System złodziejski - osobiste refleksje.

System złodziejski nie jest systemem autopojetycznym. Oznacza to ze po wypełnieniu swojej funkcji system ten może rozpłynąć się w środowisku, czyli w systemie, którego podsystemem był. Tym różni się od systemów autopojetycznych, takich jak prawo, religia i ekonomia.
Jednak w odmiennych warunkach system złodziejski jest systemem autopojetycznym, ponieważ w środowisku, gdzie nie ma dla niego ograniczeń, rozwija się w sposób typowy dla systemów autopojetycznych.
System złodziejski wykształcił się z pierwotnego systemu pozyskiwania zasobów i jest pierwotny wobec systemu prawa i systemu bezpieczeństwa. można powiedzieć że jest dla nich środowiskiem pierwotnym.
Ponieważ jednak złodziejstwo uległo specjalizacji i segmentyzacji, współczesne jego podsystemy są wysokowyspecjalizowane, co nie oznacza że brak jest podsystemów prymitywnych.
To były robocze tezy.

Złodziejstwo jest ograniczone dwoma rodzajami tabu. Pierwszy to kontrola społeczna, drugi to poczucie własnej uczciwości, które naruszone kradzieżą jest już niepełne. Ponieważ jednak poczucie własnej uczciwości jest elementem samooceny, naruszenie zaś samooceny powoduje dyskomfort, osobowość dla odbudowania integracji używa algorytmów przywracających spójność. Istnieją dwa podstawowe rodzaje tych algorytmów - uznanie własnej odpowiedzialności lub jej zanegowanie i przeniesienie na czynniki zewnętrzne. Wybranie jednego rodzaju wyjaśnienia powoduje że wyjaśnienie drugie, jako słabsze zostaje wyparte.
Jeśli zostanie wybrana akceptacja odpowiedzialności to dalsza procedura jest już prosta, co wcale nie oznacza, że jest łatwa. Składa się z czterech elementów - żalu za popełniony czyn, postanowieniu o niepopełnianiu go w przyszłości, wyznaniu że jest się złodziejem i zadośćuczynieniu w ramach możliwości. Jest to procedura tożsama z katolickimi algorytmami zbawienia i może być automatycznie odrzucana przez uprzedzonych do religii, jest jednak skuteczna, bo ten sam algorytm pozwala zmierzyć się z uzależnieniami od środków psychoaktywnych ( alkohol, marihuana, amfetamina itp.) Algorytm jest na tyle prosty że z powodzeniem może zostać uznany za uniwersalny we wszelkich tego typu sytuacjach społecznych. Oczywiście w katolickich warunkach dobrej spowiedzi jest jeszcze jeden warunek - rachunek sumienia, tu jednak nie mogę go włączyć do rozważań bo jest on zbyt kompleksowy, dotyczy również innych grzechów i całokształtu życia. Ja rozważam sytuację, w której ten warunek został już spełniony, albo przez własne procesy kognitywne, czyli przemyślenia, albo przez komunikaty zewnętrzne ( bycie zatrzymanym za kradzież, oskarżonym w sądzie itp.). Mnie jednak, jako socjologa bardziej interesuje drugie tabu, społeczna kontrola, która w teorii powinna zapobiegać złodziejstwu, w praktyce jednak czasami nie działa, czasami zaś chroni konkretnych złodziei w konkretnych sytuacjach.
Złodziejstwo jest na tyle płynne, że nawet w programach Unii Europejskiej istnieją specjalne fundusze na zagrabianie wspólnej przestrzeni, dotyczą zaś grodzenia lasów. W ten sposób w świadomość społeczną wsączone zostaje przekonanie, że takie działania są normalne a nawet uczciwe. Istnieją już jednak tezy, że kalkulacje ekonomiczne przeprowadzane przez korporacje, w których darmowe zasoby są określane jako darmowe - są już złodziejstwem. 
