Kawiorowa opozycja

Prawdziwą opozycją byli Żołnierze Wyklęci oraz  WIN. Mordowani strzałem w podstawę czaszki, torturowani, zakopywani jak psy na różnych łączkach. Do tej pory ich szczątki uwierają rządzący establishment skonstruowany w oparciu o kolejne eszelony opozycji kawiorowej . Słowo eszelon zapożyczyłam od Ireny Lasoty. Irena będąca kiedyś w samym centrum środowiska „komandosów” jako osoba uczciwa intelektualnie sformułowała ( dużo później) teorię eszelonów czyli dała świetną diagnozę strategii „stalinowskiej grupy interesu” . Nie da się ukryć, że sama Lasota może być też traktowana jako kolejny stalinowski eszelon i jest ona tego chyba w pełni świadoma. Eszelony była to strategia walki Батюшкu Maхнo z ( nomen omen) Hulajpola. Wysyłał do wsi eszelon swoich akolitów. Byli oni najczęściej brani we wsi za swojaków, za sojuszników. Gdy miejscowi zorientowali się, że się mylą było już dla nich za późno. Gdy jeden oddział ( eszelon) został zdemaskowany i ginął, niczym nie przejęty Батюшка wysyłał następny. I tak do zwycięstwa. Otóż zgodnie ze słowami Ireny Lasoty stalinowska grupa interesu instaluje w środowiskach niepodległościowych kolejne eszelony swoich wysłanników. Gdy jeden się skompromituje albo wypali wysyłany jest natychmiast drugi.

Wracając do Żołnierzy Wyklętych. Z wyjątkiem zdrajców i agentów na pewno nie współpracowali oni z reżimem. Reżim nie myślał też z nimi współpracować.

Następna prawdziwa moim zdaniem opozycja to my wszyscy, „mierzwa historii”. Zostaliśmy obrani z własności – jak mawiał mój ojciec- do gojej skóry. Odebrano nam majątki na wschodzie i w centrum kraju, fabryki, dwory mieszkania, młyny i tartaki. Wielu odebrano twórczość naukową, a nawet i nazwisko, którym potem handlowano ( Wedel). Nigdy nie akceptowaliśmy systemu, który sprowadził nas na dno społeczne, ale chodziliśmy przecież do szkoły, do pracy, do klubów sportowych. Pracowaliśmy u komucha i on wypłacał nam nasze nędzne pobory. Czy należało odmówić? Iść do lasu z kosami i widłami. Nauczycielka- jak ja - mogłaby iść ewentualnie do lasu z dużym cyrklem. Taka broń była w zasięgu mojej ręki. Poza szablą wujka, która została zresztą sprzedana na chleb. Czy powinnam tak zrobić? I kogo miałabym na ten cyrkiel nabijać?

Czy fakt, że ktoś podpisywał listę płac w fabryce czy w szkole był równoznaczny z podpisywaniem wypłat na UB? Na pewno nie. A jednak padały takie zarzuty. „ Wszyscy byli uwikłani”- twierdził guru kawiorowej opozycji wywodzący się wprost ze stalinowskiej grupy interesu. To twierdzenie ma tyle sensu co twierdzenie, że więźniowie Oświęcimia współpracowali z hitlerowcami. Faktycznie współpracowali. Jedli zupę ze zgniłej brukwi zamiast wylewać ją na ziemię i stali na mrozie godzinami na apelach. A członkowie Sonderkommando wyrywali trupom ( i nie tylko trupom) złote zęby i pakowali te trupy( i nie tylko trupy) do pieca wiedząc dobrze ,że ten sam piec jest ich przeznaczeniem.

Byli tacy, którzy prowadzili z systemem komunistycznym własną grę. Niektórzy przeciwnicy systemu zapisywali się do PZPR niektórzy do SD zwanego powszechnie Stronnictwem Drżących. Uważali (albo tak tylko twierdzili), że rozsadzą system od wewnątrz. Poza tym usiłowali utrzymać się na powierzchni, uratować jakąś substancję, prowadzić jakieś badania naukowe.

