Mój Boże! Już 50 lat Studenckiego Festiwalu Piosenki!

Właśnie wracam z jubileuszowego Koncertu Laureatów krakowskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej. 

Niepomiernie wzruszony, bo ani by mi nie przyszło do głowy, że od pierwszego koncertu tego festiwalu minęło już pięćdziesiąt lat!

A mnie się wciąż niepoprawnie zdaje, że rok 1964 dopiero, co minął.

I wszystko się zgadza, bo młodzi laureaci sprawili dziś wieczór, że znowu byłem studentem, który w roku 1962 przekroczył próg Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie. Studenccy Artyści sprawili, że znów poczułem ów, jak już nigdy potem cudowny klimat czasu zbuntowanych i krnąbrnie beztroskich dzieci kwiatów lat sześćdziesiątych mających charaktery zbyt harde by się dać oprawić w za ciasne dla nich ramy ówczesnych konwenansów, którymi buńczucznie gardziły czerpiąc z życia samo piękno i radość. 

Przypomniałem sobie bajeczną studencką przygodę jaką przeżyłem właśnie w roku 1964, kiedy byłem na drugim roku swych hulaszczych studiów. Wówczas w Królewskim Stołecznym Mieście Krakowie, z okazji sześćsetlecia Uniwersytetu Jagiellońskiego odbyły się, stosownie do rangi rocznicy, chyba najdłuższe w świecie żakowskie Juwenalia, które nie uwierzycie, trwały dziesięć dni i nocy z rzędu. A imprezą towarzyszącą tych uroczystości była właśnie inauguracja krakowskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej.

Pamiętam jak dziś, jak po uroczystej Mszy świętej w studenckiej kolegiacie św. Anny, kiedy nie tylko w kościele, ale i na Plantach brakowało miejsca, pochód akademicki przeszedł majestatycznie spod Collegium Maius pod Bazylikę Mariacką, gdzie prezydent miasta uroczyście ogłosił otwarcie Juwenaliów wręczając braci żakowskiej pęk kluczy od miasta. Od tej radosnej chwili, blisko dwa tygodnie, we wszystkich możliwych miejscach pod Wawelem tętniła spontaniczna i ani na chwilę nieustająca gigantyczna balanga nieznająca jutra.

Od tamtego czasu minęło równo pół wieku, a to już historia. Wiele się po drodze wydarzyło. W latach osiemdziesiątych naród się zbuntował, powstała „Solidarność”, a potem o ironio! Pan Bóg nas pokarał wolnością, z którą do dnia dzisiejszego nie umiemy sobie poradzić. 

Jaki jest koń każdy widzi.

Ale nie wierzcie proszę tym, którzy mówią, że dzisiejsza młodzież to pokolenie bezpowrotnie stracone, że to sami kibole i jamochłony, dla których liczy się tylko grillowana karkówka podlewana tanim piwskiem. 
 
Dziś wieczór przekonałem się, że pośród młodych Polaków jest wielu "pięknych dwudziestoletnich", którzy wiedzą i czują, czym są prawdziwe wartości, co jest rzeczywistą poezją życia, w co naprawdę warto wierzyć. Z zapartym tchem patrzyłem na te pełne inwencji inteligentne buzie.
  
I powiem krótko. Nie jest wcale tak źle proszę Państwa z tą naszą młodzieżą.  

Bowiem dzisiejszego wieczora było mi dane przeżyć coś, czego długo nie zapomnę. Zobaczyłem fascynujący pokaz kunsztu pieśniarsko aktorskiego grany pod partyturę, zdziwicie się teraz, takich ikon moich czasów, jak Jeremi Przybora, Agnieszka Osiecka i Zygmunt konieczny. 
 
Wszyscy laureaci byli wspaniali, moja dwudziestodwuletnia córka oglądała spektakl z rozdziawioną buzią, a mnie ręce same się składały do oklasków. Wyluzowani, radośni, pełni życia i energii, patrzący z optymizmem w przyszłość.

Brawo brać żakowska! Wielkie brawo!! Na stojąco!!!

