Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jaja kobyły
Wysłane przez Sekator w 03-04-2018 [23:18]
Po krótkim świątecznym relaksie generatory rzeczywistości urojonej powróciły do głównego przekazu z początku wiosny. I w triumfalnym tonie informują, że gdyby wybory odbywały się dziś, zblatowana opozycja dałaby pisiorom łupnia. Ów koncept pasował jak ulał na żart primaaprilisowy, stąd pierwszego kwietnia funkcjonariusze propagandy medialnej raczej go nie eksponowali. Do konstruowania rozmaitych figur retorycznych bardziej przystawał śmigus dyngus. Ale, jako żywo, na razie trudno dociec kogo przy urnach czeka zimny prysz.
A tak na marginesie, fraza rozpoczynająca się od przysłówka: gdyby, często obwieszcza daremne żale, próżny trud, bezsilne chciejstwo, jednym słowem gdybanie. Gdyby babcia miała wąsy… Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska… Gdybym mógł robić to na co naprawdę zasługuję… I wisienka na torcie: gdyby wybory odbywały się dzisiaj…
W czasie Świąt pospolite jaja polityczne spopularyzowane radosnym okrzykiem pani minister Bieńkowskiej: “ale jaja, ale jaja!”, ustąpiły na chwilę prymatu zacnym pisankom, kraszankom, skrobankom, sorry za to ostatnie szpetne skojarzenie. Wydrapanki brzmią znacznie bardziej etnograficznie.
Wracając do jajcarskiej pospolitości. W gruncie rzeczy w liberyjnych mediach nieustająco trwa boom nabiałowy, bo gdzie nie spojrzeć, gdzie nie nastawić uszu, wszędzie jaja kobyły. Od razu wyjaśniam, że owe genitalia to gra słów, wielokroć wykorzystywana w kabarecie czy w publicystyce. Otóż wielu bywalców generatorów propagandy mogłoby rozpoczynać obwieszczanie prawd objawionych od zbitki dźwiękowej: jajakobyły minister, ambassador, prezydent, prominent, szef partyjki albo sztabu, przyzwoity człowiek… Jednak większość z tych zbawców narodu, wróć, społeczeństwa, woli myśleć o sobie: ja jako przyszły minister, ambassador, prezydent… Lecz ten zestaw fonetyczny jest tyleż kiepsko grepsotwórczy, co na szczęście niemal zerowo sprawczy.
Sekator
PS.
- Uprzejmiej byłoby chyba określać jaja kobyły jako salon odrzuconych – strofuje mnie mój komputer.
- Nie przesadzaj - ripostuję. - Oni i (one) kojarzą mi się co najwyżej z grą w salonowca.
Komentarze
04-04-2018 [01:51] - Zygmunt Korus | Link: Czytając akapit o "gdy"
Czytając akapit o "gdy" przypomniało mi się "ka", gdy w dzieciństwie, w zamkniętym kręgu, postanowiliśmy się nauczyć bardzo szybko mówić, dodając to przed każdą sylabą wypowiadanych zdań. Np. ka-Ko-ka-by-ka-ła ka-ma ka-ma-ka-ły ka-bok. Tak samo na abarot.
Graliśmy też wtedy w salonowca. Jak to dzieci. Ka-Ot ka-i ka-ta-ka-ka ka-ta ka-po-ka-li-ka-ty-ka-ka ka-te-ka-raz.
04-04-2018 [07:44] - angela | Link: Raczej, niech zlodzieje
Raczej, niech zlodzieje uswiadomia sobie rzeczywiscie, " ja-jako-byly".