewicz, że za tragedią może stać Moskwa.

Tymczasem przyczyna tkwi całkiem gdzie indziej. I tu musimy wrócić znowu do powieści Nałkowskiej, tym razem do opisanej w niej kamienicy Cecylii Kolichowskiej. Funkcjonuje ona w utworze jako przestrzeń metaforyczna, mikroświat, w którym odbija się całe polskie społeczeństwo i jego podział, demaskując system społeczny, ale i gospodarczy. Mieszkańcy kamienicy są reprezentantami różnych warstw społecznych, symbolami zarówno ludzi zamożnych i cieszących się życiem, jak i tych, którzy czekają już tylko na śmierć.  Jak pisze Nałkowska, „to co dla jednych jest sufitem, dla innych jest podłogą”; są nie tylko różni pod względem statusu materialnego i pozycji w społeczeństwie, „ci, których stać na zapłacenie czynszu, mieszkali w jasnych i obszernych lokalach od frontu – z centralnym ogrzewaniem, dostępem do wody oraz kanalizacją. Biedni, bez pracy, a więc podstawowych dochodów, zdani byli na społeczną degradację i eksmisję do najciemniejszych zakamarków kamienicy, gdzie można już tylko oczekiwać na śmierć”.

Jaka była katowicka kamienica? Podobna do tej opisanej i taka, jakich miliony w całej Polsce. Podzielona. W części sprzedana zagranicznemu właścicielowi, w części należąca do Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, czyli mająca dwóch właścicieli.  W kamienicy zameldowanych było 25 osób; to przekrój całego społeczeństwa, ludzie znani, zamożni, rodziny wielodzietne, które ledwie wiążą koniec z końcem, ludzie  młodzi i starzy, zdrowi i chorzy, biedni i opuszczeni, jak mieszkający  na drugim piętrze 45-letni Mariusz P. ze swoją matką, Małgorzatą P. Strażacy i śledczy nie wykluczają, że gaz wybuchł w jego mieszkaniu, podejrzewają też, że „majstrował przy gazie”.To on został najciężej ranny i trafił do  Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Jeden z uratowanych mieszkańców kamienicy mówi o nim, że  to porządny, dobry człowiek, tylko biedny. Jego sytuacja była dramatyczna, opiekował się ciężko chorą matką, nie miał podstawowych środków do egzystencji, nie miał pomocy. Z powodu choroby i biedy został wykluczony przez  państwo. W jego mieszkaniu dzień wcześniej odcięto dopływ gazu  z powodu zadłużenia, jego schorowaną matkę już we wtorek zabrano do ośrodka pomocy społecznej w Ostrowcu Świętokrzyskim, a on miał być w piątek eksmitowany do noclegowni bez prawa do mieszkania socjalnego. Dlaczego nie poczekano jeden dzień z odcięciem gazu?

Kto jest winny katastrofy? Przyczyna tkwi w konstrukcji państwa, w konstrukcji władzy, w konstrukcji domu. Stworzenie nadklasy i podklasy ludzi według kryteriów finansowych i kierowanie się zyskiem, zagubiło empatię do człowieka i jego problemów, poszanowanie jego podmiotowości i jego godności, stępiło wrażliwość rządzących na choroby, biedę, wykluczenie. Doprowadziło do marginalizacji ludzi, społeczną izolację i dyskryminację prawną.

Gdzie było państwo, gdzie był prezydent Uszok, gdzie była opieka społeczna, gdzie byli mieszkańcy kamienicy, jego sąsiedzi? Co musiał czuć człowiek wykluczony, którego matkę zabrano do przytułku, a on sam został skazany na eksmisję do noclegowni? Czy to nie okrucieństwo tak potraktować dzielnego człowieka, który opiekował się ciężko chorą matką? Gdzie wtedy była telewizja, dziennikarze, urzędy, opieka społeczna, psycholodzy, kościół? Gdzie byli sąsiedzi? Zawiodła polityka społeczna, zdrowotna, zawiodło całe państwo. Czyli ludzie.
            „Umiera się w byle jakim miejscu życia. I dzieje człowieka zawarte między urodzeniem jego i śmiercią wyglądają niekiedy jak nonsens”- pisała w „Granicy” Zofia Nałkowska.  Bronisław Komorowski, na wniosek  KRRiT, podjął decyzję o pośmiertnym odznaczeniu Złotymi Krzyżami Zasługi dwojga dziennikarzy: Brygidy Frosztęgi-Kmiecik oraz Dariusza Kmiecika, którzy zginęli w katastrofie budowlanej w Katowicach. Krzyż Zasługi jest przyznawany osobom zasłużonym dla państwa lub obywateli w wymiarze przekraczającym ich zwykłe obowiązki. POorwellowski świat  przekroczył granicę absurdu.
 
Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

01-11-2014 [10:58] - andzia | Link:

Pani Magdaleno,pięknie Pani napisała.Ja dlatego tak bardzo żałuję wycofanych ze szkoły lektur (Janko Muzykant,Placówka ...),które to,prócz wiedzy o tamtym czasie,uczyły wrażliwości na drugiego człowieka,na dziejącą się mu krzywdę i niesprawiedliwość.Tylko w dziecku można taką wrażliwość rozbudzić.
Dzisiaj lewacki gender skierowany do dzieci chce,aby drugi człowiek służył jedynie jako przedmiot do zaspokajania wszelkiego rodzaju zboczeństw.
Boże,jakich czasów dożyliśmy ?!
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

08-11-2014 [13:57] - Magdalena Figurska | Link:

Wydaje mi się, że za komuny szkoła bardziej wychowywała, niż dzisiaj. Wprawdzie zakłamywała wybiorczo historię, ale nie przyszło jej do głowy, że nauka, to także literatura.  Dzięki za miłe słowa.

Obrazek użytkownika W.J.

01-11-2014 [20:51] - W.J. | Link:

Dziennikarze mieszkający w kamienicy mieli temat na talerzu. Szukali daleko. Zginęli.

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

08-11-2014 [13:55] - Magdalena Figurska | Link:

Właśnie. Nie chcieli zauważyć tego, co pod nosem. 

Obrazek użytkownika goral

01-11-2014 [20:59] - goral | Link:

...."Zawiodła polityka społeczna, zdrowotna, zawiodło całe państwo. Czyli ludzie."...

Nie ma Spoleczenstwa !
Nie ma Panstwa!
Nie ludzkiej Wspolnoty !

Jest PO,SLD,PSL,RP...Czciciele Zbrodni,Wystepku, Bezprawia i SZATANA.

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

08-11-2014 [13:53] - Magdalena Figurska | Link:

Pan tak ironicznie, czy na serio?