Szalone lata sześćdziesiąte

W czasie pracy przy komputerze zwykle słucham Bacha. Skusiłam się na Wariacje Goldbergowskie w wykonaniu Glena Goulda. I nigdy więcej. W pewnej chwili wariacje zastąpiły jakieś prostackie dźwięki. Okazało się, że koncert jest przerwany przez reklamę przepisu kulinarnego na polędwicę w pomarańczach. Raz na zawsze odechciało mi się Bacha z komputera. To doskonała metafora współczesnego świata. Nie ma podziałów, nie ma świętości. Nie sposób się zabezpieczyć przed chamstwem, przed polędwicą w pomarańczach, przed podpaskami ze skrzydełkami, środkami na wzdęcia i przed jarmarczną tęczą. Doścignie cię nawet przed kościołem Zbawiciela.

Istotą kultury jest umiejętność rozróżniania. Nie chodzi o ustalanie hierarchii. Rozumiem, że każda hierarchia jest solą w oku i kamieniem obrazy dla lewicy. Nie da się jednak funkcjonować nie wiedząc czy jesteś w kościele czy w burdelu. Nie wiedząc czy za chwilę usłyszysz Bacha czy tatę Kazika - nie przesądzając nawet, który muzyk był lepszy. Jak ostatnio na festiwalu muzycznym „Sacrum i Profanum” w Krakowie.

Chciałabym odpowiedzieć sobie na pytanie - Jak to się stało? Jaki był udział nas wszystkich, którzy w szalonych latach sześćdziesiątych świetnie się bawiliśmy, w tym rozchwiewaniu wszelkich wartości?

Pewien mój znajomy przydźwigał wówczas do domu rękę manekina. Wolę nie dochodzić jak ją zdobył. Umieścił tę rękę w sedesie zaginając na brzegu muszli palce, tak jakby ktoś usiłował się z sedesu wydostać. Matka znajomego zasłabła. Potem ręka, ku radości gości, wisiała na łańcuszku i każdy musiał ją uścisnąć spuszczając wodę .

Inny znajomy miał w korytarzu Murzynka z puszką. Twierdził, że kupił go na giełdzie staroci ale najprawdopodobniej ukradł go w jakimś kościele. Kiedy wrzucało się do skrzynki monetę Murzynek kiwał głową. Znajomy nieźle na nim zarabiał. Musiał tylko trochę zainwestować w „płyny integracyjne”, a potem do Murzynka ustawiała się kolejka dobroczyńców. Tego Murzynka naprawdę mu zazdrościłam. Był tak ohydny, że aż piękny.

Do dobrego tonu należały prezenty takie jak gipsowy bocian z dzidziusiem na plecach tudzież krasnoludki i grzybki, które kupowało się na odpuście w Łowiczu. Zdobiły potem niejeden ogród. U mnie w domu do tej pory panoszą się rogi nieszczęsnego łosia zamordowanego przez jakiegoś pradziadka męża. Przez pewien czas wieszałam na nich korale z Jabloneksu. Czeska sztuczna biżuteria było to w tamtych czasach estetyczne dno dna. Korale miały podkreślić mój dystans do rogów i do rozrywek pradziadka. Potem doszłam do wniosku, że dość mizdrzenia się. Albo rogi wyrzucam albo przyjmuję je z dobrodziejstwem inwentarza . Rogi zostały. Z prawdziwą satysfakcją za to wyrzuciłam korale.

Te zachowania najprościej byłoby traktować jako rodzaj dekadencji - wczesne objawy przesilenia stuleci, objawy wielokrotnie przecież przewidywanego końca historii, końca sztuki, polityki i właściwie końca wszystkiego. Nowoczesność, szczególnie w jej zgrzebnym socjalistycznym wydaniu była dla nas niestrawna, dlatego uciekaliśmy w żart, w persyflaż. Tak hartowała się ponowoczesność. Uważam jednak, że to mizdrzenie się, podszywanie się, mimetyzm elit miał w Polsce o wiele poważniejsze podłoże.

