Chorąży Hieronim " Róg" Rogiński

Cześć Jego Pamięci !

Drugi wpis  z okazji zbliżającego się  „ Narodowego Dnia Pamięci  Żołnierzy Wyklętych „

II

Chorąży Hieronim Rogiński ˝Róg˝ - 24 października 2008 r. został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Kim był ten legendarny „ Róg „ ?

„ Róg „  to jeden z  tych „Żołnierzy Niezłomnych ” -  przedwojenny podoficer zawodowy.

Uczestnik kampanii wrześniowej.

Podczas okupacji niemieckiej żołnierz ZWZ-AK.

Od 1943 roku w Narodowych Siłach Zbrojnych (NSZ), zaś w 1945 roku po scaleniu formacji zbrojnych obozu narodowego – działał i walczył w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym (NZW).

Był ostatnim komendantem NZW Komendy Powiatu „Łuków”, którego oddziały operowały na terenie powiatów: kolneńskiego, ostrołęckiego i piskiego aż do brzegów jeziora Śniardwy.

Był człowiekiem, dla którego ”Bóg, Honor i Ojczyzna” nie stanowiły pustych słów.  Były dla niego i tysięcy innych - celem nadrzędnym, celem samym w sobie. 

Walczył o wolną Polskę aż do tragicznego końca.

Zginął śmiercią bohatera  w dniu 18.04.1952 r we wsi Czerwone – kilka kilometrrów od miasteczka Kolno.

Zdradzony, otoczony przez wojska KBW, nie widząc możliwości ucieczki,  chroniąc ukrywajacą  się wraz z nim młodą  żonę strzelił sobie w głowę.

Zapewne w innym przypadku.....

Po jego śmierci dowództwo nad oddziałem przejął sierżant Marian Borys ˝Czarny˝, który zginął w dniu 12 sierpnia 1954 r. koło wsi Zaskrodzie, gmina Stawiski.
Ostatni dowódca patrolu z oddziału ˝Roga˝ i ˝Czarnego˝, Romuald Korwek ˝Orzech˝, ukrywał się aż do roku 1960, kiedy to ujawnił się.

„ Róg „ - to jedna z tych tajemniczych postaci, która  fascynuje i jednocześnie napawa jakimś nieokreślonym rodzajem mieszaniny uczuć – współczucia i dumy.

Dla „ Roga „ wojna trwała trzynaście lat.

Mógł tylko dlatego tak długo walczyć, gdyż miejscowa ludność  była po jego stronie – żywiła go i ukrywała – najpierw przed niemieckim potem przed sowieckim okupantem.

Jest wiele  nieznanych, bezimiennych osób, które czynnie pomagały mu w walce.  

Wśród nich była też  moja wujenka Pelagia  z Czerwonego.

Mam  więc  do  „ Roga  „. specyficzny, wręcz osobisty  stosunek.

Mówi wujenka Pela

 - To był koniec stycznia. Dzień był mroźny i piękny. Za oknem skrzył się śnieg. Patrzyłam  przez dziurkę wychuchaną na  zamrożonej szybie. Matka  jak zwykle krzątała się przy kuchni. Najpierw otoczyli wieś. Widziałam  jak gazik zajeżdża na podwórko. Serce mi zamarło. Weszli  z hukiem otwieranych gwałtowbnie drzwi we trzech do izby. Siedziałam na ślubanku jak jakaś ptaszyna na gałęzi. Serce przestało mi bić.

Milczy długo.

- Miałam osiemnaście lat.  Matka stała przy kuchni, tak jak ja teraz. Chyba smażyła pampuchy. Nie pamiętam.

Mała, pochylona teraz na zawsze do ziemi, wrzaskliwa, ruchliwa, namuszajaca bez ustanku do żarcia i picia przesłodzonej  znacznie herbaty – wujenka Pela z Czerwonego.

Wiem, że była, według naocznych świadków jedną z najładniejszych  dziewczyn we wsi. Wielu kawalerów smaliło do niej cholewki ale wybrała mojego wujka ( brata mojej matki ) . Nic dziwnego – był synem jednego z najbogatszych  gospodarzy  we wsi – kułakiem  za czasów Stalina.

Peli pragmatyzmu nie brakowało nigdy. To ona wiodła prym w rodzinie mojego wuja.

A jednak była i uczestniczyła też w życiu i walce  oddziału „ Roga „.