A więc nie jest tak źle!

Tylko "starych koni" żal, że właśnie teraz, jak wszystko zaczyna być piękne będą musiały pakować walizki.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Jest niedziela 19 października 1014, godz. 23.15.

Właśnie wróciłem z odbytego w ramach 50. Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie ostatniego już spektaklu tej niesamowitej imprezy.  
Wisienką na torcie okazał się być jubileuszowy koncert pt. „Wszyscyśmy kupcy starej tandety – czyli żadnego jubileuszu nie będzie” dedykowany na 90-te urodziny Jej Magnificencji Pani Profesor Marcie Stebnickiej, wieloletniej nauczycielce śpiewu aktorskiego w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.  
Koncert wykonali genialni młodzi aktorzy scen polskich, a autorką scenariusza, scenografii, kostiumów i reżyserii była Agata Duda – Gracz, córka Dudy, którego przedstawiać nie muszę.

Jak było? 

Przypomnijcie sobie obrazy Dudy Gracza, a teraz spróbujcie sobie wyobrazić, że ktoś podłożył pod to fascynujące malarstwo muzyką i napisał słowa cudownych piosenek, które ożywiły postaci z obrazów tego krnąbrnego Artysty.  
Taki spektakl już się nigdy nie powtórzy.

Zresztą, po stokroć lepiej ode mnie powiedziała o tym sama Jubilatka.

Próbowałem zapisać, co mówiła ale ręce mi się trzęsły ze wzruszenia. Więc cytuję z pamięci jedynie strzępy tej historycznych słów Pani Marty Stebnickiej:

„ten cudowny spektakl dodał mi nowych sił, więc mam problem, bo nie wiem, co w tej sytuacji będzie dalej!... Wykonane przez was piosenki, których Was uczyłam i sama śpiewałam dały mi dziś wieczór tak mocno w głowę, że nie potrafię wypowiedzieć jak wspaniały był ten spektakl… myślę, że dostałam tak cudowny prezent w nagrodę za to, że przez całe życie walczyłam z banałem… bo są tajemnice, których poznanie nie każdemu są dane itylko Wy wiecie, o czym mówię…

I na koniec dziewięćdziesięcioletnia Jubilatka wciąż piękna i pełnokrwista kobieta przy zastygłej w bezruchu  widowni zaśpiewała cichutko a capella, jak zapowiedziała, swoją ostatnią sceniczną piosneczkę "o życiu staruszki, co ma skrzywione serduszko, a nie tylko nóżki".  

Więcej powiedzieć nie potrafię, bo mi zaschło w gardle.
 

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika bolesław

19-10-2014 [09:49] - bolesław | Link:

Szanowny Panie Krzysztofie.
".... powstała „Solidarność”, a potem o ironio! Pan Bóg nas pokarał wolnością, z którą do dnia dzisiejszego nie umiemy sobie poradzić....".
Tak zgadzam się z Pana wypowiedzią. Ale dalej pisze Pan, że córka Julka oglądała spektakl z rozdziawioną miną. W tym jest wiele pozytywów. Tak trzymać, a będzie dobrze.
Tym optymistycznym porannym akcentem Pana i córkę serdecznie pozdrawiam,
bolesław

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

19-10-2014 [13:06] - Krzysztof Pasie... | Link:

Dziękuję za pozdrowienia Panie Bolesławie, które po stokroć odwzajemniam.

Martwi mnie natomiast, że jeden komentarz na prawie 700 wejść zdaje się dowodzić, że na Naszych Blogach temat kultura nie budzi zainteresowania. A przecież naród bez kultury wcześniej, czy później musi zginąć. Warto o tym pamiętać! Nim będzie za późno!

Serdeczności!

PS
Smutne to, że elektorat prawicowy nie jest zainteresowany sprawami naszej młodzieży, od której przecież zależy przyszłość Polski. Bo z takimi ludźmi Jarosław Kaczyński daleko nie zajedzie.

