SZLACHETNE ZDROWIE CZYLI RAZEM BIAŁA GWARDIO...

O polskiej medycynie mogę na okrągło, jak piła tarczowa do amputacji. Jako że każdy z nas bywa tak podmiotem jak i częściej - pomiotem naszej niereformowalnej służby zdrowia, można jeno ponarzekać, bo i tak nic się tu nie zmieni:
Razem biała gwardio
Choć droga stroma i śliska
Widzisz – z daleka to może być człowiek
A… ciało z bliska…
Zatem – razem młodzi przyjaciele urodzeni w czepkach Hipokratesa. Zasada tego cyrulika winna obowiązywać chyba też w publicystyce. Ba! Buldożer „mowy nienawiści” przełamał wszelkie bariery, szlabany i taki pismak staje bezbronny jak niemowlę przed pijanym położnikiem. Sam widziałem na gdańskiej porodówce, jak lekarz trzymając się dla równowagi papierosa, sunął niepewnym krokiem do pierworódki.  Ale to było czterdzieści lat temu, medycyna poszła ostro do przodu tak, że lekarze za nią nie nadążają. Nikt nie wie z jaką prędkością porusza się czas, ale jego przyspieszenie miały spowodować komputery. Nic bardziej mylnego. Parę miesięcy temu spędziłem kilkanaście godzin na SORze (powiedzmy w szpitalu w Wiocherowie). To jest takie miejsce gdzie częstokroć zaciera się różnicy pomiędzy księżą komżą a subtelnym  krojem chirurgicznego kitla. Sterylna biel. Na jej nieskazitelnym tle widać czym i jak zajmują się lekarze. Banalne to ale przeraźliwie prawdziwe. Oni dublują dokumentację medyczną. Dosłownie! To co jest z wysiłkiem zapisane w plikach komputerowych musi być zdublowane ręcznie. No bo pono wystarczy jakaś drobna awaryjka sieci, nieopatrzne kliknięcie czy inne wirtualne nieszczęście i mamy pacjenta NN. Bez danych. He he. Taka tego stanu rzeczy argumentacja – rozmawiałem z lekarzami, co wszystko z kompa muszą z benedyktyńskim zacięciem przepisać na papier.  A i tak niepożądane dane dostają się do sieci. Niedawno informował w Internecie niebezpiecznik.pl, iż wyciekły nie tylko dane osobowe pacjentów ale i informacje gdzie i na co byli leczeni. Pikanterii dodaje fakt, iż część danych dotyczyła szpitali psychiatrycznych, co dla ich pacjentów jest wyjątkowo dotkliwe. A może by panie ministrze zrezygnować z tych przeciekającej elektroniki, tym bardziej że cała dokumentacja istnieje niezniszczalnie w wersji papierowej. Lekarze na stołkach rządowych to wyjątkowe persony – przetrwalniki. Takiego np. psychiatry p.Klicha szefa MON (za poprzedniej koalicji) nawet katastrofy wojskowej Casy i TU 154 nie oderwały od stolca.  Oczerniające brednie generał Anodiny przyjmował bezwarunkowo niczym pacjent w kaftanie. Ten mistrz użytkowej hipokryzji teraz w senacie specjalizuje się w rzucaniu kłód pod nogi dobrej zmianie. A mógłby poprowadzić klinikę psychiatryczną dla wybijających harcowników totalnie sformatowanej opozycji. Taki Schetyna uwierzył w make up i na parteitag został wypacykowany niczym Jack Nicholson do roli Jokera, aż mu się szminka spieniła w kącikach ust. Wysztafirowany fuhrer wyglądał groteskowo niczym Dymsza w sławetnej roli furiata zza Odry. Autokorekta nie zezwala mi na cytowanie złotych myśli posła Szczerby, który notorycznie dostarcza afery brukowcom. Albo mistrz kabaretowych grepsów Rysiek Maderak, który lewituje bo stołek wyciągnęła spopod koleżanka Lubnauer, a on trwa i trwa. Polityczne byty mają w sobie nutę metafizyki klinicznej. Bo jak się czegoś nie rozumie, to zawsze można się pocieszyć, że to obmyślił szachista strateg z Nowogrodzkiej. Jak sławetne 500+ podczas pewnej kolacji w Krakowie. Ale ad rem. Życie jak powiadają egzystencjaliści, to gra ze śmiercią, na zwłokę…Ech te homonimy. Memento moryc – jak mawiają z kolei niedouczeni łacinnicy. Tu z zaświatów  dudni echo wiekopomnej wypowiedzi (sprzed lat dla Radia Gdańsk) dr Michalika. Lekarze biorą – no i co? Niech biorą, rezonuje izba skarbowa a niech płacą od tego uczciwy podatek. Bo taki na przykład bioenergoszaman to też konował, jeno leczący i biorący inaczej – czyli godziwie.  Jeżeli miałbym swobodny wybór renomowanego lekarza, to los szpitalnych łapiduchów itp. cyrulików byłby w trybie nagłym przesądzony. Młodzi lekarze spod zawołania „opt out” zadowolili się 6% PKB na służbę zdrowia do 2024r.. Tu patent b.ministra Radziwiłła – sieć szpitalna, czy nawet 10% na zdrowie, nie zmienią tej „białej skamienieliny”. Optymizm podobno jest nieuleczalny, więc łudziliśmy się, że zamiana „kas chorych” na chory NFZ – to cud panaceum.  My tu gadu gadu a tu niezbędny dla życia  przeszczep. Nie będzie…bo Niemka odmówiła szpiku gdy okazało się, że to dla polskiego dziecka. I na takie dictum nawet doktora Judyma by szlag trafił.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zunrin

28-02-2018 [18:15] - Zunrin | Link:

Dziwne, zazwyczaj kolejność jest odwrotna - wpierw papier, później komputer...
Pewnie że lekarzom nowoczesność jest nie w smak. Oni są od wyższych celów - pewnie jak idą korytarzem, to część młodszych mruczy sobie "Jestem Bogiem" Paktofoniki. A przez te komputery same problemy - do czego to doszło, żeby ludzie mogli sprawdzać i kwestionować zgłaszane do NFZtu zabiegi?