Za to ją zamknęli i trzymali kilka lat w piwnicy.

Nigdy nie odzyskała w pełni zdrowia po przeżyciach na UB.

- Trzymali mnie i innych  najpierw w Kolnie w wilgotnej piwnicy, w tej pożydowskiej kamienicy. Potem w Łomży. Na podłodze leżały deski i wiązka słomy. Zimno, wilgotno. Pogięłło mnie z czasem.  Nie wiem jak mi się to udało przeżyć – rozkłada bezradnie ręce.

- Rano pajda chleb, potem jakaś cienka zalewajka i zabarwiana woda na kolację.

- Młoda byłam i silna – dałam radę.

Dlatego teraz słodzi herbatę wsypując do szklanki cztery czubate łyżki cukru.

- Ech, piękne to były czasy w lesie - wzdycha.

Wujenka  Pelagia nazywana przez wszystkich Pelą miała osiemnaście lat jak aresztowali ją za przynależność do – jak to wtedy mówili ubowcy –  bandy „ Roga „ - Hieronima Rogińskiego.
Wraz z nią aresztowano ze dwadzieści innych osób.

Znam jej historię  nie tylko z rodzinnych opowieści ale i z wielu innych niezależnych żródeł.

Tak się dziwnie złożyło, że większość obecnych mieszkańców mazurskiej wioski, w której od czasu do czasu mieszkam  przeniosła się tuż po wojnie na tzw. ziemie odzyskane – Mazury.

Zostali Kurpsiami na Mazurach.

Możesz wyjechac z Kurpsi ale Kurpsie z ciebie nigdy nie wyjadą.  

Moimi sąsiadami są min :

1. Kuzyn Stefana Jermacza, u którego ukrywał się Róg wraz z żoną do momentu aż został otoczony przez KBW i strzelił sobie w łeb około trzeciej rano 18.kwietnie 1952 r. - były mieszkaniec Czerwonego – Kolonia

2. Stary Olszak  - konkurent wujka Władka o rękę pięknej Pelagii, który po weselu – podobno z rozpaczy - wyjechał na ziemie odzyskane – były mieszkaniec Czerwonego – Kolonia .

3. Stary Prusinowski, który pokłócił się z kolejnym kawelerm mojej wujenki – partyzantem od „ Roga „  - podobno chciała z nim tańczyć na zabawie a ten  jej nie pozwalał. Stary Prusinowski wyciągnął  zza paska zdobyczny pistolet i strzelił do partyzanta. Ranił go i ze strachu przed zemstą zbiegł na ziemie odzyskane.

4. Lenkiewicz zwany „ Siekierka „  - najbliższy sąsiad mojego dziadka z Czerwonego- naoczny świadek tragicznych wydarzeń.

 
- Twoja ciotka była najpiękniejszą dziewczyną w okolicy. Wielu smaliło do niej cholewki. Ale kto mógł się równać z  jedynym synem najbogatszego  gospodarza we  wsi – twoim wujkiem od strony mamusi. „ Róg „ ukrywał się u nas na kolonii w ziemiance. Jak otoczyli go pod koniec kwietnia strzelił sobie w łeb. Raz już siedział na UB to wiedział czym to pachnie.

- U nas to znaczy we wsi ? Słyszałem , że wyskoczył z ziemianki i postrzelił twojego kuzyna Stefana,  bo sądził, że to on wydał go na UB.
 
- E, tam. Głupoty ludzie gadają.  Psy zaczęły ujadać. Bez powodu by nie wyły po nocy. Tyle czasu się u nas ukrywał. Wieś go karmiła. Twoja ciotka mu żarcie przynosiła. To była ciemna noc – wszyscy spali. Zbudził go pewnie jazgot psów. Wyskoczył z pistoletem z ziemianki. Szybko się zorientował,  że wszędzie pełno ubeków i kabewiaków.  Wrócił do ziemianki, pożegnał się z żoną i strzelił sobie w łeb i tyle. Chciał ją ratować. Gdyby zaczął strzelać to by wrzucili granat i po ptakach.  Mieli przecież małego syna.

Moją wujenkę Pelagię wypuścili tuż po tragicznej śmierci „ Roga „.

Za pobyt i utratę zdrowia w kazamatach UB dostała jakieś skromne odszkodowanie od „ wolnej  Polski ".