Na dużo niższym poziomie i w naszych swojskich warunkach największe nasączenie niezauważalnym złodziejstwem zachodzi w gospodarowaniu funduszami unijnymi. Ostatni rok był dla mnie bardzo pod tym względem obfity, zostałem obdarowany tak szczodrze, że czuję się naprawdę szczęściarzem, choć rok temu był to czas pobytu na pustyni. Miałem możliwość zaobserwować w jaki sposób zostało zdefraudowane kilkaset tysięcy złotych, w jaki sposób utworzyła się zorganizowana grupa, w jaki sposób w końcu organy powołane do zapobiegania przestępczości gorliwie ją wspierają. Wiem że nie jestem jedyny w takiej sytuacji, ale ponieważ jestem socjologiem, dysponuję całym aparatem badawczym, co zaś najważniejsze, ponieważ miałem ze złodziejstwem do czynienia wcześniej, wiedziałem już że należy zbierać dowody. Okazuje się jednak, że nic nie są warte dowody, jeśli ci, którzy powinni się z nimi zapoznać, robią wszystko żeby tego nie robić.
Rzecz dotyczy spółdzielczości, konkretnie spółdzielczości socjalnej. Uważam że spółdzielczość jest jedynym skutecznym narzędziem gospodarowania w przyszłości. Zresztą wielkie korporacje to właściwie prawie spółdzielnie, z tą różnicą że pieniądze są w nich jedyną rzeczywistą wartością. Z kolei potężne pieniądze z funduszy unijnych są marnotrawione, bo spółdzielnie, które teoretycznie powinny być jak wyścigowe samochody, funkcjonują jak zdezelowane furmanki ciągnięte przez zdychające szkapy.
Brian Tracy, guru biznesmenów, człowiek którego słowa spijają z ust prezesi potężnych firm twierdzi, że w drodze do jakiegoś wartościowego celu znajdziemy szereg drobnych przeszkód, które łatwo jest pokonać. Napotkamy jednak także skałę, o którą rozbiją się  wszystkie nasze działania. Jeżeli nie rozbijemy tej skały, wszelkie nasze wysiłki będą daremne.
Po roku obfitego obdzielenia mnie przez opatrzność całą masą danych, mogę z całą pewnością stwierdzić, że skałą, o którą rozbijają się wysiłki odtworzenia w Polsce systemu spółdzielczego, który rozwijał się rewelacyjnie w okresie międzywojennym a został zniszczony i zdegenerowany przez komunistów jest złodziejstwo.
Absolutnie jednak nie oskarżam wszystkich biorących udział w tworzeniu spółdzielczości, znam wielu uczciwych ludzi w zarządach spółdzielni, To że ja trafiłem na złodziei to tylko kwestia warunków. Tak naprawdę wina leży po stronie niekompetencji firmy która dysponowała pieniędzmi. Cała reszta była wynikiem tego, jak działa system. Miałem szczęście zaobserwować w mikroskali przez rok to co przeżyła Polska w wyniku złodziejskiej transformacji przez lat dwadzieścia. Kłamstwa, chamstwo, nieudolność, wypisywanie absolutnie fałszywych zdań i sygnowanie ich własnym podpisem, ukrywanie dokumentów w nadziei że nikt, nigdy ich nie zechce czytać.
Na początku zależało mi na sprawiedliwym ocenieniu sytuacji w spółdzielni i ewentualnym jej uratowaniu, kiedy jednak okazało się że nikt inny nie jest tym zainteresowany, zacząłem dokładniej badać sprawę funkcjonowania całego systemu. Teraz jestem na etapie selekcji materiału, nie zależy mi nawet na tym, by prawda została wyjawiona, bo szanse są takie sobie. Ważniejsze jest jednak, żeby stworzyć lepsze warunki dla kolejnych uczestników projektów, żeby kłamstwo nie było fundamentem założycielskim kolejnych spółdzielni.
Firma, która prowadziła projekt i która tak naprawdę spowodowała to, że złodzieje zaczęli kraść ma się dobrze, wynajmują kolejne budynki, zamierzają przerabiać coraz więcej unijnych pieniędzy. Wygrywają przetargi bo spełniają kryteria. Dlatego te kryteria będą celem moich obserwacji. 
Będę działał metodycznie i rzetelnie. Przestałem się spieszyć. Istnieje pojęcie dóbr bezpowrotnie utraconych i sporo danych wskazuje na to, że ukradzione pieniądze przepadły. Jest jednak inna, życiowa wskazówka, jeśli upadłeś, nie wstawaj z pustymi rękami.