Byli też tacy którzy podejmowali grę z UB czy SB. To była bardzo ryzykowna gra. Myśleli (o, sancta simplicitas) , że „rozgrywają” esbeków tymczasem prawie zawsze to oni byli „rozrgrywani”.

Następny grupa opozycyjna, według terminologii Lasoty eszelon opozycji, to wypustka stalinowskiej grupy interesu, dysydenci. Najpierw budowali system a potem zbuntowali się przeciwko niemu, a najczęściej oddelegowywali do buntu swoje dzieci. Nie da się w jakikolwiek sposób porównać ich prześladowań z prześladowaniami dwóch pierwszych grup, a jednak wchodzą do historii jako najważniejsza opozycja niepodległościowa w Polsce.

Podgrupą dysydentów byli tak zwani „pryszczaci”. ( termin używany raczej w stosunku do literatów, ale trafnie rozszerzony przez Alicję Lisiecką) To oni niszczyli naukę i literaturę polską. Biegali z naganami strasząc nimi przedwojennych profesorów. Potem zbuntowali się przeciwko swoim, albo inaczej zawiał im wiatr historii. Ich cierpienia zawsze wydawały mi się wzięte z kosmosu. Bliżej ( co nie znaczy, że blisko) znałam Romana Zimanda. Był partnerem ( nie ma na to lepszego terminu) mojej koleżanki i ojcem jej dziecka. Trzeba przyznać, że wstydził się swoich „ pryszczy” i wielokrotnie publicznie się z nich kajał. Inni dysydenci ze stalinowskiej grupy interesu są konsekwentnie dumni z siebie i ze swoich rodziców. Potrafią nawet w ich obronie wytaczać sprawy sądowe. Takie są konsekwencje nie uznania sowieckiego totalitaryzmu za system zbrodniczy. Dziś można twierdzić, że strzelanie w tył czaszki to była tylko „ opcja polityczna”. Coś takiego słyszałam w odniesieniu do Baumana.

Zimand mieszkał w skromnej kawalerce przy ulicy Śniadeckich wypełnionej pod sufit książkami, których po jego śmierci nikt nie chciał. Po protekcji wcisnęłam je prawie siłą ( oczywiście za darmo) do biblioteki UW. To były bardzo dobre książki, latami gromadzone podczas stypendiów zagranicznych. Prześladowania i cierpienia Zimanda zawsze wydawały mi się jednak dość humorystyczne. Na przykład zamiast publikować pod nazwiskiem Zimand podpisywał się przez pewien czas bodajże Hivern. Całe środowisko rżało z nabranych na ten witz głupich ubeków i cenzorów. Wydaje mi się, że to raczej ubecy mieli z nas niezłą zabawę. W paryskiej Kulturze Zimand pisywał jako Leopolita z czym się nie krył. Wiedzieli o tym nawet taksówkarze.

Do niszczących naukę polską pryszczatych należał również Leszek Kołakowski. Czy przynależność do marksistowskich hunwejbinów unieważnia jego późniejsze prace naukowe? Kołakowski jako ofiara systemu też zawsze wydawał mi się humorystyczny.

Ludzie lubią porządkować rzeczywistość. Dlatego chcieliby określić cezurę, wyznaczyć Rubikon, którego przekroczenie wykreśla człowieka z grona ludzi przyzwoitych. Taką „Granicę” o której pisała Nałkowska. Tyle, że w tej powieści chodzi raczej o granicę w sprawach damsko- męskich, które jak wynika z pamiętników Nałkowskiej interesowały ją najbardziej. Czy przekroczyła ona tę granicę w kontaktach z reżimem? Myślę, że nie była zarejestrowana jako TW i jeżeli coś wygadała to przez zwykłą babską głupotę. A jednak zarówno ona jak i Dąbrowska, jak Gałczyński, jak Miłosz i Iwaszkiewicz dawali się kokietować systemowi i w rewanżu legitymizowali ten system. Dlatego dostawali od władzy cudze wille i mieszkania, dlatego mieli wysokie nakłady w wydawnictwach, dlatego honorowano ich nagrodami państwowymi, dlatego „czuli się jak u siebie w domu” w cudzych pałacach. ( Obory, Nieborów). Dąbrowska chodziła na przyjęcia do ambasady sowieckiej, a potem w pamiętniku narzekała na atmosferę i jedzenie. (Powinnam chyba napisać kontestowała jedzenie. )

