Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Te aureole muszą w końcu pospadać
Wysłane przez elig w 15-10-2014 [21:42]
Jaruzelski po procesie Niezabitowskiej zapowiedział, że "mogą pospadać aureole z następnych okrągłostołowych głów" /TUTAJ/. Była to niewątpliwie groźba ujawnienia posiadanej wiedzy. Ten rodzaj szantażu działa do dziś, jak o tym świadczy sprawa prof. Kieżuna i ostatnia notka Gelberga.
Przedwczoraj /13.10.2014/ w Salonie24 Andrzej Gelberg, dawny naczelny "Tygodnika Solidarność", opublikował notkę "Co się stało z nagrodą księdza Jerzego?" /TUTAJ/. Chodzilo w niej o to, że Michnik, Bujak i pośmiertnie ks. Jerzy Popiełuszko otrzymali w 1986 r. nagrodę im. Kennedych, wynoszącą 50 /lub 40/ tys. dolarów, z których spadkobiercy ks. Jerzego nie zobaczyli ani grosza.
Ten wpis zainspirował Coryllusa do napisania wczoraj tekstu "Czy Michnik, Bujak i Miłosz to złodzieje?" /TUTAJ/, w którym szydził:
"Że też przez te wszystkie lata nikomu z „naszych” nie przyszło do głowy by przeprowadzić dziennikarskie śledztwo w sprawie tych dolarów co się rodzinie księdza Jerzego należały, ale gdzieś przepadły. Może dziennikarz Wszołek powinien zadzwonić w tej sprawie do Michnika? A może do Bujaka przynajmniej? Do Miłosza już się niestety zadzwonić nie da. No, ale przecież Miłosz żył i mieszkał w Krakowie, czy przez te wszystkie lata, żaden z bohaterskich, krakowskich dziennikarzy nie pomyślał o tym by zadać mu to pytanie?".
W rolę "bohaterskich dziennikarzy" wcielili się komentatorzy, którzy wyłowili z sieci wiele faktów dotyczacych tej nagrody /notka Gelberga - 122 komentarze, notka Coryllusa - 126 komentarzy/. Warto przeczytać obie dyskusje. Mnie dał do myślenia komentarz Unukalhai n.t. tekstu Gelberga:
"@LEONARDA BUKOWSKA
W kraju było kilku zaufanych "kasjerów", którzy przejmowali całą "pomoc" zbierana dla dla "S" po szerokim swiecie. Szła głownie przez trzy kanały dystrybucyjne poza Polską (biura "S" w Brukseli, Sztokholmie i Wiedniu). Biura te były w pełni infiltrowane przez "bezpiekę", zatem każdy dolar był znaczony. Bezpieka wiedziała, gdzie, ile do kogo trafia. Nie wiem jak miała z tego procent prowizji, ale zapewne godziwy. Stąd wywodzą się najmocniejsze haki, którymi do dzisiaj pacynki zwane politykami obozu "antykomunistycznego" są sterowane.
50.000 USD to pryszcz przy ogólnej skali przewałów.
UNUKALHAI 13.10 23:33".".
Idąc tropem tego komentarza dotarłam do artykułu Mirosława Kokoszkiewicza " Gdzie jest wloskie zloto dla "Solidarności"" z 15 lipca 2011 r. //TUTAJ/ lub /TUTAJ//. Autor zastanawia się:
" co jest takiego, co cementuje już niemal ćwierć wieku ten równie chory co tajemniczy układ?Jako oszołom i zwolennik teorii spiskowych uważam, że właśnie wyjaśnienie tej, jednej z kluczowych tajemnic III RP, ukazałoby nam genezę wielu karier politycznych i biznesowych oraz rozwikłało frapującą zagadkę polegającą na odpowiedzi na pytanie: Skąd tak wielu bohaterów solidarnościowego podziemia wyszło z konspiracji ze sporymi zasobami gotówki?
Jest to dziś temat tabu. Dziennikarze nie zadają kłopotliwych pytań. Nie słychać, aby IPN próbował energicznie dociekać prawdy.
Dziś wiemy, że dwa główne kanały przepływu tych środków dla podziemnej „Solidarności”, to infiltrowane przez SB, brukselskie Biuro Koordynacyjne NSZZ „S”, kierowane w latach 1982-92 przez działacza „Solidarności” i tajnego współpracownika SB, Jerzego Milewskiego. Drugi to instytucje kościelne. (...)