Jak napiszę banalną notkę o wygłupach pani Kopacz w Berlinie wchodzi kilka tysięcy osób i roi się od komentarzy. A jak napisałem coś pozytywnego o młodych Polakach, którzy stworzyli wielką wartość kulturową to ... resztę dopowiedzcie sobie Państwo sami.

Źle to wróży! Bo samym honorem, wiarą w Boga i miłością Ojczyzny opozycja prawicowa wyborów nie wygra.

Miłej niedzieli

Obrazek użytkownika bolesław

19-10-2014 [14:00] - bolesław | Link:

Panie Krzysztofie, też mnie to martwi co Pana.Za odpowiedź dziękuje i przesyłam słowa WIELKIEGO POLAKA.

"MOŻE NA POLSKIEJ ZIEMI NIE POWSTAĆ WIELE RZECZY, TA CZY INNA FABRYKA - TO JESZCZE NIE BĘDZIE NAJWAŻNIEJSZA STRATA. NAJWAŻNIEJSZA STRATA BĘDZIE WÓWCZAS, GDY NARÓD STANIE SIĘ NIEMY, ZALĘKNIONY, ODERWANY OD TWÓRCZOŚCI KULTURALNEJ" (03.IV.1977).

Prymas Polski STEFAN Kardynał WYSZYŃSKI

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

19-10-2014 [14:11] - Krzysztof Pasie... | Link:

Dziękuję za przypomnienie tych ważnych słów kardynała stulecia.

Jan Paweł II też lubił śpiewać - pamiętacie jeszcze?
https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika ronin

19-10-2014 [20:30] - ronin | Link:

Panie Krzysztofie z Ta nasza mlodzieza nie jest tak zle,jak wmawiaja nam opiniotworcze media! Krakow ma swoja specyficzna otoczke. Oddycha sie innym powietrzem spacerujac po urokliwych uliczkach. Ostatnio na mszy dziewczeta z soli z udzialem skrzypiec,fletow,gitar zaintonowaly Barke,mialem kule w gardle. Pozdrawiam Pana i corke! Moja cora ,tez ma 22 lata hi...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

20-10-2014 [00:16] - Krzysztof Pasie... | Link:

@ronin

Hi! Don't worry! Just take it easy! I still trust that truth will be a winner!

Obrazek użytkownika hertrich

19-10-2014 [21:02] - hertrich | Link:

Dr Pasierbiewiczowi znowu popadł w pomieszanie z poplątaniem.
1. Pierwszy festiwal piosenki studenckiej odbył się w 1962 r. To, że tegoroczny jest 50ty, nie znaczy, że impreza ma 50 lat (festiwale nie odbyły się w latach 1968, 1971 i 1982. Chyba, że dr Pasierbiewicz, zgodnie ze swymi arytmetycznymi kompetencjami, wyliczył, że 2014-1962 = 50.
2. Kościół św. Anny w Krakowie nie jest kolegiatą studencką, ale kościołem akademickim UJ lub kolegiatą akademicką.
3. Dr Pasierbiewicz ma zapewne na myśli uroczystości związane z 600-leciem UJ w 1964 r.
a. Msza św. nie była w oficjalnym programie z oczywistych powodów. Tedy, powiedzenie, że pochód akademicki rozpoczął się po Mszy św. jest równie prawdziwe jak to, że g. 14 jest po g. 13;
b. Pochód nie szedł od Collegium Maius do bazyliki Mariackiej, ale okrążył Rynek i wrócił do Collegium Maius;
c. Kraków nie miał wtedy prezydenta, ale przewodniczącego Rady Miejskiej i on wręczał żakom klucze;
d. Juwenalia nie trwały 2 tygodnie tylko 3 lub 4 dni, natomiast było 2 tygodnie wolnych dni od zajęć.
I to byłoby na tyle w sprawie wspomnieniowych konfabulacji dr Pasierbiewicza. A teraz niech skoczy do całodziennego po kefirek dla wzmocnienia pamięci.
JW

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

19-10-2014 [23:49] - Krzysztof Pasie... | Link:

Paszoł won! Powiedziałby w kontekście tej notki nawet poseł profesor Stefan Niesiołowski.