Można się zastanawiać kto zrobił więcej przeciwko sowieckiemu okupantowi. Czy sprzedajny literata, który gdy system upadał podpisał jakiś list 43 czy 34., czy milcząca większość, która nie zapisywała się do partii, nie ratowała kosztem zaprzaństwa żadnej substancji, pozwoliła się zepchnąć na dno. Ta milcząca większość uwierzyła w 80 roku, że racja jest po jej stronie. Po jej plecach doszła jednak do władzy dawna kawiorowa opozycja. Dobrała sobie grono kawiorowych oportunistów. Teraz wybiera do odstrzału niektórych z własnego grona. Takich, którzy nie przestrzegają omerty. Jedynym rozwiązaniem byłoby otwarcie zbiorów zastrzeżonych IPN.

Lepiej późno niż wcale.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jazgdyni

11-10-2014 [18:30] - jazgdyni | Link:

Droga Izo

Przecież my jeszcze jesteśmy na tyle młodzi, żeby jeszcze trochę pożyć w tym burdelu. A ty się bierzesz za porządkowanie, jakbyś się już do trumny szykowała. Poczekaj jeszcze 20 lat i wtedy pisz takie teksy. Bo ciągle jeszcze jest w tobie młodzieńcza hardość i nieustepliwość. Wiem, masz więcej powodów niż my wszyscy razem wzięci.

Lecz kiedyś rozmawialiśmy o Franku Fenikowskim, któremu komuna zamknęła drogę kariery.
A był to serdeczny przyjaciel mego ojca i mój opowiadacz historii.
I piszesz:
Prawdziwą opozycją byli Żołnierze Wyklęci oraz  WIN. Mordowani strzałem w podstawę czaszki, torturowani, zakopywani jak psy na różnych łączkach.

Nie wszyscy zginęli. Ci co przeżyli prowadzili bardzo specyficzne życie. Nie wrzeszczeli, nie protestowali głośno. Życie było ich raczej ciche i na poboczu.

http://gdynia.naszemiasto.pl/a...
Leon Birn, przyjaciel orłowskiego lekarza, który studiował razem z Tomaszem Kamińskim medycynę, wcześniej, ramię w ramię, walczył z nim w czasach II wojny światowej w oddziałach Armii Krajowej na Ziemi Wileńskiej pod dowództwem słynnego generała Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka", wspomina Kamińskiego jako niezwykle dzielnego, pracowitego i lojalnego człowieka.

( http://pl.wikipedia.org/wiki/A... ).

W 1945 ojciec miał 22 lata. Kieżun był o rok starszy...

My się teraz bierzemy za bezwzgledne i jednoznaczne ocenianie postaw i zachowań.
I to najczęściej ci, których życiorysy nie są splamione jakąkolwiek aktywnoscią, teraz najgłosniej gardłują.
Czy to nie przykre

Serdeczności

Obrazek użytkownika izabela

11-10-2014 [22:20] - izabela | Link:

Ale ja przecież nikogo nie rozliczam. Piszę jak było i o rzeczach, które widziałam na własne oczy i słyszałam na własne uszy. Nie powtarzam środowiskowych plotek, tego wystarczyłoby mi na 10 tomów. Kto z kim jak i kiedy. Ale to są rzeczy bez znaczenia. Natomiast kawiorową -jak to nazywam - opozycję odbierałam również wówczas jako nieporozumienie towarzyskie. Powiem więcej - mniej mnie razi obecnie  jakiś Kowalski w PZPR od ludzi, którzy najpierw system budowali a potem też budowali tylko inaczej. I dlatego tkwimy w tym w czym tkwimy.