Stawiam tezę, że pamiętne słowa Jaruzelskiego odgrażającego się, że „z niektórych głów aureole pospadają”, dotyczą zagrabionych finansów „Solidarności”.
Ujawnienie dawnych TW już na widownię, skutecznie znieczuloną przez środowisko GW, nie działa. TW są oficjalnie w rządzie Tuska, brylują w mediach i na europejskich salonach.
Jest jedna tajemnica stanowiąca bombę, której propagandowo rozbroić się póki, co nie da. I dlatego obowiązuje już niemal od ćwierć wieku omerta.
Gdyby opinia publiczna dowiedziała się, że jej „bohaterowie” stojący dziś na cokołach, rozkradli bezczelnie pieniądze z zachodu przeznaczone dla strajkujących oraz tysięcy ideowych i narażających się za friko, podziemnych działaczy, drukarzy i kolporterów, to runąłby mit założycielski III RP i nie pomogłoby nawet ministerstwo propagandy Michnika i funkcjonariusze z TVN.
Jesteśmy od 20 lat w klinczu. Zaprzańcy i renegaci Jaruzelski i Kiszczak trzymają cały czas w szachu wyznaczonych przez siebie „bohaterów”, a wielki brat z Moskwy i siostra z Berlina są spokojni, gdyż, jako strategiczni partnerzy posiadają zapewne u siebie tę wiedzę w postaci jak najbardziej materialnej.
Zwracam się, więc do wszystkich bez wyjątku, zacznijmy ich pytać o pieniądze.".
Minęły ponad trzy lata, i jakoś nikt nie pyta. Zarówno wiedza o TW, jak i o finansowych przekrętach wyplywa tylko wtedy, gdy jest komuś potrzebna. Sprawa Kiezuna została ujawniona i rozdmuchana, gdy była potrzebna "stronnictwu pruskiemu" do osłabienia wpływu 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego. O agenturalnej przeszłości Kiezuna wielu wiedzialo od dawna, ale poczekano na rocznicę, by odpalić bombę.
Możliwe, że podobnie jest z notką Gelberga. Oskarża on Jarosława Kaczyńskiego o to, że jakoby uniemożliwił on Gelbergowi publikację artykułu o tej nagrodzie w 1991r, by nie zaszkodzić "Solidarności". W swym dzisiejszym tekście "Andrzej Gelberg, czyli System przyprowadził smoka" /TUTAJ/ Krzysztof Osiejuk /Toyah/ pisze wprost:
"Otóż moim zdaniem poszło właśnie o Kaczyńskiego. Z jakiegoś powodu, czy to z powodu jakichś swoich osobistych kalkulacji, czy też na zwykłe polityczne zlecenie, Andrzej Gelberg postanowił skompromitować Jarosława Kaczyńskiego, a więc człowieka, który w sposób oczywisty wybiera się po podwójną wręcz polityczną władzę w Polsce. (...)
No i dziś, kiedy szczęśliwie Lech już nie żyje, natomiast ten drugi wciąż zadziera nosa, wzywają ponownie Gelberga i mu mówią: „Pamiętasz sprawę Michnika i Bujaka?” „Pamiętam”, odpowiada Gelberg. „Weź no, spróbuj w to wkręcić Kaczora?” „Ale jak?”, pyta Gelberg. „Sprytny jesteś, coś wymyślisz”, mówią ci co mówią...No i Gelberg wymyślił.".
To tylko hipoteza, ale bardzo prawdopodobna. Wszystko wskazuje na to, że po 25 latach nie tylko władzy oraz mainstreamowi, ale i "obozowi patriotycznemu" wciąż przyda się lustracja i dezubekizacja. Jeśli niektóre aureole nie pospadają zawczasu, nieustannie będziemy mieli do czynienia z sytuacjami takimi, jak opisane powyżej. Po upływie 25 lat od końca PRL najwyższy juz czas na napisanie PRAWDZIWEJ historii "Solidarności" i jej głównych działaczy.
Komentarze
16-10-2014 [08:27] - izabela | Link: Bardzo dziękuję za ten tekst
Bardzo dziękuję za ten tekst i przede wszystkim wnioski.