Salony intelektualne jak już kiedyś wspominałam realizowały ideał „ the melting pot”- tygla. Spotykały się w nich może nie dosłownie ofiary z katami, ale dzieci ofiar z dziećmi katów. W tej sytuacji wiele tematów z oczywistych przyczyn było tabu, więc pozostawała do dyspozycji tylko „nieznośna lekkość bytu”.

Czy my wszyscy kultywując estetyczny żart byliśmy świadomi, że jesteśmy harcownikami świata à rebours, na wspak.? Istnieje powieść pod tym tytułem, której autorem jest Joris-Karl Huysmans.

O ile pamiętam bohater tej książki nawet odżywiał się na wspak, czyli przez lewatywę.

Dla mnie osobiście zdumiewające było gdy estetyczny żart nagle zmieniał swój status i stawał się dziełem sztuki. Mam na myśli hiperrealizm uprawiany przez Ewę Kuryluk. Artystka przemalowała ze zdjęcia scenę imprezy towarzyskiej, oraz scenę swojej kłótni z facetem na jakimś pomoście. Można było rozpoznać znajomych- prezentowali się „jak żywi”. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby ten żart traktować poważnie. A jednak okazało się, że nie doceniłam ważnego prądu in statu nascendi. Po hiperrealizmie już nic w dziedzinie sztuki nie mogło mnie zdziwić. Ta sama Kuryluk rozwieszała na krzesłach brudne (niech będzie, nie pierwszej świeżości ) szmaty. Pięknie rozwieszała. Czy jej mistrzostwo w pięknym rozwieszaniu szmat miało coś wspólnego z pozycją polityczną jej ojca? Jakieś brzydkie sugestie? A jednak prawomocne.

W 1917 roku Marcel Duchamp zaszokował świat wystawiając w galerii pisuar. W ten ironiczny sposób zlikwidował wszelkie ograniczenia stawiane artyście. Zainaugurował również obyczaj wystawiania w galeriach różnych przedmiotów jako „readymade”- gotowe do podjęcia roli dzieła sztuki. Czym różni się zatem pisuar pozostawiony w galerii przez hydraulika naprawiającego toalety od pisuaru, który ustawił Duchamp? Różni go intencja. Duchamp kreuje dzieło sztuki mówiąc niejako do pisuaru: „stań się dziełem”. Czy hydraulik mógłby poważyć się na taki akt kreacji i czy byłby on skuteczny? Absolutnie nie. Hydraulik nie jest artystą i kropka, a sztuka jest to – z definicji - to co robią artyści. A skąd się biorą artyści? I tu jest pies pogrzebany! Artyści biorą się z ich uznania przez środowisko.

Nie będę małostkowa i przyjmę dla uproszczenia, że fakt wywodzenia się Duchamp'a z rodziny artystycznej nie miał wpływu na uznanie pisuaru za dzieło sztuki. W przypadku naszych rodzimych postmodernistów nie sposób jednak podobnego wpływu ignorować. Szmata pozostawiona przez sprzątaczkę i szmata Kuryluk to zupełnie inne byty. Jedna jest i pozostanie szmatą, druga będzie funkcjonować jako dzieło sztuki na mocy aktu „kreacji z niczego” przez artystkę wykreowaną też z niczego przez jej środowisko.

Kreacja kaskadowa – to najtrafniejsze określenie tego zjawiska.
Teks drukowany w numerze 41 ( 382) Gazety Warszawskiej

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

12-10-2014 [22:45] - Teresa Bochwic | Link:

W latach 60. podobnie jak Pani przebywałam w mieszanych, że tak powiem, środowiskach. Jednakże ze wstydem przyznaję, że nie przyszlo mi nawet do głowy wspominać o Powstaniu, o mojego Dziadka udziale w wojnie polsko-sowieckiej itd. Nie chcę obwiniać rodziny, jednakże na 16-18 lat mojego życia tyleż samo lat slyszałam od rana do wieczora wspomnienia powstańcze i wojenne. Byłam tym często znudzona i zniecierpliwiona. Moi znajomi "mieszani" też nie mówili ani slowa o niczym. Co gorsza, wg moich rodziców i dziadków, wtedy było już lepiej. Zostało mi w pamięci, że stalinizm, gdy byłam małym dzieckiem, byl straszny, ale teraz jest lepiej. I tak nieświadomie rosłam i żylam w przekonaniu, że mimo wszystko jest lepiej.
W dodatku bywało różnie, część tych znajomych wyemigrowała i znikli z oczu. Dopiero po latach dotarło do mnie, jak było i kto jest kto.
Można także wskazać pare osób, które wrosły w polskość lub pozytywnie zajęły się ogólnie budową demokracji.

