Nasze boje o finanse szkół na Mokotowie

Nieprawidłowości w gospodarowaniu finansami mokotowskiej oświaty zebrało się tyle, że rok temu skierowałem do Centralnego Biura Antykorupcyjnego obszerną analizę z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli. CBA odesłało mój wniosek do władz miasta i w lutym do Panoramy wkroczyli inspektorzy z Biura Kontroli m.st. Warszawy. Dyrektor DBFO złożył rezygnację… 
Historia sprawiła, że na Mokotowie mamy więcej liceów, gimnazjów i podstawówek niż w niejednym mieście wojewódzkim. Dzieci i młodzież z sąsiednich dzielnic i z podwarszawskich powiatów dojeżdżają tu, by kształcić się i zdobywać zawód, ale obecne władze Mokotowa trwonią ten kapitał.
W 2015 roku na szkoły, przedszkola i inne placówki oświatowe samorząd wyda na Mokotowie ponad 52% pieniędzy, którymi dysponuje. Projekt dzielnicowego załącznika budżetowego przewiduje niemal 292 mln zł wydatków w sferze edukacji, lecz radni PiS z Komisji Oświaty i Komisji Budżetu podkreślają, że to nie wystarczy m.in. na niezbędne remonty szkół.
Jak te środki są wydawane? Mokotowską oświatę finansowo i księgowo obsługuje Dzielnicowe Biuro Finansów Oświaty. Ponad trzy lata temu wybrany przez radnych PO i SLD Zarząd Dzielnicy postanowił, że zamiast w którejś ze szkół (jak dawniej na Mokotowie i jak nadal w wielu innych dzielnicach) lub w innym budynku samorządowym, umieści DBFO w Galerii Panorama przy Wisłostradzie. Za ponad milion złotych rocznie!
Rok później burmistrz Bogdan Olesiński zapewniał radnych, że planuje przeniesienie DBFO do opróżnianego z uczniów budynku szkolnego przy ul. Żywnego, potem – że do zespołu szkół przy Sobieskiego a następnie – że do od wielu lat planowanego, lecz wciąż nie budowanego nowego ratusza przy Merliniego. Tymczasem co roku płacono firmie ECI S.A. za wynajem pomieszczeń w jednym z droższych budynków wynajmujących powierzchnie biurowe i dopiero parę miesięcy temu Zarząd Dzielnicy zawarł z ENKO sp. z o.o. pięcioletnią umowę na wynajem dla DBFO innych powierzchni biurowych. Za ponad 760 tysięcy złotych rocznie!
Nieprawidłowości w gospodarowaniu finansami mokotowskiej oświaty zebrało się tyle, że rok temu skierowałem do Centralnego Biura Antykorupcyjnego obszerną analizę z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli. CBA odesłało mój wniosek do władz miasta i w lutym do Panoramy wkroczyli inspektorzy z Biura Kontroli m.st. Warszawy. Dyrektor DBFO złożył rezygnację… Wystąpienie pokontrolne pisano niemal pół roku. Jest gotowe, ale nie wiadomo, czy przed wyborami ukaże się w Biuletynie Informacji Publicznej. Z licznych stwierdzonych w nim uchybień i nieprawidłowości tytułem przykładu wymienię trzy drobniejsze:
bezprzetargowy zakup kosztownego a niepotrzebnego samochodu służbowego Honda CITY,
nieefektywne eksploatowanie tego auta (koszt przejechania 1 kilometra w 2012 roku wyniósł 7,50 zł a w 2013 roku 15,97 zł, czyli ponad pięć razy drożej niż gdyby pan dyrektor woził się po mieście taksówką),
zatrudnienie do obsługi tego samochodu kierowcy, któremu DBFO płaciło więcej niż pracującym tam na stanowiskach merytorycznych starszym specjalistom i głównym specjalistom.Zarząd Dzielnicy od lat tolerował i krył odpowiedzialne za to osoby a nauczycielski vox populi niektóre z tych patologii wiązał z pogłoską, że ów kierowca był bliskim przyjacielem pana dyrektora…
Czy gdzie indziej sytuacja wygląda dużo lepiej? Wymienię tu w skrócie tylko niektóre podnoszone w latach 2010-2014 przez radnych PiS fakty obrazujące, jak źle jest finansowana i zarządzana oświata na Mokotowie.
21-osobowym personelem dzielnicowego Wydziału Oświaty i Wychowania kierują aż cztery osoby: naczelnik, jego zastępca i dwie kierowniczki.
Przeciętne wynagrodzenia i premie motywacyjne nauczycieli były i są na Mokotowie niższe niż w innych dzielnicach.
Lekceważąc protesty uczniów, rodziców, nauczycieli i radnych PiS zmieniano siedziby placówek oświatowych. Liceum integracyjne ze Stegien przeniesiono do nieprzygotowanego na przyjęcie uczniów z dysfunkcjami ruchu budynku na Służewcu. Jedyną w południowej części lewobrzeżnej Warszawy szkołę kształcącą elektryków z ul. Żywnego przeniesiono – o czym obszerniej pisze tu radny Jacek Cieślikowski – na odległy Żoliborz. W całej dzielnicy przekazywano szkolne stołówki ponoć lepszym bo tańszym ajentom – co wnikliwie analizuje radny Tomasz Szczegielniak.
Owszem, nie za każdą patologię odpowiadają bezpośrednio władze dzielnicy. To prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz uparła się, by remontować nikomu niepotrzebną „tęczę” z Placu Zbawiciela zamiast – jak obliczyłem w ogłoszonym w mediach raporcie a co potwierdził burmistrz naszej Dzielnicy – zapewnić około 8040 posiłków dla dzieci z najuboższych rodzin, roczne stypendia dla 139 uczniów albo środki na nagrody dla 32 nauczycieli. To Ministerstwo Edukacji Narodowej zrezygnowało za rządów PO z wdrażania realizowanego za rządów PiS programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole” – i wkrótce policja także na Mokotowie odnotowała wzrost liczby aktów przemocy i innych naruszeń prawa w szkołach.
Oświata mogłaby być atutem naszej dzielnicy. W tym roku pan Łukasz Bożyk, maturzysta z VI LO im. Tadeusza Reytana, został laureatem LXV Olimpiady Matematycznej i zdobył brązowy medal na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej. Możemy być z niego dumni, ale złe i niegospodarnie zarządzanie mokotowską oświatą utrudnia wykorzystanie kapitału, jaki dają naszej dzielnicy zdolna i pracowita młodzież, gęsta baza placówek oświatowych, piękne tradycje, doświadczona kadra pedagogiczna i zaangażowani rodzice… Czas na zmiany!
 
Tekst „Nasze boje o szkoły na Mokotowie” ukazał się w wydanej przez Komitet Wyborczy PiS na Mokotowie jednodniówce wyborczej „Mokotów samorządowy”