Mam nadzieję, że ktoś z komentatorów wreszcie wykurzy z mojego blogu tego parszywego trolla, który nie ma odwagi się przedstawić pełnym imieniem i nazwiskiem.

Obrazek użytkownika hertrich

20-10-2014 [08:13] - hertrich | Link:

1. Ponieważ notką jes to to, co skonfabulował dr Pasierbiewicz, cytat z posła Niesiołowskiego jest zabawny w tym kontekście.
2. Dr Pasierbiewicz widocznie wielce słabowity na ciele i umyśle, skoro sam tego, tj. wykurzyć, nie potrafi;
3. Skoro dr Krzysztof Pasierbieewicz już wielokrotnie mnie zdekonspirował, więc pozostaję przy skrócie, ale z dodatkową informacją
J(an) W(oleński)
PS. Przeakzanie kluczy nie mogło odbyć się zaraz po pochodzie akademickim, bo pierwszy odbył się w południe,a drugie miało miejsce wieczorem. Czyżby dr Pasierbiewicz ukrywał prawdę historyczną?

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

20-10-2014 [10:02] - Krzysztof Pasie... | Link:

@All
Dla porządku wyjaśniam, że autor powyższego błyskotliwego komentarza to warujący na moim blogu w cyklu całodobowym (co łatwo sprawdzić po dacie i godzinie dodawanych komentarzy) emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i laureat najbardziej prestiżowej nagrody naukowej w Polsce nazywanej "polskim Noblem", a także wieloletni przewodniczący Sic! Komitetu Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk, niejaki Jan Woleński. Więcej informacji o rzeczonym trollu można znaleźć w Internecie. Wystarczy do wyszukiwarki wpisać jego nazwisko, a wyskoczy Państwu przebogaty materiał natury niekoniecznie naukowej. Zapewniam, że warto spróbować, bo wtedy Państwo zrozumiecie dlaczego mój blog tak go drażni i spać mu po nocach nie daje.
Takie mamy "elity" akademickie w Krakowie!
Czuję się tedy nad wyraz nobilitowany, że taaaka persona ślęczy na moim blogu od rana do nocy od kilku lat z rzędu i napina swe nie byle jakie przecież mózgowe zwoje tropiąc zapamiętale literówki i nieścisłości w moich notkach, czym jak Państwo zdążyli już zapewne zdążyli zauważyć "robi sobie dobrze".

PS. A tych, którzy uważają, że ja prowadzę na blogu polemikę z rzeczonym trollem pragnę wyprowadzić z błędu, gdyż to rzeczony troll mnie upierdliwie zaczepia, a na mój blog włazi li tylko dlatego by popsuć powietrze. Ale na to niestety nie mam wpływu, gdyż na Naszych Blogach nie ma możliwości blokowania trolli.

Serdecznie Państwa pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika hertrich

20-10-2014 [16:39] - hertrich | Link:

To i owo

1. Moje komentarze na temat wypowiedzi dr Pasierbiewicza, nie są i nie mogą być błyskotliwe, gdyż ich (komentarzy) przedmiot na to nie pozwala;
2. Dr Pasierbiewicz wyjaśniał już wielokrotnie, ale, jak na razie, nikt nie przejął się jego objaśnieniami; eksplanacjami;
3. Wygląda na to, że dr Pasierbiewicz sprawdza w cyklu całonocnym, ale bez specjalnych wyników;
3. Fakt, że jestem emerytowanym profesorem UJ, ale jeszcze wykładającym, w przeciwieństwie do dr Pasierbiewicza, emerytowanego nauczyciela akademickiego, nigdzie nie wykładającego, ale ciągle przedstawiającego się jako nauczyciel akademicki;
4. Małą korekta: Słowo "Sic!" nie występuje w nazwie Komitetu, któremu przewodniczę, a przewodniczącym Komitetu Etyki w Nauce PAN jestem od trzech, a nie od wielu lat. Stosowne uwagi dr Pasierbiewicza są (a) jego twórczym i oryginalnym wkładem dr Pasierbiewicza do nauki polskiej, (b) kolejnym świadectwem nieporadności dr Pasierbiewicza w operowaniu terminami arytmetycznymi;
5. Gdy wpisze się nazwisko dr Pasierbiewicza pojawia się dość skromny materiał materiał niemal wyłącznie pozanaukowy (nieźle jak na osobę podającą na pierwszym miejscu "naukowiec" w w rubryce "zawód");
6. Blog dr Pasierbiewicza, jak już wielokrotnie zaznaczyłem, bawi mnie a nie drażni. Nie ma też nic wspólnego z moim snem lub jego brakiem;
7. Teksty dr Pasierbiewicza aż roją się od literówek i nieścisłości, a ich wskazywanie nie wymaga tropienia, ale tylko pobieżnego czytania. Nota bene, dr Pasierbiewicz niekiedy dokonuje poprawek, ale jakoś nie przyznaje się do tego;
8. Dr Pasierbiewicz najwyraźniej nie wie, że nie wie na czym polega robienie sobie dobrze. To zresztą jego charakterystyczna cecha.
9. Dr Pasierbiewicz rzeczywiście nie prowadzi ze mną polemiki, bo, jak kolokwialnie powiada się, "skąd wziąłby na to ludzi";
10. Nie czuję się nadmiernie nobilitowany przez to, że dr Pasierbiewicz serdecznie mnie pozdrawia (wszak zaczął od @All)
11. Teraz zrozumiałe, dlaczego dr Pasierbiewicz trapi się tym, że ktoś nas pokarał wolnością. Uniemożliwia to blokowanie komentatorów, co jest twórczym wkładem dr Pasierbiewicza do sposobu prowadzenia dyskusji.
JW

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

20-10-2014 [18:55] - Krzysztof Pasie... | Link:

@All
Dziś jeden z największych w Krakowie koryfeuszy kąśliwego dowcipu, a zarazem niedościgły bałamut, szyderca i intrygant podarował mi egzemplarz świeżo wydanej książki autorstwa paskudzącego na moim blogu trolla, które to dzieło autor opatrzył tytułem, UWAGA!, "JAn Woleński". Jak Boga kocham nie ściemniam z tą wariacją wielkości czcionki.
No i wszystko nam się wyjaśniło, ponieważ chyba już nik nie ma wątpliwości, że to "JA" świadczy niezbicie, że mamy w tym przypadku do czynienia z patologicznym przypadkiem zaburzenia psychicznego nazywanego manią wielkości.
I wszystko się zgadza, bowiem ten typ zaburzenia afektywnego charakteryzuje się nadmierną drażliwością i frustracją, co prowadzi do nasilenie gniewu bądź występowania urojeń prześladowczych.

W tramwaju przewertowałem książkę naszego trolla i zapewniam Państwa, że jeśli nadal będzie na moim blogu paskudził, zacytuję Państwu kolejne perełki z tego wiekopomnego dzieła, z którego jeszcze przed promocją pół Krakowa się naśmiewa.

Obrazek użytkownika terenia

20-10-2014 [20:52] - terenia | Link:

Szanowny Panie

Dziwią mnie niebywale Panów przekomarzania .Pan prof.Woleński to osoba nie z mojej bajki,niemniej jednak warto
zaznaczyć,iż dokonał w komentarzu uściśleń co do daty i nie tylko I Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie.
Zapomniał Pan dopisać pierwszy człon tytułu w/w książki a brzmi on "Wierzę w to,co potrafię zrozumieć".
Co do szaty graficznej tej edycji,to może należy porozmawiać z grafikiem wydawnictwa Copernicus Center Press i do niego zgłosić pretensję o taką formę graficzną okładki???

Doprawdy ta Panów prywatna wojenka staje się coraz bardziej żałosna.

Na marginesie dodam,że bardzo mnie cieszy,że na NB nie ma możliwości blokowania komentarzy tak jak np. na S24.
Tam nie pasujące Panu komentarze Pan kasuje bądź blokuje komentujących ....nieprawdaż?