16-10-2014 [11:01] - NASZ_HENRY | Link: Ja również ;-)
Ja również ;-)
16-10-2014 [11:49] - krystal | Link: Tajemniczy coryllus Nie tylko
Tajemniczy coryllus
Nie tylko Gelberg uderza w Kaczyńskiego, zapomniała Pani dodać, że coryllus też, tylko bardziej perfidnie: ”Najlepsze jest na końcu, bo Gelberg poszedł z tym tekstem do Jarosława Kaczyńskiego, który szefował Tygodnikowi Solidarność, a ten materiału nie puścił, bo ludzie zwątpiliby w Solidarność i jej gwiazdy. Rozumiecie? Naczelny nie puszcza tekstu dla dobra ogółu, żeby ludzie nie stracili wiary. Popatrzcie teraz jak się zmieniły standardy dziennikarstwa od tamtego czasu. Dla Kieżuna nikt nie miał takich względów.”.
Wiadomym jest przecież, że Kaczyńscy chronili również Kieżuna. Z tych samych względów, co wyżej. Napaść coryllusa na Kaczyńskiego pięknie Pani przemilczała i dopisała (słuszny) cytat z toyaha: „"Otóż moim zdaniem poszło właśnie o Kaczyńskiego. Z jakiegoś powodu, czy to z powodu jakichś swoich osobistych kalkulacji, czy też na zwykłe polityczne zlecenie, Andrzej Gelberg postanowił skompromitować Jarosława Kaczyńskiego, a więc człowieka, który w sposób oczywisty wybiera się po podwójną wręcz polityczną władzę w Polsce. (...)”
16-10-2014 [14:39] - elig | Link: Wydaje mi się, że Coryllus
Wydaje mi się, że Coryllus myśli to samo, co Toyah, tylko wyraża to w mniej bezpośredni sposób. Dlatego wolałam zacytować Toyaha.
16-10-2014 [14:40] - elig | Link: Wydaje mi się, że Coryllus
Wydaje mi się, że Coryllus myśli to samo, co Toyah, tylko wyraża to w mniej bezpośredni sposób. Dlatego wolałam zacytować Toyaha.
16-10-2014 [18:36] - Ewaryst Fedorowicz | Link: A dla mnie wnioski są z tej
A dla mnie wnioski są z tej całej afery (bo to afera jest) dwa:
1. Pani się życie najwyraźniej sprzykrzyło.
2. Gelberg jest zatem świnia, ale jeśli tak się przypadkiem okaże, że porządny z niego człowiek, to kto jest swinią? No kto?
16-10-2014 [20:05] - Teresa Bochwic | Link: I. Bardzo ciekawe. Drobne
I. Bardzo ciekawe. Drobne sprostowanie - JKaczyński od 1 stycznia 1991 był szefem Kancelarii Wałęsy, ale pewnie AG chodzi o koniec 1990, choć w notce na salonie24 pisze o wiośnie 1991, gdy JK dość dawno już nie był naczelnym. Cóż, po 20 latach pamięć jest zawodna.
Rozważam, czy mogłam w tej sprawie coś zrobić. Przypominam sobie, że z raz czy dwa słyszałam o sprawie tej nagrody jakieś 20 lat temu. Rodzina św. ks. Popiełuszki podobno odmawiała wtedy rozmów, sama zaś ciężko wtedy chorowalam, nie było mowy o wyjazdach. Jakie były możliwości sprawdzenia, czy to jedna ze stu tysięcy plotek, jakich niemało było w środowisku postopozycyjnym, często pewnie rozsiewanych przez WSI lub im podobnych, i dotarcia do prawdy 20 lat temu? Żadne. Gdybym np. poszła o to pytać Michnika czy Bujaka, poszczuliby mnie psami. A ja nie mialabym nawet gdzie o tym poszczuciu napisać, bo Wołek by nie chciał, a Wierzbicki się nie odzywał, obrażony śmiertelnie, bo służby zadbały, żeby nas skłócić. Zreszta chyba i "Gazety Polskiej" wtedy nie było, powstała w 1993 roku. A może i ktoś o tym tam napisał, ale przecież nikt "przyzwoity" nie brał "tego" do ręki, nikt tego nie pamięta. Blogów nie było.