Obrazek użytkownika jazgdyni

11-10-2014 [22:54] - jazgdyni | Link:

To ja może źle się wyraziłem.
Chodziło mi o te eszelony i porządkowanie.

Obrazek użytkownika nauczyciel akademicki

12-10-2014 [08:39] - nauczyciel akad... | Link:

Ale teraz też BEZKARNIE kradzione sa prace naukowe na uniwersytetach.! Próba upomnienia się wiadomo czym sie kończy... NIC się nie zmieniło. Bo zmienić się nie mogło.! Ale na litość Boga dokad tak ma być !Człowiek po ciężkiej i bardzo uczciwej wieloletniej pracy zostaje bez środków do życia !

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [13:31] - izabela | Link:

Wiem, studentów kontroluje specjalny program anty-plagiatowy, a profesorowie bezkarnie dopisują się do cudzych prac. A granty? Środowisko akademickie powinno o tym pisać, a nie zostawiać tematu starszym paniom, które się nie boją, bo nic nie mają ( i nigdy nie miały) do stracenia. 

Obrazek użytkownika Rapax

12-10-2014 [09:14] - Rapax | Link:

Pani Izabelo jako, że w u schyłku PRL byłam dzieckiem uważam, że całe rozliczenie powinno zostać dawno wykonane przez pokolenie moich rodziców i to bezwzględnie. Przez to co się stało nadal mamy system wygodnych haków i półprawd, które wypływają na powierzchnię w najbardziej korzystnym dla kogoś momencie. Jest jednak jeszcze coś...to jest Ci, którzy jawnie działali na rzecz ZSRR na uczelniach, a których dzieci pełnią obecnie zaszczytne stanowiska w wielu strukturach urzędowych i samorządowych. Jestem daleka od osądzania kogoś za grzechy rodziców, tym niemniej to w większości ludzie reprezentatywni dla domów z których wyrośli.Znam zawodowo pewnego dyrektora fabryki, który otwarcie mówi o tym, że był oficerem SB i śmieje się z naiwności opozycji oraz z jej nieporadności w nowych europejskich warunkach. On ustawiony życiowo po latach robienia ludziom niewyobrażalnych świństw (choć nie wiem jak głęboko sięgają jego grzechy z przed lat) spija teraz na starość śmietankę. Nigdy żadna kara już go nie dosięgnie.

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [13:43] - izabela | Link:

Nie obcina się psu ogona na raty. Trzeba to było zrobić raz a dobrze. Byłoby po wszystkim. Denazyfikacja umożliwiła Niemcom zgodę narodową i  budowanie potęgi gospodarczej. Nie tylko plan Marshalla.

Obrazek użytkownika lala

12-10-2014 [09:55] - lala | Link:

zwracam tylko uwagę na drobiazgi:
1/ Miłosz legitymizował dość krótko
2/ Iwaszkiewicz cudzej willi nie dostał, bo miał własną sprzed wojny
3/ nie odmawiam nikomu prawa do zmiany poglądów (Kołakowski, Zimand i inni)
4/ zwłaszcza, jeśli płacił cenę (Modzelewski, Kuroń) i potrafił krytycznie ocenić własne działania (Modzelewski, Kuroń)
5/ w takich (bardzo wszak interesujących) podsumowaniach najbardziej ryzykowne są uogólnienia i sądy wartościujące np.
6/ PRL to były jednak bardzo różne fazy totalitaryzmu i raczej słabo da się porównywać np.lata 50-te z 70-tymi
7/ mam wrażenie, że towarzyszy nam wszystkim rodzaj równoległych opowieści o przeszłości, pisanych/głoszonych jak w chórze (kakofonicznym dość) - każdy sobie może wybrać jaka opowieść o przeszłości mu pasuje, a ci, którzy opowiadają nie widzą ani potrzeby ani szansy na jakikolwiek dialog czy uspójnienie tych równoległych historii - dość smutne