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [23:26] - izabela | Link:

Wydawało się, że będąc dość blisko różnych dysydentów można się czegoś ciekawego dowiedzieć. To tylko  pozory. Zimand właśnie mowił mi o kobiecie, która była świadkiem zabójstwa Nowotki. Powiedział, że żyje ona tylko dlatego, że nic nie mówi. Zimand już też nie żyje, więc nie dowiemy się jak to naprawdę było. Ale omerta jako zasada była w tym środowisku równie istotna jak na Sycylii. Natomiast zdarzały się różne zdumiewające "koniunkcje"- jak mawiały moje kresowe ciocie. W środowiskach opozycyjnych można było spotkać najdziwniejsze osoby. Trzeba trochę światła wpuścić do tych zakurzonych salonów.

Obrazek użytkownika Rapax

13-10-2014 [11:15] - Rapax | Link:

Z tym słuchaniem muzyki mam taki sam problem. Ostatnio pracując słuchałam sobie planet Holsta kiedy nagle zostałam dosłownie porażona jakimś upiornym bitem i wyciem z reklamy :)Artykułu się nie da czasem przeczytać żeby nie ładowały się zewsząd jakieś nachalne samochody/proszki do prania/sieci komórkowe. Taka własnie jest obecna kultura głośna, chaotyczna, wielokierunkowa, wymierzona na to by zrobić wokół siebie zamieszanie zanim jeszcze coś nam zaprezentuje. Jednak chyba nie my pierwsi i nie ostatni tak o tym myślimy. Były już w historii okresy roszczące sobie prawo do największego moralnego i kulturowego upadku. Zawsze też byli ludzie próbujący się odnaleźć w takiej rzeczywistości.

Dawniej
bardzo bardzo dawno
bywało solidne dno
na które mógł się stoczyć
człowiek[...]

Inne dno było przeznaczone
dla pań inne dla panów
w tamtych czasach bywały
na przykład kobiety upadłe
skompromitowane
bywali bankruci
gatunek obecnie prawie
nieznany
swoje dno miał polityk
kapłan kupiec oficer
kasjer i uczony[...]

Zapytajcie rodziców
być może pamiętają jeszcze
jak wyglądało dawne Dno
dno nędzy
dno życia
dno moralne[...]

zbuntowani ludzie
potępione anioły
spadały w dół
człowiek współczesny
spada we wszystkich kierunkach
równocześnie
w dół w górę na boki
na kształt róży wiatrów

dawniej spadano
i wznoszono się
pionowo
obecnie
spada się
poziomo

Pozdrawiam serdecznie!

Obrazek użytkownika izabela

13-10-2014 [15:09] - izabela | Link:

Dziękuję bardzo. Czy to Różewicz?

Obrazek użytkownika Rapax

13-10-2014 [15:51] - Rapax | Link:

Tak. Ten wiersz był aktualny dawniej, ale dla mnie pasuje również do dzisiejszych czasów. Nie ma już dna tylko ciągłe spadanie...

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

13-10-2014 [13:43] - NASZ_HENRY | Link:

Istotą kultury jest umiejętność rozróżniania: 1956+ 1970+ 1981+ ;-)

Obrazek użytkownika izabela

13-10-2014 [15:10] - izabela | Link:

A gdzie jest 68?

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

13-10-2014 [15:19] - NASZ_HENRY | Link:

68 to cymes z innej bajki.
"Bo wolność krzyżami się mierzy" ;-)

Obrazek użytkownika izabela

13-10-2014 [17:08] - izabela | Link:

Cymes -oj to -cymes.

Obrazek użytkownika minimax

11-01-2015 [07:13] - minimax | Link:

"dzieło sztuki na mocy aktu „kreacji z niczego” przez artystkę wykreowaną też z niczego"
Tu dobitnie widać, czym różnią się fakty od opinii.

A poza tym - ex nihilo nihil fit.