DOBRY WOJAK JARUZELSKI I CZESŁAW ZAWODOWIEC

Tak zwana ustawa degradacyjna została przegłosowana przez sejm i wszystko na to wskazuje, że niemal po trzydziestu latach od tak zwanego obalenia komunizmu zbrodniarze i zdrajcy narodu – niestety dopiero pośmiertnie – pozbawieni zostaną gwiazdek i wężyków na pagonach oraz jedwabnych lampasów na generalskich portkach. Nareszcie – stwierdzi z satysfakcją część moich rodaków, ale ja tego optymizmu raczej bym nie podzielał. W głosowaniu nad ustawą degradacyjną głosowało w sumie 429 posłów. Za było 264, przeciwko 159 zaś 6 wstrzymało się od głosu. Co nam mówią te liczby? Okazuje się, że 37 proc. wybrańców narodu jest za tym, aby służący Kremlowi sowieccy generałowie poprzebierani w polskie mundury przeszli do historii w strojach galowych i z piersiami ozdobionymi kilogramami orderów i medali. Już dzisiaj broniące zdobyczy III RP media lamentują, że „rodziny Jaruzelskiego i Kiszczaka będą musiały zmieniać nagrobki”. Dlatego nie bardzo mnie zdziwiło emocjonalne wystąpienie ministra Mariusza Błaszczaka, który z sejmowej mównicy powiedział: Ta ustawa jest adresowana do rodzin Żołnierzy Wyklętych, adresowana jest do tych których mordowano i o których pamięć próbowano zatrzeć w historii naszego kraju. To jest oddanie im sprawiedliwości. To oddanie sprawiedliwości. Oni nie mogą być traktowani na równi z sowieckimi generałami. Nie może być na równi traktowany rotmistrz Witold Pilecki ze zdrajcami. Drugi adresat tej ustawy to młodzież. Młodzi ludzie, którzy powinni wiedzieć jaka jest różnica między postawą szlachetną a postawą haniebną. Którzy powinni wiedzieć, że były czyny heroiczne, że były czyny bohaterskie i były przejawy zdrady. Zło trzeba nazywać złem, a dobro dobrem. Mimo waszych krzyków i zaciętych twarzy, mimo grymasów nienawiści, które się na waszych twarzach malują ta ustawa spowoduje że młode pokolenia będą wiedziały jaka jest różnica między białym orłem a wrona. Wrona orła nie pokona.
 
Ktoś powie, że sejmowymi głosami oddanymi w obronie zdrajców nie należy się zbytnio przejmować, bo to przecież totalna opozycja. Problem jednak w tym, że również spora część Polaków takich ewidentnych zdrajców jak Kiszczak i Jaruzelski wcale źle nie ocenia, co może być dowodem na to, że obecny sejm jest jak najbardziej reprezentatywny. Przyjrzyjmy się jak to wygląda posługując się badaniami przeprowadzanymi przez CBOS. W 2014 roku 47 proc. badanych była przekonana, że Wojciech Jaruzelski dobrze przysłużył się Polsce, a przeciwnego zdania było 33 proc. Polaków. Dla porównania w 2009 roku proporcje te kształtowały się jeszcze gorzej, bo 52 proc. do 31 proc. Ciekawa jest też odpowiedź na pytanie jak Jaruzelski zostanie zapamiętany przez większość Polaków? W 2009 roku 46 proc. odpowiedziało, że w negatywnie, a 42, że w sposób pozytywny. Z kolei w 2014 roku notowania Jaruzelskiego spadły i choć 30% badanych wypowiedziało się o nim pozytywnie, to już 55 proc. negatywnie. Jak więc widzimy sejmowe głosy oddane w obronie zbrodniarzy i zdrajców nie są żadną parlamentarną egzotyką. One w dużym stopniu odzwierciedlają poglądy naszych rodaków. Cóż więc takiego stało się z Polakami po 1989 roku, że nie potrafią odróżnić zdrady i zaprzaństwa od wierności i patriotyzmu? Kto jest za to odpowiedzialny? I tu trzeba przypomnieć rolę środowiska utożsamianego z Adamem Michnikiem, bo to dzięki propagandzie uprawianej przez to szemrane lewackie towarzystwo żyjemy dzisiaj w stanie narodowej schizofrenii, nie potrafiąc odróżnić dobra od zła. To totalne zagubienie zawdzięczamy tym samym reżyserom i scenarzystom, którzy wystawili spektakl pod tytułem „Okrągły stół”, a później przez niemal trzy dekady oświetlali ciepłymi barwami aktorów tego historycznego widowiska dla ogłupionej gawiedzi.
 
Oglądając filmy kryminalne najczęściej kibicujemy stróżom prawa, a szczególnie ponadprzeciętnie odważnym, albo wybitnie przenikliwym i inteligentnym komisarzom czy detektywom. Można jednak taki kryminalny film z pełną premedytacja nakręcić tak, aby widz stanął po stronie przestępcy i ściskał kciuki żeby nic złego mu się nie stało. Aby dokonać takiej sztuczki potrzebna jest bardzo sprytna manipulacja. W „Milczeniu owiec” Hannibal Lecter jest potworem przyobleczonym w ludzką skórę, ale w jakiś sposób fascynuje widza swoim geniuszem, wybitną inteligencją, charyzmą i przenikliwością pozwalającą mu przewidzieć wydarzenia, które dopiero mają nastąpić, a także całkowicie przeniknąć czyjąś psychikę. Z kolei bohater filmu „Leon zawodowiec” to prymitywny płatny zabójca, ale przedstawiony w tak ciepły sposób, że kibicujemy mu od samego początku do końca czując nieukrywaną sympatię do tego prymitywnego prostaka, w którego piersi jak się okazuje bije wielkie ludzkie serce. Oczywiście nie można zapomnieć o szarmanckim gentelmanie włamywaczu Arsenie Lupin – postaci znanej czytelnikom i widzom już od przeszło wieku.
 
Podałem te filmowe przykłady, aby ukazać mechanizm oraz scenariuszowy i reżyserski zamysł wykorzystany przez Michnika i spółkę do nakręcenia tasiemcowych seriali zatytułowanych „Dobry wojak Jaruzelski” i „Czesław zawodowiec”. Niestety spora część Polaków ciągle gapi się w ekran i nie chce wyjść z tego komunistycznego kina.   
        
Artykuł opublikowany w "Polsce Niepodległej"