Sądzę,że czytelników pańskiego bloga mało interesuje ,czy cały Kraków czy też pół śmieje się z książki JW.
Jestem jako rodowita Krakowianka zażenowana pańską postawą,na podstawie tych wpisów czytający Pana blog mogą i zapewne zadają sobie pytanie: co się dzieje w tym Krakowie?
http://www.youtube.com/watch?v...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

21-10-2014 [10:02] - Krzysztof Pasie... | Link:

@terenia
Pani Tereso,
To nie jest żadna NASZA wojenka, tylko JEDNOSTRONNE, mędliwie upierdliwe paskudzenie mojego blogu przez mściwego starca ogarniętego na moim punkcie jakąś manią prześladowczą. Zakompleksionego jegomościa, przed którym muszę się opędzać, jak od natrętnej muchy klozetowej. Czy naprawdę Pani nie czuje, że ten naukowy "noblista" ośmiesza w ten sposób autorytet Instytucji, która wyróżniła go tym zaszczytnym tytułem? Nobel naukowy zobowiązuje! Nie pomyślała Pani o tym?

To samo robił zmieniając wielokrotnie nick na Salonie 24, ale jak go kilka razy zablokowałem już się tam nie napatacza. Poza tym tam pogonili go Internauci. To jest bardzo nieciekawy typ proszę Pani. 

Pozdrawiam.

PS. Przewertowałem książkę naszego krakowskiego noblisty pt "Wierzę w to, co potrafię zrozumieć JAn Woleński" i czuję się nobilitowany, gdyż jak się łatwo zorientować ta książka to nic innego, jak odpowiedź na to, co o rzeczonym trollu napisałem na moim blogu, a mówiąc dokładniej pokrętne tłumaczenie się z pytań, jakie mu postawiłem w kilku moich motkach. Ta książka to spowiedź byłego działacza PZPR, który się do tej przestępczej organizacji zapisał Sic! by pomóc Polsce. To gloryfikacja jemu podobnych aparatczyków i próba wciśnięcia ludziom ciemnoty, że w PZPR działali polscy patrioci. Za przeproszenie zrzygać się można.

Obrazek użytkownika hertrich

21-10-2014 [10:13] - hertrich | Link:

PS. Przewertowałem książkę naszego krakowskiego noblisty pt "Wierzę w to, co potrafię zrozumieć JAn Woleński" i czuję się nobilitowany, gdyż jak się łatwo zorientować ta książka to nic innego, jak odpowiedź na to, co o rzeczonym trollu napisałem na moim blogu, a mówiąc dokładniej pokrętne tłumaczenie się z pytań, jakie mu postawiłem w kilku moich motkach. Ta książka to spowiedź byłego działacza PZPR, który się do tej przestępczej organizacji zapisał Sic! by pomóc Polsce. To gloryfikacja jemu podobnych aparatczyków i próba wciśnięcia ludziom ciemnoty, że w PZPR działali polscy patrioci. Za przeproszenie zrzygać się można.

* Trudno, jak ktoś tylko wertuje a nie czyta, to ma takie skutki fizjologiczne. I tak dośc łagodne, za przeproszenie(m).
JW

Obrazek użytkownika hertrich

21-10-2014 [21:39] - hertrich | Link:

Jeszcze kilka uwag na temat wpisu dr Pasierbiewicza (dalej dr p) z 2014-1021 [10:13]
Doceniam intelektualny wysiłek dr P uwieńczony dostrzeżeniem właściwego tytułu mojej książki (dalej JAn, by dr P czuł się usatysfakcjonowany), ale to wszystko, co mogę powiedzieć o zaletach komentowanego wpisu. Dalej:
1. To sprawa dr P, czym czuje się nobilitowany, ale JAn nie ma wiele wspólnego z tym, co dr P pisał o mnie na swoim blogu. Owszem, postać dr P jest krótko scharakteryzowana na s. 62-63 (bez podania nazwiska. Ów fragment kończy się następująco: "Przypuszczam, że skomentuje [dr P w domyśle] niniejszą rozmowę na swoim blogu i uzna za świadectwo mojego zaprzaństwa". Dr P jest jednak przewidywalny jako stosunkowo prosty mechanizm.
2. To jasne, że dr P przedzie rozmaite motki, ale nie przypominam sobie, aby mi stawiał jakiekolwiek pytania w swoich notkach. Dr P rzadko pyta, natomiast znacznie częściej stwierdza, na ogół bez wystarczających podstaw po temu.
3. JAn liczy 238 s. O moich związkach z PZPR, których nigdy nie ukrywałem, jest dokładnie 16 stron (s. 34-49). Dr P istotnie przewertował książkę i to bardzo pobieżnie, skoro znalazł w niej tylko "spowiedź byłego działacza PZPR". Nie twierdzę, że cokolwiek innego mogło go zainteresować w JAn (nie odmieniam), ale fakty są faktami.
4. Nigdzie nie napisałem, że wstąpiłem do PZPR, aby pomóc Polsce. Jeśli mylę się, proszę o stosowny cytat).
5. Nigdzie nie napisałem, ze w PZPR działali polscy patrioci. Jeśli mylę się, proszę o cytat.
6. W jednym ze swoich motków na mój temat dr P napisał, ze wstąpiłem do PZPR dla kariery. Odpowiedź znajdzie na s. 42, o ile nie przeoczy z powodu wertowania.
7. Dr P nawet nie rozumie znaczenia słowa "aparatczyk". Aparatczykiem był ktoś. kto pracował etatowo w aparacie partyjnym. Czy dr P wie o mnie coś, czego sam nie wiem?
Te uwagi wystarczająco uzasadniają stwierdzenie, że dr Pasierbiewicz znowu konfabuluje,

Obrazek użytkownika hertrich

20-10-2014 [21:05] - hertrich | Link:

To i owo

Dr Pasierbiewicz jednak ściemnia. Tytuł książki to nie "UWAGA!, "JAn Woleński" (nie chce mi się naśladować liternictwa stosowanego przez dr Pasierbiewicza), tylko "Wierzę w to, co potrafię zrozumieć", natomiast moje imię i nazwisko jest zapisane w pewien sposób, w każdym razie inaczej niż to odtworzył dr Pasierbiewicz, aczkolwiek poszczególne litery (w JAn) mają różną wielkość, a ostatnia jest to n pisane nie drukowane i lekko obiżone. Książka jest wywiadem ze mną przeprowadziły trzy osoby. Ponieważ opowiadam o sobie, więc wydawca zaproponował taki właśnie krój liter, mający sugerować kombinację imienia Jan i zaimka Ja, a to drugie zostało podkreślone większymi literami. Jakby nie było dr Pasierbiewicz wykazał się niewielką przenikliwością, jak zwykle zresztą, skoro pomylił JA z JAn. W związku z tym zabawne dywagacje dr Pasierbiewicza na tematy psychologiczno-psychiatryczne można pozostawić bez komentarzy.
Zachęcam dr Pasierbiewicza do cytowania rzeczonej książki. Niech ją przewertuje jeszcze dokładniej a znajdzie coś o sobie i sugeruję, aby cytowanie rozpoczął od tego właśnie. Jutro, tj. 21 X, g. 18 w księgarni Matras w Krakowie w Rynku Głównym jest spotkanie ze mną i przeprowadzającymi wywiad. Każdy, także dr Pasierbiewicz, może przyjść, jeśli ma ochotę. Co do naśmiewania, to wielkość "pół Krakowa" jest gotowcem notorycznie używanym przez dr Pasierbiewicza, aczkolwiek nigdy nie sprawdzającym się. Na razie jedyny znany mi z autopsji przypadek publicznego naśmiewania się z książki miał miejsce w trakcie promocji rzeczy o tytule "Magia namiętności" autorsrwa pana Krzysztofa Pasierbiewicza. W rewanżu mogę zacytować, co smakowitsze fragmenty o ogniu trawiącym dr Pasierbiewicza w trakcie podróży parostatkiem.
JW