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [13:40] - izabela | Link:

Szanowna Pani, obecnie pisana jest historia synkretyczna II Wojny Światowej. Czy widzi Pani szanse na uzgodnienie stanowisk? Chyba na tym poziomie ogólności-  stwierdzimy, że każda wojna jest złem. Podobnie historia powojenna. Inaczej wygląda w oczach katów inaczej w oczach ich ofiar. Istnieją książki w których podziemie niepodległościowe traktowane jest jako bandytyzm. Dla ziemianina którego obrabowali chłopcy ojczulka Machny jest on zwykłym bandytą. Dla jego potomków - bohaterem. Historia przyznała nam rację. Ale istnieją ludzie, którzy stawiając na złego konia w gonitwie zgłaszają się do kasy po wypłatę. Mówią: " ja tak naprawdę chciałem grać na tego konia, ale coś mi nie wyszło".

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [14:27] - izabela | Link:

Iwaszkiewicz miał Stawisko i był gotów na wszystko dla jego uratowania. Otwarcie o tym mówił. I dziwnym trafem nikt mu pałacu nie zabrał chociaż innym wpychano lokatorów do małych mieszkań i zabierano domki jednorodzinne. Jak powiedział mi pewien człowiek z tego środowiska, którego rodzinie nie zabrano dworu dzięki czemu jest obecnie milionerem. Powiedział: " były III kategorie Volkslisty i my należeliśmy do tej trzeciej" Bezpartyjni fachowcy, rodzina z tradycjami. Swoją postawą legitymizowali jednak system i znajomy był tego świadomy. Chwała mu za uczciwość intelektualną. .

Obrazek użytkownika Marek1taki

12-10-2014 [09:57] - Marek1taki | Link:

Pani Izo!
Dziękuję i pozdrawiam.

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [13:44] - izabela | Link:

Ja też serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

12-10-2014 [16:30] - NASZ_HENRY | Link:

Bananowe dzieci, kawiorowa opozycja ;-)

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [17:02] - izabela | Link:

Tak to prawda, po ostatnim przedstawieniu zdjętych z afisza Dziadów, ktoś  dowcipny rozdał nam banany, z którymi maszerowaliśmy pod KC. Jako, że nie byłam żadnym bananowcem swój banan wyrzuciłam dyskretnie do kosza. Bałam się go zjeść - to najlepiej świadczy o pewnej paranoi. Wiedziałam,  że coś jest rozgrywane ale nie wiedziałam co . Któż chciałby truć bananami studenciaków.?  Podczas przedstawienia widziałam wyraźną klakę- w różnych punktach sali wstawali z miejsca ludzie w garniturach i zaczynali wrzeszczeć i klaskać. Były to momenty antyrosyjskie. Potem pod KC wzywano Zambrowskiego do komitetu. Nie byłam ze zrozumiałych przyczyn sympatykiem tej postaci i upewniło mnie to w przeświadczeniu, że to nie moja wojna. Potem okazało się że to utarczka chamów z Żydami. Tak w każdym razie raczył stwierdzić guru kawiorowej opozycji Jedlicki. Dojrzał do tego stwierdzenia dużo później niż inni.

Obrazek użytkownika arabas

12-10-2014 [18:36] - arabas | Link:

Przełom lat 70-tych i 80-tych,jak wielu z nas omamiły sztandarowe wtedy nazwiska wielu opozycjonistów.Wydawało nam się wtedy,że ten kto się przeciwstawia tamtej władzy jest w porządku, walczy o sprawiedliwą demokratyczną Polskę.Okrągły stół,obalenie rządu premiera Olszewskiego otworzyły nam oczy who is who i o co szła walka dla wielu z nich.Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika izabela

12-10-2014 [19:51] - izabela | Link:

To była zwykła naiwność. Grupy interesu walczyły o swoje. Tak się toczy świat. Należało jednak mieć oczy szeroko otwarte. A mieliśmy - szeroko zamknięte.