16-10-2014 [20:07] - Teresa Bochwic | Link: II. Sprawa Kieżuna. Nie
II. Sprawa Kieżuna. Nie zapominajmy, że ujawniło ją DR, w tekście napisanym przez zawodowych historyków, z poparciem redakcji, i oni wykorzystali tę wiedzę jednocześnie z rocznicą Powstania, a nie ci, co szeptali o tym od paru lat; to oni wykorzystali tę wiedzę w tym celu albo i w innym celu. Co można było zrobić z tym 3 lata temu, jeżeli nie jest się zawodowym historykiem i nie miało się w planie zajmowania się naukowo tą sprawą? Pod moimi tekstami pobrzmiewają pretensje, gdy napisałam, że o tym słyszałam. Kto wiedział, że prof. WK dwa-trzy lata potem będzie nadal żył i zostanie autorytetem powstańczym, zresztą rzeczywiście walczył bohatersko w Powstaniu? Ile miesięcy czekają dziś badacze na dokumenty z IPN? Darski pisał, że na te dokumenty czekał ponad rok, moim zdaniem mniej, bo tylko prawie rok, ale to nie zmienia faktu, że bardzo, bardzo dlugo. Rozpowszechnia się na blogach fałszywą wiedzę, że "każdy może pójść i obejrzeć dokumenty IPN". To niech każdy idzie i spróbuje je obejrzeć. Napisac na blogach, że podobno itd...? No to ja mam jeszcze ze 7 takich osób, co to podobno albo prawie na pewno, a nawet i całkiem na pewno. Dziś nic nie znaczą, ale moze za 4 lata będą znaczyć. Na pewno bez analizy dokumentów nie napiszę, a analiz dokumentów nie mam w planach, nie jestem też fachowcem od tego.
A propos IPN. W ostatnim czasie przy udostępnianiu dokumentów IPN usuwa z notatek oficerów o doniesieniu od TW kryptonimy TW i lokali kontaktowych. Tak zrobili na moich dokumentach, na paruset stronach. Mało kto wie, że dawniej je podawano, kopiując oryginał notatki. Teraz, gdy nie ma kryptonimu, nikt nie będzie wiercił IPN-owi dziury w brzuchu o rozszyfrowanie kryptonimu. I tak ich nie podawali, ale przynajmniej można ich było o to nękać. Proste? Proste.
To wymaga prawdziwego śledztwa, a nie pisania o tym, co podobno wszyscy wiedzą. Policyjnego, nie dziennikarskiego. Może Darski się tym zajmie, on ma na to zdrowie.
Ciekawa jestem, co by mi Pani doradziła.
17-10-2014 [18:48] - elig | Link: Jeśli "całkiem na pewno" -
Jeśli "całkiem na pewno" - to napisać o tym. Jesli "być może" - to poczekać aż wyjdą na jaw dalsze fakty.
16-10-2014 [20:22] - Teresa Bochwic | Link: Ciekawy wpis Julian Arden na
Ciekawy wpis Julian Arden na salonie24:
"Skoro według Fundacji ksiądz Popiełuszko nie był laureatem nagrody i z odpowiedzi Fundacji, którą otrzymał autor również nie wynika, że nagroda została mu przyznana i wręczona komukolwiek, sprawa chyba jest stosunkowo jasna. Autor napisał artykuł postulujący "wyjaśnienie sprawy", natomiast swój wkład ograniczył do emaila z lat 90., podczas gdy wystarczy skontaktować się z fundacją i zadać wprost pytanie: czy ksiądz Jerzy Popiełuszko został (pośmiertnie) nagrodzony w 1986 roku. Odpowiedzi mogą być trzy: został, nie został, jako nieżyjący został nagrodzony honorowo dyplomem dla rodziny albo czymś podobnym. Gdy odpowiedź będzie twierdząca, można zacząć śledztwo na poważnie. Jeśli nie, to nie można. Bo na razie jest poruszanie się wśród pogłosek i plotek. A potem sąsiedzi szukają dolarów u rodziców laureata."
JULIAN ARDEN
Dla uścislenia: Od 1 stycznia 1991 a moze i parę dni wczesniej JK byl szefem Kancelarii LW, niezależnie od tego, co pisze na ten temat Wikipedia (pisze, że w latach 1990-91). Do kwietnia 1991 p.o. red. nacz. sprawowal Józef Orzel. Od kwietnia 91 Andrzej Gelberg.
Sprawa więc musiala zajść kiedy indziej lub w innych okolicznościach. Sprawe rzeczywiście moglaby wyjaśnić rozmowa z Fundacją, kto właściwie dostał nagrode pieniężną. Być może tak rodziła się plotka.
Może aureola tym razem zostaje na miejscu.